Recenzja: MYTEK Brooklyn DAC+

Firma Mytek Technologies z siedzibą w nowojorskim Brooklinie została założona w 1992 roku przez Polaka, Michała Jurewicza, który zdobywał inżynierskie szlify w Warszawie, a potem pracował w The Hit Factory, znanym nowojorskim studiu nagraniowym, działającym w latach 1975 –2005, obecnie kontynuującym działalność w Miami. Właśnie na użytek tamtej współpracy powstał Mytek, a w Myteku urządzenia służące obróbce dźwięku. Tak więc firma okazuje się być z krwi i kości profesjonalna, a jednocześnie posiada polskie korzenie i z Polską nie zerwała, ponieważ większość badań, prace nad prototypami, a także w dużej mierze sama produkcja, odbywają się w Polsce; miejscu które szef marketingu Myteka, Chebon Littlefield określił jako to, w którym koszty są niskie a talenty wysokie.

To tyle tytułem przypomnienia, jako że Mytek na tych łamach już parokrotnie gościł i wystarczyło sięgnąć do starszych tekstów. Zrecenzowane zostały dwa jego przetworniki – popularny Digital Stereo192-DSD DAC oraz flagowy Manhattan – a teraz z elitarnego Manhattanu skoczymy na bardziej swojski Brooklyn, który w wydaniu Myteka nie tylko jest domowy, ale jako urządzenie dwa razy mniejszy i dwakroć tańszy, w odróżnieniu od rzeczywistych dzielnic Nowego Jorku, w przypadku których Manhattasn rzeczywiście jest dużo droższy, ale też znacznie mniej ludny.

Brooklyn, sypialnia Nowego Jorku, dał nazwę najnowszemu przetwornikowi Myteka, objawionemu w 2016 roku; przy czym z mojego punktu widzenia zachodzi sytuacja odwrotna niż u droższego pobratymca, to znaczy tego pierwszego Brooklyn DAC nie recenzowałem, a właśnie recenzuję ulepszonego następcę, podczas gdy pierwszy Manhattan został już opisany, a nowszy jeszcze czeka. Zostawmy jednak historię opisów, nikogo ona nie obchodzi. Klient chce mieć przetwornik genialny, funkcjonalny i tani – resztą nie zawracajcie mu głowy. Ewentualnie też od jak najbardziej uznanego producenta, bo takie najłatwiej potem odsprzedać. Pod tym ostatnim względem sprawa jest jednak załatwiona, bo Mytek to firma profesjonalna, szeroko znana i renomowana. Natomiast odnośnie funkcjonalności i genialności brzmieniowej, to wszystko jeszcze przed nami.

Budowa

Wyglądu użyczył flagowy Manhattan.

   Zacznijmy od wyliczanki. Producent nie omieszkał wyliczyć, co różni nowszą wersję od poprzedniej, zaznaczając na wstępie, że pod względem funkcjonalności niczego nie zmieniał, chodziło wyłącznie o dźwięk. Składają się na tę poprawę:

  • Zastąpienie kością Sabre 9028 Pro starszej 9018, plus więcej (siedem) filtrów PCM.
  • Wyższej jakości – bardziej transparentny i generujący mniej szumów własnych – analogowy obwód potencjometru.
  • Poprawione osiągi analogowego wejścia.
  • Bardziej przejrzysty Phono Stage.
  • Bardziej detaliczny i wyrazisty słuchawkowy wzmacniacz.
  • Ścieżka analogowa w trybie dual mono.

Wszystko to znalazło się w przetworniku stanowiącym formę hybrydy między następcą quasi profesjonalnego 192-DSD DAC a przetwornikiem popularnym, jakim stał się w ofercie Myteka o wiele tańszy Liberty. Z jednej strony Brooklyn to urządzenie o profesjonalnych pretensjach, oferujące także obsługę najnowszych standardów gęstego zapisu, z drugiej zmuszone oddać pozycję lidera zdecydowanie bardziej ekskluzywnemu liderowi; przy czym niewłaściwe byłoby określenie „mały Manhattan”, jako że model szczytowy oferuje o wiele lepszy słuchawkowy wzmacniacz i nafaszerowany został baterią wysokiej klasy komponentów, w tym selekcjonowanych, markowych kondensatorów. W ogóle jest z innej – szerszej i wyższej – półki, a nie tylko dwa razy większy i droższy. Niemniej firma Mytek pragnie wyznaczać własne standardy i w ich ramach skromniejszy Brooklyn i tak ma konkurencję zdeptać.

Zatem coś jakby mały mocarz transferu cyfry w analog i przy okazji niezwykła obfitość funkcji, bo nie tylko przetwornik i słuchawkowy wzmacniacz, ale też przedwzmacniacz właściwy oraz gramofonowy, a także wsparcie dla najwyższych formatów plikowych, w tym natywnego PCM 32/384, DSD 256 i MQA. A wszystko po ścieżkach zwykłych i symetrycznych, jako że profesjonał winien być symetryczny. I wszystko także z charakterystyczną dla urządzeń profesjonalnych możliwością rozszerzeń, gdyż można podłączyć zewnętrzny femtosekundowy zegar i użyć zasilacza 12 V bądź bateryjnego. W komplecie nie znajdziemy bowiem dołączonego egzemplarza, a jedynie na stronie domowej Myteka listę sprawdzonych i dobrze pasujących, w tym SBooster ECO za $375, Brooklyn Bridge Power Supply za £375 i MCRU for Mytek za £395. Odnośnie tego taka też z mojej zaś strony uzupełniająca uwaga, że pasować będą wyłącznie mocne, zdolne dostarczyć prąd o natężeniu minimum 3,6 A, tak więc typowy nagniazdkowy nie będzie pasował.

Przedni panel z wężowej skóry i z efektownie podświetlanym logo.

Wnętrze jest schludne, jak przystało na montaż SMD, a impulsowy zasilacz obudowano metalową klatką. Urządzenie można uziemić za pośrednictwem zacisku na ściance tylnej, zwłaszcza że w kalkulacji ten gramofon. Wzmacniacz słuchawkowy oparto o dwa moduły op-amp, osobne dla każdego kanału, i może on poprzez dwa gniazda na duży jack zasilać równolegle dwie pary słuchawek lub jedną w trybie symetrycznym, czego nie omieszkałem sprawdzić, wykorzystując przejściówkę zrobioną kiedyś dla Phasemation. Ustawianie głośności, podobnie jak w dawnym 192, realizowane może być w obwodzie analogowym lub cyfrowym, przy czym ten drugi jest bardziej wielostopniowy i wraz z tym precyzyjniejszy, a pierwszy minimalnie lepszy brzmieniowo. Regulacji można też dokonywać z dołączonego do zestawu pilota, popularnego Apple Remote.

A skoro już te gniazda i piloty, to wyjdźmy na powierzchnię. Gabaryty ma Brooklyn dokładnie te same co starszy DSD-192; wyznaczane przez rozmiar połowy studyjnego racka. (Dlatego Manhattan jest dokładnie dwa razy większy,) Od droższego flagowca wziął Brooklyn styl przedniego panelu – odbitą w aluminium wężową skórę. Ta może być lśniąco czarna bądź połyskliwie srebrna, uzupełniana dużym okienkiem wyświetlacza OLED oraz podświetlanym logo. Logo ma postać otoczonej chmurką kropek dużej litery M, a kolor podświetlenia można wybierać spośród kilkunastu, od bieli do fioletu. To jednak, podobnie jak szereg innych regulacji, będzie możliwe dopiero po zainstalowaniu pobranego ze strony producenta programu Mytek Control Panel, pozwalającego dokonać ponad dwudziestu ustawień, których nie będę wyliczał. (Min. filtry cyfrowe, próbkowanie, jasność wyświetlacza, bufor, rodzaj potencjometru, aktywne wejście cyfrowe, bajpas…)

Wszystko to w dawnym Digital Stereo192-DSD DAC odbywało się za pomocą przycisków oraz wielofunkcyjnego pokrętła z poziomu przedniego panelu, a teraz część funkcji też tak można ustawiać (cztery przyciski i pokrętło wciąż są), ale jedynie część. Można w tan sposób wybrać cyfrowe wejście, ustawić odczyt MQA i tryb pracy gniazd słuchawkowych, jednakże większości regulacji dokonujemy z poziomu ekranu. W tym jasność dla wyświetlacza i czas jego wygaszania, o ile chcemy by wygasał. I można też regulować jasności logo od nieznacznej do ostrej, a także je wygasić.

W tym miejscu muszę zrobić uwagę techniczną odnośnie tego programu; mianowicie ma być on poprawiony, ale na razie ustawione na dole w rząd szlaczkiem poszczególne regulacje nie rozwijają się całkowicie poprzez rozszerzanie okienka w prawo, w efekcie czego cztery ostatnie pozostają niewidoczne. Jest jednak na to rada – należy którąkolwiek z widocznych złapać lewym przyciskiem myszy i przeciągnąć cały szereg na lewo.

Wielobarwne w sensie możliwości wyboru i regulowane co do mocy świecenia, a przede wszystkim stylistycznie dopracowane logo, jest dla producenta tytułem do chluby. Z kolei dwa słuchawkowe gniazda mogą być jednym symetrycznym.

Generalnie Brooklyn jest bardzo ładny. Faktura frontu nie pozostawia nic do życzenia, a w logo Myteka ułożono także otwory wentylacyjne pokrywy wierzchniej. Z przodu – jak już wspomniałem – uniwersalne pokrętło, cztery przyciski, dwa słuchawkowe gniazda i elegancki, wielobarwny wyświetlacz uzupełniany podświetlanym logo M producenta, a z tyłu od gniazd tak gęsto, że więcej by się nie zmieściło. Cyfrowe i analogowe wejścia, analogowe wyjścia XLR i RCA, port in/out Worldclock BNC oraz port ładowarki/baterii, a także wspomniany zacisk uziemienia i standardowe gniazdo zasilania. Jedyna rzecz do kontestacji to skromne nóżki z gumy, które mogłyby być bardziej antywibracyjne.

Całość (ale bez zasilacza) dostajemy w eleganckim pudełku wraz z dużą instrukcją obsługi, a cena tej całości jest dość konkretna i wynosi bez mała dziewięć tysięcy. Analogiczna zatem jak Chorda Hugo i wyższa niż Audiobyte Black Dragon, wszakże debiutujący teraz iFi PRO iDSD okazuje się znacznie droższy, nie wspominając o robiącym sporą karierę Heglu HD30. Wszystko więc w rękach uszu, że się tak kretyńsko wyrażę, to znaczy decyduje dźwięk. Bowiem zapleczem technicznym Brooklyn nikomu nie ustępuje, podobnie jak wyglądem. Prześciga wręcz niemal wszystkich, nic mu zarzucić nie można. Każde urządzenie obsłuży, do każdego będzie pasował i przy każdym świetnie wyglądał. I ma też dedykowany własnej firmy niewielki wzmacniacz, z którym napędzi kolumny.

Brzmienie

Tył aż pęka od możliwości.

   Zacznę od uwag technicznych, a konkretnie od porównania Myteka słuchanego przez gniazdo symetryczne (w jego przypadku to dwa symultanicznie działające duże jacki), względem jacka pojedynczego, niesymetrycznego. Różnica okazała się wyraźna, nie podlegające dyskusji. I jednocześnie nietypowa, jako że gniazdo symetryczne w słuchawkowym wzmacniaczu nie daje zwykle niczego ponad powiększenie i uporządkowanie sceny. Tu natomiast zmiana nosiła cechy charakterystyczne nie dla wzmacniaczy a przetworników i odtwarzaczy przenośnych, u których użycie gniazda symetrycznego oznacza uruchomienie osobnych kości D/A w każdym z kanałów. Dźwięk nie zmienił więc przede wszystkim aranżacji scenicznej, tylko ocieplił się, zhumanizował, stał się bliższy i bardziej bezpośredni. Analogowy w stopniu o wiele wyraźniejszym, a tym samym bardziej przekonujący. Nie było to może aż drastyczne, niemniej dalekie od marginesu. W związku z czym słuchanie Brooklyna inaczej niż równocześnie przez dwa jacki, to okradanie się z jakości; i to nie takie dyskretne, a rabunkowe.

Kolejna uwaga techniczna też jest powiązana z jakością. Otóż jeżeli nie używamy plików MQA, warto ustawić ich parametr na „Disabled”, bo tylko wówczas otwiera się dodatkowa zakładka filtrów cyfrowych, z których najlepiej wybrać „Slow”. Poprawa nie będzie zasadnicza, ale też wyczuwalna.

I na koniec adnotacji technicznych powiązanych z ustawieniami odnotuję, iż bufor udało mi się w menu ekranowym ustawić na minimum (co jest równoznaczne z optimum), a zmniejszający ewentualne trzaski tryb „Safe Mode” okazał się niepotrzebny, bo żadne trzaski się nie zjawiły. Natomiast parametr „Latency” nie ma osobnej regulacji i ustawia się automatycznie na minimum (czyli optimum) po wybraniu opcji „MQA Enabled”.

Pozyskać pasującego zasilacza ani baterii mi się natomiast nie udało, tak więc o ewentualnych poprawach związanych z ich użyciem nic powiedzieć nie mogę, nim jednak wypłyniemy na szerokie wody brzmienia, jeszcze kolejna uwaga wstępna. Otóż miałem możliwość porównania recenzowanej teraz wersji Brooklyn DAC + ze starszą odmianą bez plusa i różnica też okazała się wyraźna. Nowy, ulepszony, nieznacznie droższy (650 zł), okazał się grać bardziej spójnie i płynnie. Zdecydowanie bliżej tego, co zwykliśmy określać brzmieniem lampowym, albo analogowym po prostu. Sam producent, a dokładniej sam twórca – Michał Jurewicz – w jednym z wywiadów stwierdził, że jest to w pierwszym rzędzie konsekwencją właściwej implementacji nowej kości 9028 oraz ulepszonego obwodu regulacji wzmocnienia, a pozostałe nowości też mają wprawdzie swój udział, ale już dużo mniejszy. Tak czy owak nowy grał znacznie lepiej i także bardziej przejrzyście, co zostało zapowiedziane. Poszczególne składniki dźwięku okazały się być wyraźniejsze i ładniej się na siebie nakładały. Przełóżmy to teraz na brzmienie poszczególnych słuchawek.

AudioQuest NightHawk

Same gniazda profesjonalne.

Gęste i analogowe „nocne sowy”, wspierane symetryzacją i okablowaniem Tonalium, okazały się znakomicie pasować. Rys stylistyczny Myteków, zdiagnozowany kiedyś u DSD-192, nie uległ bowiem w Brooklyn DAC + zmianie; wciąż było to granie wyraźne, czyste i dobrze separujące dźwięki. Żadnego zlewania, żadnych analogowych mydlin zacierających obraz – gramy przede wszystkim transparentnie, szczegółowo i dynamicznie. Mimo to w trybie symetrycznym, a nawet i bez niego, już na wysokim pułapie muzykalności – bez żadnych ostrych kantów, spłaszczeń – że tylko przykładać odpowiednio gęste słuchawki, a robi się pierwsza klasa. I właśnie się zrobiło, synergia się rysowała wyraźna. I można też powiedzieć, iż Mytek doskonale odczytywał własności NightHawk – dużą gęstość, analogowość, przyciemnienie i lekki pogłos. Także brak radosnego optymizmu, charakter raczej zadumany. Z towarzyszeniem długich wybrzmień, należytego obrazowania faktur, czynnika chropawości, a nie wyłącznie gładzi, a także – jak przystało na kombinację symetryczną – wszystkiego tego na dużej, czytelnej scenie, zagarniającej w siebie słuchacza. I wyjątkowo w tym wszystkim ładne soprany, ani trochę nie przycinane; a przecież wysokie tony u tych NightHawk nie są czyś oczywistym samym przez się. I także duża zawartość informacyjna – szczegółowość naprawdę wysokiego poziomu. A wszystko przez złącze USB, a więc z natury marne i strasznie zachwaszczone.

Beyerdynamic T1 V2

Także posiłkujące się kablem Tonalium w układzie symetrycznym flagowce Beyerdynamica zagrały wprawdzie mniej gęsto, ale z tym swoim rysem spokojnego piękna. Piękna osiąganego zupełnie bez wysiłku, tak jakby wszędzie ono leżało. Może i ta analogowość op-ampów nie była aż klasy lampowej, a sygnał czerpany z USB nie odpowiadał branemu z dobrego odtwarzacza, ale to przejawiało się dopiero gdzieś z tyłu, w tle za dźwiękiem, natomiast pierwszym odruchem słuchającego było odczucie piękna. Dopiero z tyłu, za tym, były pewne szorstkości, przekłamania i brak całkowitej spójności, co jednak nie psuło pozytywnego wrażenia. Właściwa flagowcom Beyerdynamica łatwość kreowania muzycznych obrazów (właśnie dogłębnie muzycznych) wcale się nie przekłada na łatwość współpracy ze sprzętem, a nawet wręcz przeciwnie. Wysoka ich impedancja stawia często przekraczające go wymagania i dźwięk okazuje się aż kaleki, ledwie naszkicowany. Ale nie z tym profesjonałem. I już na tych dwóch przykładach można było dochodzić do wniosku, że Brooklyn popisowo oddaje naturę podpinanych słuchawek.

Sennheiser HD 800S

Są wszystkie przyłącza cyfrowe poza odchodzącym już w przeszłość FireWire oraz potrójnym BNC.

Wysokoimpedancyjne Sennheisery grały dla odmiany z kablem własnym, ale też symetrycznym. Także one ukazały wysoką klasę sopranów i wysoką jakość sceniczną. A przy tym stylem charakterystycznym dla własnego kabla eksponowały detale i podkreślały wyraźność. Jedno i drugie uzupełniane jednak dobrą trójwymiarowością, że żadnych męczących doznań. Brak (pożyczonego komuś) Tonalium obniżał wprawdzie melodyjność, czy szerzej rozumianą muzykalność, ale wciąż pozostawała ona na dobrym poziomie, ani trochę nie była kaleka. Dźwięk wprawdzie trochę się spłycał i nie był aż tak spójny, ale czystość, trójwymiarowość i długość wybrzmień to nadrabiały. Jak na komputerowy sygnał grało to całkiem, całkiem.

Fostex TH900 Mk2

Też z własnym kablem i też symetrycznym flagowe Fosteksy znów potwierdziły sugestię, że Brooklyn wzorcowo „czyta” słuchawki. Tym razem ujawniło się podobieństwo  T1 do TH900, wynikające ze współpracy obu firm przy przetwornikach Tesla. Fosteksy zagrały podobnie niewysilonym a pięknym dźwiękiem, znaczonym dodatkowo charakterystycznym dla nich efektownym pogłosem. Pogłosem brzmienia pogłębiającym i jednocześnie minimalnie wyobcowującym, lecz w podnoszący ciekawość słuchacza sposób. Więc jednocześnie mniej bezpośrednio, mniej swojsko, ale zarazem intrygująco, niepowszednio. Z pogłosem funkcjonującym nieco inaczej niż u NightHawk, bo towarzyszącym brzmieniom mniej gęstym, ale tylko nieznacznie. Też trochę tonacyjnie wyższym, ale znów tylko o trochę. Niemniej to NightHawk pasowały lepiej, a w każdym razie mnie podobały się bardziej. Grały w sposób bardziej życiowy, mocniej przywołujący real (jak zwykło się teraz gwarowo określać realizm). Bliżej życia, prawdziwiej, a mniej teatralnie. Co nie odbiera Fosteksom prawa do bycia świetnymi i inspirującymi.

MrSpeakers Ether Flow C

I jeszcze jedne z własnym kablem symetrycznym. Flagowe planary MrSpeakers jako jedyne zagrały rozczarowująco; takim trochę nie swoim dźwiękiem. Bez ciepła i muzykalności, do jakich zdążyły nas przyzwyczaić, a rzecz sktótowo ujmując – w sposób dosyć przeciętny. Na pewno o wiele słabiej od NightHawk, co mnie zaskoczyło, bo odamerykańskich planarów także oczekiwałem synergii. Ta jednak nie raczyła się zjawić, z godnością odczekując na podpięty wzmacniacz lampowy.

 

Brooklyn DAC + jako przetwornik dla wzmacniacza słuchawkowego Ayon HA-3

 

 

 

 

Przetworniki cyfrowo analogowe przeważnie wyposaża się we wzmacniacze słuchawkowe, lecz jakość tychże bywa różna. Przetworniki Myteka są tego dobrym odbiciem, jako że zrecenzowany onegdaj DSD-192 wzmacniacz taki miał przeciętnej jakości, a we flagowym Manhattanie znalazł się wręcz imponujący. Brooklyn stanowi zaś rozwiązanie pośrednie; zaaplikowany mu wzmacniacz okazał się zdecydowanie lepszy niż w pierwszym (szczególnie grając w trybie symetrycznym), niemniej też i daleki od klasy Manhattana. Można zatem powiedzieć, że Brooklyn DAC + ma wprawdzie wzmacniacz słuchawkowy powyżej jakościowej średniej, niemniej sparowany z Ayonem napędzał słuchawki znacznie lepiej. Należy więc do przetworników, w których to bycie przetwornikiem, a nie słuchawkowym wzmacniaczem, okazuje się najważniejsze; a słuchawki od MrSpeakers zobrazowały to najdobitniej. Z Ayona poprzez Brooklyn zagrały naturalnie, dynamicznie i przekonująco pod każdym względem. W stylu ogólnie wyważonym, ale bardziej świeżym i podkreślającym szczegóły niż zgęszczającym i powłóczystym. Niemniej i tak gęsto oraz w życiowy a nie upiększający sposób; z mocnym do wtóru tego przywoływaniem realizmu. W odniesieniu do wzmacniacza zainstalowanego w Brooklynie bardziej natomiast spójnie, melodyjnie i z większym wyrafinowaniem. Jak również bardziej dynamicznie – co było do usłyszenia od razu, bez żadnych wahań.

Niemniej pasujące lepiej do samego przetwornika Beyerdynamic T1 bez trudu i w tej kombinacji udowodniły lepsze dopasowanie. Zagrały na wyższym pułapie, zwłaszcza poprzez wzmiankowaną spójność i eliminację tego wszystkiego, co było tym nie do końca udanym teatrzykiem w tle tego, co na plan pierwszy się wybijało. W stylu całkiem analogicznym – stylu niewymuszonego piękna, łagodnej elegancji, bezdyskusyjnie uwodzicielskiej. Także Sennheiser HD 800S nic nie zmieniły z charakteru, brak kabla Tonalium wciąż nadrabiając wyraźnością.

Tak samo jak u flagowego Manhattana w logo producenta układają się otwory wentylacyjne.

Ten brak przy Ayonie bardziej jednak doskwierał, jako że T1 poszły ze swoim lepszym kablem dużo dalej do przodu. Ich brzmienie okazało się jeszcze bardziej kompletne i jeszcze bardziej prawdziwe, podczas gdy braki oryginalnego kabla Sennheiser stały się bardziej widoczne. Wszystkich pogodziły jednak poprzednio też najlepiej pasujące NightHawk. Najbardziej gęste i bez zarzutu mimo tego przejrzyste najlepiej wpasowywały się w potrzeby Brooklyna także przy wzmacniaczu zewnętrznym. Szczególnie zaś ważny był oferowany przez nie najbardziej autentyczny i zaangażowany wokal. Nie tylko o najlepiej spośród wszystkich własnej postaci, ale także najlepiej (i to zdecydowanie) się plasujący na scenie.

Podsumowanie

   Brooklyn DAC + to rasowe zwierzę profesjonalne. Bogactwem przyłączy i funkcji zdolne wychodzić naprzeciw niemalże wszystkim oczekiwaniom; wyposażone w doskonały, taktujący z dokładnością do jednej pikosekundy zegar oraz najnowsze kości D/A, a także dobry obwód analogowy i dobry słuchawkowy wzmacniacz. Tym bardziej te oczekiwania się spełnią, że czyta ten Brooklyn natywnie pliki MQA z TIDAL-a i na polu obsługi symetrycznej słuchawek nie zadowala się samą poprawą sceny, uruchamiając osobne dla każdego kanału przetworniki, co ma całościowe przełożenie na jakość w postaci większej głębi i analogowości. Przy tym wszystkim nasuwa się jednak pytanie, czy nie mamy aby do czynienia z typowym przypadkiem, że gdy coś jest do wszystkiego, to jest do niczego? Bo waży to wszystko raptem dwa kilogramy, a tu jeszcze przedwzmacniacz zwykły oraz gramofonowy, sam na dwóch kościach przetwornik, słuchawkowy wzmacniacz z symetryzacją i komplet cyfrowych wejść. I jeszcze nie tylko cyfrowy ale też po części analogowy obwód wzmocnienia. Strasznie więc wobec tego dużo, a zabezpieczenie antywibracyjne niemalże żadne. Bo ani ciężkiej obudowy, ani rozbudowanej podstawy. Bać jednak nie ma się o co: przetwornik jest pierwszorzędny, wzmacniacz słuchawkowy dość dobry, a oba przedwzmacniacze niezłe.

Kosztujący szesnaście tysięcy przedwzmacniacz gramofonowy Octave dźwięk podawał wprawdzie zdecydowanie bardziej trójwymiarowy i bardziej wyrafinowany, ale gdy ktoś dopiero rozpoczyna przygodę z gramofonem, to ten z Brooklyna spokojnie daje radę i gramofonowe atuty uwidoczni. Podobnie wyrabia się Brooklyn w roli samego przedwzmacniacza, choć oczywiście z Twin-Head nie miał się co porównywać. Najważniejsze dla niego jest jednak bycie przetwornikiem, a zaraz za nim słuchawkowym wzmacniaczem. W tych rolach oferuje przede wszystkim szybkość, precyzję, przejrzystość i szczegółowość. Kreśli obrazy ponadprzeciętnie wyraźne i szczegółami bogate. Także pozbawione opóźnień i z należycie długim podtrzymaniem. A jednocześnie wypełnienie, analogowość, skomplikowanie tekstur i różnorodność brzmieniowa stoją na dobrym poziomie. Brak odchudzenia, spłaszczenia, kanciastości – sygnał jest melodyjny, z różnorodnym teksturowaniem i dużym indywidualizmem głosów, przy wypełnieniu standardowym – ani złym, ani dobrym. To dlatego najbardziej gęsto grające NightHawk okazały się pasować najlepiej, ale słuchawki pod względem wypełnienia przeciętne, jak Fostex TH900, także dobrze wypadły. Czym innym się popisywały, a popisy te były nieliche. Można oczywiście domniemywać, że inne gęsto grające, jak Focal Utopia, Audeze LCD-2 i 3, czy Ultrasone Tribute 7, okażą się równie pasujące, a przy tym producentów gęstego brzmienia znajdziemy nie tylko pośród drogich. Beyerdynamic DT150 i Fostex T50RP od razu przychodzą na myśl.

Więc raz jeszcze od początku. Brooklyn to przede wszystkim przetwornik. I w tej roli zawodowiec. Także dobrej klasy słuchawkowy wzmacniacz, nie przynoszący producentowi wstydu. A bycie przedwzmacniaczem i przedwzmacniaczem gramofonowym to niejako bonusy. Bonusem jest także świetny wygląd oraz mnogość ustawień, a taktujący z dokładnością do jednej pikosekundy zegar i symetryzacja toru to też profesjonalny repertuar. Dopełnieniem są atuty wnoszone w wianie przez producenta – renoma marki i owa właśnie profesjonalna proweniencja. Także dopasowany wzorniczo zewnętrzny wzmacniacz głośnikowy oraz możliwość podpięcia zewnętrznego zasilacza i atomowego zegara. Wszystko to daje ciekawą sumę i wartą rozważenia. Jedynie ta cena, o tyle wyższa od wyjściowego Mytek Digital Stereo192-DSD DAC, trochę skalą wzrostu w tak krótkim czasie zasmuca. Ale ceny w tym całym audio ogólnie poszalały, a im bliżej słuchawek, tym jeszcze niestety bardziej.

W punktach

Zalety

  • Dźwięk czysty, precyzyjny, wyraźny.
  • Bez opóźnień i przede wszystkim wysoce muzyczny.
  • Żadnego odchudzenia, kanciastości, syków.
  • Za to dobra długość podtrzymania i uporządkowana scena.
  • Także żadnych rozjaśnień, już prędzej przyciemnienie.
  • Jak również – zgodnie z obietnicą – transparentność i szczegółowość.
  • Tekstury odpowiednio bogate.
  • Natywny odczyt MQA.
  • Wszystko w oparciu o najnowsze kości D/A od Sabre i poprawiony obwód analogowy.
  • Oraz wysokiej klasy zegar taktujący.
  • Możliwość podłączenia zegara zewnętrznego.
  • Impulsowy zasilacz i opcja zasilania prądem stałym lub bateryjnego.
  • Komplet cyfrowych wejść i wyjść.
  • Symetryczny słuchawkowy wzmacniacz.
  • Funkcja przedwzmacniacza.
  • Przedwzmacniacz gramofonowy.
  • Multum opcji regulacyjnych.
  • Precyzyjny potencjometr.
  • Pilot.
  • Efektowny wygląd.
  • Wyświetlacz OLED.
  • Niewielkie gabaryty.
  • Montaż SMD.
  • Regulowana moc świecenia ekranu i podświetlanego logo, aż po możliwość wygaszenia.
  • Profesjonalna proweniencja.
  • Renoma marki.
  • Made in Poland.

Wady i zastrzeżenia

  • Duży wzrost ceny względem pierwotnego Mytek Digital Stereo192-DSD DAC.
  • Pasujące zasilacze w cenie ponad tysiąca złotych.
  • Bardziej usztywniona obudowa i lepsze nóżki by nie zaszkodziły.
  • Symetryczne wyjście słuchawkowe na dwa duża jacki jest nietypowe i wymaga dorobienia odpowiedniej przejściówki. (W zamian niewątpliwie zapewnia wieloaspektową poprawę dźwięku.)

 

Dane techniczne MYTEK Brooklyn DAC+:

CONVERSION: up to 384k, 32bit PCM, native DSD, up to DSD256, DXD, 130dB Dynamic Range

MQA HI-RES DECODER: built in certified hardware, MQA™ decoder

DIGITAL INPUTS: USB2 Class2 (OSX, Linux driverless, all formats), AES/EBU (PCM up to 192k, up to DSD64 DOP), 2x S/PDIF (PCM up to 192k, up to DSD64 DOP), Toslink/ADAT 2x S/PDIF (PCM up to 192k, up to DSD64 DOP), SDIF3 DSD up to DSD256

CLOCK: “Mytek Femtoclock Generator™” 0.82ps internal jitter, Wordclock Input and Output (allows stacking multiple units for multichannel operation,
includes mch DSD)

ANALOG OUTPUTS: RCA, balanced XLR, simultaneous,
50 Ohm impedance

HEADPHONE OUTPUTS: Reference High CurrentHigh transient Headphone Amp, 500mA, 6 Watts dual headphone jacks, designed to drive hard to
drive headphones.

BUILT-IN ATTENUATOR: Choice of 1dB step analog attenuator, separate for main out and head- phones, 1dB step digital 32 bit attenuator and purist relay bypass.

BUILT-IN ANALOG PREAMP: Line level input or
Phono M/M, M/C input, relay controlled.

AUDIO INTERFACE FUNCTION: All digital inputs can be routed into computer via USB2. Allows connection of external digital sources such as CD Players and digitizing ADCs.

REMOTE: Included, universal remote capable

FIRMWARE: Upgradable via USB Control panel

WORLDWIDE POWER SUPPLY

OPTIONAL DC/BATTERY POWER INPUT: 12VDC

DIMENSIONS: WxDxH=8.5×8.5×1.74”=216x216x44mm

WEIGHT: 4lbs, 2kg

WARRANTY: 2 years

Cena: 8949 PLN

System:

  • Źródło dźwięku: PC, Avid Ingenium.
  • Przetworniki: Ayon Sigma, Mytek Brooklyn DAC & DAC +.
  • Wzmacniacze słuchawkowe: Ayon HA-3, Mytek Brooklyn DAC & DAC +.
  • Słuchawki: AudioQuest NightHawk, Beyerdynamic T1 V2, Fostex TH900 Mk2, MrSpeakers Ether Flow C, Sennheiser HD 800S.
  • Przedwzmacniacz: ASL Twin-Head Mark III.
  • Przedwzmacniacze gramofonowe: Mytek Brooklyn DAC +, Octave PhonoModule.
  • Końcówka mocy: Croft Polestar1.
  • Kolumny: Audioform 304.
  • Interkonekty: Sulek Audio & Sulek 6×9.
  • Kabel USB: iFi iUSB3.0 z kablem Gemini i iDefender.
  • Kabel koaksjalny: Acoustic Zen Sliver Bytes.
  • Konwerter: iFi iOne.
  • Kable zasilające: Acoustic Zen Gargantua II, Harmonix X-DC350M2R, Illuminati Power Reference One, Sulek Power.
  • Listwa: Power Base High End.
  • Stolik: Rogoz Audio 6RP2/BBS.
  • Kondycjoner masy: QAR-S15.
  • Stopki antywibracyjne: Avatar Audio Nr1.
  • Podkładki pod kable: Acoustic Revive RCI-3H, Rogoz Audio 3T1/BBS.
  • Podkładki pod sprzęt: Acoustic Revive RIQ-5010, Solid Texh „Disc of Silence”.
Pokaż artykuł z podziałem na strony

23 komentarzy w “Recenzja: MYTEK Brooklyn DAC+

  1. Marcin pisze:

    Analizując samego DAC’a, to jak ten MYTEK wypada na tle Audiobyte Black Dragon ?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Dawno temu tego Audiobyte słuchałem, ale przetwornik ma co najmniej nie gorszy. Tak mi się przynajmniej z perspektywy czasu wydaje.

  2. Marek pisze:

    Dzięki za (znowu) wspaniałą recenzję. Gwoli rozwinięcia, przypomniałem sobie, że kilka miesięcy temu, jako pierwszy test Brooklyn DAKa + czytałem opis autorstwa Marca Philipa (Magazine Audio z Montrealu), który testował to urządzenie wstępnie bez, a potem z zasilaniem zewnętrznym HDPLEX 200W LPSU.
    Według autora Mytek w tej konfiguracji okazuje się być radykalnie innym (lepszym) urządzeniem, które powinno być używane z zewnętrznym zasilaniem, z którym dopiero pokazuje on swój prawdziwy potencjał. Uwaga ta dotyczy nie tylko głównej funkcji – czyli DAKa – ale też wzmacniacza gramofonowego i słuchawkowego. Możliwości dźwiękowe Myteka są ponoć takie, że urządzenie wraz z zasilaczem (cytuję za Autorem) ma „stosunek jakość/dźwięk/cena” nie do pobicia w chwili pisania testu. Pozdrawiam.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Niestety, polski dystrybutor nie dysponuje zasilaczem, a iFi 12V okazał się za słaby. Trudno. Pozostaje wierzyć na słowo.

      1. Sławek pisze:

        Cała nadzieja w Tomanku…

        1. Piotr Ryka pisze:

          Jeżeli Tomanek z Mytekiem się dogadają, to chętnie efekt tego dogadania przetestuję. Na razie w ofercie nie ma.

      2. Jarek_W pisze:

        Podłączyłem Sbooster BOTW P&P ECO 12-13V MKII (niestety tylko 3 ampery, ale główny inżynier HEM Electronics powiedział, że więcej prądu potrzeba przy używaniu bardziej wymagających słuchawek) – u mnie dźwięk zrobił się gładszy i bardziej przestrzenny, poprawiła się głębia (Mytek pracował jako dac).

        1. Piotr Ryka pisze:

          Dobrze wiedzieć, czyli bateryjny napęd się sprawdza.

    2. Marek Ł pisze:

      Przepraszam ale ten HDPlex do Daca z tej półki cenowej to mimo wszystko nieporozumienie, HDPlex może doskonale służyć ale do szerokiego audio-video lub PC-Audio. IFI oczywiście też nie nadaje się do tej klasy urządzeń, próbowałem IFI 15V z M2Tech Youngiem DSD i bardzo odchudzał tematy na basie, w dobrym audio jest wskazany zapas mocy nad głową. Do tego Myteka widziałbym takie UpTone 1.2 lub Sbooster.

  3. Sławomir S. pisze:

    Cytat z recenzji Feliksa :
    „Wzmacniacz jest pierwszorzędny i adekwatny cenowo; i nie ma nawet co narzekać na brak symetryzacji, jako że krosowanie kanałów z nawiązką zastępuje ewentualne zyski w postaci szerszej sceny. W praktyce bowiem sygnał symetryczny niczego poza takim poszerzeniem nie daje, a i to tylko sporadycznie, na niewielu słuchawkach.”
    Hipoteza wydaje się być natury ogólnej, iż sygnał symetryczny poza poszerzeniem NICZEGO NIE DAJE, a jak to coś daje to tylko wybiórczo i na niewielu słuchawkach.
    A tymczasem oceniany tu Mytek pokazuje doświadczalnie, że połączenie niesymetryczne to 'rabunkowe okradanie się z jakości’ i to chyba z całym spektrum testowanych słuchawek.
    Przyznam, ze dopadł mnie tu klasyczny dysonans poznawczy – hipoteza teoretyczna z testu Feliksa vs doświadczenie z testu Myteka.
    Oczywiście natychmiast wytknięte mi będzie, że to dwa różne urządzenia (amp vs dac/amp, ale czy nie ma jednak i teoretycznych przesłanek aby uznać symetryczne podłączenie słuchawek za potencjalnie bardziej wartościowe z natury rzeczy?
    Przepraszam za wpis tylko częściowo odnoszący do testowanego urządzenia.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie, proszę nie przepraszać – sprawa jest ważna i na temat. Opinie odnośnie symetryzacji są bardzo różne. Red. Pacuła twierdzi na przykład, że połączenie symetryczne z natury jest gorsze, a wielu innych recenzentów sądzi przeciwnie – że zdecydowanie lepsze. To samo dotyczy konstruktorów. Według jednych coś daje, według innych najwyżej brak zakłóceń w przypadku długich kabli. Mytek grał niewątpliwie lepiej po wyjściu słuchawkowym symetrycznym, ale podejrzewam, że za sprawą przetwornika. Niemniej faktem jest, że taki Headtrip gra najlepiej (i to wyraźnie) po symetrycznym 2×3-pin. A jest tylko wzmacniaczem. Ale znów oglądający go znajomy konstruktor stwierdził, że tor wewnątrz ma nie cały symetryczny. I bądź tu mądry? Fakt bezsporny jest tylko jeden – genialny słuchawkowy wzmacniacz może być równie dobrze symetryczny jak niesymetryczny.

      1. Sławomir S. pisze:

        W przypadku słuchawek sądzę, że przywołany tu Reaktor ma jednak pochlebne zdanie o symetryzacji, cytat ze stycznia br.
        „Nie jest tak, że wzmacniacz słuchawkowy MUSI być zbalansowany, bo przecież mój Ayon Audio HE-3 ma budowę single-ended i jest świetny. Jeśli jednak mowa o wzmacniaczu tranzystorowym, to znacznie lepiej zagra on z wyjściem symetrycznym. Lepiej te różnice będą słyszalne, jeśli doprowadzimy do niego sygnał symetryczny.”

        Przyznam, ze moje doświadczenie jest podobne.

        1. Piotr Ryka pisze:

          Najwyraźniej Redaktor zmienił zdanie, do czego ma oczywiście prawo. Rzecz jasna każdy wzmacniacz grający w trybie symetrycznym podwójną mocą będzie grał znacznie lepiej już tylko za sprawą samej dynamiki. Ale umówmy się – wzmacniacz Sennheiser HEV90 Orpheus nie jest symetryczny, a jakość dźwięku oferuje taką, że konkurencja symetryczna wysiada.

          1. Piotr Ryka pisze:

            A tak jeszcze przy okazji, to coś o symetryczne vs niesymetryczne będzie niedługo w recenzji nowych Sennheiser HD 8220.

  4. Łukasz pisze:

    Panie Piotrze, czy w kontekście lepszego partnera dla NightHawk poleciłby Pan niniejszego Myteka, czy jednak większa synergia była z nie tak dawno testowanym Phastem ?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Dobrze byłoby mieć całą galerię słuchawek, przetworników i wzmacniaczy, by móc na zawołanie udzielać więżącej odpowiedzi. Niestety mogę tylko powiedzieć, że z oboma zestawami NightHawk grały dobrze, ale do Myteka koniecznie trzeba by dorobić przejściówkę 2x duży jack i mieć do nich kabel symetryczny. Inaczej to nie będzie to.

      1. Łukasz pisze:

        Dystrybucja urządzeń o które zapytałem jest niestety dość ograniczona. Bezpośrednie porównanie jest praktycznie niemożliwe 🙁 Stąd prośba o Pana subiektywną, niewiążącą opinię za którą dziękuje.

        1. Piotr Ryka pisze:

          Lampy to jednak lampy, mają swój czar.

          1. Wojciech Pełny pisze:

            Panie Piotrze mam pytanie dotyczące podłączenia słuchawek do MYTKA.
            Otóż mam wzmacniacz słuchawkowy robiony na zamówienie i do niego słuchawki zbalansowane z wyjściami XLR żenskimi. Chciałbym użyć tych słuchawek do odsłuchu wzmacniacza słuchawkowego w MYTKU. Czy sprawę załatwią mi 2 przejściówki z XLR na duże Jacki czy też nie jest to właściwe rozwiązanie. Jestem laikiem jeśli chodzi o sprawy elektroniki a chciałbym korzystać w MYTKU również z wzmacniacza gramofonowego. Próbowałem sluchawki podłączyć do tylnych wyjść XLR MYTKA lecz efekt nie był zadowalający. Pozdrawiam
            Wojtek

  5. rlc pisze:

    Mytek ma na wyjściu analogowym impedancję 50 Ohm (w broszurze podaje nawet 75 Ohm), czyli bardzo wysoką jak dla słuchawek. To nie jest dobre dopasowanie.

  6. Marek Ł pisze:

    Bardzo wyważona recenzja, bez och-ach, można powiedzieć chłodna. W takiej kwocie i a.d.2018 to już się oczekuje coś więcej od DACów. Osobiście nigdy mnie Sabre nie przekonywało, zawsze dało odczuć się brak muzykalności i dociążenia (nie mówię o słuchawkach bo nie jestem słuchawkowcem). Wszystko zależy od aplikacji oczywiście, osobiście jednak z sabre nie szedłbym w mnożenie przetworników tylko w układy z FPGA lub z lampkami, które mogą wyciągnąć potencjał i okiełznać te suchotniki.

  7. Artur pisze:

    Czy w tym Dacu można wyłączyć funkcję preampu? Bo jeśli zamierzam podłączyć go do integry to chyba nie ma sensu mnożyć wzmocnień?

    1. Piotr Ryka pisze:

      W testowanym, o ile pamiętam, było można.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy