Recenzja: MYTEK Brooklyn DAC+

Brzmienie

Tył aż pęka od możliwości.

   Zacznę od uwag technicznych, a konkretnie od porównania Myteka słuchanego przez gniazdo symetryczne (w jego przypadku to dwa symultanicznie działające duże jacki), względem jacka pojedynczego, niesymetrycznego. Różnica okazała się wyraźna, nie podlegające dyskusji. I jednocześnie nietypowa, jako że gniazdo symetryczne w słuchawkowym wzmacniaczu nie daje zwykle niczego ponad powiększenie i uporządkowanie sceny. Tu natomiast zmiana nosiła cechy charakterystyczne nie dla wzmacniaczy a przetworników i odtwarzaczy przenośnych, u których użycie gniazda symetrycznego oznacza uruchomienie osobnych kości D/A w każdym z kanałów. Dźwięk nie zmienił więc przede wszystkim aranżacji scenicznej, tylko ocieplił się, zhumanizował, stał się bliższy i bardziej bezpośredni. Analogowy w stopniu o wiele wyraźniejszym, a tym samym bardziej przekonujący. Nie było to może aż drastyczne, niemniej dalekie od marginesu. W związku z czym słuchanie Brooklyna inaczej niż równocześnie przez dwa jacki, to okradanie się z jakości; i to nie takie dyskretne, a rabunkowe.

Kolejna uwaga techniczna też jest powiązana z jakością. Otóż jeżeli nie używamy plików MQA, warto ustawić ich parametr na „Disabled”, bo tylko wówczas otwiera się dodatkowa zakładka filtrów cyfrowych, z których najlepiej wybrać „Slow”. Poprawa nie będzie zasadnicza, ale też wyczuwalna.

I na koniec adnotacji technicznych powiązanych z ustawieniami odnotuję, iż bufor udało mi się w menu ekranowym ustawić na minimum (co jest równoznaczne z optimum), a zmniejszający ewentualne trzaski tryb „Safe Mode” okazał się niepotrzebny, bo żadne trzaski się nie zjawiły. Natomiast parametr „Latency” nie ma osobnej regulacji i ustawia się automatycznie na minimum (czyli optimum) po wybraniu opcji „MQA Enabled”.

Pozyskać pasującego zasilacza ani baterii mi się natomiast nie udało, tak więc o ewentualnych poprawach związanych z ich użyciem nic powiedzieć nie mogę, nim jednak wypłyniemy na szerokie wody brzmienia, jeszcze kolejna uwaga wstępna. Otóż miałem możliwość porównania recenzowanej teraz wersji Brooklyn DAC + ze starszą odmianą bez plusa i różnica też okazała się wyraźna. Nowy, ulepszony, nieznacznie droższy (650 zł), okazał się grać bardziej spójnie i płynnie. Zdecydowanie bliżej tego, co zwykliśmy określać brzmieniem lampowym, albo analogowym po prostu. Sam producent, a dokładniej sam twórca – Michał Jurewicz – w jednym z wywiadów stwierdził, że jest to w pierwszym rzędzie konsekwencją właściwej implementacji nowej kości 9028 oraz ulepszonego obwodu regulacji wzmocnienia, a pozostałe nowości też mają wprawdzie swój udział, ale już dużo mniejszy. Tak czy owak nowy grał znacznie lepiej i także bardziej przejrzyście, co zostało zapowiedziane. Poszczególne składniki dźwięku okazały się być wyraźniejsze i ładniej się na siebie nakładały. Przełóżmy to teraz na brzmienie poszczególnych słuchawek.

AudioQuest NightHawk

Same gniazda profesjonalne.

Gęste i analogowe „nocne sowy”, wspierane symetryzacją i okablowaniem Tonalium, okazały się znakomicie pasować. Rys stylistyczny Myteków, zdiagnozowany kiedyś u DSD-192, nie uległ bowiem w Brooklyn DAC + zmianie; wciąż było to granie wyraźne, czyste i dobrze separujące dźwięki. Żadnego zlewania, żadnych analogowych mydlin zacierających obraz – gramy przede wszystkim transparentnie, szczegółowo i dynamicznie. Mimo to w trybie symetrycznym, a nawet i bez niego, już na wysokim pułapie muzykalności – bez żadnych ostrych kantów, spłaszczeń – że tylko przykładać odpowiednio gęste słuchawki, a robi się pierwsza klasa. I właśnie się zrobiło, synergia się rysowała wyraźna. I można też powiedzieć, iż Mytek doskonale odczytywał własności NightHawk – dużą gęstość, analogowość, przyciemnienie i lekki pogłos. Także brak radosnego optymizmu, charakter raczej zadumany. Z towarzyszeniem długich wybrzmień, należytego obrazowania faktur, czynnika chropawości, a nie wyłącznie gładzi, a także – jak przystało na kombinację symetryczną – wszystkiego tego na dużej, czytelnej scenie, zagarniającej w siebie słuchacza. I wyjątkowo w tym wszystkim ładne soprany, ani trochę nie przycinane; a przecież wysokie tony u tych NightHawk nie są czyś oczywistym samym przez się. I także duża zawartość informacyjna – szczegółowość naprawdę wysokiego poziomu. A wszystko przez złącze USB, a więc z natury marne i strasznie zachwaszczone.

Beyerdynamic T1 V2

Także posiłkujące się kablem Tonalium w układzie symetrycznym flagowce Beyerdynamica zagrały wprawdzie mniej gęsto, ale z tym swoim rysem spokojnego piękna. Piękna osiąganego zupełnie bez wysiłku, tak jakby wszędzie ono leżało. Może i ta analogowość op-ampów nie była aż klasy lampowej, a sygnał czerpany z USB nie odpowiadał branemu z dobrego odtwarzacza, ale to przejawiało się dopiero gdzieś z tyłu, w tle za dźwiękiem, natomiast pierwszym odruchem słuchającego było odczucie piękna. Dopiero z tyłu, za tym, były pewne szorstkości, przekłamania i brak całkowitej spójności, co jednak nie psuło pozytywnego wrażenia. Właściwa flagowcom Beyerdynamica łatwość kreowania muzycznych obrazów (właśnie dogłębnie muzycznych) wcale się nie przekłada na łatwość współpracy ze sprzętem, a nawet wręcz przeciwnie. Wysoka ich impedancja stawia często przekraczające go wymagania i dźwięk okazuje się aż kaleki, ledwie naszkicowany. Ale nie z tym profesjonałem. I już na tych dwóch przykładach można było dochodzić do wniosku, że Brooklyn popisowo oddaje naturę podpinanych słuchawek.

Sennheiser HD 800S

Są wszystkie przyłącza cyfrowe poza odchodzącym już w przeszłość FireWire oraz potrójnym BNC.

Wysokoimpedancyjne Sennheisery grały dla odmiany z kablem własnym, ale też symetrycznym. Także one ukazały wysoką klasę sopranów i wysoką jakość sceniczną. A przy tym stylem charakterystycznym dla własnego kabla eksponowały detale i podkreślały wyraźność. Jedno i drugie uzupełniane jednak dobrą trójwymiarowością, że żadnych męczących doznań. Brak (pożyczonego komuś) Tonalium obniżał wprawdzie melodyjność, czy szerzej rozumianą muzykalność, ale wciąż pozostawała ona na dobrym poziomie, ani trochę nie była kaleka. Dźwięk wprawdzie trochę się spłycał i nie był aż tak spójny, ale czystość, trójwymiarowość i długość wybrzmień to nadrabiały. Jak na komputerowy sygnał grało to całkiem, całkiem.

Fostex TH900 Mk2

Też z własnym kablem i też symetrycznym flagowe Fosteksy znów potwierdziły sugestię, że Brooklyn wzorcowo „czyta” słuchawki. Tym razem ujawniło się podobieństwo  T1 do TH900, wynikające ze współpracy obu firm przy przetwornikach Tesla. Fosteksy zagrały podobnie niewysilonym a pięknym dźwiękiem, znaczonym dodatkowo charakterystycznym dla nich efektownym pogłosem. Pogłosem brzmienia pogłębiającym i jednocześnie minimalnie wyobcowującym, lecz w podnoszący ciekawość słuchacza sposób. Więc jednocześnie mniej bezpośrednio, mniej swojsko, ale zarazem intrygująco, niepowszednio. Z pogłosem funkcjonującym nieco inaczej niż u NightHawk, bo towarzyszącym brzmieniom mniej gęstym, ale tylko nieznacznie. Też trochę tonacyjnie wyższym, ale znów tylko o trochę. Niemniej to NightHawk pasowały lepiej, a w każdym razie mnie podobały się bardziej. Grały w sposób bardziej życiowy, mocniej przywołujący real (jak zwykło się teraz gwarowo określać realizm). Bliżej życia, prawdziwiej, a mniej teatralnie. Co nie odbiera Fosteksom prawa do bycia świetnymi i inspirującymi.

MrSpeakers Ether Flow C

I jeszcze jedne z własnym kablem symetrycznym. Flagowe planary MrSpeakers jako jedyne zagrały rozczarowująco; takim trochę nie swoim dźwiękiem. Bez ciepła i muzykalności, do jakich zdążyły nas przyzwyczaić, a rzecz sktótowo ujmując – w sposób dosyć przeciętny. Na pewno o wiele słabiej od NightHawk, co mnie zaskoczyło, bo odamerykańskich planarów także oczekiwałem synergii. Ta jednak nie raczyła się zjawić, z godnością odczekując na podpięty wzmacniacz lampowy.

 

Brooklyn DAC + jako przetwornik dla wzmacniacza słuchawkowego Ayon HA-3

 

 

 

 

Przetworniki cyfrowo analogowe przeważnie wyposaża się we wzmacniacze słuchawkowe, lecz jakość tychże bywa różna. Przetworniki Myteka są tego dobrym odbiciem, jako że zrecenzowany onegdaj DSD-192 wzmacniacz taki miał przeciętnej jakości, a we flagowym Manhattanie znalazł się wręcz imponujący. Brooklyn stanowi zaś rozwiązanie pośrednie; zaaplikowany mu wzmacniacz okazał się zdecydowanie lepszy niż w pierwszym (szczególnie grając w trybie symetrycznym), niemniej też i daleki od klasy Manhattana. Można zatem powiedzieć, że Brooklyn DAC + ma wprawdzie wzmacniacz słuchawkowy powyżej jakościowej średniej, niemniej sparowany z Ayonem napędzał słuchawki znacznie lepiej. Należy więc do przetworników, w których to bycie przetwornikiem, a nie słuchawkowym wzmacniaczem, okazuje się najważniejsze; a słuchawki od MrSpeakers zobrazowały to najdobitniej. Z Ayona poprzez Brooklyn zagrały naturalnie, dynamicznie i przekonująco pod każdym względem. W stylu ogólnie wyważonym, ale bardziej świeżym i podkreślającym szczegóły niż zgęszczającym i powłóczystym. Niemniej i tak gęsto oraz w życiowy a nie upiększający sposób; z mocnym do wtóru tego przywoływaniem realizmu. W odniesieniu do wzmacniacza zainstalowanego w Brooklynie bardziej natomiast spójnie, melodyjnie i z większym wyrafinowaniem. Jak również bardziej dynamicznie – co było do usłyszenia od razu, bez żadnych wahań.

Niemniej pasujące lepiej do samego przetwornika Beyerdynamic T1 bez trudu i w tej kombinacji udowodniły lepsze dopasowanie. Zagrały na wyższym pułapie, zwłaszcza poprzez wzmiankowaną spójność i eliminację tego wszystkiego, co było tym nie do końca udanym teatrzykiem w tle tego, co na plan pierwszy się wybijało. W stylu całkiem analogicznym – stylu niewymuszonego piękna, łagodnej elegancji, bezdyskusyjnie uwodzicielskiej. Także Sennheiser HD 800S nic nie zmieniły z charakteru, brak kabla Tonalium wciąż nadrabiając wyraźnością.

Tak samo jak u flagowego Manhattana w logo producenta układają się otwory wentylacyjne.

Ten brak przy Ayonie bardziej jednak doskwierał, jako że T1 poszły ze swoim lepszym kablem dużo dalej do przodu. Ich brzmienie okazało się jeszcze bardziej kompletne i jeszcze bardziej prawdziwe, podczas gdy braki oryginalnego kabla Sennheiser stały się bardziej widoczne. Wszystkich pogodziły jednak poprzednio też najlepiej pasujące NightHawk. Najbardziej gęste i bez zarzutu mimo tego przejrzyste najlepiej wpasowywały się w potrzeby Brooklyna także przy wzmacniaczu zewnętrznym. Szczególnie zaś ważny był oferowany przez nie najbardziej autentyczny i zaangażowany wokal. Nie tylko o najlepiej spośród wszystkich własnej postaci, ale także najlepiej (i to zdecydowanie) się plasujący na scenie.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

23 komentarzy w “Recenzja: MYTEK Brooklyn DAC+

  1. Marcin pisze:

    Analizując samego DAC’a, to jak ten MYTEK wypada na tle Audiobyte Black Dragon ?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Dawno temu tego Audiobyte słuchałem, ale przetwornik ma co najmniej nie gorszy. Tak mi się przynajmniej z perspektywy czasu wydaje.

  2. Marek pisze:

    Dzięki za (znowu) wspaniałą recenzję. Gwoli rozwinięcia, przypomniałem sobie, że kilka miesięcy temu, jako pierwszy test Brooklyn DAKa + czytałem opis autorstwa Marca Philipa (Magazine Audio z Montrealu), który testował to urządzenie wstępnie bez, a potem z zasilaniem zewnętrznym HDPLEX 200W LPSU.
    Według autora Mytek w tej konfiguracji okazuje się być radykalnie innym (lepszym) urządzeniem, które powinno być używane z zewnętrznym zasilaniem, z którym dopiero pokazuje on swój prawdziwy potencjał. Uwaga ta dotyczy nie tylko głównej funkcji – czyli DAKa – ale też wzmacniacza gramofonowego i słuchawkowego. Możliwości dźwiękowe Myteka są ponoć takie, że urządzenie wraz z zasilaczem (cytuję za Autorem) ma „stosunek jakość/dźwięk/cena” nie do pobicia w chwili pisania testu. Pozdrawiam.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Niestety, polski dystrybutor nie dysponuje zasilaczem, a iFi 12V okazał się za słaby. Trudno. Pozostaje wierzyć na słowo.

      1. Sławek pisze:

        Cała nadzieja w Tomanku…

        1. Piotr Ryka pisze:

          Jeżeli Tomanek z Mytekiem się dogadają, to chętnie efekt tego dogadania przetestuję. Na razie w ofercie nie ma.

      2. Jarek_W pisze:

        Podłączyłem Sbooster BOTW P&P ECO 12-13V MKII (niestety tylko 3 ampery, ale główny inżynier HEM Electronics powiedział, że więcej prądu potrzeba przy używaniu bardziej wymagających słuchawek) – u mnie dźwięk zrobił się gładszy i bardziej przestrzenny, poprawiła się głębia (Mytek pracował jako dac).

        1. Piotr Ryka pisze:

          Dobrze wiedzieć, czyli bateryjny napęd się sprawdza.

    2. Marek Ł pisze:

      Przepraszam ale ten HDPlex do Daca z tej półki cenowej to mimo wszystko nieporozumienie, HDPlex może doskonale służyć ale do szerokiego audio-video lub PC-Audio. IFI oczywiście też nie nadaje się do tej klasy urządzeń, próbowałem IFI 15V z M2Tech Youngiem DSD i bardzo odchudzał tematy na basie, w dobrym audio jest wskazany zapas mocy nad głową. Do tego Myteka widziałbym takie UpTone 1.2 lub Sbooster.

  3. Sławomir S. pisze:

    Cytat z recenzji Feliksa :
    „Wzmacniacz jest pierwszorzędny i adekwatny cenowo; i nie ma nawet co narzekać na brak symetryzacji, jako że krosowanie kanałów z nawiązką zastępuje ewentualne zyski w postaci szerszej sceny. W praktyce bowiem sygnał symetryczny niczego poza takim poszerzeniem nie daje, a i to tylko sporadycznie, na niewielu słuchawkach.”
    Hipoteza wydaje się być natury ogólnej, iż sygnał symetryczny poza poszerzeniem NICZEGO NIE DAJE, a jak to coś daje to tylko wybiórczo i na niewielu słuchawkach.
    A tymczasem oceniany tu Mytek pokazuje doświadczalnie, że połączenie niesymetryczne to 'rabunkowe okradanie się z jakości’ i to chyba z całym spektrum testowanych słuchawek.
    Przyznam, ze dopadł mnie tu klasyczny dysonans poznawczy – hipoteza teoretyczna z testu Feliksa vs doświadczenie z testu Myteka.
    Oczywiście natychmiast wytknięte mi będzie, że to dwa różne urządzenia (amp vs dac/amp, ale czy nie ma jednak i teoretycznych przesłanek aby uznać symetryczne podłączenie słuchawek za potencjalnie bardziej wartościowe z natury rzeczy?
    Przepraszam za wpis tylko częściowo odnoszący do testowanego urządzenia.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie, proszę nie przepraszać – sprawa jest ważna i na temat. Opinie odnośnie symetryzacji są bardzo różne. Red. Pacuła twierdzi na przykład, że połączenie symetryczne z natury jest gorsze, a wielu innych recenzentów sądzi przeciwnie – że zdecydowanie lepsze. To samo dotyczy konstruktorów. Według jednych coś daje, według innych najwyżej brak zakłóceń w przypadku długich kabli. Mytek grał niewątpliwie lepiej po wyjściu słuchawkowym symetrycznym, ale podejrzewam, że za sprawą przetwornika. Niemniej faktem jest, że taki Headtrip gra najlepiej (i to wyraźnie) po symetrycznym 2×3-pin. A jest tylko wzmacniaczem. Ale znów oglądający go znajomy konstruktor stwierdził, że tor wewnątrz ma nie cały symetryczny. I bądź tu mądry? Fakt bezsporny jest tylko jeden – genialny słuchawkowy wzmacniacz może być równie dobrze symetryczny jak niesymetryczny.

      1. Sławomir S. pisze:

        W przypadku słuchawek sądzę, że przywołany tu Reaktor ma jednak pochlebne zdanie o symetryzacji, cytat ze stycznia br.
        „Nie jest tak, że wzmacniacz słuchawkowy MUSI być zbalansowany, bo przecież mój Ayon Audio HE-3 ma budowę single-ended i jest świetny. Jeśli jednak mowa o wzmacniaczu tranzystorowym, to znacznie lepiej zagra on z wyjściem symetrycznym. Lepiej te różnice będą słyszalne, jeśli doprowadzimy do niego sygnał symetryczny.”

        Przyznam, ze moje doświadczenie jest podobne.

        1. Piotr Ryka pisze:

          Najwyraźniej Redaktor zmienił zdanie, do czego ma oczywiście prawo. Rzecz jasna każdy wzmacniacz grający w trybie symetrycznym podwójną mocą będzie grał znacznie lepiej już tylko za sprawą samej dynamiki. Ale umówmy się – wzmacniacz Sennheiser HEV90 Orpheus nie jest symetryczny, a jakość dźwięku oferuje taką, że konkurencja symetryczna wysiada.

          1. Piotr Ryka pisze:

            A tak jeszcze przy okazji, to coś o symetryczne vs niesymetryczne będzie niedługo w recenzji nowych Sennheiser HD 8220.

  4. Łukasz pisze:

    Panie Piotrze, czy w kontekście lepszego partnera dla NightHawk poleciłby Pan niniejszego Myteka, czy jednak większa synergia była z nie tak dawno testowanym Phastem ?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Dobrze byłoby mieć całą galerię słuchawek, przetworników i wzmacniaczy, by móc na zawołanie udzielać więżącej odpowiedzi. Niestety mogę tylko powiedzieć, że z oboma zestawami NightHawk grały dobrze, ale do Myteka koniecznie trzeba by dorobić przejściówkę 2x duży jack i mieć do nich kabel symetryczny. Inaczej to nie będzie to.

      1. Łukasz pisze:

        Dystrybucja urządzeń o które zapytałem jest niestety dość ograniczona. Bezpośrednie porównanie jest praktycznie niemożliwe 🙁 Stąd prośba o Pana subiektywną, niewiążącą opinię za którą dziękuje.

        1. Piotr Ryka pisze:

          Lampy to jednak lampy, mają swój czar.

          1. Wojciech Pełny pisze:

            Panie Piotrze mam pytanie dotyczące podłączenia słuchawek do MYTKA.
            Otóż mam wzmacniacz słuchawkowy robiony na zamówienie i do niego słuchawki zbalansowane z wyjściami XLR żenskimi. Chciałbym użyć tych słuchawek do odsłuchu wzmacniacza słuchawkowego w MYTKU. Czy sprawę załatwią mi 2 przejściówki z XLR na duże Jacki czy też nie jest to właściwe rozwiązanie. Jestem laikiem jeśli chodzi o sprawy elektroniki a chciałbym korzystać w MYTKU również z wzmacniacza gramofonowego. Próbowałem sluchawki podłączyć do tylnych wyjść XLR MYTKA lecz efekt nie był zadowalający. Pozdrawiam
            Wojtek

  5. rlc pisze:

    Mytek ma na wyjściu analogowym impedancję 50 Ohm (w broszurze podaje nawet 75 Ohm), czyli bardzo wysoką jak dla słuchawek. To nie jest dobre dopasowanie.

  6. Marek Ł pisze:

    Bardzo wyważona recenzja, bez och-ach, można powiedzieć chłodna. W takiej kwocie i a.d.2018 to już się oczekuje coś więcej od DACów. Osobiście nigdy mnie Sabre nie przekonywało, zawsze dało odczuć się brak muzykalności i dociążenia (nie mówię o słuchawkach bo nie jestem słuchawkowcem). Wszystko zależy od aplikacji oczywiście, osobiście jednak z sabre nie szedłbym w mnożenie przetworników tylko w układy z FPGA lub z lampkami, które mogą wyciągnąć potencjał i okiełznać te suchotniki.

  7. Artur pisze:

    Czy w tym Dacu można wyłączyć funkcję preampu? Bo jeśli zamierzam podłączyć go do integry to chyba nie ma sensu mnożyć wzmocnień?

    1. Piotr Ryka pisze:

      W testowanym, o ile pamiętam, było można.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy