Recenzja: Pioneer SE-MASTER1

 Pewne rzeczy odkładają się w czasie, i tak stało się z recenzją debiutujących w pierwszej połowie 2015-go roku flagowych słuchawek marki Pioneer. Tytułem ciekawostki i jednocześnie rysu historycznego rzucę, iż zalążkiem Pioneer Corporation (stanowiącej obecnie jedną machinę biznesową z Onkyo Corporation) był założony w 1938 przez pana Nozomu Matsumoto jeden z tokijskich punktów naprawy radioodbiorników, tak więc początki były skromne, a jednocześnie nietypowe. Nozomu Matsumoto był bowiem synem chrześcijańskiego misjonarza i motywacją jego działań była wiara, że technika radiowa przyczyni się do popularyzacji chrześcijaństwa w Japonii. Ta rzecz się nie stała, stało natomiast to, że po II wojnie światowej z małego punktu napraw wyrosła wielka korporacja.

Przeskoczmy na inny kontynent. Dokładnie dwie dekady temu, dwa lata przed millenium, zawitały na rynek słuchawki Sennheiser HD 600 i świat uległ przemianie. Przemianie zrazu niewidocznej, bo jak powiadał Hegel: „Sowa Minerwy wylatuje o zmierzchu”, tak więc nie wszystko zrazu widać – zwłaszcza sens uwidacznia się z czasem. Przemianie prawdopodobnie nieuchronnej – i to też w zgodzie z Heglem, według którego nieuchronne jest wszystko, co się zdarza. Nie te słuchawki, to inne – musiały nadejść takie otwierające drogę do zmiany domowego przybytku audio z dużego systemu głośnikowego w niewielki słuchawkowy. Nie ziściła się bowiem wizja ogólnoświatowego dobrobytu na wzór amerykański; i zamiast żeby każdy obywatel wszelkiego kraju stał się właścicielem dużego domu bądź apartamentu, to zwykły Amerykanin zbiedniał. Inny to jednak temat, nas z niego interesuje tyle, że większość ludzi żyje teraz w klitkach i los ich z miejsca na miejsce rzuca. Życie stało się niestabilne, nie ma już panów na zagrodzie. To znaczy są, tak jak zawsze, ale ciągle nieliczni; a zwykły, szary człowiek może sobie pozwolić na garsonierę, albo najwyżej trzy pokoje, i w nich najlepiej słuchawki, by nie przeszkadzać siedzącym przed telewizorem i w ogóle sobie nawzajem.

Dość ogólników, przejdźmy do rzeczy. Dzięki tym Sennheiserom – niedrogim a świetnym – rynek słuchawek zaczął nabierać tempa, po 2010 ruszając dosłownie lawiną. I w ramach tej lawiny odnoga substytutu prestiżu – że mianowicie dużego audio nie mam, ale mam luksusowe słuchawki. Takie słuchawki były od dawna i specjalizował się w nich Stax, aczkolwiek Pioneer też miał w dorobku luksusowe, elektrostatyczne SE-1000 z 1979-go. Po 2010-tym ilość specjalistów słuchawkowego luksusu jęła zaś błyskawicznie przyrastać; każdy bez mała producent elektroniki (przynajmniej z tych co większych), poczytywać jął sobie za obowiązek zaoferować luksusowe słuchawki. I nie inaczej Pioneer, i nie inaczej Onkyo. Bo choć pewnie o tym nie słyszeliście, powstały też luksusowe słuchawki Onkyo, na wzór pamiętnych Sony MDR-R10. Nie wiem wprawdzie, czy są produkowane, ale pokazywane były.

Obecne luksusowe słuchawki Pioneera to, jak już zdążyłem nadmienić, rok 2015-ty; a ściślej początek tamtego roku. I oczywiście firmowa feta, i oczywiście najlepsze na świecie. A w każdym razie takie, po które warto sięgać, czego najlepszym dowodem, że sięgnęło po nie, jako swą referencję, mające duży dorobek londyńskie studio nagraniowe AIR Studios, ponieważ zdaniem jego szefa technicznego – Mr Tim Vine-Lott – to właśnie flagowe słuchawki Pioneera sprawdziły się najlepiej jako substytut dużych głośników i przede wszystkim żywej muzyki. Nie zamierzam z tym wchodzić w polemikę, a już na pewno nie w tym miejscu, natomiast czytelnikom należy się przed odsłuchami dokładny opis techniczny. Zanim on jednak uwaga, że wraz ze słuchawkami zaoferował Pioneer dedykowany im stosunkowo niedrogi (3000 PLN) symetryczny wzmacniacz-przetwornik Pioneer U-05-S, którego dane mi było przelotnie słuchać na AVS w 2017 i wypadł całkiem nieźle, co najmniej adekwatnie do ceny. A skoro już o cenach, to słuchawki debiutowały z polską opiewającą na 10 900 PLN, która nadal jest oficjalna, ale która chwalebnie uległa redukcji podczas świątecznych wyprzedaży i dziś są (przynajmniej jak na razie) dostępne o jedną czwartą taniej, za 8800 PLN. Taka obniżka to wprawdzie nie wyjątek, ale mimo to sporadyczny przypadek na tle sytuacji generalnie odwrotnej. Przypadek tym cenniejszy, że luksusowe flagowce wyspindrały się w swojej masie z cenami powyżej dziesięciu tysięcy i plują na nas z góry.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

38 komentarzy w “Recenzja: Pioneer SE-MASTER1

  1. Janusz L. pisze:

    Mialem w planach ich zakup praktycznie w ceimno gdyz nie bylo mozliwosci odsluchu, wybrałem jednak D8000.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Plany dobre i zakup dobry. Trudno powiedzieć, które bardziej by się podobały.

  2. Fon pisze:

    No ciekawe te Pioneery, ale cena jeszcze za wysoka, zrobiłem 2 podejście do HD 800 i niestety nie mogę się do nich przekonać że względu na ich budowę gdzie kubki zjadają mi twarz…są za duże i słabo przylegają no i stadionowy jakby nie było dźwięk, te Pioneery mogą być ciekawą opcją, trzeba będzie ich gdzieś posłuchać

    1. Piotr Ryka pisze:

      Na pewno warto ich spróbować.Zwłaszcza przy cenie 8800 PLN.

      1. Fon pisze:

        Te 8800 to jednak nadal za dużo…
        Czy mocno dają dźwiękiem na zewnątrz? Jest w nich jakąś micro izolacja od otoczenia czy zero izolacji

        1. Piotr Ryka pisze:

          Szczerze mówiąc na izolację nie zwróciłem specjalnej uwagi. Na pewno są cichsze od najgłośniejszych, takich jak HD800. Ale niewiele.

  3. Corvin74 pisze:

    A jak porównałby Pan je Sony Z1R? Czy to równoważne granie? Oba modele flagowe dla japońskich producentów. Które by Pan wybrał?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Tak, równoważne. Wadą Sony jest lekkie osuszanie dźwięku, wadą Pioneerów zbyt mała aktywność sopranowa. Poza tym same plusy.

  4. errdrumer pisze:

    Pisze Pan ze d8000 grały inaczej niż podczas ostatniej recenzji, a czego to wynika, większy przebieg?
    Czy sa to zmiany na plus czy minus?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Na pewno z większego przebiegu. Zmiany są niejednoznaczne: z jednej strony brzmienie stało się bardziej przenikliwe, z większym procentowym udziałem sopranów i ich obecnością także poniżej własnego zakresu, co bywa pożyteczne, o ile realizacja dobra; z drugiej straciło nieco na postawności, stało się bardziej filigranowe. Nieprzesadnie jednak i z bardzo mocnym basem. Nie zatraciło także jednoznaczności – właściwego ogniskowania. Dokładniej będę to dopiero badał, na razie zajmują mnie inne sprawy. Ogromnie podobały mi się jednak na AVS z dCS Bartok, tak więc ogólnie słuchawki wciąż rewelacyjne.

      1. PlanarFun pisze:

        Zgadzam się z opinią o D8000. Góra jest bardzo wyrazista (owszem można ja przygasić torem, kablami).Dodałbym, że inaczej niż w recenzji odbieram ich przestrzenność jest niezwykle rozległa i doskonale zdefiniowana. Daleko im do grania pierwszym planem, chyba że narzuca to realizacja. Być może pierwsze wypusty były strojone jak ten rzekomy prototyp, dużo gęstsze zacieśniające scenę granie.

    2. n pisze:

      To nie przebieg, misiek już o tym pisał w którymś komentarzu. Ta sztuka z recenzji to prototyp o innym strojeniu od modelu produkcyjnego. A prototypy pewnie były wysłane ze względu na małą dostępność i aby było czym handlować podczas, gdy towar blokuje prasa. To tak, aby uspokoić tych co kupili.

      1. Piotr Ryka pisze:

        Trzeba to będzie skonsultować z dystrybutorem.

      2. Stefan pisze:

        Przebieg też robi swoje, łagodnieją na basie, już tak nie dominuje i góra też się wyłania, bardzo ładnie reagują na realizacje, ale to dalej granie bliskie z już nie tak, ale jednak mocniejszym pierwszym planem, to jest pewien niuans nie widoczny we wszystkich nagraniach.

        1. Piotr Ryka pisze:

          Trzeba jeszcze pamiętać, że dźwięk można zmieniać poprzez zmianę orientacji wycięć na padach.

  5. Janusz L. pisze:

    Jaki numer seryjny testowanego egzemplarza d8000 , moj to 564 wiec nie wiem jak sie ma do prototypu 🙂

    1. Piotr Ryka pisze:

      W którym miejscu masz na swoich nabity numer seryjny?

      1. Stefan pisze:

        Chyba tylko na pudełku.

  6. Denon pisze:

    Słuchawki prezentują się dość ciekawie, myślę że chyba warto się na nie skusić czytając pozytywne opinie na ich temat. Osobiście jestem ciekaw czy by się u Mnie sprawdziły.

  7. piotr pisze:

    Mam pytanie do Pana Piotra. Mam mozliwosc kupna tych sluchawek za 5500 zl nowe i czy jest to okazja?Dziekuje

    1. Piotr Ryka pisze:

      Według mojej opinii jest.

  8. Alucard pisze:

    Piotr, mam takie pytanie z gatunku trudnych. Wolałbyś Pioneery SE Master1 czy Grado PS2000e? Które byś polecił do nowoczesnej elektroniki? Nie liczę Ultrasone 7 Tribute, bo te niestety „wyszły”. jestem trochę w kropce, słuchałem ostatnio LCD3, jednak im brakuje trochę potęgi.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Wybrałbym Pioneery. Grado trzeba trafić dobry egzemplarz, poza tym te najnowsze moim zdaniem za ostre na górze. Ale są jeszcze Ultrasone Edition 5 Unlimited. Też mają wielką scenę.

      1. Alucard pisze:

        W czym te Ultrasone byłyby lepsze od Pioneerów? Te Ultrasone stoją teraz po 4500zł w jednym sklepie. Myślisz że to dobra cena za nie?

        1. Piotr Ryka pisze:

          Cena raczej nie dobra a genialna. Te Ultrasone dadzą większą scenę i mocniej będą akcentowały bas. U siebie ich nie miałem, słuchałem tylko przez pół minuty dwa lata temu na AVS. Ale wg niektórych są nawet lepsze od wersji Limited, a tę recenzowałem i było super. Troszeczkę lepsze od jednych i drugich są Ultrasone Jubilee 25 Edition, ale to już dwadzieścia tysięcy a nie cztery z hakiem.

          1. Janusz pisze:

            Panie Piotrze, a jak te Ultrasone Edition 5 (unlimited) mają się do Edition 15? Bo rozumiem, że AKG K812 czy z zamkniętych Audeze LCD-XC to niższa liga?

          2. Piotr Ryka pisze:

            Edition 15 są otwarte, Edition 5 zamknięte. AKG i Audeze to nie jest jakaś niższa liga, tak tego bym nie nazwał. Natomiast Edition 5 mają specjalny system do powiększania sceny i on działa.

          3. Janusz pisze:

            Ale czy Edition 15 to ogólnie rzecz biorąc postęp względem Edition 5 (unlimited)? Ktoś miał okazję porównać? One również mają S-Logic EX, dodatkowo są otwarte, więc przestrzeń powinna być w teorii nie gorsza niż E5.

          4. Piotr Ryka pisze:

            Słuchałem Edition 15 jedynie kilka minut dwa lata temu na AVS z bardzo mizerną elektroniką towarzyszącą. To na pewno bardzo dobre słuchawki – tyle tylko mogę na razie powiedzieć. Recenzja pewnie będzie, ale w nieokreślonym kiedyś.

  9. Alucard pisze:

    Tak odbiegając od tematu, jakbyś sprzedawał swoje Tribute 7 to daj znać 🙂

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie sprzedam. Miałem trudności z dopasowaniem ich pod Twin-Head, ale kable zasilające załatwiły wszystko. Grają genialnie-niepowtarzalnie. Takiej potęgi nie mają żadne.

  10. Alucard pisze:

    Stałem się szczęśliwym posiadaczem tych Pioneerów. To dziwne że te słuchawki przeszły jak mówisz bez echa, ich jakość jest niesamowita. Może niektórzy oczekują po słuchawkach za tyle pieniędzy fajerwerków a tych w nich nie ma, na nich po prostu super się słucha muzyki. Cieszą ucho, w dodatku za tę cenę w której kupiłem to czapki z głów 🙂

    1. Piotr Ryka pisze:

      To nie do końca jest tak, że nie ma w nich fajerwerków, bo na niektórych wzmacniaczach pokazują bardzo dużą i doskonale natlenioną przestrzeń. Poza tym muzykalność celująca i właśnie super słuchanie. Ale niektóre świetne słuchawki właśnie tak bez echa przechodzą – dla przykładu najnowsze flagowe Denony,flagowe Technics, Final Sonorous VIII.

  11. Jarek pisze:

    Potwierdzam, że to świetne słuchawki. Słuchając z sp1000 i alo continental dual mono okazały się znacząco lepsze od akg k812 i jednak trochę od u5 unltd. Jestem ciekaw, które wzmacniacze dają najlepsze efekty z nimi?

    1. Michal Pastuszak pisze:

      Moim zdaniem wszystkie wyrownane w pasmie i bardzo przejrzyste wzmacniacze sie sprawdza, zwlaszcza takie, ktore uzyskuja te transparentnosc w polaczeniu z kultura przekazu i dobra kontrola niskich skladowych.

  12. Jarek pisze:

    A tak bardziej konkretnie, jakie wzmacniacze w rozsądnej cenie, aby uniknąć kolejnych odsłuchów?

    1. Michal Pastuszak pisze:

      Z komercyjnych konstrukcji, prawie na pewno powinien sie sprawdzic SPL Phonitor, pisze prawie bo nie sluchalem ich razem, ale sam wzmacniacz wspisuje sie w sugestie i bylbym zaskoczony gdyby rozczarowal z Pioneerami, zwlaszcza po zbalansowanym wyjsciu i kablu. Piotr zapewne bedzie potrafil wskazac wiecej i trafniej.

  13. Shakhal pisze:

    Dzień dobry, jaki kabel od Forza by pan doradził dla tego modelu, potrzeba tu będzie rozjaśnić czy przyciemnić dźwięk?
    XLR pod Bryston BHA-1

    Pozdrawiam
    Marcin

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy