Technologa, wygląd, wycena
Co się zmieniło, co zostało? Zmieniła oczywiście cena i rzecz jasna urosła. W salonie mp3store te pierwotne Susvary możemy dziś nabywać za 32 tysiące złotówek bez paru groszy na wabia, a te nowe Unveiled za 40 tysięcy, też oczywiście bez tradycyjnego groszowego ogonka. Amerykańska cena się nie mizdrzy, to równe $8000. Tamtejsi recenzenci, jako strażnicy zdrowego rozsądku, poczuli się zniesmaczeni. – Tyle pieniędzy za słuchawki, gdy tyle świetnych między tańszymi? No nie, to te lepiej nie – lepiej sięgać po tamte. A kiedy już ktoś nabył poprzednie Susvary, nie ma sensu wymieniać, żadna między nimi różnica warta dwóch aż tysięcy baksów…
Słuchawkowa opinia publiczna z kolei się podzieliła: gdy jedni nowe chwalą za przyrost transparencji, inni im wytykają niedobór cielesności.
Odnośnie tego mam własne zdanie, definitywnie wyrobione, ale o tym w następnym rozdziale i résumé finalnym. Teraz przypatrzmy się, ponośmy, obadajmy technikę i przejrzyjmy wyposażenie. A przede wszystkim ustalimy, co zmieniło się poza ceną.
Tak na pierwszy rzut oka jedno – oto pierwsze słuchawki mające dwa wyglądy: jeden na czas między użyciami, drugi na porę aktywności. Wszystko za sprawą dużych dekli, jako pokryw na muszle, osłaniających je całe włącznie z obramowaniem. Dekle są tak samo srebrzyste ze stopu aluminium, a na przyczynek wygody dano im praktyczne uchwyty, pozwalające łatwo nakładać i zdejmować. Ale nie jak w garnkowych pokrywkach, gdzie pośrodku sterczyny, tylko wystające za obrys języki, dzięki czemu są płaskie, a ich dobre trzymanie zapewnia siła magnetyczna.
Po co takie pokrywki w miejsce siateczkowej osłony czy innych prętów maskownicy? Ano właśnie dlatego, żeby dźwięk się odsłonił. Aby podniesiona została ostatnia kurtyna pomiędzy nim a światem i jego propagacja nie była niczym tłumiona, tak samo jak ma to miejsce w żywym koncertowaniu. Wyrażając się zaś językiem luzacko weekendowym, można także powiedzieć, że grill nadaje się do pieczenia mięsa, a nie kładzenia na muzykę – jaki by nie był, będzie psuł.
W oryginalnej Susvarze ten grill był zaprojektowany z myślą o minimalizacji zniekształceń, ale dopiero jego kompletny zanik w modelu Unveiled zupełnie je eliminuje. Zarazem musiały zjawić się zabezpieczające osłony: superczuły mechanizm reprodukcji dźwięku, z membraną niczym mgiełka, pozostaje wyjątkowo podatny na mechaniczne urazy. Lecz tak naprawdę – pisze producent – największe zagrożenie płynie ze strony magnetyzmu. Silne magnesy neodymowe przetworników łatwo mogłyby wessać metalowe opiłki bądź spowodować uderzenie metalowym przedmiotem, dlatego poza głową trzymamy tylko w osłonach (Magnetic Veils) – w przeciwnym razie w mgnieniu oka można się rozstać ze swą upragnioną krynicą „euforycznych dźwięków”.
Genealogię nazewnictwa mamy już rozpracowaną, lecz moim zdaniem zabrakło w nazwie jednego określenia – słuchawki powinny się nazywać HiFiMAN Susvara Unveiled Silver. Tak się nie stało, gdyż wg tej nomenklatury pierwotna Susvara winna posiadać dumniejszy przydomek Gold. A zamiana złota na srebro – takie coś nie pachnie korzyścią, aczkolwiek odnosi się to przede wszystkim do wymiaru tezauryzacji. Natomiast do przewodzenia prądu srebro nadaje się lepiej, przewodnictwo ma lepsze aż o 40%. Dlatego w HiFiMAN Susvara Unveiled nici cewek są srebrne, co wymagało sporych zabiegów, jako że srebro jest trudniejsze – łatwiej ulega utlenianiu i jest gorzej kowalne, ponieważ bardziej kruche. Za to membrana ze srebrną nicią daje szybszą odpowiedź, jasne przeto, że w roli brzmieniowej okaże się skuteczniejsza. Co przełożyło się nie tylko na precyzyjniejszy i szybszy dźwięk, ale i wyższą całościową skuteczność. Ta nie okazała się wprawdzie radykalnie większa, ale krokowe potencjometry Headtripa i Twin-Head względem, „złotej” Susvary cofały się o trzy, czasem aż cztery kroki.
Zmian nie odnotowały natomiast neodymowe belki magnesów, które już w wersji pierwotnej zyskały optymalną formę „Stealth”. Zmieniły się natomiast pady i podwieszona opaska pałąka, ale głównie kolorystycznie. Z czarnych stały się jasnobrązowe, wszakże prócz oczu dotyk podpowiada, że skórki padów i opaski stały się lepsze gatunkowo.
Gdy zaś chodzi o same muszle, to zniknął nie sam grill; nie ma już też drewnianego otoku na bocznym rancie, który bez grilla stał się węższy, miejsce zostawił na sam metal. Obrysy są natomiast identyczne, choć na oko tak się nie wydaje – wypełnienie pozbawione przez całą szerokość biegnących prętów maskownicy, czyni te nowych pozornie węższymi i dłuższymi.
Wzrok i słuch nie kłamią natomiast odnośnie technicznych danych: czytamy i potwierdzająco słyszymy, że ulepszone Unveiled podniosły skuteczność z 83 na 86 dB i równocześnie obniżyły impedancję z 60 do 45 Ω, o czym potencjometry już zdążyły uprzedzić.
W mierze wygody nie zaszła zmiana, poza ciut milszym dotykiem padów, odnośnie zaś praktyki pozwolę sobie na wskazówkę, by po założeniu słuchawki lekko ściągnąć do dołu – muszle niżej nad uchem to trochę lepsze brzmienie. Zmiana zaistniała natomiast odnośnie wygody, ale nie tej na głowie, ani tej w odniesieniu do dekli. Susvara typu Unveiled nie pozwala już muszli rozwierać do płaskości, można ją kłaść tylko na boku lub na sztorc.
Opakowaniem taka sama czarna kaseta z metalową winietą nazwową, wewnątrz to samo satynowe wyścielenie z pośrodku puszką na okablowanie. To okablowanie zmieniono – nie ma już bladoróżowego kabla o bardzo niskiej pojemności, są w jego miejsce dwa czarne, niezbyt grube, ale wyraźnie grubsze: symetryczny 4-pin i niesymetryczny duży jack. Oba lekkie i giętkie, a jakościowo przyzwoite, ale bez rewelacji. Przypinane do muszli tymi samymi małymi jackami 3,5 mm, tak więc wszystkie dawniejsze (z wyjątkiem najdawniejszych 2,5 mm) też będą pasowały. Co miało w moim przypadku bardzo duże znaczenie, pozwalając na stosowanie obu posiadanych Tonalium: standardowego i nadstandardowego.
Do swych arcydrogich słuchawek producent nie dołącza gratisowego stojaka, wychodząc najwyraźniej z założenia, że przy produkcie tak wybitnym nikt nie będzie przykładał wagi. To niedodawanie mi się nie spodobało, zatrącało lekceważeniem, ale odnośnie samego podejścia musiałem niechętnie się zgodzić.
A cena, co z tą ceną? Na cenę też się zgadzam. Uzasadnienie poniżej.














No tak K-1000 dalej lepsze i wielokrotnie tansze,tak ze jak powiadam od wielu lat najlepsze K-1000 nie produkowane od lat, ale do kupienia na ebay i kosztujace 1000(euro) lub jej nowoczesny odpowiednik RAAL SR1b ale juz kosztujace trzykrotnie drozej, czyli 3000(euro) czyli cena-jakosc K-1000 najlepsza na swiecie, polaczyc tylko z mocnym wzmacniaczem lampowym pod zaciski glosnikowe i prawie mamy odsluch jak przy kolumnach glosnikowych,tylko ze wiecej uslyszymy w tych sluchawkach plaktonu, czyli tych drobnych dzwoneczkow i perlistych podmuchow dzwiekow, tak to moge nazwac w przenosni…cale szczescie ze caly czas K-1000 posiadam i slucham na przemian z moimi wysokoskutecznymi kolumnami glosnikowymi Goodmans(Twin Axiette 8 ) ktore graja fantastycznie,zycze wszystkim tyle szczescia co ja mam w doborze toru odsluchowego w przypadku sluchawek jak i kolumn.
Napisałem, że wolę swoje K1000 z kablem Entreqa, ale to nie oznacza, że są lepsze. Pod niektórymi względami tak – są melodyjniejsze i binauralne, a ludzkie głosy podają naturalniej. Ale ostrzejszy przekaz tych Unveiled może się bardziej podobać, zależy od preferencji.
„Szczęść Boże, chowaj się kto może”. Następne słuchawki HiFiMana. Za jedyne 40 tysięcy. Ech… Słuchałem pierwszych Susvar we Wrocławiu, z jakiegoś Woo Audio za 50 koła w mp3store. Ja podziękuję. Kupiłem sobie za to Denony D7100 i to była najlepsza słuchawkowa decyzja od czasu zakupu Pioneer SE Master 1 dawno temu.
Ten Woo zdaje się stoi teraz koło mnie, nazywa się Woo Audio WA23 Luna i dostał lepsze lampy, z którymi nieźle sobie radzi. Denony i Pioneery dobre słuchawki, ale do tych Unveiled im daleko nie tylko pod względem ceny.
Tak delikatna konstrukcja, z brakiem maskownic na czas odsłuchu to chyba słuchawki do słuchania w warunkach ekstremalnej ostrożności, żadnych dzieci, kotów lub innej gadziny w pobliżu.
I domyślam się, że będą to najbardziej awaryjne słuchawki HiFiMana, biorąc pod uwagę cenę to naprawdę sport ekstremalny. Może będą na AVS, i może uda się posłuchać…
O ile wiem, na AVS będą. (W odróżnieniu ode mnie.) Ale z tą ostrożnością nie ma co przesadzać, całkiem normalne użytkowo słuchawki, bez dekli też by służyły i nic złego by się nie działo. Więcej w tym zawracania głowy celem zwrócenia uwagi niż czego innego.
Panie Piotrze, dlaczego nie będzie Pana na AVS?
Bo mi się nie chce co roku tam jeździć. Może za rok?
Czy Dac/amp Questyle Fifteen starczy by wydobyć magie nowych Susvar ? Na co są one czułe jesli chodzi o tor, co trzeba im dac nie wydaja fortuny by było już swietnie ?
Trudne pytanie, skazujące na zgadywanie. Ale sądzę, że by wystarczył. Ważne, a wręcz kluczowe, by dać tym Unveiled lepszy kabel. Podobno (tak czytałem) taki od FAW już to spełnia.
Czy Sennheisery Hd 800 (oryginały) można jakkolwiek porównać do susvar starych czy to nowych ? słyszałem że przy dobrym torze Hd 800 mają wiele cech podobnych (np. Przestrzeń) i są dosyć blisko susvar.
Tak, niewątpliwie. Najlepiej grające HD 800 słyszałem ze wzmacniaczem nominalnie kolumnowym, EAR Yoshino V12. Coś fenomenalnego. (Były podłączone poprzez przejściówkę na 4-pin do odczepów kolumnowych i miały kabel Tonalium, ten sam, który w tym teście posłużył Susvarom. Z Entreq Olympusem zapewne byłoby jeszcze lepiej.
Rozumiem, chwalił Pan także bardzo synergię z przenośnym astell kern sp3000 oraz mocno nieprzenośnym Lucarto Songolo, czy taki zestaw + lepszy kabel Faw lub tonalium także depcze po piętach susvarom ? Yoshino to koszt 50k więc można już kupić Susvary 🙂
Lucarto plus lepsze okablowanie słuchawek – i jak najbardziej.
Posiadam HD800s i Lucarto Songolo, sygnał źródłowy idzie przez Matrixa X-Sabre. Pewnie wyjdę na ograniczonego 🙂 ale udzielę bezwzględnie narzucającej się odpowiedzi: nie potrzeba nic więcej 🙂
tym bardziej w zestawieniu z HiFiMan czyli czegoś pokroju „lepszego” aczkolwiek wynalazku. Okablowanie słuchawek mam stockowe i to jedynie powód do ich zastąpienia.
Odwiedził ktoś może „Strefę słuchawek” na AVS i coś ciekawego usłyszał?
Tak odwiedziłem i oprócz Susvar unveiled słyszałem HE-1000 unveiled, bardzo fajne prototypowe Finale D 8000 Da Capo, ładnie grały z elektroniką T+A, także Abyss 1266 z Woo Audio WA33 (fajnie, ale drogo, a słuchawki w takiej formie ze stelażem jak one mają to dla mnie nie do przyjęcia), Raal requisite VM-1a ze słuchawkami 1955 (?) (zupełnie nie moja bajka), Hedd 2 GT z Violectric HPA V550 (świetne!!!), wstęgowe Goldplanar GL-1200 z elektroniką Tone Winner (na pewno lepiej niż RAAL, ale trochę nie moja bajka), kilka zestawów Staxów (te środko dla mnie grały najfajniej, a tanie i drogie – nie), Yamaha YH5000S ze wzmacniaczem Pass HPA-1 (katastrofa!!!), Spirit Torino Valkyria Titanium ze wzmacniaczem Viva Audio Egoista 2A3 (świetne, ale ta cena po 53 tys zł za element …), jeszcze droższa Viva ze Susvarami unveiled – Spirit Torino jednak lepsze.
Bardzo ładnie zagrały wzmacniacze Feliks Audio, nawet najtańszy Echo II, tylko z HiFimanami, bo Meze Elite i Emperyan II to nie jest dźwięk dla mnie – za bardzo basowy.
Jednak jak dla mnie słuchawkowym dźwiękiem wystawy był zestaw słuchawek elektrostatycznych Kingsound H-04 za 4900 zł + wzmacniacz im dedykowany lampowy Kingsound M-20 za 6900 zł. Bardzo się mi podobało, bas ok, nasycenie, barwa przestrzeń przejrzystość i naturalność oraz szybkość – no tylko mocno bym musiał mój system przemeblować.
Ach, no i ZMF z Ferrum Audio Oor – bardzo dobre!
A więc ogólnie było ciekawie i na wysokim pułapie. Tylko ta biedna Yamaha nadal rozczarowuje. A tak ogromne były związane z nią oczekiwania. Zapowiadane były HiFiMAN Shangri-La z wzmacniaczem 300B. Nie było ich?
Szukałem, nie znalazłem, może źle szukałem.
Ale i tak nasłuchałem się ile wlezie to był mój najintensywnieszy AVS, byłem w sobotę od 14stej i całą niedziele.
To szkoda, że nie było. Były jedynym powodem dla którego rozważałem wyjazd, ale słuchanie w warunkach wyjazdowych nie jest jednak miarodajne, tak więc się nie skusiłem.
Za to Austrian Audio z Ferrum to porażka, za ostro, za chudo…
AA są trochę jak elektrostaty, trzeba zadbać o wypełnienie.
Ale elektrostaty zwłaszcza KingSound grały w sposób wypełniony. Zresztą Piotrze recenzowałeś KS H3 z tym wzmacniaczem M 20, to wiesz jak to gra. Ja KS H3 też słuchałem, ale to był inny wzmacniacz tańszy, a H4 właśnie z tym M 20. AA do KS bardzo daleko…
Są dwa rodzaje elektrostatów – te wypełnione, jak Warwick Acoustics, KS, DC Corina i Audeze CRBN, oraz te pozostałe, o różnym stopniu chudości, o które właśnie trzeba zadbać.
Z dużym opóźnieniem, ale się wypowiem:
Pozytywne zaskoczenia:
– Fostex TH1000 – odebrałem je jako, barwne, żywe, naturalne. Takie soczyste, pełne energii, dynamiki. Ale też potrafiły syknąć i zakłuć (czego nie lubię i to moja „pięta” achillesowa).
– Layfic Tone Industrial-ist Wired – studyjne, lekkie, wygodne, karbonowe muszle. Świetne wykonanie i brzmienie. Przejrzystość, szybkość, precyzja, liniowość ale zarazem naturalność (przyjemnie mi się ich słuchało, nie brzmiały sztucznie, chudo, czy ostro). Stylem kojarzą mi się z ATH L5000, tylko nie aż tak rozdzielcze.
– HEDDphone Two – takie do bólu zwyczajne po nałożeniu.. A po chwili dotarło do mnie, że ta zwyczajność to ich siła i że to wyjątkowo dobrze grające słuchawki. Chętnie bym z nimi spędził więcej czasu.
– SoftEars Twilight – bardzo przyjemne IEMy. Pojedynczy przetwornik dynamiczny. Nie przepadam za konstrukcjami wieloprzetwornikowymi (coś mi tam zawsze „nie gra”). A te mi bardzo podeszły i szybko dołączyły do kolekcji.
Negatywne (tylko te z grubej rury):
– RAAL Immanis – chciałem je podpiąć do zestawu Vivy, ale mimo przychylności właściciela stoiska finalnie jakoś się nie udało. Tam gdzie grały mi nie podeszły. Za dużo przejrzystości, za mało nasycenia (trochę tak jak piękna, ale zbyt wychudzona modelka..). Podejrzewam, że pokazywały za dużo ułomności toru.
– Susvara Unveiled – brawo dla marketingowców. Właściciele poprzednich Susvar z pewnością są zachwyceni, że ich słuchawki można od teraz określać mianem „Veiled”. Dołączyły do zacnego grona z Sennheiserami HD600.. A poza tą uszczypliwością – nadal nie było chemii między mną a produktami Hifimana.
Ale ja jestem specyficzny. Dla przykładu chyba wszystkie elektrostaty mnie wręcz odrzucają. A wyższe modele tym bardziej (uczucie chłodu, nieprzyjemne mrowienie skóry czy nieznośne kłucie po uszach).
– Fostex TH1000 nie syknęły mi ani razu i z niczym.
– RAAL Immanis za chudo? Hmm, o to ich nie podejrzewałem. U mnie z ViVa 845 poszły bez problemu.
– Unveiled muszą mieć wymieniony kabel. Tak samo jak ich protoplasta. Bez tego szkoda czasu i zawracania głowy.
– Elektrostaty mogą przepięknie, tylko ze wzmacniaczami problem. Podobnie do dynamików grają Audeze CRBN, King Sound i Warwick Acoustics.
Te syknięcia w TH1000 to tak jak wspominałem moja specyfika. Jestem na to mocno wyczulony (i to chyba model otwarty bardziej był sykliwy). Poza tym spodobały mi się momentalnie.
Ta chudość w Immanis w moim odczuciu była specyficzna i nie wiązało się to z basem. Podejrzewam, że musiałbym ich posłuchać z lepszego DACa, a najlepiej źródła analogowego żeby pozbyć się tego wrażenia. Chodzi o ogólne wypełnienie wszystkiego. One tak prześwietlały każdy dźwięk, że aż robiły się dziury. Ale to może tylko moje wrażenie. W każdym razie nie potrafiłem ich docenić. Brakowało mi tzw. analogowości, ale to pewnie zupełnie nie była wina słuchawek.
Susvar słuchałem na różnych kablach i konfiguracjach. Protoplastę miałem w domu z kablem FAW Noire Hybrid + Divaldi AMP01 na dużo lepszym zasilaczu + Yamamoto DAC. Wywoływała u mnie dość szybko zmęczenie (jakieś 15-30 minut) na wysokich rejestrach (mimo, że nie są jako tako ostre czy kłujące). Do tego nie potrafiłem się wciągnąć w muzykę na dłużej niż kilka minut. Ogólnie rzecz biorąc w miarę upływu lat coraz mniej mnie przekonują planary
A Yamahy też trochę posłuchałem. To chyba największe zaskoczenie. Grały fatalnie. Nie mogłem wręcz w to uwierzyć.
Stoisko Spirit Torino też do mnie nie trafiło.. Valkyria najlepiej z całej tej kolekcji, ale dla mnie zbyt dosadnie i czasem przeraźliwie ostro (nawet z Vivy). Po zmianie na staruszka ATH W5000 siedziałem jak oczarowany słuchając Vivy. A Valkyria musiałem się zmuszać.
Miałem też okazję posłuchać ATH L5000 z Vivy (podziękowania dla Przemka). To dla mnie był najlepszy dźwięk słuchawkowy z całego AVS. Chętnie bym je kiedyś nabył – bardzo dobre uzupełnienie dla EsR10.
A z dużych klocków to cudnie słuchało mi się rodzimych Avatarów (czyli stary, dobry papier..) oraz Avantgarde z Kondo – ale to już czysta abstrakcja.
– Otwarte z mocniejszymi sopranami, to i o syknięcie łatwiej. Ale w odróżnieniu od dynamicznych u mnie nic z takich rzeczy.
– Immanis na pewno nie są chude, gwarantuję. Są pełne aż po brzegi.
– Susvary bywają trudne, ale kiedy ładnie poprosić…
– Yamachy… wygląda na to, że pozycja stracona. Ale Stereo Life napisało, że świetne.
– Valkyrie też nie ze wszystkim, ale za to jak trafią… Ostatnio trafiły u mnie na ten jeszcze nie zrecenzowany wzmacniacz i grało zachwycająco.
– L5000 to jest cymes, wyjątkowe słuchawki, ale też bardzo trudne.
– Duże Avatary starego typu miałem przez parę dni u siebie, referencyjne głośniki przy odpowiednim napędzaniu.
A tu można sobie całkiem niezgorzej pozwiedzać AVS 2024 bez kupowania biletów.
https://www.youtube.com/watch?v=YxpMRg_MeZE
A reszta co? Tylko Sławek był na AVS?
Nie, było nas trzech – Andrzej i Leszek byli ze mną 🙂
No tak, tylko że oni nic nie mówią.
To są audiofile kolumnowi, niestety, słuchawek nawet na uszy nie założyli…
No tak, jak to mówią: Różnych ludzi Pan Bóg ma na świecie.
a tymczasem:
https://gradolabs.com/products/hp100-se
Jak napisałem w recenzji: u słuchawek zapanowała jakościowa gorączka.
no, nie wiadomo na ile w przypadku nowych grado ta jakość jest obecna. Byłem w tym roku na AVS, długo by opowiadać, ale w skrócie raal immanis – no robią robotkę – bardzo detaliczne, przejrzyste, z wypełnieniem, świetną barwą, basiorem wystarczającym, dużą sceną, no wydaje mi się, że bez podziału na cenę obecnie chyba najlepsze słuchawki całościowo do kupienia, w zasadzie pozbawione wad (dla mnie lepsze jednoznacznie niż nowy orfeusz, którego słuchałem także bezpośrednio przed odsłuchem raali i lepsze niż najwyższe eleketrostaty od hifimana (które słuchałem z ich wzmacniaczem, ale tym nie najlepszym, tylko dedykowanym do niższego modelu junior)); ale musiałbym tych ralli posłuchać przez ten ich adapter na innych wzmacniaczach, np. z headtripem, plus klasowym przetwornikiem, myślę, że mogłoby być naprawdę dobrze; minus to cena – 50 tyś to jednak za dużo, nawet jak za takie słuchawki, bo za 50 tyś można kupić parę dobrych kolumn.
Mają być u mnie za circa dwa tygodnie. Jak będzie jeszcze Headtrip, można będzie posłuchać.
A tak wracając do przedmiotu recenzji te Susvary unveiled grały dobrze, na jednym ze stoisk – bo było dużo egzemplarzy tych nowych Susvar to miały kabel bodaj z Audeosa, zatem lepszy niż ich stockowy.
A pomimo to wolałbym HE-1000 unveiled, więcej basu, bardziej dociążone pełne brzmienie – pewnie łatwiej je napędzić, świetnie grały z Feliks audio – wszystkich ich wzmacniaczy słuchałem z nowymi Susvarami i nowymi HE-1000, tylko z Meze mi się nie podobało (w ogóle Meze ani Elite, ani Empeyran II nie podeszły mi). Teraz jednak mam inny punkt wyjścia – na co dzień przecież używam HE-1000 se.
Kupiłem w promocyjnej cenie na jednym ze stoisk w strefie słuchawkowej nowe pady marki Dekoni do tych moich HE-100 se, wymieniłem już w w domu – i grają teraz trochę inaczej, więcej basu, nieco ciemniej, szlachetniej. Oryginalne były skórzano welurowo/poliestrowe, Dekoni są skórzano welurowe, za 320 zł warto było.
To po kolei:
– Z Dekoni różnie bywa, ich pady kompletnie zepsuły Audio-Technicę ATH-L5000
– Meze Elite trzeba posłuchać ze wzmacniaczem Fulianty Audio. Genialne zestawienie
– Podtrzymuję opinię, że dobrze napędzana i okablowana Susvara Unveiled to inna liga
– Na wystawie były Shangri-La, ale wbrew obietnicom napędzał je, tak samo jak w zeszłym roku, wzmacniacz od małych Shangri-La
Tak jeszcze przy okazji: podobno ten wzmacniacz był na AVS i ponoć jest niezwykły
https://www.audma.it/en/maestro-hpa1
Może ktoś słuchał?
krótko i na temat Expanse vs nowe Susy? Level wyżej czy więcej?. Bo inaczej trzeba będzie celować bezpiecznie w nową utopie jak to tylko bajki a nie realna inżynieria.
Wg mnie Susy. Na pewno. Tylko dać im lepszy kabel. Przynajmniej ten od Audeos albo FAW.
Słuchawki otwarte do muzyki klasycznej? Max do kwoty 12-15 tys. Zł jakie Pan poleca? Co warto wg Pana posłuchać?
By odpowiedzieć, muszę wiedzieć, jaki będzie napędzał je wzmacniacz.
Nie padło wyjaśnienie, jaki typ brzmienia jest preferowany, spróbuję więc ustawiać zestaw pod typ wypośrodkowany z nutą magii i dużą przestrzenią.
– Najtańszy (zwyczajnie tani) zestaw to Sennheise HD600 z nakablowym wzmacniaczem Apogee Groove. Realizm za relatywne grosze w klasycznym sennheiserowskim stylu. (Sporo pogłosów budujących aranże, otwartość, ciemne odnośnie materii a jednocześnie świetliste brzmienie.)
– Wielki przeskok cenowy wzmacniacza, potężny Lucarto Audio Songolo na mnogich lampach. Do niego Meze Elite, bo to moim zdaniem najlepsze słuchawki za mniej niż dwadzieścia parę tysięcy, ale alternatywnie mogą to być Audeze LCD-3 (wilgotne, śpiewne i gęste), Fosteksy TH1100 RP (recenzja była przed chwilą), stawiające na teatralne efekty Sennheisr HD 800S i bardzo liczne inne, które w recenzjach opisałem.
– Osobny temat to słuchawki Final DX6000, których brzmienie jest tak osobliwe, że wymykające się potocznym opisom. Brak wyłuskiwania szczegółów, cały nacisk na energię i czucie przez słuchacza wrzucenia w żywą muzykę – co można woleć lub tego nie chcieć, bez posłuchania się nie zgadnie.
– Temat już nieaktualny, ale wciąż do ugrania, to słuchawki Beyerdynamic T1 V1 i V2. Rewelacyjne jak za ok. 4 tys., a tyle kiedyś kosztowały. Aktualne V3 to już niestety nie to. ((Pierwsze i drugie T1 to jedno z najbardziej trójwymiarowych brzmień jakie zaistniało w słuchawkach.)
– Kto nie chce lampowego wzmacniacza, odnajdzie świetną alternatywę tranzystorową w SAEQ PDA-1b, który za chwilę będzie miał recenzję.
– Na koniec jeszcze jedna rekomendacja, słuchawki Austrian Audio The Composer i wzmacniacz Austrian Audio Full Score one. Wzmacniacz nie jest tak dobry jak oba wymienione, ale zdecydowanie tańszy, a słuchawki są świetne i zjechały cenowo z trzynastu na osiem tysięcy.
Aneks. Dziś wieczorem okazało się, że nie można nie wymienić także tych niezwykłych słuchawek: https://audeos.pl/nur-harmonia
BRdzo dziękuję za odpowiedź. bardzo ciekawa opcja wydają się Audeze LCD-. Bo chyba sam Pan pisał, że to świetnie słuchawki dodatkowo do słuchania wokali. Jeśli dobrze rozumiem to Audeze LCD-3 oraz Meze Elite najlepiej napędzać wzmacniaczem lampowy?
Sam wolę lampowe, tak że… Ale taki np. SAEQ to tranzystory grające jak lampy. W Audeze kabel do wymiany na FAW. (Forza Audio)
Final Audio DX6000. Jak ma się porównanie do Filan Sonorous VI czy VIII? Oczywiście jeśli chodzi o dźwięk jako słuchawki do muzyki klasycznej?
Zupełne przeciwieństwo.
Co do wzmacniacza ciężko powiedzieć bo szukam jednego i drugiego. Więc jak Pan może polecić ciekawe połączenie to będę bardzo wdzięczny. Pozdrawiam
Jeszcze tylko pytanie, jaki limit cenowy dla wzmacniacza?
Wzmacniacz w granicach 10-15tys.
Przepraszam, że jeszcze nie odpowiedziałem, ale dopadła mnie grypa i głowę mam nie do myślenia. W najbliższych dniach przedłożę propozycje.
Rozumiem. Nic się nie stało. Zdrowia życzę