Recenzja: MrSpeakers ETHER 2

Odsłuch

Nitrolowe prowadnice i dobrze skrojone pady też.

   Zacznę od dwóch spraw także technicznych. Pierwsza to moc napędu. Słuchawki da się ruszyć niezbyt mocnym, lecz jednoznacznie należy stwierdzić, że tak naprawdę potrzebują bardzo silnego wzmacniacza; inaczej będzie bez życia i jakaś pół-muzyka, a przecież nie o to chodzi. Do jednakowego poziomu głośności w pełnym wymiarze muzycznego spektaklu (co musi oznaczać tej głośności wysoki poziom) potrzebują dużo więcej mocy aniżeli również planarne Final D8000, tak więc ich lekkie membrany do poruszenia wcale lekkie nie są i żeby ktoś się na to nie nabrał. I druga sprawa, mniej może techniczna, ale też. Słuchawki są wysoce melodyjne i takie gładko-dźwiękowe, toteż mniej korzystne może się okazać wstawianie ich do toru o analogicznych właściwościach. Z całą pewnością przydana im dźwiękowa charakterystyka uwzględnia współpracę z nie do końca nawet kulturalnymi urządzeniami tranzystorowymi, których muzykalność zdecydowanie podciągną i jednocześnie przesadny nacisk na szczegółowość bardzo umiejętnie wyzyskają. Inaczej mówiąc: broń Boże tor mdły, już prędzej trochę za ostry.

Takie teoretyczne dopasowania są wprawdzie obarczone dużymi rozrzutami i praktyka nieraz tego rodzaju ostrzeżenia czyni zbędnymi, niemniej u mnie lepiej sprawdziły się przetworniki o większej pikanterii od takich „mellow”, czyli łagodnych. Dobrze będzie o tym pamiętać zarówno przed zakupem, jak i ewentualnie po nim, bo z nowych MrSpeakers da się naprawdę dużo wycisnąć i nie potrzebna do tego żadnej wymiany kabla (bardzo rzadkie), ale musimy mieć tor przenikliwy brzmieniowo i energetycznie mocny; inaczej zrobi się zbyt przymilnie, muzyka straci animusz. A żywa od kiepsko naśladowanej różni się w dużym stopniu animuszem, pociągającym zaangażowanie. Mdłe pitu-pitu zostawmy poczekalniom dentystycznym, my audiofile potrzebujemy szałów. Przy czym taki szał może mieć postać cichą i łagodną, lecz tylko pod warunkiem, że pod cichą tą łagodnością skrywa się gotowa wytrysnąć energia, co wprawny słuchacz momentalnie wyczuje, po prostu to się wie. I w tym aspekcie te nowe MrSpeakers łatwe nie są, niełatwo je zaspokoić. Lecz przetworniki typu Ayon Sigma czy Mytek Brooklyn+ bardzo dobrze sobie radziły, zwłaszcza sparowane z mocnym wzmacniaczem lampowym.

Pajęcza sieć na muszlach bardzo ładnie wygląda.

Więc dobrze – mamy już taki mocny tor, łączący siłę z przenikliwością i kulturą – co w zamian od MrSpeakers ETHER 2?

W zamian po pierwsze melodyjność, albo inaczej muzykalność: gładź falująca na zewnętrznych obrysach dźwięków na podobieństwo łopoczącej flagi. Ale materiał łopocze w dwóch wymiarach, a muzyka ma trzy . Łopot sprawiony przez MrSpeakers ETHER 2 będzie więc nieporównanie ciekawszy – i to będzie wrażenie drugie. Słuchawki grają ciekawie, od startu mocno angażują i wchodzisz z nimi natychmiast w ekskluzywnie podawaną muzykę; dopiero potem, gdy już wejdziesz, możesz ewentualnie szukać cech za tym stojących i badać stylizację, natomiast efekt muzycznego wciągnięcia będzie natychmiastowy. (Pod warunkiem, rzecz jasna, toru opisanego wyżej.) Grają te nowe ETHER ujmująco, urodziwie i nieprzeciętnie angażująco – także głęboko i barwnie.

Dzieje się tak głównie za sprawą nietuzinkowo wyglądającego przejścia na styku basu i częstotliwości wyższych. Bas mają mocny – ma on siłę i odpowiednią transparencję, by nie stać się niczym zbity gałgan. Nie tak jednak mocny i dobrze wypełniony, jak u najlepszych z najlepszych; jak u Ultrasone Edition 7 czy Grado PS2000e. Wszakże z niemałym wkładem do całości, nie sposób go omijać. Okazał się mimo to słabszy także niż u Final D8000, co skutkowało mniejszą mocą ogólną oraz skromniejszym nasyceniem; niemniej trudno tu mówić o niedostatku – bas jest przestrzennie rozwinięty i bez wątpienia mocny, a dźwięk w każdym przedziale pasma wystarczająco wypełniony. Za to w zamian za nie aż tak potężną siłę dostajemy zaraz za tym basem dużą rekompensatę w postaci zakresu średniego i wyższego zjawiskowo nasycanych powietrzem i światłem.

Tylko żeby ktoś mi tu nie pomyślał, że wraz z tym światłem robi się jasno – jaśniej niż u konkurujących D8000 i wszystkich innych wymienionych nie jest przy tych ETHER 2 ogólnie ani trochę, natomiast jest świetliście. Pozwala to przenikać głębiej zarówno w materię brzmienia jak i scenę, przy czym w tym drugim przypadku chodzi głównie o bardzo wyraźne rozplanowanie zdarzeń najbliższych, a nie o jakieś wielkie obszary. Słuchawki dają dużą scenę i słowo „duża” wyczerpuje temat. Nie jest ogromna ani mała, tylko po prostu duża. To nie Stax Omega II w pierwszej, złoto-brązowej wersji, ani nie pierwsze Grado GS1000, że holografia i ogrom. Ani równocześnie nie HiFiMAN HE-6, czy Audeze LCD-3, że dźwięk nas całkiem osacza i wpiera się niedźwiedzim uściskiem.

Giętkość pałąka cyrkowa.

Prosto spod producenckiej igły MrSpeakers ETHER 2 to słuchawki oferujące dużą scenę tym się wyróżniającą, że pierwszy plan jest znakomicie czytelny, żadnego zlewania się głosów i postaci. A na tym planie głosy o wzmiankowanym dobrym wypełnieniu i (to naprawdę) pięknym falowaniu dźwięku, do tego jeszcze transparentne w szczególnie wyważony sposób. Bardzo dobrze łączące przypisywaną w poprzedniej recenzji Pioneerom SE-MASTER1 umiejętność nadawania brzmieniom falistej formy zewnętrznego obrysu z głębszym w harmoniczne wnętrze wnikaniem bez najmniejszego powierzchni tej zaburzania. Inaczej mówiąc: same dźwięki nie są obdarzone taką energią i takim wypełnieniem jak u mistrzowskich w tym względzie (aczkolwiek wszystko w porządku), natomiast sama uroda brzmienia osiąga najwyższy poziom. Melodyka, przejrzystość, barwa, dawka tlenu i temperatura światła – to wszystko najwyższa klasa. Jedyne lepsze pod tym względem z niedawno opisywanych to Abyss 1266 za dwa razy takie pieniądze (5500 dolarów), a nowe MrSpeakers bliziuteńko za nimi. Także dynamika, szybkość i żywiołowość nie zostawiają nic do życzenia poza tym wymaganiem od wzmacniacza. Niestety, musi być mocny, by zjawiło się wypełnienie i odpowiednia dawka energii. Inaczej będzie kicha.

Powyżej opisane cech predestynują MrSpeakers ETHER 2 szczególnie do muzyki rozrywkowej, jazzu i kameralnej, niemniej rock, nawet bardzo dziki, wypada również kapitalnie, bo głosy wokalistów okazują się szczególnie wyraźne oraz szczególnie efektowne, co tyczyć będzie także muzyki gitarowej i brzmienia elektrycznych organów. Perkusja też dobrze wypadnie, ale tu już najlepsi są lepsi. Nie tyle pod względem samej architektury dźwięku, co jego konstrukcyjnej potęgi.

Pady dopasowane do kształtu ucha.

Porównywane bezpośrednio Final D8000 nie grały tak transparentnie i z taką dawką światła, natomiast brzmiały bardziej mocarnie – i to zdecydowanie. Przy brzmieniu niższym, bardziej zwartym i bardziej wysokociśnieniowym, co jednak nie musiało oznaczać, że zawsze wypadały lepiej. W przypadku partii wokalnych był to najwyżej remis, a nieraz przy bardzo gęstym muzycznym materiale to ETHER wypadały lepiej.

Z kolei Sennheiser HD 800 z najlepszym (jak wąż grubym) kablem Tonalium więcej od obu tamtych miały do powiedzenia gdy chodzi o akustykę wnętrz i analityczne przenikanie, a także – co dość oczywiste – generowały największą scenę. To wszystko przy wypełnieniu analogicznym do nowych MrSpeakers i nieco mniejszej od nich falistości; nie tyle może muzykalności samej – predyspozycji do melodyki głosu – co z brzmieniami o bardziej postrzępionych krawędziach, co skądinąd bardzo lubię. Przy czym w żadnym razie nie można mówić o MrSpeakers ETHER 2, że dźwięki zbyt domykały. W najmniejszym stopniu takiego wrażenia – żadnej wyczuwalnej jak zbyt usztywniona powierzchni, żadnego też ograniczania odnośnie propagacji. Muzyka pięknie i swobodnie płynąca, tyle że mniej rozpromieniana na cały przestwór sceny, niemniej zawsze trójwymiarowe i o zjawiskowej gibkości.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

28 komentarzy w “Recenzja: MrSpeakers ETHER 2

  1. Compton pisze:

    Panie Piotrze, czy słuchał Pan Ether 2 na AVS?
    I czy recenzowany egzemplarz jest jednym z tamże wystawionych?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Słuchałem, to jeden z tych – solidnie przeze mnie dogrzany i obadany z drugim obok oryginalnego kablem.

      1. Piotr Ryka pisze:

        Na pewno – słuchawki wziąłem wprost z AVS.

  2. Compton pisze:

    Dziękuję.
    Więc co wpłynęło na różnicę między tym, co można było usłyszeć na AVS, a tym co można przeczytać w recenzji?

    1. Piotr Ryka pisze:

      W relacji z AVS napisałem: „W przelocie założyłem MrSpeakers Aeon i są całkiem w porządku. A dalej cięższy kaliber – nowy flagowiec planarny firmy, MrSpeakers Ether 2. Te także ze mną wróciły i też niedługo recenzja, tak więc tylko uwaga, że to również ostry zawodnik. Aczkolwiek słowo „ostry” pasuje tutaj nijak: słuchawki grają analogowo i śpiewnie z dużą porcją indywidualnego smaku i zarazem przenikliwością.”

      Czy coś w tym opisie nie zgadza się z recenzją?

      1. Compton pisze:

        Miałem na myśli to, jak brzmiały Ethery 2 na wystawie i jak wszystkim jednogłośnie się nie podobały. W recenzji możemy wyczytać natomiast pochwały. Inny tor, wygrzanie? Stąd pytanie.

        1. Piotr Ryka pisze:

          Mnie się podobały (czemu w relacji dałem wyraz) i komuś chyba jeszcze, kto prosił o szybką recenzję i wolał je od Meze. Słuchawki są pierwszorzędne, to nie ulega wątpliwości. Inne spośród najlepszych mogą się bardziej podobać, ale są pierwszorzędne. Muzykalność najwyższej próby.

  3. Stefan pisze:

    Piotrze, pytanie do toru przy komputerze i odtwarzaczu, jakiego wzmacniacza użyłeś w recenzji ALO czy lampowców?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Przy komputerze używałem Ayona HA-3 i także wyjść w Myteku Brooklyn+, a z odtwarzaczami ASL Twin-Head i ALO Audio Studio Six.

  4. Stefan pisze:

    O ile dobrze pamiętam na AVS obie E2 były podłączone do Questyle w sobotę, nie było to dobre połączenie, łagodnie mówiąc, coś mi się wydaje że duża wierza Questyle z dwoma 800kami była strojona pod HD800 (300 om), nie wiem jak w przypadku Twelve, ale może być podobnie, bo chyba konstrukcji wzmacniacza nie zmieniają. Z HA-3 to pewnie grało bez sygnału.

    1. RH pisze:

      Ja muszę powiedzieć, że to połączenie mi się podobało. Przyznam jednocześnie, że nie słuchałem na innych wzmacniaczach, ale wierzę, że wieże Questyle nie były mezaliansem.
      Napiszę też ponownie, że Ether 2 są spektakularne w sensie muzykalnej zwiewności. Klasa.

      1. Piotr Ryka pisze:

        Tak – ETHER 2 to niewątpliwie klasa.

  5. Janusz L. pisze:

    Prosze o sugestie odnosnie daca do Final d8000, powiedzmy w kwotach do 5 i 10 tys (moze byc uzywany)

    1. Piotr Ryka pisze:

      Na AVS sam dystrybutor wystawiał je z Mytek Brooklyn+ jako przetwornikiem i jednocześnie wzmacniaczem. Pytanie – czy ten DAC też ma być równocześnie wzmacniaczem?

      1. Janusz L. pisze:

        ten dac nie musi byc wzmacniaczem 🙂

        1. Piotr Ryka pisze:

          Polecałem i wciąż polecam Audiobyte Black Dragon. Bardzo dobry DAC robił także Auralic, ale musiałby on być z drugiej ręki.

  6. Paweł pisze:

    Czy jest Pan w stanie obiektywnie ocenić czy mr speaker 2 czy meze empyrean zabrał by Pan na bezludną wyspę że sobą.?

    1. Stefan pisze:

      Trochę sprzeczność w tym pytaniu, bo jak zabrać ze sobą no to jak to będzie obiektywne?

    2. Piotr Ryka pisze:

      Nie wnikając zbyt głęboko w filozoficzne zawiłości obiektywne/subiektywne, które tak nawiasem filozofia nauki sprowadza do dwóch głównych postulatów: obiektywne jest to, co interpersonalnie sprawdzalne i powtarzalne, powiem tak:

      Na podstawie własnych obserwacji (a więc niejako subiektywnie) ośmielę się obiektywizująco stwierdzić, że Meze Empyrean to słuchawki wydające się mieć bardziej kompletną paletą zalet, i to zarówno przy sprzęcie stacjonarnym jak i przenośnym. Do bardziej definitywnego rozstrzygania ich relacji potrzebne by były jednak wcześniejsze porównania na bazie dwóch egzemplarzy całkowicie wygrzanych i z torem stacjonarnym zdolnym całkowicie zaspokoić nietypowe potrzeby ETHER 2, co w moim przypadku nie miało miejsca. – Przy obecnym stanie wiedzy na bezludną zabrałbym Meze i jednocześnie wydaje mi się, że stosunek jakości do ceny u obu jest jednakowy, to znaczy Meze za trochę więcej dają też trochę więcej. Ale mogę się mylić, na pewno mogę.

      1. Paweł pisze:

        Dziękuję.
        Meze na AVS mnie urzekły a miałem ze sobą swoje LCD3 z FAW i mogłem na miejscu porównać.

        Pozdrawiam

  7. Alucard pisze:

    Piotrze, słyszałeś o słuchawkach Erzetich ze Słowacji? Są dostępne u nas w GFMod. Mają dwie pary Phobos i Mania a do tego parę wzmacniaczy. Będzie jakaś recenzja tych słuchawek? Wyglądają jak bomba atomowa 😀

    1. Piotr Ryka pisze:

      Wyglądają faktycznie nietypowo. Obie pary są u mnie, a recenzję tańszych Mania nawet zacząłem pisać. Powinna się ukazać w przyszłym tygodniu.

      1. Alucard pisze:

        Może tak bez czekania na recenzję spytam. Wiadomo jaką te słuchawki mają skuteczność? I jedne i drugie. Producent podaje impedancję i ciężar ale brak skuteczności. Można by sobie wstępnie oszacować zakładane problemy z napędzeniem. Masz te dane do wglądu?

        1. Piotr Ryka pisze:

          Danych nie mam, bo zdaje się nie ma ich w ogóle. Producent deklaruje niechęć do pomiarów. Natomiast do napędzenia są przeciętnie trudne, zwykły wzmacniacz spokojnie wystarczy.

    2. smar pisze:

      Nie ze Słowacji a ze Słowenii 🙂 Różnica zasadnicza 😉

  8. Adam K. pisze:

    Panie Piotrze, czyli jak rozumiem poprzednie flagowce Mr Speakers Ether Flow są znacznie łatwiejsze do napędzenia?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Łatwiejsze są, niewątpliwie. Impedancja 23 a nie 16 Ω i niezła efektywność: 96 dB/mW, której dla tych nowych nie podają.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy