Recenzja: Neumann NDH-20

O firmie i produkcie

Zamaszyste pudełko…

Zostawmy ten rys historyczny, tylekroć już przywoływany, i zogniskujmy uwagę na konkretnym przedmiocie. Jak wszystkie te kwestie wyglądają w odniesieniu do debiutu słuchawkowego Neumanna – podejrzewanych o bycie znakomitymi Neumann NDH-20?

Zacznijmy od samego producenta. Przedsiębiorstwo Georg Neumann GmbH zostało założone w 1928 w Berlinie przez wynalazcę i pioniera przemysłu fonograficznego, od razu zyskując sławę poprzez to, że jako pierwsze wypuściło do sprzedaży otwartej produkt zwący się mikrofonem. Konkretnie model CMV 3, czyli popularną „butelkę Neumanna”. To poprzez ten trzykilogramowy, czterdziestocentymetrowy, przypominający kształtem pokaźną butlę alkoholu mikrofon alkoholizował swymi promilami szaleństwa wiecowy krzykacz Adolf Hitler niemieckie masy, dające ochoczo wiarę wywodom bruneta, że nie ma to jak blondyni…. Po znanych tego konsekwencjach w 1949 wyprodukowało przedsiębiorstwo Georga Neumanna, wciąż mające siedzibę w liżącym jeszcze rany Berlinie, pierwszy w historii mikrofon pojemnościowy ze wzmacniaczem lampowym – Neumann U 47; poprzez który dwadzieścia lat potem długowłosi Beatlesi torować będą drogę kolejnej włochatej rewolucji, tym razem już nie przede wszystkim krótko strzyżonych blondynów, a bardziej różnobarwnych i kudłatych dzieci kwiatów. Rewolucji trwającej z różnymi meandrami do dzisiaj, podobnie jak do dziś trwa sam mikrofon. (Legendarny Neumann U 47, znany też jako Telefunken U 47, ponieważ to Telefunken był jego pierwszym dystrybutorem, wciąż stosowany jest przez liczne studia nagraniowe, a jego cena to teraz kilkanaście tysięcy euro.) Sławnym następcą U 47 stał się podobnie popularny  i bardzo zbliżony konstrukcyjnie Neumann U 67, natomiast w 1973 zjawia się kolejny produkt-legenda – zespolony mikrofon omnikierunkowy Neumann 80 KU – czyli wcielona przez Kumera Neumanna w życie dawna idea (1925) sztucznej głowy „Dummy Head”; w tym wypadku na bazie nie tylko kształtu, ale też specjalnego tworzywa imitującego konsystencję ludzkiego ciała. Oprócz całej plejady mikrofonów berliński Neumann zasypywał też rynek sukcesywnie licznymi monitorami studyjnymi, a pierwszą nagrywarkę (wyrzynarkę płyt) zaoferował jeszcze w 1930-tym. Nie było natomiast w tej profesjonalnej stawce żadnych słuchawek, a przecież to słuchawkom sławetną Dummy Head dedykowano. Nie było aż do 2019. I jeszcze na koniec uwaga, że w 1991 Neuman połączył się z Sennheiser Electronic GmbH & Co. KG.

…w pudełku profesjonał.

Ostatnia wiadomość wyjaśnia jednocześnie dwie rzeczy: dlaczego w ogóle słuchawki od Neumann GmbH oraz dlaczego takie. Pierwszą może nie tak do końca, bo wszak Sennheiser sam produkuje ogromny wachlarz słuchawek i marka zależna Neumann niekoniecznie musiała się w to mieszać, ale najwyraźniej uznano, że warto popróbować. Odnośnie natomiast wzornictwa, to są te Neumann NDH-20 niewątpliwie wariacją na temat Sennheiser HD 630VB z 2015, od których wzięły całą powierzchowność. Pod jej względem odróżnia je jedynie srebrzyste, a nie ciemne, wypełnienie centralnych części pokryw zewnętrznych i pomarańczowa, a nie czerwona, gąbka nad przetwornikami od wewnątrz. Uważniej się przypatrując także brak u nowych Neumannów obrotowej regulacji siły basu na tych centralnych pokrywach oraz że miejsce logo Sennheisera na pałąku zajęło logo Neumanna.  Funkcyjnie i wzorniczo mamy jednak niemalże to samo, to znaczy cały korpus i pałąk metalowe na bazie lotniczego aluminium plus stal sprężynowa wewnątrz pałąka i pianka z pamięcią kształtu we wnętrzu nauszników, pokrytych wyjątkowo miłym i chłodnym w dotyku ni to welurem, ni to gąbką. Nie są te nauszniki szczególnie duże, ale uszy zdolne pomieścić, a pałąk dobrze ukształtowano i wymoszczono – nic nie czuć go na głowie. Muszle łączą się z chwytakami jednopunktowo, a drugi moment swobody to obrotowość tych chwytaków przy wejściu do pałąka, co razem daje możliwość ruchu we wszystkich trzech płaszczyznach. W połączeniu z bardzo dobrą regulacją skokową długości pałąka (że aż przyjemnie używać) oferuje to pełny komfort. Nie aż poziomu Staksa Omegi II, gdzie jest on najlepszy ze wszystkich, ale ogólnie dobry. Bez kabla ważą Neumann 388 g, czyli średnio, a kabel mają podpinany jednostronnie i nietypowo, bo do prawej a nie lewej muszli. W dużym, sztywnym pudełku opakowania znajdujemy nawet dwa kable: jeden prosty długości 3,0 m i drugi bardziej profesjonalny, z długą pośrodku skrętką. Łączówka z muszlą to micro-jack z półobrotową fiksacją, a z drugiej strony jack 3,5 mm i w komplecie złocona przejściówka na 6,35 mm, też z fiksującym gwintowaniem.

Dokładna różnica odnośnie samych przetworników pomiędzy Sennheiser HD 630VB a Neumann NHD-20 nie jest przedmiotem producenckich wynurzeń, dowiadujemy się natomiast, że w przypadku nowych Neumann membrana ma średnicę 38 mm i napędzają ją magnesy neodymowe. Też tego, że wykonano ją z Duofolu, czyli jest obustronnie tłoczona w specjalny wzór trójwymiarowy (prawdopodobnie na bazie karbonowego kompozytu) – wzór mający za zadanie maksymalną redukcję pasożytniczych rezonansów.

Wygodny.

Co do tego, że przetworniki u obu tak podobnych z zewnątrz muszą być choć częściowo różne, to jasnym staje się przy porównaniu pasma przenoszenia i impedancji. U HD 630VB te wartości to 10 Hz – 42 kHz i 23 Ω, podczas gdy u NDH-20 to odpowiednio 5 Hz – 30 kHz i 150 Ω. Cokolwiek inne jest też przeznaczenie, aczkolwiek trochę się pokrywa. Sennheiser HD 630VB to przede wszystkim słuchawki audiofilskie i rozrywkowe, a Neumann NHD-20 przede wszystkim do profesjonalnego masteringu nagrań, ale przy okazji także dla audiofili i nawet użytkowników aparatury przenośnej – choćby i samych smartfonów. Wytwórca gwarantuje bowiem dobre brzmienie nawet w przypadku całkowitego braku specjalistycznego wzmacniacza, kupować można pod smartfony w ciemno. Przy impedancji aż 150 Ω nieco to zaskakuje, ale rzecz zaraz się sprawdzi. Przy skuteczności aż 114 dB nie powinno być z tym jednak problemu, a kolejne sprawy techniczne to moc maksymalna sygnału w piku 1 W; ciągła zaś 0,2 W. Plus THD nie wyższe niż 0,1% i dobra izolacja od otoczenia, oszacowana na aż minus 34 decybele. Te dwie ostatnie rzeczy głównie z uwagi na funkcję prymarną bycia narzędziem w studiu nagrań – i temu też podporządkowana cała prezentacja muzyczna. O czym już za momencik, a teraz jeszcze cena.

Słuchawki wyceniono na  2149 PLN, czyli o całe 40 złotych mniej niż początkowo Sennheiser HD 630VB, oferowane obecnie za tysiąc sześćset. Co w razie gdyby faktyczny miał to być fenomen brzmieniowy, byłoby oczywiście ekstra.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

12 komentarzy w “Recenzja: Neumann NDH-20

  1. Fon pisze:

    Czy są lepsze od NH

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie.

      1. Piotr Ryka pisze:

        Ale mniej wymagające.

  2. Piotr Ryka pisze:

    Odniesieniu do NightHawk należy się parę słów więcej. Słuchawki AudioQuesta są trudniejsze, ponieważ z medium bardziej gęstym i bardziej ciśnieniowym. Skutkiem czego dopiero naprawdę wybitny wzmacniacz dysponujący dużą mocą potrafi się przez te zgęstnienia i ciśnienia przebić z całą zawartością informacyjną oraz dać pełną przejrzystość.A wówczas NightHawk stają się równe drogim słuchawkom audiofilskim i kiedy trafisz idealnie z torem nie ustępują najlepszym, o ile tylko ktoś nie szuka forsownych sopranów, bo one takich nie dają. Natomiast u Neumann odwrotnie – są właśnie bardzo przejrzyste, rozdzielcze i separujące dźwięki na pięknie zrobionej scenie. Dlatego łatwo je napędzić i dlatego grają imponująco z byle czego, co dodatkowe ma wsparcie ze strony nisko branej tonacji i chropawości tekstur. Jednakże nawet najlepszy wzmacniacz nie sprawi, by stały się równe audiofilskim tygrysom w rodzaju HD 800; przeciwnie, taki dopiero wzmacniacz wykaże, że tej równości nie ma.

    1. Fon pisze:

      No i wszystko na temat, NH widać dalej dobrze się trzymają, nie myślę się ich pozbywać i faktycznie dobrze napędzane nieustępują tym dużo droższy, ale Neumannów też trzeba będzie posłuchać, swoją drogą szkoda, że kabel jest tylko z jednej muszli.

  3. czerwip pisze:

    Bardzo ciekawy test.Panie Piotrze a czy planuje Pan test Hifimanow Arya?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Może się uda. Ale dystrybutor ze mną nie współpracuje. Obrażony.

  4. Greg pisze:

    Czyli co by najlepiej pasowało do NH tak koło 2000pln.?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Fostex HP-V1 (to sam wzmacniacz) lub iFi xDSD (ma zintegrowany przetwornik). Ale nie mam pełnego przeglądu tego zakresu cenowego.

  5. Alucard pisze:

    Piotrze, pytanie na weekend z grubej rury – GRADO GS3000e, będzie recenzja? Taka petarda nie może przejść bez echa ot tak.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Będzie, ale nie tak zaraz. Dużo sprzętu już zgromadzone, zaległości się piętrzą. a nie chcę pisać recenzji na odwal się – każdemu należy się uwaga i pełne zaangażowanie.

  6. Alucard pisze:

    Jak najbardziej, zgadzam się. Szczególnie następne słuchawki od Johna Grado muszą otrzymać pełne zaangażowanie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy