Recenzja: ENLEUM HPA-23RM

Technika i estetyka

   O technice sporo już było, ale powtórzmy raz jeszcze, że to wyłącznie słuchawkowy wzmacniacz, żadnego przetwornika. Mogący pracować bateryjnie unplugged albo bateryjnie poprzez podpięty zasilacz, ładujący go na bieżąco, przy czym tak naprawdę w jednej obudowie to dwa oddzielne wzmacniacze – i nie tyko oddzielne, ale różne technologicznie, w konsekwencji też stylistycznie odnośnie brzmienia. Jeden z tradycyjnym obwodem prądowym, którego wyjściem duży jack; drugi z innowacyjnym napięciowym, którego wyjściem jack mały. Mocy oba dostarczają z grubsza tej samej (sądząc po położeniach potencjometru), a może być ta moc wstępnie regulowana skobelkiem usadowionym na przednim panelu z lewej – redukowana zapobiegawczo o połowę. Tak więc słuchawki dokanałowe i wysoko skuteczne nauszne będą jak najbardziej możliwe, a równocześnie wchodzą w rachubę nawet potrzebujące tak skrajnie dużej mocy, jak Dan Clark Audio STEALTH i HiFiMAN Susvara. Ta moc bowiem konkretna – to cały jeden wat przy impedancji 30 omów. A nie tylko konkretna, ale także skuteczna praktycznie, bo trafiały już do mnie wzmacniacze na papierze większą mające, a Susvarom nie dające rady, podczas kiedy ten dawał.

    Do przeglądu wnętrza się nie uciekłem, bo żaden ze mnie inżynier, ale są zdjęcia w Internecie, które dystrybutor opatruje komentarzami ze strony producenta:

HPA-23RM zaczyna się modułem Ensence, dokładnie tak, jak AMP-23R. Obwód wykorzystuje dyskretne tranzystory z zerowym sprzężeniem zwrotnym i charakteryzuje się ultraszybkim i ultraszerokim pasmem przenoszenia. Wszystkie zaawansowane technologie ENLEUM są skoncentrowane w tym kompaktowym module, który odgrywa kluczową rolę na etapie wejściowym. Pozwala to na unikalnie bezstratny sposób wzmacniania, dzięki czemu można w pełni cieszyć się tą samą wydajnością przy dowolnym poziomie głośności.

W przeciwieństwie do starszych modeli HPA, które wykorzystywały tylko bipolarne tranzystory wyjściowe, ENLEUM HPA-23RM zawiera odpowiednio tranzystory MOSFET dla wyjścia napięciowego i bipolarne dla prądowego. Tranzystory napięciowe są precyzyjnie sterowane przez unikalną, a jednocześnie uproszczoną, wydajną wersję obwodu Bias JET2, bezpośredniego następcy obwodu wyjściowego AMP-23R. Obwody wyjściowe odznaczają się podobieństwem do starszych z HPA-21, ale zostały ulepszone.

Enleum świetnie radzi też sobie z zasilaniem bateryjnym, korzystając z wzorów od starszych produktów, takich jak BPS-01 i HPA-21. W przypadku HPA-23RM skupiliśmy się na projekcie wydajnego obwodu, aby zmniejszyć całkowitą liczbę akumulatorów i zastosowaliśmy najbardziej zaawansowaną konstrukcję z zasilaczem impulsowym 1,2 MHz oraz wiodącymi w branży regulatorami o bardzo niskim poziomie szumów.

Użyte też zostały wysokowydajne przekaźniki półprzewodnikowe w obwodzie tłumika, dzięki czemu to pierwszy nasz wzmacniacz mający szczególnie niskie szumy przełączania. Ultraprecyzyjna sieć rezystorów umożliwia zaś stosowanie słuchawek dokanałowych.

Enleum HPA-23RM to prawdziwe osiągnięcie inżynieryjne i projektowe. Uosabia nasz najmocniejszy, a zarazem najmniejszy wzmacniacz słuchawkowy klasy high-end w wyjątkowej dizajnersko obudowie. Stworzony z myślą o zapewnieniu bezkompromisowych możliwościach słuchania, zarówno w warunkach stacjonarnych, jak i przenośnych dla wymagających audiofilów i entuzjastów wizjonerskiego designu jednocześnie. Designu znaczonego minimalizmem interfejsu i najwyższą jakością konstrukcji, która czyni ten produkt Enleum prawdziwym dziełem sztuki.

    Powyższe uzupełnić należy producencką uwagą, że alternatywny obwód wzmocnienia prądowego (CURRENT), jako zużywający mniej prądu, został dokooptowany z myślą o stosowaniu go głównie w trybie przenośnym.

    Od strony wizualnej wzmacniacz jest naprawdę malutki. Płaskość ma niczym któryś z płaskich DAP-ów, a format portfela. Tytanową powierzchowność na grzbiecie naruszają jedynie linie oddzielające panele przedni i tylny, przy czym oddzielająca przedni jest podzielona na pięć sekcji. Od przodu patrząc to od lewej sekcja z chromowanym skobelkiem wstępnej regulacji mocy, klocek z małym jackiem wyjścia VOLTAGE, klocek z dużym jackiem dla CURRENT, klocek z trzema białymi diodami wskaźnika naładowania oraz sekcja potencjometru. Ten potencjometr jest krokowy, stoi za nim wspomniana już drabinka rezystancji o niezwykłej podobno precyzji, przy czym z uwagi na swą małość wymaga on uważnej obsługi, tym bardziej, że kroczki chodzą mu twardo, w imię zabezpieczenia przed niechcianymi zmianami głośności. Jeszcze większej uwagi wymaga przypisana jego pokrętłu (niczym w dawnym radyjku tranzystorowym) funkcja ON/OFF, której przeskok jest jeszcze twardszy, a jednocześnie nie komunikuje o sobie głośnym pstryknięciem, można zatem popełnić błąd wyłączenia bez faktycznego wyłączenia, tym bardziej, że światełka nie zawsze od razu gasną.
Panel tylny już nie rozpada się na sekcje; na jego gładkiej ściance ulokowano wejście analogowe RCA dla stacjonarnego lub przenośnego przetwornika, analogowe wejście jack 2,5 mm dla przenośnego odtwarzacza i wtyk dla nagniazdkowej ładowarki dostarczanej w komplecie. (Można będzie poszukać lepszej, można także korzystać z zewnętrznych banków energii.) Panele boczne są w całości okryte żebrami radiatorów, ale tak wyprofilowanymi, by były przyjemne w dotyku. (W końcu to bierze się do ręki.) Bardzo gorące też nie będą, choć urządzenie się rozgrzewa – przy jego mocy i rozmiarach oraz zerowej wentylacji nie może być inaczej.
    Na spodzie w rogach elastomerowe pinezki zastępują podstawki, a położywszy za podszeptem ciekawości tego Enleum na podstawce do przenoszenia kabli Rogoz Audio skonstatowałem poprawę brzmienia, głównie przez miłe ocieplenie. Coś skutecznego warto zatem podłożyć, a przynajmniej tego spróbować, ale i bez podkładania wzmacniacz spisywał się rewelacyjnie, czego pora najwyższa doświadczyć, dywagacje cenowe przenosząc do podsumowania. Wpierw muszę tylko napisać, że to bycie płaskim i małym w szczelnym pancerzu tytanowym o prostych rysach konstrukcyjnych dało twórcom nagrodę Red Dot Design Award, niezwykle szanowaną przez środowisko dizajnerskie.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

8 komentarzy w “Recenzja: ENLEUM HPA-23RM

  1. Karol pisze:

    Czy Enleum to lepszy wzmacniacz niz niedawno recenzowany Auris czy chociażby Lucarto Songolo ?

    1. Piotr+Ryka pisze:

      To zależy czy woli się typ brzmienia lampowego, czy jest nam ono przynajmniej do pewnego stopnia obojętne. Bo jeśli woli się lampowe, a zwłaszcza stricte lampowe (długie podtrzymania, uwypuklone niuanse, głębokie przenikanie w wielowarstwową harmonię), to Auris przy wymienionych na lepsze lampach sterujących będzie nie gorszy, a Lucarto z którymś zestawem najlepszych swoich (oby tylko to były takie ciche) okaże się nawet lepszy. Z tym, że słyszałem, iż ten wielki lampowy Lucarto kończy już swój rynkowy żywot, ale nie jestem tego całkiem pewny, choć sugerował tak producent.

    1. Marcin pisze:

      kiedy recenzja? 🙂

      1. Piotr+Ryka pisze:

        Może jutro, ale tylko przetwornika Mola Mola. Tych dziesięciu gości od japońskiego boga burz sobie darujemy.

  2. Marcin pisze:

    Jest obecnie dobra cena w związku AVS23 za „jedyne” 16k. Brać w ciemno?
    Pana recenzja zrobiła na mnie wrażenie i już mam w koszyku. Tylko czy naprawdę jest tak dobry, czy w tej cenie nie ma nic lepszego?

  3. Sławek pisze:

    A jak się ma jakościowo ten Enleum do też recenzowanego A&ultima SP3000? Bo cena taka sama, a różnica zasadnicza jest taka Astell&Kern sam z siebie gra i słuchawki napędza, natomiast do Enleum koniecznie trzeba podłączyć jakieś źródło, a że dobry jest to i źródło musi być nie byle jakie, więc raczej bez kilku(nastu) tysięcy dodatkowych PLN się nie obejdzie…?

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Nie porównywałem bezpośrednio. Oba są dobre. Enleum pewnie trochę lepsze, ale to może zależeć od słuchawek, upodobań itd. Enleum naturalniejsze brzmieniowo, bo mniej pogłosu, to na pewno.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy