Recenzja: Metronome AQWO SACD/CD

Wygląd i technologia

Maszyna jest duża.

   Odtwarzacz jest pokaźny, od razu widać, że nietani. Wymiary 430 x 130 x 415 mm budują dużą bryłę[2], waga 15 kg – ciężką. Bryła może być czarna bądź srebrna i w każdym wypadku opierać się będzie na trzech spłaszczonych, rozłożystych stożkach z derlinu – tworzywa odpornego na ścieranie i łamanie, dającego się precyzyjnie formować, stosowanego min. do budowy łożysk, zaworów i kół zębatych.  Wierzchnim akcentem bryły ślizgająca się na teflonowych łyżwach pokrywa nad napędem, przednim akcentem duże okno dotykowego wyświetlacza.

Odnośnie każdego z akcentów uwagi. Odnośnie pokrywy najpierw taka, że służące do jej chwytania półkuliste wgłębienie nie spełnia dobrze swojej roli, toteż powinno zostać zastąpione czymś wystającym, bez czego łatwiej grabić całą dłonią. Druga uwaga odnośnie tego, co skrywa się pod spodem. W materiałach technicznych producenta znajdujemy lakoniczną uwagę o zmodyfikowanym przez samo Metronome napędzie top-load od D&M, czyli Denona i Marantza. Sęk w tym, że popisowy odtwarzacz Marantza, model SA-10 (37 tys. PLN), a podobnie topowy Denon DCD-A110 (15 tys. PLN), nie są top-loaderami. Sęk w sęku oprócz jeszcze taki, że napęd zachowuje się podobnie do spotykanego u Ayona top-load od StreamUnlimited, a o napędzie SACD marki D&M można w Internecie przeczytać, że posługuje się nim odtwarzacz dCS Rossini, który ewidentnie jest szufladowy. (O czym osobiście się przekonałem sporządzając jego recenzję.) W tej sytuacji zmuszony byłem mieć wątpliwości, jakim napędem posiłkuje się tytułowy odtwarzacz, ale z pewnością ładowanym od góry i wyposażonym w mocno przytwierdzający się magnetycznie krążek dociskowy (podobnie jak podstawki z derlinu). Koniec końców wypada dać wiarę deklaracji producenta i przyjąć, że sam przerobił napęd D&M na ładowany od góry; szczególnie że deklaracja poparta została uwagami o dodatkowej redukcji wibracji poprzez całościowe wzmocnienie i obniżenie środka ciężkości. (Wzmocnienie, obniżenie – a i tak trochę warczy, chociaż na szczęście nieprzeszkadzająco.)

I ciężka.

Odnośnie wyświetlacza same już uwagi pochwalne. Odtwarzacz reklamuje się jako tak naprawdę najwyższej klasy cyfrowo-analogowy przetwornik z dodaną funkcją odczytu płyt, i wzorem takich przetworników komunikuje z użytkownikami za pośrednictwem sześcio i pół calowego ekranu dotykowego, skrywającego pod wierzchnią warstwą obsługową dwuwarstwowy wybornik ustawień. Dotknięciem wyświetlającej się nazwy firmy wchodzimy po dwóch sekundach do menu, gdzie zwyczajowo możemy wybierać cyfrowe filtry (z sześciu) i kolor ekranowej czcionki, których mamy aż osiemnaście, czyli jest w czym wybierać. (Aczkolwiek gdyby wybór dotyczył barwy tła, byłoby to bardziej użyteczne.) Oprócz tego z pilota możemy ekran przygaszać lub całkowicie zgasić. W drugiej warstwie menu można dobierać woltaż analogowych wyjść, przełączając się między wartościami 1.4/2.5/3 V – identycznymi dla gniazd XLR i RCA, więc wybierany łącznie. Poza tym w wierzchnim panelu obsługowym, gdzie oczywiście „Play”, „Pause” itd., możemy zmieniać typ sekcji wyjścia między tranzystorową a lampową, o ile mamy do czynienia z wzbogaceniem o sekcję lampową. (Recenzowana maszyna wzbogacona, będzie się można pobawić.)

Skoro trafiliśmy na gniazda, należy je przedstawić. Wyjścia analogowe to tradycyjnie po jednym XLR i RCA, natomiast wejść cyfrowych jest aż siedem: 2 x S/PDIF Coaxial RCA, 2 x S/PDIF Optical Toslink, 2x AES-EBU Digital XLR, 1 x USB Audio (typ B). Wyjścia cyfrowe z kolei cztery: 1 x S/PDIF Coaxial RCA, 1 x S/PDIF Optical Toslink, 1x AES-EBU Digital XLR, 1 x HDMI (I²S) – i w razie nieużywania możemy je wszystkie odłączyć, co skutkiem uproszczenia toru może przynieść poprawę odczytu płyt.

Sercem układu cyfra/analog są po jednym w kanale konwertery Akashi Kasei Microdevices AKM4497EQ z najnowszą technologią Velvet Sound, wspierane od strony zasilania przez osiem łącznie toroidów (dwa małe, dwa duże i cztery średnie) – wszystkich wyposażonych w filtrację Schaffnera[3] i obsługujących dziesięć niezależnych linii energetycznych.

Ładowana od góry.

Miło raz jeszcze spotkać takie coś, bo rozbudowana sekcja zasilania zawsze stanowiła najmocniejszą stronę z górnej półki ściąganych odtwarzaczy od Metronome; to dzięki temu obraz muzyczny przybierał u nich skrajnie wyrazistą postać, a dynamika szalała. Wsparciem obliczeniowym dla konwerterów wielordzeniowy, programowalny procesor FPGA od Motoroli, a taktujący cyfrowy puls zegar to kalifornijski ABRACON ASV-12.000MHZ-E-T.

Wyjście tranzystorowe oparto o cztery pracujące w klasie A wzmacniacze operacyjne Texas Instruments OPA 604, a lampowe o dwie małe triody NOS ECC88. Wszystko w oprawie licznych kondensatorów, w tym unikalnych SCR, robionych specjalnie dla Metronome.

Wszystko w oparciu też o staranny montaż na płytkach drukowanych, a sekcja napędu w imponujący sposób odseparowana od drgań resorowaniem przy użyciu trzech połączonych ze stożkami podstawy amortyzatorów. Pancerne blachy obudowy gwarantują wysoką sztywność i elegancki wygląd.

Wygląd elegancki i budzący uznanie, zwłaszcza że wyświetlacz można tak ściemnić na ostatnim progu przed wygaszeniem, że staje się naprawdę ciemny. Dzięki czemu nie będzie przeszkadzał nawet przy przygaszonym świetle, mimo to zachowując komunikatywność. Uzupełnieniem ładny pilot o wydłużonym kształcie, dobrze leżący w ręce i prawidłowo funkcjonalny.

O cenie tyle można powiedzieć, że jest typowa i dla tej marki, i dla całego wachlarza takich markowych odtwarzaczy. Podobnie kosztują jednobryłowe Accuphase, podobnie Audio Research Reference CD9 SE, podobnie flagowy Ayon, podobnie Ypsylon i Burmester. Wyraźnie więcej dCS Rossini, wyraźnie mniej flagowy Chord.

Z napędem przez Metronome przerobionym.

Przed sesją odsłuchową pozostały do zdeszyfrowania widniejące w nazwie litery AQWO. Metronome wyjaśnia, że pochodzą ze starożytnej greki i odnoszą się do czasownika ακούω (akouo), czyli „słuchać”. Słuchanie bowiem to raison d’être (racja bytu) firmy.

Identycznym literowym symbolem oznakowano wyższy katalogowo odtwarzacz dzielony, złożony z transportu tAQWO i przetwornika cAQWO. On i zintegrowany to jak na razie jedyni przedstawiciele nowej, zainicjowanej w 2018-tym roku serii, równoległej z wcześniejszą Classic.

Na filozoficzny margines wrzućmy, iż owo słuchanie miało dla starożytnych większą wagę, bo taki na przykład Sokrates uważał, że nauka pisania i czytania przyczyniła się do spadku poziomu intelektualnego – ludzie nauczyli się o wielu sprawach nie wiedzieć i nie myśleć, uznając, że gdzieś tam to spisano i zawsze można zajrzeć.

[2] Wymiar 425 mm, podawany przez producenta, myli o pół centymetra.

[3] Schaffner Group – szwajcarska firma, światowy lider w dziedzinie ochrony linii energetycznych i uzdatniania prądu: https://www.schaffner.com/products/power-quality/

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

19 komentarzy w “Recenzja: Metronome AQWO SACD/CD

  1. Fon pisze:

    Dziwię się, że żadna firma nie poszła nigdy po drodze ja AK z dacem i nie zrobiła cd z wymiennymi dacami,to byłoby coś.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Jakieś dwadzieścia lat temu zapewniano, że modułowość stanie się powszechna i wszystkie urządzenia …

      Baju, baju – lepiej zarabia się na braku modułowości. Ale są osobne napędy, można je łączyć z dowolnymi przetwornikami i na odwrót.

      1. Fon pisze:

        Cieszy fakt, że chociaż AK i chyba Hifiman coś takiego skomponowali w ostatnich dniach, ale takie rozwiązania raczej tracą już popularność na korzyść smartfonów i przetwornika na kablu, sam AK ostatnio takiego zrobił i myślę, że to jest praktyczne rozwiązanie.

  2. Patryk pisze:

    Jezeli ktos nie ma 72.900 PLN (jak ja) to polecam bardzo Exposure XM CD jako transport:-)
    …..lub CDP z wspanialym dzwiekiem, poniewaz sam DAC jest tez super w nim.

    [img]https://up.picr.de/42204805dj.jpg[/img]

    Patryk

    1. Piotr Ryka pisze:

      Bardzo pocieszające, że są stosunkowo niedrogie świetne maszyny.

      1. Marcin pisze:

        Stosunkowo niedrogie? Panie Puotrze…

        1. Piotr Ryka pisze:

          Siedem tysięcy za Exposure na tle piętnastu za Denona, trzydziestu za Marantza, siedemdziesięciu za Metronome i trzystu za dCS to chyba stosunkowo niedrogo?

          1. Marcin pisze:

            A to przepraszam, myślałem że mowa jest o tych 70 000 zł, że to niedrogo.

          2. Piotr Ryka pisze:

            Moim zdaniem najlepszy stosunek jakości do ceny prezentowało OPPO 105. Wręcz bezkonkurencyjny.

  3. Sławek pisze:

    Ciekawe, czy mój transport Jay’s Audio CDT2 Mk2, będąc siedmiokrotnie tańszym (ale odpada cena DAC-a) ma szanse nawiązać kontakt z tym Metronome… np. przez wyjście I2S. Rozmiary i masa takie same, mechanizm NOS Philips CDM4/19.
    Jedną przewagę funkcjonalną nad tym Metronome ma na pewno. Otóż pokrywa ślizga się we wgłębieniu, wewnątrz takiego kołnierza otaczającego komorę płyty, dzięki temu kładąc z tyłu pudełko płyty CD można zablokować możliwość przypadkowego otwarcia pokrywy. Jakie to ma znaczenie? Kolosalne – najmniejsza kotka nauczyła się otwierać pokrywę, wyciągać docisk – no i ukazuję się szkiełko lasera! Ach, jaka to wspaniała zabawa tym szkiełkiem! Kiedyś ją na tym przyłapałem i od tej pory blokuję, na szczęście sprzęt nie ucierpiał.
    Tym samym się przypomniałem i jeśli Pan Piotr jest tym transportem zainteresowany, to proszę pisać na priv

    1. Piotr Ryka pisze:

      Dużo dobrego słyszałem o tym napędzie i wierzę, że jest świetny. Ale największą siłą Metronome jest sekcja zasilania wspierana przez te unikalne kondensatory. Kości przetwornikowe też ma bodaj najlepsze z nowych, tyle że nie ustawione w różnicową kaskadę. Jak wypadłby w konfrontacji z tym napędem wspieranym przez któryś wybitny przetwornik, tego nie umiem powiedzieć i to zależałoby na pewno od wielu różnych czynników.

      PS
      Mój kot w dziedzinie przeszkadzania stosuje jedynie deptanie i wylegiwanie się na klawiaturze. Pazury ostrzy na dywanie i drapakach, a bawi własnymi zabawkami, których ma ładną kolekcję. Często układa z nich wianuszek i kładzie się dumnie pośrodku. O urządzeniu proszę przypomnieć za jakieś sześć tygodni, bo teraz spadła lawina topowych słuchawek.
      Dla kotków polecam to: https://www.zooplus.pl/shop/koty/zabawki_tunele_kota/zabawki_catnip/catnip_zoo_zabawki/134762

      1. Sławek pisze:

        Zabawek to moje trzy kotki mają dużo, ale był taki zespół „curiosity killed the cat”… charakteru kotów się nie zmieni, trzeba zaakceptować. Rozumiem, że Pana kotek, szlachetny Maine Coon wydobrzał.
        Co do Jay’sa – świetnie różnicuje jakość nagrań, ale słabszym pomaga, nie masakruje – zwłaszcza na wyjściu I2S – kabel srebrny Tubulus Concentus (750€ za 0,75m, nóż się w kieszeni otwiera).

        1. Piotr Ryka pisze:

          Kot jest cały czas poddawany bardzo intensywnemu leczeniu, którego szczęśliwy finał nie jest niestety przesądzony. Ale robimy co możemy.

  4. Tadeusz pisze:

    Czy wśród tej lawiny topowych słuchawek są Stax SR – X9000 ?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Jeszcze nie. Dystrybutor ma mieć egzemplarz pokazowy w połowie października, ale kolejka na niego oczekujących redakcji ustawiła się długa. Przydziały będą wg uznania, a ja nie jestem kimś zaprzyjaźnionym, więc pewnie stoję daleko. Na razie mam tylko HiFiMAN HA-R10P, Meze ELITE, Beyerdynamic T1 V3 i Dan Clark STEALTH. Niedługo powinny być też flagowe Abyss.

    2. Piotr Ryka pisze:

      Uściślenia odnośnie Staksa. W miłej rozmowie dystrybutor poinformował mnie, że zbliżająca się pierwsza dostawa będzie o co najmniej cztery sztuki za mała, by zrealizować wszystkie złożone już zamówienia; i ten sam problem dotyka całego świata. W związku z czym nawet nie wiadomo, czy sam będzie miał własny egzemplarz, ponieważ szykuje się duża presja – większość zamawiających to jego starzy znajomi, którym ciężko będzie odmawiać. Jeżeli taką sztukę posiądzie, to prędko na dni parę podeśle, a jeśli nie, to czekanie do marca na drugą dostawę, chyba że któryś szczęśliwy posiadacz swoich do testu użyczy, co wydaje się mało prawdopodobne.

      1. Piotr Ryka pisze:

        Translator z japońskiego dobrze działa, wszystko można zrozumieć.

  5. Fon pisze:

    Kiedy można się spodziewać testu T1V3

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy