Recenzja: Grado PS2000e

Budowa

Tradycyjne opakowanie.

   Wzór konstrukcyjny zaprezentowany po raz pierwszy w 2008 roku wraz z Grado GS1000 pozostał przy nowojorskiej firmie na długo i po dziesięciu latach ciągle obowiązuje. Poza faktem, że muszle nie są z mahoniu a aluminium (co przypisano serii Professional od początkujących ją w 2012 roku Grado PS1000), wciąż masywna czy mniej masywna oprawa okala zastosowane jeszcze w HP1000 wentylowane przetworniki o membranach z mylaru w charakterystyczne wentylacyjne cętki. Od strony wewnętrznej przetwornik jest bezpośrednio przy uchu, bez żadnej materiałowej osłony, a od zewnętrznej chroni go druciany ażur o na tyle wydatnych oczkach, że można zajrzeć do środka. (I nic specjalnego nie zobaczyć.) Warto też zauważyć, iż sam ten przetwornik jest u PS2000e większy niż u GS2000e i ma 50 a nie 40 mm średnicy. Ma też zróżnicowaną wielkość i większą ilość dyfuzyjnych cętek, co teoretycznie winno go stawiać w lepszym położeniu i tłumaczyć w jakiejś przynajmniej części różnicę cenową. (Dwanaście naprzeciw sześciu tysięcy.) Od razu dodajmy, że jest to modyfikacja świeżej daty, którą producent się szczyci. Ma zapobiegać zniekształceniom harmonicznym i przy okazji przekłamaniom barwy dźwięku, podobnie jak druga modyfikacja – drewniana obręcz między przetwornikiem a częścią aluminiową. Ten chwyt, zastosowany po raz pierwszy u Grado GS2000e, ma wyzyskiwać dobre właściwości antyrezonansowe drewna klonowego; u drewnianych w całości GS2000e wspomagając słabszy gatunkowo niż u dawnych Grado mahoń (co nie jest winą firmy, a skutkiem braku dostępności), podczas gdy w serii profesjonalnej ich masywną, aluminiową konstrukcję. Rodzi się przy tej okazji pytanie, czy przejście z mahoniu na aluminium w domenie profesjonalnej daje jakieś przewagi, ale nie sposób tego rozstrzygać. Faktem jedynie pozostaje, że pierwsze Grado HP1000 też były aluminiowe (duraluminiowe bodaj), a trochę późniejsza, tańsza wersja RS1 mahoniowa. I ewentualnie, ale bez żadnych zobowiązań, można też nawiązywać do tego, że aluminiowe HP1000 uchodziły za wzór brzmieniowej neutralności, a mahoniowe RS1 za bardziej „podkolorowane”.

Zwiększenie przetwornika poskutkowało nie tylko sugerowaną poprawą barwy i brzmieniowej adekwatności, ale też rozszerzyło pasmo do przedziału 5 Hz – 50 kHz i zaowocowało większą ponoć bezpośredniością. Tym jednak zajmiemy się później, a teraz o modyfikacjach innych. Jedna ma już lat parę i dotyczy okablowania. Kabel jest u PS2000e długi na bite dwa metry, więc nieco dłuższy niż dawniej, i wykonany z dwunastu żył miedzi uszlachetnianej przez samo Grado, które to uszlachetnianie polega na wyżarzaniu oraz powolnym rozciąganiu, tak by uzyskać w przewodniku dłuższe i bardziej równoległe kryształy. Standardowo zakończony jest firmowym, nierozbieralnym dużym jackiem, a na życzenie bez żadnej dopłaty może być symetrycznym 4-pinem. W zestawie uzupełnia go najporządniejsza z dostępnych na rynku poza specjalnie zamawianymi przejściówka z dużego na mały jack (polecam) i sześciometrowy przedłużacz, także sporządzony z przewodu grubego jak przy słuchawkach. (Brawo!) Odnośnie jeszcze kabla, to jest dość ciężki, całkowicie elastyczny i wykończony śliskim, nie powodującym przy kontakcie z ubraniem hałasów oplotem, którego to tarcia odgłosy mogą być istną zmorą. Od strony użytkowej ważna też jest kooperacja z konstrukcją zawieszenia, która nie uległa istotnym przeobrażeniom odkąd Grado produkuje słuchawki, a produkuje już lat trzydzieści. Chodzi o fakt możliwości swobodnego obracania muszlami wokół prowadnic, co pozwala słuchawkom się dobrze układać na głowie i odkładać na płask po ściągnięciu, ale może też skręcać kabel. Trzeba zatem uważać, gdyż inaczej cieńsze odcinki do muszli zamienią się w warkoczyki, co niezbyt ładnie będzie wyglądało.

Napis „Professional” nie okaże się czczym gadaniem.

A skoro o pałąku. Pierwotne HP1000 miały na prowadnicach mocowanie przez zaciski śrubowe, z czego u RS1 zrezygnowano i od tamtej pory wszystkie Grado bazują jedynie na oporze stawianym przez plastikową obejmę. Dobrze się to sprawdzało przy lekkich muszlach z mahoniu, ale przy cięższych aluminiowych bywały z tym kłopoty. Przysłany egzemplarz żadnych kłopotów jednakże nie przejawił, w sposób pewny utrzymując zadaną muszlom wysokość.

Poza odmiennym, większym przetwornikiem i jego oprawą z klonu jest jeszcze trzeci składnik konstytutywny bycia przez PS2000e najlepszymi podobno w dziejach Grado. To szersza opaska nagłowna; tradycyjnie płaskawa, obszyta gatunkową skórą. Pomimo tej płaskości wedle zapewnień producenta obficiej w środku wypełniona otaczającą pałąk właściwy z pojedynczego płaskownika otuliną – i rzeczywiście, wyraźnie szersza i nieco lepiej wypełniona jest. Ma to łagodzić następstwa ciężaru, który tradycyjnie w serii profesjonalnej jest spory. Słuchawki ważą bez kabla 540 gramów, a więc niemało, ale nie brak na rynku cięższych. Audeze, Abyss czy Kennerton potrafią ważyć znacznie więcej, a dodatkowym atutem flagowych Grado jest dobra kooperacja pałąk-pady. Nie ma mocnego, ani nawet średniego, nacisku bocznego, a nacisk górny także umiarkowany, więc mimo sporego ciężaru wygoda zadowalająca. I nie ma się też co przerażać, że pady są z szorstkiej pianki. W praktyce dobrze funkcjonują – wcale nie są niemiłe w kontakcie i jeszcze chronią przed poceniem.

Ostatni akcent wyróżniający konstrukcję flagową ma już wymiar wyłącznie wizualny. Aluminiowe muszle dostały nowy finisz, są wykończone chromem na połyskliwy czarny metalik. („Smoked Chrome”) Wygląda to efektownie i powoduje natychmiastowe rozpoznanie, co dla firmowej referencji ma niebagatelne znaczenie. Tym bardziej, że na kartę Grado PS2000e naprawdę dużo postawiono, sugerując, że są to najlepsze słuchawki na świecie.

Uzupełnijmy jeszcze dane. Przetworniki pracują w oparciu o magnesy neodymowe i mają nominalną impedancję 32 Ω, przekładającą się na skuteczność aż 99 dB. (Wg innych źródeł to 98 dB.), co stawia flagowe Grado w bardzo korzystnej sytuacji, pozwalając im współpracować nawet z niespecjalnie mocnymi DAP-ami. Ktoś powie: – Co im po tym, gdy i tak nie są na ulicę? Więc nawet jeśli ktoś będzie je żenił z DAP-em w domu, i tak nie uniknie zakupu drugich. Tu jednak pozwolę się nie zgodzić. Czarne są, więc nawet przy połysku nie rzucają się zbytnio w oczy, a poza tym jak można chodzić po ulicy z włosami na papugę i ćwiekami powbijanymi do twarzy, a nawet jeździć po chodniku na rowerze (ostatnio silna moda panienek z buzią w ciup i starych czupiradeł), to nie widzę poważnych przeszkód, by z tymi Grado na ulicę. Ale, rzecz jasna, to są słuchawki przede wszystkim do ucztowania. Nie aby stwarzać muzyczne tło, tylko by stwarzać koncert. Więc główna kwestia taka, czy są faktycznie referencyjne?

A same słuchawki piękne.

I na koniec o cenie. Wynosi 12 840 PLN, tak żeby nikomu nie postało w głowie, że nie mogą być takie dobre, skoro nie są dość drogie. Szacowanie jakości ceną stało się tak nawiasem w ostatnich latach normą, a wraz z tym jako obowiązkowe stało się posiadanie przez wiodących producentów w ofercie drogich, popisowych słuchawek. I tu najświeższym przykładem jest nowa flagowa AudioTechnica ATH-L5000 za $4000. Zarazem cena referencyjnych Grado, anonsowanych skromnie jako „najlepsze na świecie”, jest niższa niż u dwóch moim zdaniem najbliższych referencji modeli dziś produkowanych – dynamicznych Focal Utopia i planarnych Final Audio D8000. (Elektrostaty pomijam z uwagi na inne wzmacniacze, choć da się je wprost porównywać za pośrednictwem iFi iESL.) I teraz rodzi się pytanie odnośnie tej jakości: też jest niższa, czy może nie?

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

25 komentarzy w “Recenzja: Grado PS2000e

  1. AAAFNRAA pisze:

    Ciekawa recenzja. A jak się mają do Sony MDR-Z1R? Zalety, część z nich moim zdaniem, idealnie pasują:

    Perfekcyjnie uchwycona tonacja.
    I w ramach tego zero podbarwień sopranowych, prawdziwej zmory u innych.
    Muzykalność kompletna, nic pod tym względem do poprawy.
    I to przy zachowaniu wszystkich cech składających się na high-end.
    A więc szczegółowości.
    Przejrzystości .
    Rozdzielczości.
    Wypełnienia.
    Dynamiki.
    Potęgi.
    Wielkiej sceny.
    Bezpośredniości kontaktu.

    1. Piotr Ryka pisze:

      To słuchawki podobnej klasy, ale bez bezpośredniego porównania nie da się wchodzić w detale. Przyjechały dzisiaj Focal Utopie i od razu pewne rzeczy okazały się inne niż przypuszczałem. W poniedziałek może przyjadą Final D8000 i będzie można zrobić szersze porównanie. Sony skąd wziąć nie mam, bo nie ma polskiego dystrybutora. Egzemplarz z recenzji (o ile wiem) został sprzedany i kolejnego brak. Nie ma też skąd wziąć HiFiMAN Susvara. Podobnie trudno o nowe Audeze LCD-4.

  2. Piotr Ryka pisze:

    Mam już u siebie zbiorek referentów. Tak więc droga do porównania Abyss 1266 vs Final D8000 vs Focal Utopia vs Grado PS2000e otwarta.

  3. Patryk pisze:

    Sluchawki Focal Utopia byly u mnie gosciem i graly pieknie, gdyby nie ta sztucznie-szeroka scena. Ucieka ona bowiem na boki i jest za szeroka, poniewaz brak jej glebi i to stwarza dziwne wrazenie podczas odsluchow. Wszystko inne na 10!

    1. Piotr Ryka pisze:

      Właśnie mam je na głowie. Grają z Aona na Ayona (z Sigmy na HA-3) i scenę mam przed sobą a nie po bokach. Tu dużo zależy od toru. Ale sceny podobnej do z Sony R10 nie zrobią, nie ma bata.

  4. miroslaw frackowiak pisze:

    Swietna recenzja, jak i widac sluchawki,przyznam ze do tej pory dalej bardzo mi odpowiadalo granie PS1000 z moim Carym 300B a teraz ta nowosc Grado troche droga.Napisz tylko Piotrze czy dobrze zrozumialem ze to najlepsze obecnie sluchawki na rynku z dostepnych i produkowanych na ten czas?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Na to będę próbował odpowiedzieć w następnym słuchawkowym teście – porównaniu czterech modeli referencyjnych.

      1. Artur pisze:

        Ooooo a jakie to modele?

        1. Artur pisze:

          A porównanie np średniej półki? Focal clear, Sennheiser 820, sonorous 8, fostex, któreś od audeze, hifiman. Może dałoby radę?

  5. Alucard pisze:

    Napisal ze abyssy, gradosy, finale i focale. Dla mnie najlepszy kawalek w recenzji to ten gdzie piszesz o popisach w rocku. Nie sprzedalem jednak moich sr225e bo po prostu zaczely grac po wypaleniu i moge potwierdzic juz teraz sam, ze sluchawki Grado sa swietne do tego gatunku. Niesamowita dynamika w tej nowej serii. Ciekawi mnie te porownanie Ultrasone 7 z Utopia i PS2000e wlasnie, jako najlepszych opisanych przez Ciebie Piotrze sluchawek do rocka. Ciekawe ktore z nich sa najlepsze. Male sr225e w stosunku do innych drozszych sluchawek ktore slyszalem, jak na razie bronia sie swietnie chociaz czasem brakuje jednak tej mocy na dole. Zalezy od dnia 😉

  6. Artur pisze:

    Brakuje mi właśnie na tej stronie takich rankingów czy czegoś w rodzaju wall of fame jak na innerfidelity. Bardzo cenię zdanie Pana Piotra i chciałbym móc takie zestawienia poczytać.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Trudność polega na tym, że słuchawek w każdym przedziale jakościowym jest teraz strasznie dużo. Trudno ogarnąć, nie sposób którychś nie pominąć, zebrać wszystkie razem i jednym torem ocenić niepodobna. Do czego dochodzi relatywizm użytkowy. Bo jedne z takim wzmacniaczem, drugie z innym. Ale etykietki z napisem „Rekomendowane” można porobić. W podsumowaniu recenzji nieraz zresztą są.

      1. Artur pisze:

        no własnie o takie o cos mi chodzi, innerfidelity robił to tak, że miał wall of fame i w niej było powiedzmy 10 nauszników otwartych i 10 zamknietych, od tanszych do drozszych i jesli przychodziły jakies nowe to trzeba było ktoreś ze starych (podobna cena czy charakterystyka) usunąc zeby zrobic miejsce, fajnie to sie sprawdza bo kazdy znajdzie cos dla siebie

        1. Artur pisze:

          wiem że uwielbia Pan K812, wiem, że również Utopie, ale na przykład bardzo chętnie dowiedziałbym się jakie słuchawki dla siebie wziałby Pan jako te trzecie, w środkowym przedziale cenowym 5-12tys gdyby mógł Pan dowolnie wybrać z półki w sklepie (z aktualnie produkowanych).

          1. Piotr Ryka pisze:

            Sony MDR-Z1R, bo potrzebuję wysokiej klasy słuchawek zamkniętych.

          2. Artur pisze:

            a otwarte? 😉

          3. Piotr Ryka pisze:

            Prawdopodobnie powyższe Grado, ale po konfrontacji z nie testowanymi jeszcze flagowymi Pioneer i Audio-Technicą.

          4. Artur pisze:

            wiem ze na AT Pan czeka, a pioneer bedzie?

          5. Piotr Ryka pisze:

            Pioneer raczej nie. Nie na widoków.

  7. Alucard pisze:

    Z tymi sony z zamknietych moze moglyby stanac w szranki ultrasone 7 i zmf eikon. Czysta spekulacja.
    Mowisz Piotrze ze z otwartych PS2000e. Znaczy lepsze sa niz te D8000 po ktorych wyjsciu mowiles ze je bys wolal? Poczytalem troche o tych tribute 7 i sam nie jestem pewien teraz, utopia czy tribute. A tu doszla ta recenzja Grado 😉

    1. Piotr Ryka pisze:

      Ultrasone Tribute7 jako Ultrasone E9 były moją własnością. To kapitalne słuchawki, tylko scenę mają maławą. Odnośnie D8000, to kolega Artur wyznaczył przedział 5-12 tys. i tego się trzymałem.

  8. miroslaw frackowiak pisze:

    Mysle ze K-1000 znowu sie obronily…..ha ha

  9. Alucard pisze:

    Piotrze, z innej beczki – slyszales moze Chorda TT? Interesuje mnie on jako amp do sluchawek i dac jednoczesnie, jako urzadzenie ktore mogloby zamknac temat zrodla i wzmocnienia. Pozbyc sie interkonektow, zasilacza do daca, zasilacza do ampa i zmiescic system praktycznie w jednym klocku.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Niestety, nie słyszałem.

    2. AAAFNRAA pisze:

      W październiku ma się ukazać Chord Hugo TT2. Z tego co można wyczytać, to będzie prawdziwy killer! Ma mieć podobno rewelacyjny wzmacniacz i dysponować jak na takie combo gigantyczną mocą. Na wyjściach XLR może przy 8 Ohm dostarczyć nawet 13 WAT mocy, a to pozwoli napędzić nawet wysoko skuteczne kolumny.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy