Brzmienie
Słuchawki ze ściągniętymi osłonami sprawiają niecodzienne wrażenie, przyzwyczailiśmy się do maskownic, których tutaj brakuje. Niemniej membran nie widać, pozostają zupełnie skryte; dźwięk propaguje z wąskich szczelin pomiędzy magnesami. Po założeniu tego wszystkiego nie będzie już widać – niczego poza wybornikiem muzyki (stos płyt albo ekranowe pliki) i stojącym przed nosem wzmacniaczem. Z kolei ta muzyka….
Czai się w świecie przewrotność, czai na każdym kroku. Dotyczy też słuchawek. Do pierwszych Susvar się śliniłem, goniony opiniami o ich niesamowitym dźwięku; poznając go byłem początkowo rozczarowany, dopóki nie użyłem wzmacniacza dużej mocy przy odpowiednim źródle. (Takie o dużej mocy spotkałem przed zrecenzowaniem dwa, rok po roku na AVS, ale oba przy kiepskich źródłach i kiepskim kablu oryginalnym.) Natomiast do nowych Unveiled podchodziłem z entuzjazmem gaszonym opiniami o bliskim tożsamości braku różnic względem oryginału, a jeszcze na dodatek przy niedoborach masy.
„Tych nie kupujcie, starczą tamte, te wprawdzie bardziej transparentne i z może trochę lepszą średnicą, ale soprany znowuż gorsze, jak widać na wykresach; ogólnie niemalże to samo, nie ma co się ładować w koszty.”
Heh, te filmikowe opinie internetowe na podstawie wykresów, średnich wzmacniaczy i bez sięgania po gatunkowe kable. One są gówno warte. (Tak – powiedziałem „gówno”.) Różnica między wersją Veiled a Unveiled okazała się zasadnicza, w typie: „tych wcale nie chcę, gdy mam te”. W żadnym przypadku taka, że kiedy chwilę słuchać, o różnicach się zapomina. One trwają, mają bilet w niezapomnienie, cały czas szarpią za ramię. (Podobnie tę rzecz widzi bardzo fachowa recenzja na portalu HEADFONICS.)
Teraz słowo o torze, od którego zacząłem. Tak się fortunnie złożyło, że stał u mnie od jakiegoś czasu Wells Audio Headtrip II, w dodatku już podrasowany i tylko czekający na lepszy od własnego zasilacz. Skoro stał, to używałem, głupio byłoby nie. Podpięty został do przetwornika Phasemation interkonektem ETHER, co też miało znaczenie, gdyż przez ten słychać najwięcej. (Choć melodyka Sulka RED to poważna alternatywa i konieczność wyboru na przykład dla Dan Clark Audio STEALTH.) Ale Susvary Unveiled wolały informacyjny nawał w zamian za brak benefitów odnośnie melodyki, ceniły sobie zwłaszcza informacje o otoczkach dźwiękowych i całej propagacji.
Sprawdziłem też okablowanie wpinane do słuchawek i okazało się, że nie ma zaskoczenia. Własne ich kable przyzwoite, ale bez ekscytacji; zwykły Tonalium już rewelacyjny, nadstandardowy (teflon, inna miedź, otulina) – jeszcze lepszy. Wszystko, co piszę niżej, odnosi się do słuchawek z nim przy Headtrip II spiętym z Phasemation interkonektem Next Level Tech ETHER, takie było lokalne, przykomputerowe optimum.
Przy komputerze
Różnie to bywa z początkami, nieraz się nie podoba, by potem się spodobać. Ale nie w tym wypadku. Z miejsca przyjąłem potężną dawkę adrenaliny, w jednej chwili wiedziałem, że to szczególne brzmienie. Lecz nie, wcale nie takie, że skutkiem usunięcia maskownic wyolbrzymiła się scena, po której się błąkamy napawani podziwem, jak to się kiedyś działo u Grado GS1000 i Stax SR-Ω. Nie o to w tym wypadku szło, to nie były te smaki. Scena okazała się duża, lecz niespecjalnie większa niż u Susvar z maskownicami, choć generalnie trochę większa. Wszakże nie głównie za przyczyną dalej rozchodzących się dźwięków, a tych dźwięków czystości i niezwykłej bezpośredniości. Ta bezpośredniość, wraz z usunięciem maskownic, okazała się przyrastać skokowo; słuchanie Veiled po Unveiled uświadamiało stopień nie zdawania sobie sprawy z ich niebezpośredniości. Nie zjawiały się brzmienia niemalże takie same, ani nawet różniące trochę; ci którzy tak utrzymują błądzą, to brzmienia zasadniczo różne. Nic przy tym mnie nie obchodzi, na ile różnią się przy przeciętnych wzmacniaczach i sprzedażowych kablach, ani jak mało na wykresach – interesuje mnie wyłącznie, jaka różnica da się wycisnąć. A daje właśnie taka, daje się zasadnicza. Brzmienie Veiled na tle Unveiled odbiera się jako stłumione, mniej czyste oraz dalsze, w sensie pod każdym względem większego dystansu do muzyki, co za tym idzie nie w tym stopniu autentyzmem opromienione. Mniej światła i otwartości, dźwięczności oraz barwy – i właśnie barwa to jest to, co też ogromnie waży. Słuchający w mej obecności muzyk aż się podrywał z fotela, nie mogąc pohamować entuzjazmu. Co za barwa! Jaki jej przyrost! Aż nie do uwierzenia!
No tak, posmak, barwa, autentyzm… Tego w wersji Unveiled więcej. A przecież się zdawało, że Veiled są mistrzowskie… Wiemy też jak to się stało, co zostało zmienione, mimo to trudno uwierzyć. Słuchamy Veiled – i jest pięknie, nad wyraz autentycznie, nad wyraz bezpośrednio. Następnie zakładamy Unveiled – i staje się prawdziwiej. Znika niedostrzegana wcześniej zasłona, rozwiewa dym wypełniający medium. Soprany nabierają srebrnej czystości bez wiedzy o srebrnych niciach cewek, których srebro przemienia się w srebro. Bezpośredniość staje się całkowita, nie można się oderwać. Puls przyspiesza, serce przepełnia radość; podobnie musi czuć się niedźwiedź dobrawszy się do miodu i komar ssący krew. Oto to, czego chciałeś, nareszcie masz swój port!
Ale nie, to niejedyne słuchawki, które to sprawić mogą, słuchałem niejednych takich. Niemniej postęp imponujący i niech nikt mi nie opowiada, że niewart dwóch tysięcy dolarów, bo jakem Ryka, kopnę w kostkę. Przy całej sympatii i szacunku do wersji z maskownicą, nowa przenosi w lepszy świat. Muzyka głębiej wnika w duszę, stając się lepszą wersją siebie, radując jeszcze bardziej. Chce się słuchać i słuchać, wszystko staje się czystsze, nowe, opromienione i samo promieniujące. A promieniowanie to, jako wyższy wymiar ekstensji, to kolejny próg jakościowy.
Medium staje się bardziej przezierne, ale nie bardziej puste. Wokół każdego dźwięku zjawia się promienista łuna, którą rzutuje on na przestrzeń. Nie tylko przez tą przestrzeń się niesie, ale niczym sunące po śniegu sanie, wzbija srebrzysty tuman – czasami ledwie dostrzegalny, a czasami wyraźny. Soprany nie chcą umierać, jakby wierzyły w życie wieczne, w swe nieograniczone trwanie. Dopiero kiedy nowe je przysłonią, odchodzą w zapomnienie, a srebrny obłok trwa.
Przestrzeń o tej żywości bardzo rzadko się zdarza, a przy tym żeby nikt nie myślał, że te soprany psują, bo jest dokładnie na odwrót. Muzyka się wzbogaca i pogłębia duchowość – wypięknia i urealnia obraz. Trochę na podobieństwo HDR dla wizji – zjawia się dodatkowy składnik, którego braku nie podejrzewano. Oczywiście to nie to samo, efekty HDR są silniejsze, ale ta czystość i żywość medium też mocno oddziałują.
Na koniec podrozdziału dorzucę rzecz istotną. To prawda, że transparentność u nowych większa, ale nieprawda, że masywność mniejsza. Od wielkich kotłów na cześć Ludwika XIII, przez siłę stepowania z epoki[2], po energię bębnów Blue Man Group, piorunową jazdę z AC/DC i forte wielkich orkiestr – nigdzie nie znalazłem spadku gęstości tworzywa ani gęstości energii. Jedynie przy niskich poziomach głośności bardziej skłębiony dźwięk pierwszej wersji może się wydać masywniejszy, ale kogo to może obchodzić?


















No tak K-1000 dalej lepsze i wielokrotnie tansze,tak ze jak powiadam od wielu lat najlepsze K-1000 nie produkowane od lat, ale do kupienia na ebay i kosztujace 1000(euro) lub jej nowoczesny odpowiednik RAAL SR1b ale juz kosztujace trzykrotnie drozej, czyli 3000(euro) czyli cena-jakosc K-1000 najlepsza na swiecie, polaczyc tylko z mocnym wzmacniaczem lampowym pod zaciski glosnikowe i prawie mamy odsluch jak przy kolumnach glosnikowych,tylko ze wiecej uslyszymy w tych sluchawkach plaktonu, czyli tych drobnych dzwoneczkow i perlistych podmuchow dzwiekow, tak to moge nazwac w przenosni…cale szczescie ze caly czas K-1000 posiadam i slucham na przemian z moimi wysokoskutecznymi kolumnami glosnikowymi Goodmans(Twin Axiette 8 ) ktore graja fantastycznie,zycze wszystkim tyle szczescia co ja mam w doborze toru odsluchowego w przypadku sluchawek jak i kolumn.
Napisałem, że wolę swoje K1000 z kablem Entreqa, ale to nie oznacza, że są lepsze. Pod niektórymi względami tak – są melodyjniejsze i binauralne, a ludzkie głosy podają naturalniej. Ale ostrzejszy przekaz tych Unveiled może się bardziej podobać, zależy od preferencji.
„Szczęść Boże, chowaj się kto może”. Następne słuchawki HiFiMana. Za jedyne 40 tysięcy. Ech… Słuchałem pierwszych Susvar we Wrocławiu, z jakiegoś Woo Audio za 50 koła w mp3store. Ja podziękuję. Kupiłem sobie za to Denony D7100 i to była najlepsza słuchawkowa decyzja od czasu zakupu Pioneer SE Master 1 dawno temu.
Ten Woo zdaje się stoi teraz koło mnie, nazywa się Woo Audio WA23 Luna i dostał lepsze lampy, z którymi nieźle sobie radzi. Denony i Pioneery dobre słuchawki, ale do tych Unveiled im daleko nie tylko pod względem ceny.
Tak delikatna konstrukcja, z brakiem maskownic na czas odsłuchu to chyba słuchawki do słuchania w warunkach ekstremalnej ostrożności, żadnych dzieci, kotów lub innej gadziny w pobliżu.
I domyślam się, że będą to najbardziej awaryjne słuchawki HiFiMana, biorąc pod uwagę cenę to naprawdę sport ekstremalny. Może będą na AVS, i może uda się posłuchać…
O ile wiem, na AVS będą. (W odróżnieniu ode mnie.) Ale z tą ostrożnością nie ma co przesadzać, całkiem normalne użytkowo słuchawki, bez dekli też by służyły i nic złego by się nie działo. Więcej w tym zawracania głowy celem zwrócenia uwagi niż czego innego.
Panie Piotrze, dlaczego nie będzie Pana na AVS?
Bo mi się nie chce co roku tam jeździć. Może za rok?
Czy Dac/amp Questyle Fifteen starczy by wydobyć magie nowych Susvar ? Na co są one czułe jesli chodzi o tor, co trzeba im dac nie wydaja fortuny by było już swietnie ?
Trudne pytanie, skazujące na zgadywanie. Ale sądzę, że by wystarczył. Ważne, a wręcz kluczowe, by dać tym Unveiled lepszy kabel. Podobno (tak czytałem) taki od FAW już to spełnia.
Czy Sennheisery Hd 800 (oryginały) można jakkolwiek porównać do susvar starych czy to nowych ? słyszałem że przy dobrym torze Hd 800 mają wiele cech podobnych (np. Przestrzeń) i są dosyć blisko susvar.
Tak, niewątpliwie. Najlepiej grające HD 800 słyszałem ze wzmacniaczem nominalnie kolumnowym, EAR Yoshino V12. Coś fenomenalnego. (Były podłączone poprzez przejściówkę na 4-pin do odczepów kolumnowych i miały kabel Tonalium, ten sam, który w tym teście posłużył Susvarom. Z Entreq Olympusem zapewne byłoby jeszcze lepiej.
Rozumiem, chwalił Pan także bardzo synergię z przenośnym astell kern sp3000 oraz mocno nieprzenośnym Lucarto Songolo, czy taki zestaw + lepszy kabel Faw lub tonalium także depcze po piętach susvarom ? Yoshino to koszt 50k więc można już kupić Susvary 🙂
Lucarto plus lepsze okablowanie słuchawek – i jak najbardziej.
Posiadam HD800s i Lucarto Songolo, sygnał źródłowy idzie przez Matrixa X-Sabre. Pewnie wyjdę na ograniczonego 🙂 ale udzielę bezwzględnie narzucającej się odpowiedzi: nie potrzeba nic więcej 🙂
tym bardziej w zestawieniu z HiFiMan czyli czegoś pokroju „lepszego” aczkolwiek wynalazku. Okablowanie słuchawek mam stockowe i to jedynie powód do ich zastąpienia.
Odwiedził ktoś może „Strefę słuchawek” na AVS i coś ciekawego usłyszał?
Tak odwiedziłem i oprócz Susvar unveiled słyszałem HE-1000 unveiled, bardzo fajne prototypowe Finale D 8000 Da Capo, ładnie grały z elektroniką T+A, także Abyss 1266 z Woo Audio WA33 (fajnie, ale drogo, a słuchawki w takiej formie ze stelażem jak one mają to dla mnie nie do przyjęcia), Raal requisite VM-1a ze słuchawkami 1955 (?) (zupełnie nie moja bajka), Hedd 2 GT z Violectric HPA V550 (świetne!!!), wstęgowe Goldplanar GL-1200 z elektroniką Tone Winner (na pewno lepiej niż RAAL, ale trochę nie moja bajka), kilka zestawów Staxów (te środko dla mnie grały najfajniej, a tanie i drogie – nie), Yamaha YH5000S ze wzmacniaczem Pass HPA-1 (katastrofa!!!), Spirit Torino Valkyria Titanium ze wzmacniaczem Viva Audio Egoista 2A3 (świetne, ale ta cena po 53 tys zł za element …), jeszcze droższa Viva ze Susvarami unveiled – Spirit Torino jednak lepsze.
Bardzo ładnie zagrały wzmacniacze Feliks Audio, nawet najtańszy Echo II, tylko z HiFimanami, bo Meze Elite i Emperyan II to nie jest dźwięk dla mnie – za bardzo basowy.
Jednak jak dla mnie słuchawkowym dźwiękiem wystawy był zestaw słuchawek elektrostatycznych Kingsound H-04 za 4900 zł + wzmacniacz im dedykowany lampowy Kingsound M-20 za 6900 zł. Bardzo się mi podobało, bas ok, nasycenie, barwa przestrzeń przejrzystość i naturalność oraz szybkość – no tylko mocno bym musiał mój system przemeblować.
Ach, no i ZMF z Ferrum Audio Oor – bardzo dobre!
A więc ogólnie było ciekawie i na wysokim pułapie. Tylko ta biedna Yamaha nadal rozczarowuje. A tak ogromne były związane z nią oczekiwania. Zapowiadane były HiFiMAN Shangri-La z wzmacniaczem 300B. Nie było ich?
Szukałem, nie znalazłem, może źle szukałem.
Ale i tak nasłuchałem się ile wlezie to był mój najintensywnieszy AVS, byłem w sobotę od 14stej i całą niedziele.
To szkoda, że nie było. Były jedynym powodem dla którego rozważałem wyjazd, ale słuchanie w warunkach wyjazdowych nie jest jednak miarodajne, tak więc się nie skusiłem.
Za to Austrian Audio z Ferrum to porażka, za ostro, za chudo…
AA są trochę jak elektrostaty, trzeba zadbać o wypełnienie.
Ale elektrostaty zwłaszcza KingSound grały w sposób wypełniony. Zresztą Piotrze recenzowałeś KS H3 z tym wzmacniaczem M 20, to wiesz jak to gra. Ja KS H3 też słuchałem, ale to był inny wzmacniacz tańszy, a H4 właśnie z tym M 20. AA do KS bardzo daleko…
Są dwa rodzaje elektrostatów – te wypełnione, jak Warwick Acoustics, KS, DC Corina i Audeze CRBN, oraz te pozostałe, o różnym stopniu chudości, o które właśnie trzeba zadbać.
Z dużym opóźnieniem, ale się wypowiem:
Pozytywne zaskoczenia:
– Fostex TH1000 – odebrałem je jako, barwne, żywe, naturalne. Takie soczyste, pełne energii, dynamiki. Ale też potrafiły syknąć i zakłuć (czego nie lubię i to moja „pięta” achillesowa).
– Layfic Tone Industrial-ist Wired – studyjne, lekkie, wygodne, karbonowe muszle. Świetne wykonanie i brzmienie. Przejrzystość, szybkość, precyzja, liniowość ale zarazem naturalność (przyjemnie mi się ich słuchało, nie brzmiały sztucznie, chudo, czy ostro). Stylem kojarzą mi się z ATH L5000, tylko nie aż tak rozdzielcze.
– HEDDphone Two – takie do bólu zwyczajne po nałożeniu.. A po chwili dotarło do mnie, że ta zwyczajność to ich siła i że to wyjątkowo dobrze grające słuchawki. Chętnie bym z nimi spędził więcej czasu.
– SoftEars Twilight – bardzo przyjemne IEMy. Pojedynczy przetwornik dynamiczny. Nie przepadam za konstrukcjami wieloprzetwornikowymi (coś mi tam zawsze „nie gra”). A te mi bardzo podeszły i szybko dołączyły do kolekcji.
Negatywne (tylko te z grubej rury):
– RAAL Immanis – chciałem je podpiąć do zestawu Vivy, ale mimo przychylności właściciela stoiska finalnie jakoś się nie udało. Tam gdzie grały mi nie podeszły. Za dużo przejrzystości, za mało nasycenia (trochę tak jak piękna, ale zbyt wychudzona modelka..). Podejrzewam, że pokazywały za dużo ułomności toru.
– Susvara Unveiled – brawo dla marketingowców. Właściciele poprzednich Susvar z pewnością są zachwyceni, że ich słuchawki można od teraz określać mianem „Veiled”. Dołączyły do zacnego grona z Sennheiserami HD600.. A poza tą uszczypliwością – nadal nie było chemii między mną a produktami Hifimana.
Ale ja jestem specyficzny. Dla przykładu chyba wszystkie elektrostaty mnie wręcz odrzucają. A wyższe modele tym bardziej (uczucie chłodu, nieprzyjemne mrowienie skóry czy nieznośne kłucie po uszach).
– Fostex TH1000 nie syknęły mi ani razu i z niczym.
– RAAL Immanis za chudo? Hmm, o to ich nie podejrzewałem. U mnie z ViVa 845 poszły bez problemu.
– Unveiled muszą mieć wymieniony kabel. Tak samo jak ich protoplasta. Bez tego szkoda czasu i zawracania głowy.
– Elektrostaty mogą przepięknie, tylko ze wzmacniaczami problem. Podobnie do dynamików grają Audeze CRBN, King Sound i Warwick Acoustics.
Te syknięcia w TH1000 to tak jak wspominałem moja specyfika. Jestem na to mocno wyczulony (i to chyba model otwarty bardziej był sykliwy). Poza tym spodobały mi się momentalnie.
Ta chudość w Immanis w moim odczuciu była specyficzna i nie wiązało się to z basem. Podejrzewam, że musiałbym ich posłuchać z lepszego DACa, a najlepiej źródła analogowego żeby pozbyć się tego wrażenia. Chodzi o ogólne wypełnienie wszystkiego. One tak prześwietlały każdy dźwięk, że aż robiły się dziury. Ale to może tylko moje wrażenie. W każdym razie nie potrafiłem ich docenić. Brakowało mi tzw. analogowości, ale to pewnie zupełnie nie była wina słuchawek.
Susvar słuchałem na różnych kablach i konfiguracjach. Protoplastę miałem w domu z kablem FAW Noire Hybrid + Divaldi AMP01 na dużo lepszym zasilaczu + Yamamoto DAC. Wywoływała u mnie dość szybko zmęczenie (jakieś 15-30 minut) na wysokich rejestrach (mimo, że nie są jako tako ostre czy kłujące). Do tego nie potrafiłem się wciągnąć w muzykę na dłużej niż kilka minut. Ogólnie rzecz biorąc w miarę upływu lat coraz mniej mnie przekonują planary
A Yamahy też trochę posłuchałem. To chyba największe zaskoczenie. Grały fatalnie. Nie mogłem wręcz w to uwierzyć.
Stoisko Spirit Torino też do mnie nie trafiło.. Valkyria najlepiej z całej tej kolekcji, ale dla mnie zbyt dosadnie i czasem przeraźliwie ostro (nawet z Vivy). Po zmianie na staruszka ATH W5000 siedziałem jak oczarowany słuchając Vivy. A Valkyria musiałem się zmuszać.
Miałem też okazję posłuchać ATH L5000 z Vivy (podziękowania dla Przemka). To dla mnie był najlepszy dźwięk słuchawkowy z całego AVS. Chętnie bym je kiedyś nabył – bardzo dobre uzupełnienie dla EsR10.
A z dużych klocków to cudnie słuchało mi się rodzimych Avatarów (czyli stary, dobry papier..) oraz Avantgarde z Kondo – ale to już czysta abstrakcja.
– Otwarte z mocniejszymi sopranami, to i o syknięcie łatwiej. Ale w odróżnieniu od dynamicznych u mnie nic z takich rzeczy.
– Immanis na pewno nie są chude, gwarantuję. Są pełne aż po brzegi.
– Susvary bywają trudne, ale kiedy ładnie poprosić…
– Yamachy… wygląda na to, że pozycja stracona. Ale Stereo Life napisało, że świetne.
– Valkyrie też nie ze wszystkim, ale za to jak trafią… Ostatnio trafiły u mnie na ten jeszcze nie zrecenzowany wzmacniacz i grało zachwycająco.
– L5000 to jest cymes, wyjątkowe słuchawki, ale też bardzo trudne.
– Duże Avatary starego typu miałem przez parę dni u siebie, referencyjne głośniki przy odpowiednim napędzaniu.
A tu można sobie całkiem niezgorzej pozwiedzać AVS 2024 bez kupowania biletów.
https://www.youtube.com/watch?v=YxpMRg_MeZE
A reszta co? Tylko Sławek był na AVS?
Nie, było nas trzech – Andrzej i Leszek byli ze mną 🙂
No tak, tylko że oni nic nie mówią.
To są audiofile kolumnowi, niestety, słuchawek nawet na uszy nie założyli…
No tak, jak to mówią: Różnych ludzi Pan Bóg ma na świecie.
a tymczasem:
https://gradolabs.com/products/hp100-se
Jak napisałem w recenzji: u słuchawek zapanowała jakościowa gorączka.
no, nie wiadomo na ile w przypadku nowych grado ta jakość jest obecna. Byłem w tym roku na AVS, długo by opowiadać, ale w skrócie raal immanis – no robią robotkę – bardzo detaliczne, przejrzyste, z wypełnieniem, świetną barwą, basiorem wystarczającym, dużą sceną, no wydaje mi się, że bez podziału na cenę obecnie chyba najlepsze słuchawki całościowo do kupienia, w zasadzie pozbawione wad (dla mnie lepsze jednoznacznie niż nowy orfeusz, którego słuchałem także bezpośrednio przed odsłuchem raali i lepsze niż najwyższe eleketrostaty od hifimana (które słuchałem z ich wzmacniaczem, ale tym nie najlepszym, tylko dedykowanym do niższego modelu junior)); ale musiałbym tych ralli posłuchać przez ten ich adapter na innych wzmacniaczach, np. z headtripem, plus klasowym przetwornikiem, myślę, że mogłoby być naprawdę dobrze; minus to cena – 50 tyś to jednak za dużo, nawet jak za takie słuchawki, bo za 50 tyś można kupić parę dobrych kolumn.
Mają być u mnie za circa dwa tygodnie. Jak będzie jeszcze Headtrip, można będzie posłuchać.
A tak wracając do przedmiotu recenzji te Susvary unveiled grały dobrze, na jednym ze stoisk – bo było dużo egzemplarzy tych nowych Susvar to miały kabel bodaj z Audeosa, zatem lepszy niż ich stockowy.
A pomimo to wolałbym HE-1000 unveiled, więcej basu, bardziej dociążone pełne brzmienie – pewnie łatwiej je napędzić, świetnie grały z Feliks audio – wszystkich ich wzmacniaczy słuchałem z nowymi Susvarami i nowymi HE-1000, tylko z Meze mi się nie podobało (w ogóle Meze ani Elite, ani Empeyran II nie podeszły mi). Teraz jednak mam inny punkt wyjścia – na co dzień przecież używam HE-1000 se.
Kupiłem w promocyjnej cenie na jednym ze stoisk w strefie słuchawkowej nowe pady marki Dekoni do tych moich HE-100 se, wymieniłem już w w domu – i grają teraz trochę inaczej, więcej basu, nieco ciemniej, szlachetniej. Oryginalne były skórzano welurowo/poliestrowe, Dekoni są skórzano welurowe, za 320 zł warto było.
To po kolei:
– Z Dekoni różnie bywa, ich pady kompletnie zepsuły Audio-Technicę ATH-L5000
– Meze Elite trzeba posłuchać ze wzmacniaczem Fulianty Audio. Genialne zestawienie
– Podtrzymuję opinię, że dobrze napędzana i okablowana Susvara Unveiled to inna liga
– Na wystawie były Shangri-La, ale wbrew obietnicom napędzał je, tak samo jak w zeszłym roku, wzmacniacz od małych Shangri-La
Tak jeszcze przy okazji: podobno ten wzmacniacz był na AVS i ponoć jest niezwykły
https://www.audma.it/en/maestro-hpa1
Może ktoś słuchał?
krótko i na temat Expanse vs nowe Susy? Level wyżej czy więcej?. Bo inaczej trzeba będzie celować bezpiecznie w nową utopie jak to tylko bajki a nie realna inżynieria.
Wg mnie Susy. Na pewno. Tylko dać im lepszy kabel. Przynajmniej ten od Audeos albo FAW.
Słuchawki otwarte do muzyki klasycznej? Max do kwoty 12-15 tys. Zł jakie Pan poleca? Co warto wg Pana posłuchać?
By odpowiedzieć, muszę wiedzieć, jaki będzie napędzał je wzmacniacz.
Nie padło wyjaśnienie, jaki typ brzmienia jest preferowany, spróbuję więc ustawiać zestaw pod typ wypośrodkowany z nutą magii i dużą przestrzenią.
– Najtańszy (zwyczajnie tani) zestaw to Sennheise HD600 z nakablowym wzmacniaczem Apogee Groove. Realizm za relatywne grosze w klasycznym sennheiserowskim stylu. (Sporo pogłosów budujących aranże, otwartość, ciemne odnośnie materii a jednocześnie świetliste brzmienie.)
– Wielki przeskok cenowy wzmacniacza, potężny Lucarto Audio Songolo na mnogich lampach. Do niego Meze Elite, bo to moim zdaniem najlepsze słuchawki za mniej niż dwadzieścia parę tysięcy, ale alternatywnie mogą to być Audeze LCD-3 (wilgotne, śpiewne i gęste), Fosteksy TH1100 RP (recenzja była przed chwilą), stawiające na teatralne efekty Sennheisr HD 800S i bardzo liczne inne, które w recenzjach opisałem.
– Osobny temat to słuchawki Final DX6000, których brzmienie jest tak osobliwe, że wymykające się potocznym opisom. Brak wyłuskiwania szczegółów, cały nacisk na energię i czucie przez słuchacza wrzucenia w żywą muzykę – co można woleć lub tego nie chcieć, bez posłuchania się nie zgadnie.
– Temat już nieaktualny, ale wciąż do ugrania, to słuchawki Beyerdynamic T1 V1 i V2. Rewelacyjne jak za ok. 4 tys., a tyle kiedyś kosztowały. Aktualne V3 to już niestety nie to. ((Pierwsze i drugie T1 to jedno z najbardziej trójwymiarowych brzmień jakie zaistniało w słuchawkach.)
– Kto nie chce lampowego wzmacniacza, odnajdzie świetną alternatywę tranzystorową w SAEQ PDA-1b, który za chwilę będzie miał recenzję.
– Na koniec jeszcze jedna rekomendacja, słuchawki Austrian Audio The Composer i wzmacniacz Austrian Audio Full Score one. Wzmacniacz nie jest tak dobry jak oba wymienione, ale zdecydowanie tańszy, a słuchawki są świetne i zjechały cenowo z trzynastu na osiem tysięcy.
Aneks. Dziś wieczorem okazało się, że nie można nie wymienić także tych niezwykłych słuchawek: https://audeos.pl/nur-harmonia
BRdzo dziękuję za odpowiedź. bardzo ciekawa opcja wydają się Audeze LCD-. Bo chyba sam Pan pisał, że to świetnie słuchawki dodatkowo do słuchania wokali. Jeśli dobrze rozumiem to Audeze LCD-3 oraz Meze Elite najlepiej napędzać wzmacniaczem lampowy?
Sam wolę lampowe, tak że… Ale taki np. SAEQ to tranzystory grające jak lampy. W Audeze kabel do wymiany na FAW. (Forza Audio)
Final Audio DX6000. Jak ma się porównanie do Filan Sonorous VI czy VIII? Oczywiście jeśli chodzi o dźwięk jako słuchawki do muzyki klasycznej?
Zupełne przeciwieństwo.
Co do wzmacniacza ciężko powiedzieć bo szukam jednego i drugiego. Więc jak Pan może polecić ciekawe połączenie to będę bardzo wdzięczny. Pozdrawiam
Jeszcze tylko pytanie, jaki limit cenowy dla wzmacniacza?
Wzmacniacz w granicach 10-15tys.
Przepraszam, że jeszcze nie odpowiedziałem, ale dopadła mnie grypa i głowę mam nie do myślenia. W najbliższych dniach przedłożę propozycje.
Rozumiem. Nic się nie stało. Zdrowia życzę