Recenzja: Mytek Manhattan

Odsłuch cd.

Fostex TH 900

Mytek_Manhattan_003_HiFi Philosophy

Tutaj za punkt odniesienia robi Sugden HA-4.

Sennheisery HD 600 pożyczyłem, tak więc od razu musimy zrobić przeskok na o wiele wyższy poziom cenowy. I tu można napisać rzecz następującą – Fostexy zagrały z Mytekiem niemal identycznie jak AKG przed chwilą z Sugdenem. Ba, one z Mytekiem były nawet gładsze i bardziej wypełnione niż AKG z doskonałym wzmacniaczem w czystej klasie A, co pozwoliłem sobie uważnie zweryfikować, jak również zaznaczyła się u nich mocniej zaakcentowana linia basowa. Ktoś powie, że żadne to zaskoczenie, iż słuchawki pięć razy droższe potrafią nadrabiać dystans, ale z mojego punktu widzenia bardziej istotny był fakt, że to AKG tak świetnie wypadły, a nie całe to nadganianie. Bo właśnie wyrównywanie szans jest jedną z oznak dobrego wzmacniacza. Na lichym lepsze słuchawki zwykle zwiększają dystans, a na wybitnym staje się on niewielki. To stara audiofilska prawda, przerabiana w moim przypadku wielokrotnie na przykładzie duetu Senheiser HD 600 – Grado RS-1.

Poszukawszy odpowiednich utworów mogłem też stwierdzić, że AKG mocniej realizowały atak sopranowy, podczas gdy u Fostexów pasmo było spójniejsze i lepiej dociążone, jak również to, że Fostexy lepiej potrafiły wydobywać brzmienia trudne do wyłonienia z tła i całą artykulację miały bardziej poprawną. Już z kablem Konstantin zdążyłem stwierdzić, że one do nowego Myteka świetnie pasują, a kabel Tellurium jeszcze to przekonanie rozwinął. Po przejściu z Fostexami na Sugdena stało się wprawdzie jeszcze lepiej, ponieważ dźwiękowa materia nabrała minimalnie większej wielopłaszczyznowości i poprawiła się krągłość dźwięków, ale trzeba pamiętać, że przyrównujemy się tu do specjalistycznego wzmacniacza w klasie A za prawie osiem tysięcy, i to podłączonego interkonektem za kolejnych pięć. A różnica była naprawdę nieznaczna, w granicach (umownie licząc) dziesięciu najwyżej procent. Z Sugdenem było nieznacznie lepiej, ale tak do szybkiego zapomnienia, a nie bolesnego rozpamiętywania. Lepiej wypełniał dźwięki, czynił je trochę bardziej aksamitnymi – i niemal na tym poprzestawał. Ale to z kablem Tellurium w Myteku, a nie tak po prostu, bo ze zwykłym różnica była wyraźna. A zatem gubią te kable jakość i trzeba na to zważać, bo różnica może się okazać nie do nadrobienia nawet bardzo wybitnym wzmacniaczem.

 

Sennheiser HD 800 (kabel FAW Noir Hybrid)

Mytek_Manhattan_002_HiFi Philosophy

Choć teoretycznie dedykowany wzmacniacz tej klasy powinien bez problemu zdystansować rozwiązanie zintegrowane…

Lepiej niż Fostexy wygrzane i opatrzone lepszym kablem Sennheisery pokazały nieznacznie bogatszą artykulację i nieco mniejsze ujednolicanie brzmienia, a w ich przypadku dźwięk z Sugdenem był śladowo cieplejszy i też śladowo gładszy. – Tyle i tylko tyle. Śladowo bardziej aksamitne brzmienie Sugdena czyniło tym razem naprawdę nieznaczną różnicę, chociaż w odbiorze było łatwiejsze. Za to minimalnym kosztem ataku i dynamiki, tak więc właściwie na remis, zwłaszcza że wzmacniacz słuchawkowy Myteka grał bliżej, a na tych samych poziomach głośności oferował większą bezpośredniość. By tej samej miary bezpośredniość dostać od Sugdena, trzeba było siłę głosu wyraźnie podkręcić. To Mytek oferował bowiem rzeczywistość dźwiękową mniej wygładzoną i ugłaskaną, a dzięki temu silniej dążącą do zwarcia i głębiej drążącą, podczas gdy Sugden z tym swoim gładzeniem zachowywał nieznaczny dystans i proponował całościowe uspokojenie. Tak więc były to raczej dwa style aniżeli dwa jakościowe poziomy, a to wszystko znowu dzięki USB od Tellurium, bo bez niego przewaga Sugdena była wyraźnie większa.

Porównałem jeszcze wstecznie Sennheisery do AKG i niewątpliwie oferowały zdecydowanie lepszą swoistość oraz prawdziwość wokalu, co wcale nie umniejsza świetnego brzmienia tych tańszych. W całej rozciągłości Sennheisery grały prawdziwiej, no ale dziwnym by było, gdyby okazało się inaczej. A przy tym Sennheisery, jako kolejne, znów świetnie pasowały do duetu Mytek – Tellurium, co kabel Forzy na pewno im dodatkowo ułatwiał. Z kablem Konstantin grało to odczuwalnie gorzej, tak więc raz jeszcze proszę – zwracajcie uwagę na kable USB.

 

Audeze LCD-3

Na koniec sięgnąłem po flagowe Audeze, czyli trzeciego z kolei flagowca. I znowu pokazało się dopasowanie, a więc nie można mówić o żadnej wybiórczości czy przypadku, tylko o regule. Wzmacniacz wbudowany w przetwornik Mytek Manhattan jest po prostu wysokiej klasy, a od swego poprzednika wbudowanego w 192-DSD DAC różni się przede wszystkim większą kulturą brzmienia. Kiedy dać mu kabel USB taki jak ten tutaj, znikają wszelkie ostrości i sopranowa nadaktywność. Sugden był wprawdzie spokojniejszy, gładszy i z głębszą nieco sceną, ale, jak mówiłem, w granicach niewielu procent, a przecież dużym kosztem zakupowym. Jest zatem Mytek urządzeniem samowystarczalnym, które wprawdzie jako napęd słuchawek może być poprawione, ale tylko nieznacznie i tylko za duże pieniądze. Oczywiście jest taki tylko pod warunkiem odpowiedniego okablowania USB, co powtarzał będę do znudzenia.

Mytek_Manhattan_001_HiFi Philosophy

…to w tym wypadku praktycznie nie miało to miejsca. Brawo!

Co do samych Audeze, to zagrały w sposób dla siebie charakterystyczny, ale z nieco dalszym niż to zazwyczaj ma miejsce pierwszym planem, za to jak zwykle dociążonym, dużym i gładko płynącym dźwiękiem. Bez przyciemnienia, z odczuwalnym ciepłem i głównym naciskiem na melodykę, a nie wyszukiwanie niuansów czy wydelikaceń. A jednocześnie z dobrze uchwyconymi pogłosami, starannie oczyszczonymi z udziwnień. Nic tu nie było z atmosfery dziwności i spotęgowanego echa. Sama jedynie płynność, melodia, ciepło i dokładne uwidocznienie pogłosu – bez sztucznego dodawania i nienaturalnego obcięcia. Dopiero – rzecz dziwna – przejście na Sugdena oznaczało przyrost ech i atmosfery niezwykłości, podczas gdy z samym Mytekiem było normalnie, a jednocześnie bez żadnej brzmieniowej diety. Jaśniej, gładziej, z mniejszym pogłosem i cieplej niż u Fostexów, które z kolei głębszą miały scenę, a soprany wybijały bardziej i traktowały dźwięczniej, mimo zdiagnozowanej w porównaniu do AKG ogólnej spójności brzmienia. Sumarycznie nie lepiej i nie gorzej, tylko inaczej, bardziej swojsko grały Audeze.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

12 komentarzy w “Recenzja: Mytek Manhattan

  1. Adam pisze:

    Panie Piotrze, czy temat Marantz HD-DAC1 całkiem już upadł?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie. On jest u mnie. Właśnie się wygrzewa. Recenzja za jakieś dwa tygodnie, może wcześniej.

  2. Stefan pisze:

    Witam Piotrze możesz przypomnieć nazwę tego amerykańskiego wzmacniacza tranzystorowego,
    o którym mówiłeś jakoś uleciało z pamięci Weiss?

    A ten Mytek bardzo ciekawie się prezentował, szkoda że nie udało się posłuchać bezpośrednio z niego
    tylko przez Sugdena.

  3. Stefan pisze:

    Dziękuję, zapowiada się ciekawie z opisu.

    1. Piotr Ryka pisze:

      W Ameryce robi furorę.

  4. Stefan pisze:

    Tylko cena 7k$.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Cena rzeczywiście wysoka, ale jest kilka słuchawkowych wzmacniaczy kosztujących jeszcze dużo drożej. Mój wraz z przeróbkami i lepszymi lampami kosztowałby dzisiaj podobnie.

  5. Miltoniusz pisze:

    Jak wypada stereofonia? Jaka jest cena? Nieco chyba szkoda, że nie ma słuchawkowych wyjść symetrycznych. Z tego co zrozumiałem z Pana recenzji, w przypadku HD800 wiele one tracą na połączeniu zwykłym.

  6. Piotr Ryka pisze:

    Dokładną cenę muszę zweryfikować, dlatego jej nie podałem. Coś około 14 tysięcy złotych, może nieco więcej. Symetrii nieco szkoda, ale trudno. Z HD 800 gra jednak bardzo dobrze, a najlepszy wzmacniacz dla tych słuchawek – Bakoon – nie jest symetryczny. (Eternal Arts jest wprawdzie jeszcze lepszy, ale kosztuje abstrakcyjnie.)

  7. Miltoniusz pisze:

    Dziękuję. No a co, Panie Piotrze, z tą stereofonią? Wydaje mi się, że w niższym modelu Myteka ocenił ją Pan nieco gorzej niż w Audiolabie M-DAC, pomimo przekonania o ogólnej przewadze Myteka. Jak wypada obecny model na tle rywali?
    Czy nawiązując do przetwornika Meitnera miał Pan na myśli testowanego Emm Labs XDS1 SE v2 Eda Meitnera czy Meitnera MA-1?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Stereofonia nowego Myteka jest bez zarzutu. Nie mam żadnych zastrzeżeń. Podobnie do głębi sceny. W przypadku Meitnera miałem na myśli przetwornik MA-1. Ich odtwarzacza (EMM Labs) za 30 tysięcy niestety nie oferują.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy