Recenzja: RAAL requisite SR-1b i VM-1a

Badania odsłuchowe

Zmianą za to potężny wzmacniacz.

   Na cykl badawczych odsłuchów złożyły się trzy etapy, w obrębie dwóch z nich porównania.

    Jedyny etap bez porównań to słuchanie z dedykowanym wzmacniaczem, który, jak już mówiłem, nie nadaje się do żadnych poza drugimi RAAL słuchawek. – Dla niego jedyna alternatywa to przylegające normalnie do głowy wstęgi RAAL CR1, chcąc których zakosztować musimy dokonać przełączenia z trybu SR na CR. Nie miałem ich, zatem przełączanie zbyteczne, lecz to jedyne napotkane uproszczenie. Pozostawało bowiem sprawdzenie trzech trybów pracy oraz porównanie efektów stosowania różnych lamp sterujących 6SN7 – zakupowej Tung-Sol z Marconi oraz RCA „grey glass”.

     Jedno i drugie przedsięwzięcie przybrało nieoczekiwany obrót, jako że w odniesieniu do obu spodziewałem się znacznych różnic, które w praktyce nie okazały się zbyt znaczne.  

    Tryby różniły się umiarkowanie – poprzednie moje spotkania z przełącznikami ultra-linear/triode/pentode obrazowały głębsze różnice. Ani triodowość nie okazała się tym razem intensywnie triodowa (źle), ani pentodowość pentodowa forsownie (dobrze), w której to sytuacji ultra-linearność, jako wartość spomiędzy, także nie mogła za szczególnie się różnić. Niemniej typowe odmienności były – tryb „Triode” oferował pełniejsze i melodyjniejsze brzmienie, a „Pentode” ostrzejsze krawędzie wokół mniej wypełnionych dźwięków. Stonowane różnice tyczyły także mocy, gdzie papierowe 15 W dla ultra-linear, 10 W dla triode i aż 20 W dla pentode przekładały się na dwa, góra trzy kroczki krokowego potencjometru, co, jak się chwilę potem okazało, też nie było korzystne.

    Z kolei lampa sterująca Tung-Sol ze wzmacniaczowego kompletu to współczesny „zwykluszek”, lecz mimo to nie odbiegała za wyraźnie od którejś z renomowanych dawnych. Troszkę mniej była melodyjna i o włos też jaśniejsza, lecz kontekstowo całkiem udana – co nie oznacza, że rzeczywiście niemal równie dobra, tylko że brzmienie wzmacniacza RAAL VM-1a w większym stopniu wyznacza tych sześć EL-34. Te zaś, owszem, również można podmieniać, ale z uwagi na konieczność parowania jedynie na inne współczesne, których wprawdzie mamy szeroki wybór, ale sam wyboru nie miałem. Otwartym pozostaje więc pytanie, co wniosłoby użycie np. Psvane LEGEND EL34PH (wiernych kopii dawnych Philipsów w cenie ok. 500 PLN za sztukę). Ale czy coś wniosłoby? Miejmy nadzieję, ponieważ wybrane przez amerykańsko-serbską firmę współczesne niby-Mullardy to lampy trochę za agresywne na obszarze sopranów. Nie aż szczypiąco, ale wyższa kultura muzyczna by im nie zaszkodziła, aczkolwiek, zwłaszcza przy trybie „Triode”, nie ma się jej co czepiać. Przejrzałem przy okazji cudze porównania odnośnie EL-34 współczesnych, i świetle ich wygląda na to, że jakościowo od innych obecnych te niby-Mullardy nie odbiegają. O wiele droższych i bardziej technicznie wyżyłowanych Psvane LEGEND metal-base nikt jednak do nich nie porównywał, podobnie jak niemieckich TAD red-base, czyli coś pozostaje do sprawdzenia.  

W oparciu o siedem lamp.

   Jednak nie w lamp kulturze tkwi największy problem. Największym okazało się to, że dedykowany RAAL VM-1a, mający na papierze oferować w trybie pentodowym te aż 20 W mocy, to wzmacniacz ewidentnie za słaby właśnie pod względem mocy. Cicho nagrane płyty (a przecież są i takie) wymuszały dla uzyskania koncertowych poziomów głośności wędrowanie z potencjometrem w pobliże końca skali, czego audiofile nie lubią, i słusznie, gdyż to oznacza docieranie do rejonów zniekształceń. Tych zniekształceń zasadniczo nie było, ale nie mogę też powiedzieć, że wzmacniacz producencki wyciskał z nowej wersji RAAL najwięcej. Przy swojej cenie zaś powinien; i fakt – gdy idzie o wyraźność i separację, to wyciskał najwięcej, ale gdy idzie o całokształt, to nie, raczej nie.

    Moja uwaga odnośnie tego, że trzeba go przeprojektować, tak żeby móc zastąpić baterię sześciu EL34 lampami KT-88 (albo innymi z tej rodziny), co zrodzi większą moc i wyższą kulturę brzmienia, w jej ramach lepsze wypełnianie. Na razie zaś, przykro mi, lecz muszę to napisać, poprzednio opisywane RAAL requisite SR-1a napędzane moim wzmacniaczem prezentowały wyższy poziom.

    Trochę tą sytuacją rozstrojony zabrałem się do sprawdzania, czy poprzez dołączoną nowego typu przejściówkę mój ASL Twin-Head (po przeróbkach z mocą około 1 W oraz genetycznym przystosowaniem do wysokoimpedancyjnych słuchawek) okaże się pasować.

    – Nic z tego, ani trochę – mocy o wiele za mało. Ale sprawdziłem też Phasemation EPA-007 – i tu przyjemne zaskoczenie; z niezbywalnie konieczną przejściówką okazał się mocniejszy nie tylko od Twin-Head, ale też od dedykowanego wzmacniacza, czemu ustawianie  selektora impedancji na „0” oraz mocy na „HIGH” bardzo się przysłużyło. Nie trzeba już było dla koncertowych poziomów głośności wychodzić z potencjometrem dalej niż trochę za połowę nawet przy cichych płytach (z reguły muzyka klasyczna), a i całokształt brzmienia okazał się według mnie ciekawszy.  

    To nie była zasadnicza odmienność, niemniej maksymalną wyraźność dźwięków i ich całkowite izolowanie od tła zastąpiło mocniejsze zrastanie spektaklu w całość, jako wyraz silniejszego wiązania brzmień wiodących z medium, tłem akompaniamentu i scenografią, też większej malarskości nich samych. Z laboratoryjnie cyzelowanych (skądinąd imponująco) stały się bardziej pejzażowe, łagodniejsze kolorystycznie i konturowo. Obrazowanie w kooperacji z Phasemation nie było już tak drastycznie wyraźne, przytłaczające obecnością na pierwszym planie forsownego konkretu, tylko kuszące formą bardziej całościową, z łagodniejszymi przejściami i mniej jaskrawą kontrastowością, a równocześnie za pozorną tą łagodnością czaiła się większa siła, bo wzmacniacz mógł słuchawkom pompować więcej mocy.

Zjawiła się też możliwość napędzania innym słuchawkowym wzmacniaczem, byle miał wyjście symetryczne i mocy nie mniej niż 2,0 W.

   Krok dalej w tę samą stronę spowodowało przejście na system napędzający kiedyś pierwotne RAAL, tym razem nie jako połączenie słuchawek w odczepami głośnikowymi w Crofcie poprzez poprzedni adapter właśnie dla łączy głośnikowych, tylko poprzez (marki Tonalium) przejściówkę z odczepów głośnikowych na gniazdo 4-pin i tej zespolenie z kablem prowadzącym do adaptera nowego typu. Miałem obawy czy moc circa 25 W nie okaże się dla tej konfiguracji za wielka, ale nie – RAAL wysterowały się niemal idealnie równo z podpiętymi bezpośrednio do drugiego kompletu odczepów AKG K1000 – różnica zaledwie o jeden krok na krokowych DACT[3] w Twin-Head. Co dało i tym razem świetne warunki porównań, a zdiagnozowane różnice okazały się większe od poprzednich. Nie powinno to jednak specjalnie dziwić, jako że sytuacja dwakroć inna: Same RAAL musiały korzystać z nowego, całkiem innego adaptera, który głęboko „grzebie” przy ich impedancji i robi to od drugiej strony, dopasowując je nie do wzmacniaczy „50 – 500 W”, a takich „od 2 W w górę”. Drugą różnicą kabel u K1000, które zmieniły poprzedniego Entreq Atlantisa na nowy popis szczytowy marki, na Entreq Olympusa. Odniosłem wrażenie, że każda z różnic ciągnęła w swoją stronę, oddalając a nie zbliżając brzmienia. Do tego stopnia tak się działo i tak stawało inaczej, że w odniesieniu do wielu parametrów słuchawki zamieniły się względem poprzedniego porównania miejscami. Teraz to RAAL często pokazywały żywszą górę, a scenę lokowały bliżej, z kolei K1000 miały bardziej rozfalowane brzmienie, a holografię (poprzednio taką samą) dużo bardziej imponującą. Lecz chyba nie dlatego, że poprawiły swoją, tylko RAAL swoją pogorszyły. Jednak nie one same, tylko firmowy wzmacniacz tę holografię im umniejszał – poprzednie, posiłkując się końcówką Crofta, a jeszcze lepiej końcówką Leben CS1000, pod względem holografii i melodyjności referencyjnym AKG K1000 z ekstremalnym okablowaniem nie ustępowały, a i teraz te nowe, kiedy napędzał je dzielony wzmacniacz, holografię miały tylko niewiele słabszą, gdy z własnym słabszą wyraźnie

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

3 komentarzy w “Recenzja: RAAL requisite SR-1b i VM-1a

  1. Alucard pisze:

    Pytanie nie do przedmiotu recenzji aczkolwiek nurtujące. Jak określiłbyś generalne różnice w graniu Grado PS2000 stosunkiem do TA Solitaire P? Jest jakaś wielka różnica poziomów?

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Wielka to nie, ale T+A mogą dać bardziej energetyczny dźwięk, dokładniej (bardziej wyraźnie) odczytują szczegóły i są zdecydowanie bardziej wygodne, a to też duża sprawa.

  2. Piotr+Ryka pisze:

    Pozwolę sobie tutaj wrzucić pierwszy napotkany opis nowych flagowych planarów Yamahy autorstwa Charlesa Pierre, zaczerpnięty z francuskiego forum Casques (tłumaczenie Google)

    Witam wszystkich,

    Słyszałem bardzo pozytywne opinie podczas prezentacji na targach Pavs 2022 (gdzie nie znalazłem czasu, aby się tego dowiedzieć) i przyznaję, że miałem dość wysokie oczekiwania, biorąc pod uwagę powagę i historię marki. Ale przyznam też, że wychodziłem z monitoringiem a priori w typie słuchawek, bardzo neutralnym, bardzo technicznym… ale chyba bez życia i bez magii… Miałem okazję to odkryć w czwartek w salonie. Zakładam, włączam muzykę – i od razu rozumiem, że mam do czynienia z dużym sukcesem!

    Jest tam wszystko (a jeżdżę tam na wszystkie strony…):
    Odsłuch jest bardzo naturalny, krystalicznie czysty! Jego zmysł równowagi jest doskonały! Nic się nie wyróżnia, jest zmasterowane tak jak powinno być, bez szorstkości i ekstrawagancji, za to z odpowiednim bogactwem harmonicznym i rozciągnięciem!
    Barwy wydają mi się doskonałe pod względem precyzji i naturalności z właściwym balansem między pięknem a wiernością!

    Cała skala harmoniczna jest spójna, opanowana i uwodzicielska….
    – Bas jest tam, bardzo obecny (jedna z moich obaw) i ze wspaniałą równowagą między rozciągnięciem, skalą, kontrolą, uderzeniem i przesterowaniem (w rzeczywistości brzmi prawdziwie, a kontrabas nas z tym zabiera….).
    – Media są takie, jakie powinny być, z odpowiednim naciskiem, materiałem, bogactwem i wyrafinowaniem, aby wywołać emocje na głosach!
    – góra nie oznacza i jak wszystko inne jest roztopiona w równowadze, rozciągnięciu i dokładności!

    Scena jest niezwykle spójna! Holograficzny, oferuje szerokość (oczywiście),
    głębokość i wysokość. Biurka wyróżniają się precyzją, ale bez przesady.
    Idealne połączenie przycinania i płynności!

    Kask jest bardzo precyzyjny, szybki i dynamiczny… ale bez przesady… bardzo spójny!
    Oferuje również właściwą równowagę między jedwabistością (jak Susvara) a teksturą (jak Kennerton).
    Słuchałem tego tylko 20 minut, ale czuję, że mógłbym to słuchać godzinami, nie męcząc się!

    Zrozumiesz, że zostałem pokonany przez jego wrodzone poczucie równowagi i dokładności!
    Myślę, że to najbardziej wszechstronne i spójne słuchawki high-end, jakie kiedykolwiek słyszałem…
    Dzięki swojemu wyczuciu równowagi, moim zdaniem, będą w stanie dać dużo frajdy w niemal każdym stylu muzycznym.
    I będzie działać z wieloma wzmacniaczami! Czy to raczej okrągła i piękna lampa, czy precyzyjny i neutralny tranzystor (ale nie zimny, analityczny…).

    Pierre (Prevalli) powiedział mi wcześniej, że myślał, że to hełm (planarny lub elektryczny) może ostatecznie zdetronizować Susvarę. Nie sądzę… nie zastąpi go w tym sensie, że nie ma magii, piękna, bogactwa Suśwary…
    Z drugiej strony, to pierwsze słuchawki (z wyłączeniem shangri tam senior i xr9000), których słuchałem, które grają dla mnie na tym samym korcie… które przyjdą, by je łaskotać… w pewnym sensie są bardziej zrównoważone i wszechstronne niż Suśwara!
    Zwłaszcza, że ​​jest o wiele łatwiejszy w prowadzeniu!

    Zrobiłem szaloną stopę z odrobiną… na A&k sp3000. To było wysublimowane na viva 2a3 i lina!

    Dodajmy do tego fakt, że jest ultra wygodny (zapominamy o tym) i że opakowanie jest w miarę kompletne (dwa komplety podkładek (u mnie to była skóra), fajny uchwyt na słuchawki…)…. I równie dobrze moglibyśmy stworzyć przyszły bestseller!
    Brawo Jam!!

    Cechy:

    Typ: otwarte słuchawki nauszne
    Przetwornik: ORTODYNAMICZNY (płaski magnetyczny)
    – Pasmo przenoszenia: 5 Hz – 70 kHz
    – Waga: 320 g
    – Impedancja: 34 Ω (przy 1 kHz)
    – Czułość: 98 db.

    Opakowanie zawiera:
    – 2 *Kable: Kabel asymetryczny: 3-biegunowy wtyk 3,5 mm (z adapterem śrubowym 6,35 mm) + Kabel zbalansowany: 5-biegunowy wtyk 4,4 mm.
    – 2* pary podkładek: Skóra owcza / PU skóra + Zamsz: Toray Ultrasuede®,
    – Uchwyt na słuchawki: Wymiary: W118 x H283 x Lo146, Waga: około 980 g, Materiał: Stop aluminium / miedź

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy