Odsłuch
Z uwagi na wytężony pod względem ilości zadań okres pomiędzy AVS a końcem roku, nie miałem za dużo czasu na bratanie się z tymi Pioneerami, niemniej dość dobrze ich brzmienie poznałem z towarzyszącym temu zdziwieniem. Zdziwieniem z jednej strony podsycanym wspomnieniami z zeszłorocznego AVS, z drugiej cudzymi opisami. Bo, jak już wspominałem, zawisła w przestrzeni publicznej opinia o brzmieniu raczej delikatnym, niuansowym, szczegółowym, misternym. Rodzącym obraz high-endu z rodzaju przeczulonych i szczególnie wrażliwych. Że moc i krzepkość jedynie czerpane będą od wzmacniacza, a pejzaż w rodzaju tych srebrzyście podświetlanych; może niekoniecznie jaskrawych, niemniej raczej jaśniejszych. Nakładało się na to wspomnienie z AVS, gdzie słuchane z dedykowanym firmowym wzmacniaczem nie grały wprawdzie wątło, niemniej budując dźwięki wraz z echami, co powiększało przestrzeń, ale nie przysparzało witalności i mocy. Poza tym na tle porównywanych bezpośrednio HiFiMAN Susvara (trzy razy droższych) i Final D8000 (półtora raza) mniej oferowały flagowe Pioneery indywidualnych brzmieniowych smaków, przekaz na tle tamtych bardziej ujednolicając, ergo czyniąc mniej atrakcyjnym. I teraz, z tymi recenzowanymi na uszach, wszystko to można było wyrzucić do kosza.
Tak więc zapomnijcie o jakimkolwiek wydelikaceniu, echowości i brzmieniach jaśniejszych a mniej zindywidualizowanych – to wszystko moi mili bzdura. Aliści jedna rzecz może to wytłumaczyć, a w każdym razie sugerować wytłumaczenie. Mamy grudzień, zatem kurier przyniósł słuchawki jak z lodówki i jasna rzecz, że takimi nie gramy. Dałem im zatem parę godzin na powrót do temperatury pokojowej, a potem z ciekawością przywdziałem na uszy. I wówczas także zagrały echowo, a co gorsza zniekształcająco. Odrealnienie czuć było w każdym dźwięku, porównywane Sony MDR-Z1R i Final D8000 grały bez wątpienia poprawniej.
Rozczarowany tym szybko dałem za wygraną, dziwiąc się jednocześnie, jak znajomy – wytrawny przecież audiofil – mógł je wybrać także na bazie porównań. Tym bardziej jeszcze wyborem londyńskiego AIR Studios – że niby do masterringu najlepsze? Słuchawki przeleżały kilkanaście dni, bo co innego miałem do roboty, a słuchać wolałem innych. Aż tu czas zaczął naglić, rozstanie okazało się bliskie. Więc do dzieła, chociaż bez entuzjazmu, no bo te zniekształcenia. Przywdziewam je ponownie i czekam na dziwactwa. Ale się nie doczekałem. Całkiem na odwrót – brzmienie zjawiło się wyjątkowo klarownie i wyjątkowo poprawnie; dające jasno do zrozumienia, że tamto, to jakby nie one. Wniosek stąd jasny płynie: one są bardzo wrażliwe. Ale nie przede wszystkim na towarzyszącą aparaturę, bo pod tym względem akurat są odporniejsze od przeciętnych, natomiast na warunki otoczenia. Najwyraźniej te ceramiczne przetworniki nie tolerują chłodu, przy spadającej temperaturze prędko ich zawieszenie się usztywnia i nie nadąża za sygnałem. Zupełnie inaczej pracują te ceramiczne przetworniki w temperaturze circa dwudziestu stopni, a inaczej przy chłodzie. Tak więc przestałem się dziwić, zacząłem dobrze rozumieć. Kolega się nie pomylił i nagraniowcy z AIR Studios takoż. W wyższej temperaturze Pioneery dają popis.
Ale zanim o tym popisie, jeszcze jedna uwaga. Znajomy nie był zadowolony z prezentacji sopranów, podejrzewając oryginalny kabel o z nich okradanie. Po długich rozważaniach nad ewentualnym zastępstwem zdecydował się nabyć w ciemno produkt kanadyjskiego Audio Sensibility, który okazał się dobrym wyborem. O tyle jednak nie do końca, że uległ szybko awarii jeden z wtyków przy muszli i kabel pojechał się naprawiać, toteż nie mogłem go sam użyć. Ponoć zdecydowanie poprawia holografię i całościowe zawieszanie dźwięków w przestrzeni, a z sopranami robi porządek, czyli dodaje i uszlachetnia.
To tyle tytułem uwag wstępnych, przejdźmy do tego, co było dane. Słuchawki nie zagrały ani odrobinę jaśniej od porównywanych z nimi bardzo dokładnie Final D8000 z oryginalnym miedzianym kablem (czyli tańszym) oraz Sennheiser HD 800 dla odmiany z kablem Tonalium w wersji max, czyli z dodanym wypełniaczem na rzecz tłumienia mikrodrgań. (Drut przewodzący sygnał zawsze ma mikrodrgania.) Zgodnie z opinią moją i Michała – właściciela, który je osobiście odbierał i też przy okazji porównywał – wszystkie słuchawki prezentowały ten sam wysoki poziom przy oczywistych różnicach stylu. Sam słuchałem w dwóch lokalizacjach – przy komputerze i w torze tradycyjnym z Twin-Head i dCS Rossinii; Michał jedynie w tej drugiej. Poza dość oczywistą różnicą jakościową wspomnianych torów (chociaż nie jakąś gigantyczną) oba powiedziały to samo: różnice stylu tak, różnice klasy nie.
Mialem w planach ich zakup praktycznie w ceimno gdyz nie bylo mozliwosci odsluchu, wybrałem jednak D8000.
Plany dobre i zakup dobry. Trudno powiedzieć, które bardziej by się podobały.
No ciekawe te Pioneery, ale cena jeszcze za wysoka, zrobiłem 2 podejście do HD 800 i niestety nie mogę się do nich przekonać że względu na ich budowę gdzie kubki zjadają mi twarz…są za duże i słabo przylegają no i stadionowy jakby nie było dźwięk, te Pioneery mogą być ciekawą opcją, trzeba będzie ich gdzieś posłuchać
Na pewno warto ich spróbować.Zwłaszcza przy cenie 8800 PLN.
Te 8800 to jednak nadal za dużo…
Czy mocno dają dźwiękiem na zewnątrz? Jest w nich jakąś micro izolacja od otoczenia czy zero izolacji
Szczerze mówiąc na izolację nie zwróciłem specjalnej uwagi. Na pewno są cichsze od najgłośniejszych, takich jak HD800. Ale niewiele.
A jak porównałby Pan je Sony Z1R? Czy to równoważne granie? Oba modele flagowe dla japońskich producentów. Które by Pan wybrał?
Tak, równoważne. Wadą Sony jest lekkie osuszanie dźwięku, wadą Pioneerów zbyt mała aktywność sopranowa. Poza tym same plusy.
Pisze Pan ze d8000 grały inaczej niż podczas ostatniej recenzji, a czego to wynika, większy przebieg?
Czy sa to zmiany na plus czy minus?
Na pewno z większego przebiegu. Zmiany są niejednoznaczne: z jednej strony brzmienie stało się bardziej przenikliwe, z większym procentowym udziałem sopranów i ich obecnością także poniżej własnego zakresu, co bywa pożyteczne, o ile realizacja dobra; z drugiej straciło nieco na postawności, stało się bardziej filigranowe. Nieprzesadnie jednak i z bardzo mocnym basem. Nie zatraciło także jednoznaczności – właściwego ogniskowania. Dokładniej będę to dopiero badał, na razie zajmują mnie inne sprawy. Ogromnie podobały mi się jednak na AVS z dCS Bartok, tak więc ogólnie słuchawki wciąż rewelacyjne.
Zgadzam się z opinią o D8000. Góra jest bardzo wyrazista (owszem można ja przygasić torem, kablami).Dodałbym, że inaczej niż w recenzji odbieram ich przestrzenność jest niezwykle rozległa i doskonale zdefiniowana. Daleko im do grania pierwszym planem, chyba że narzuca to realizacja. Być może pierwsze wypusty były strojone jak ten rzekomy prototyp, dużo gęstsze zacieśniające scenę granie.
To nie przebieg, misiek już o tym pisał w którymś komentarzu. Ta sztuka z recenzji to prototyp o innym strojeniu od modelu produkcyjnego. A prototypy pewnie były wysłane ze względu na małą dostępność i aby było czym handlować podczas, gdy towar blokuje prasa. To tak, aby uspokoić tych co kupili.
Trzeba to będzie skonsultować z dystrybutorem.
Przebieg też robi swoje, łagodnieją na basie, już tak nie dominuje i góra też się wyłania, bardzo ładnie reagują na realizacje, ale to dalej granie bliskie z już nie tak, ale jednak mocniejszym pierwszym planem, to jest pewien niuans nie widoczny we wszystkich nagraniach.
Trzeba jeszcze pamiętać, że dźwięk można zmieniać poprzez zmianę orientacji wycięć na padach.
Jaki numer seryjny testowanego egzemplarza d8000 , moj to 564 wiec nie wiem jak sie ma do prototypu 🙂
W którym miejscu masz na swoich nabity numer seryjny?
Chyba tylko na pudełku.
Słuchawki prezentują się dość ciekawie, myślę że chyba warto się na nie skusić czytając pozytywne opinie na ich temat. Osobiście jestem ciekaw czy by się u Mnie sprawdziły.
Mam pytanie do Pana Piotra. Mam mozliwosc kupna tych sluchawek za 5500 zl nowe i czy jest to okazja?Dziekuje
Według mojej opinii jest.
Piotr, mam takie pytanie z gatunku trudnych. Wolałbyś Pioneery SE Master1 czy Grado PS2000e? Które byś polecił do nowoczesnej elektroniki? Nie liczę Ultrasone 7 Tribute, bo te niestety „wyszły”. jestem trochę w kropce, słuchałem ostatnio LCD3, jednak im brakuje trochę potęgi.
Wybrałbym Pioneery. Grado trzeba trafić dobry egzemplarz, poza tym te najnowsze moim zdaniem za ostre na górze. Ale są jeszcze Ultrasone Edition 5 Unlimited. Też mają wielką scenę.
W czym te Ultrasone byłyby lepsze od Pioneerów? Te Ultrasone stoją teraz po 4500zł w jednym sklepie. Myślisz że to dobra cena za nie?
Cena raczej nie dobra a genialna. Te Ultrasone dadzą większą scenę i mocniej będą akcentowały bas. U siebie ich nie miałem, słuchałem tylko przez pół minuty dwa lata temu na AVS. Ale wg niektórych są nawet lepsze od wersji Limited, a tę recenzowałem i było super. Troszeczkę lepsze od jednych i drugich są Ultrasone Jubilee 25 Edition, ale to już dwadzieścia tysięcy a nie cztery z hakiem.
Panie Piotrze, a jak te Ultrasone Edition 5 (unlimited) mają się do Edition 15? Bo rozumiem, że AKG K812 czy z zamkniętych Audeze LCD-XC to niższa liga?
Edition 15 są otwarte, Edition 5 zamknięte. AKG i Audeze to nie jest jakaś niższa liga, tak tego bym nie nazwał. Natomiast Edition 5 mają specjalny system do powiększania sceny i on działa.
Ale czy Edition 15 to ogólnie rzecz biorąc postęp względem Edition 5 (unlimited)? Ktoś miał okazję porównać? One również mają S-Logic EX, dodatkowo są otwarte, więc przestrzeń powinna być w teorii nie gorsza niż E5.
Słuchałem Edition 15 jedynie kilka minut dwa lata temu na AVS z bardzo mizerną elektroniką towarzyszącą. To na pewno bardzo dobre słuchawki – tyle tylko mogę na razie powiedzieć. Recenzja pewnie będzie, ale w nieokreślonym kiedyś.
Tak odbiegając od tematu, jakbyś sprzedawał swoje Tribute 7 to daj znać 🙂
Nie sprzedam. Miałem trudności z dopasowaniem ich pod Twin-Head, ale kable zasilające załatwiły wszystko. Grają genialnie-niepowtarzalnie. Takiej potęgi nie mają żadne.
Stałem się szczęśliwym posiadaczem tych Pioneerów. To dziwne że te słuchawki przeszły jak mówisz bez echa, ich jakość jest niesamowita. Może niektórzy oczekują po słuchawkach za tyle pieniędzy fajerwerków a tych w nich nie ma, na nich po prostu super się słucha muzyki. Cieszą ucho, w dodatku za tę cenę w której kupiłem to czapki z głów 🙂
To nie do końca jest tak, że nie ma w nich fajerwerków, bo na niektórych wzmacniaczach pokazują bardzo dużą i doskonale natlenioną przestrzeń. Poza tym muzykalność celująca i właśnie super słuchanie. Ale niektóre świetne słuchawki właśnie tak bez echa przechodzą – dla przykładu najnowsze flagowe Denony,flagowe Technics, Final Sonorous VIII.
Potwierdzam, że to świetne słuchawki. Słuchając z sp1000 i alo continental dual mono okazały się znacząco lepsze od akg k812 i jednak trochę od u5 unltd. Jestem ciekaw, które wzmacniacze dają najlepsze efekty z nimi?
Moim zdaniem wszystkie wyrownane w pasmie i bardzo przejrzyste wzmacniacze sie sprawdza, zwlaszcza takie, ktore uzyskuja te transparentnosc w polaczeniu z kultura przekazu i dobra kontrola niskich skladowych.
A tak bardziej konkretnie, jakie wzmacniacze w rozsądnej cenie, aby uniknąć kolejnych odsłuchów?
Z komercyjnych konstrukcji, prawie na pewno powinien sie sprawdzic SPL Phonitor, pisze prawie bo nie sluchalem ich razem, ale sam wzmacniacz wspisuje sie w sugestie i bylbym zaskoczony gdyby rozczarowal z Pioneerami, zwlaszcza po zbalansowanym wyjsciu i kablu. Piotr zapewne bedzie potrafil wskazac wiecej i trafniej.
Dzień dobry, jaki kabel od Forza by pan doradził dla tego modelu, potrzeba tu będzie rozjaśnić czy przyciemnić dźwięk?
XLR pod Bryston BHA-1
Pozdrawiam
Marcin