Recenzja: Divaldi AMP 01

 Odsłuch: Przy komputerze

Divaldi_AMP_01_009_HiFi Philosophy

A teraz od początku. Nawet opakowanie AMP 01 robi świetne wrażenie – tylko brać przykład!

   Jak zawsze startujemy od komputera, bo to najpopularniejsza teraz lokalizacja słuchawkowych wzmacniaczy. A ponieważ wzmacniacz Divaldi jest wyłącznie wzmacniaczem słuchawkowym i przedwzmacniaczem gramofonowym, w przypadku innego źródła niż gramofon wymaga zastosowania zewnętrznego przetwornika, którym był w tym wypadku obecny już od jakiegoś czasu, znakomicie za każdym razem się spisujący Phasemation HD-7A192. By jednak nie zaburzać testu jego nadzwyczajnymi umiejętnościami związanymi z obecnością procesora K2, dezaktywowałem ten atut, upodobniając urządzenie do przeciętnego DAC-ka, jednocześnie ustawiając wyrównawczo transfer na popularne 192 kHz/24bit, którego procesor K2 nie akceptuje. Sygnał czerpany był po kablu koaksjalnym Tellurium Black z konwertera M2Tech HiFace Two, a przetwornik ze wzmacniaczem zostały spięte znakomitym a niespecjalnie kosztownym interkonektem Acoustic Zen Matrix Reference II. Ruszajmy tedy traktem dobrych, lepszych i coraz lepszych słuchawek.

 

AKG K712

Do niedawna flagowe i przysposobione w tym wypadku do zadań profesjonalnych AKG zagrały przede wszystkim dynamicznie i z lekko wyczuwalnym naprężeniem, tak jakby były krewnymi Beyerdynamiców DT 990 Edition. Atakowały przy tym nie zalewem szczegółów i iskaniem wszystkich pchełek z tła podkładu, tylko linią melodyczną, wypełnieniem i drajwem. Dół pasma mocniej był zaznaczony od góry, a brzmienie balansowało na granicy pomiędzy aktywnym relaksem a stylem już całkiem sportowym, bardzo dynamicznym. Szczegółowość, pomimo tego nie akcentowania podkładu, nie była ani mała, ani schowana, tylko zepchnięta na drugi plan zdarzeń – wycofana za melodykę i doznania sceniczne. Te natomiast były bardzo satysfakcjonujące, bo zarówno scena duża i starannie umeblowana, jak i linia melodyczna oraz cechy samego dźwięku ukazane nader korzystnie; bez przeciążania zalewem drobiazgów, bez jakiegokolwiek odchudzania i bez kłopotów z prezentacją góry pasma.

Divaldi_AMP_01_012_HiFi Philosophy

Już prawie: jest mały, biały i nazywa się…

Dominowało wypełnienie, melodyka, duża scena i dynamizm. Pogłosy nie miały żadnego własnego życia, a wyłącznie to czerpane od nagrania, tonacja pastelowa, zupełnie bez podkolorowań ani narzucania nastroju, a ludzkie głosy bardzo naturalne; bez żadnej sztucznej egzaltacji czy nerwowości. Słowo „nerwowość” jest tutaj ważne, bo właśnie cała prezentacja była spokojna i cieleśnie obfita, a jednocześnie dynamiczna i ze spektakularnym basem, którego jak na te słuchawki wyjątkowa okazała się ilość. Nie było to granie tak bogate harmonicznie jak niedawno ze wzmacniaczem Little Dot MK VI+, ale niewątpliwie bardzo muzycznie sycące i ze wszech miar godne słuchania. A przecież te słuchawki potrafią grać okropnie i właśnie za to nie bardzo je lubię. Ale nie z Divaldi.

 

Sennheiser HD 600 (kabel FAW Claire)

O ile popularne AKG w jednym ze swoich wcieleń ukazały specyficzny styl, łączący własną prężność i sopranową łagodność z obiektywnie ukazaną tonacją i pełnią brzmienia, to jeszcze popularniejsze dawne flagowe Sennheisery, grające tutaj z kablem wyraźnie lepszym od oryginalnego, dającym im więcej światła i kontrastu, zdradziły już zakusy w pełni high-endowe, a przy tym styl znacznie silniej przejawiający własną aktywność emocjonalną w postaci skłonności do smutku. Te same nagrania całkowicie pozbawione były naprężeń, a za to ukazane z mocniej akcentowanym pogłosem; a ciemniejsza tonacja, więcej wysokich tonów, mocniejsze przejścia pomiędzy światłem a cieniem i mniej akcentowane wypełnienie na rzecz większej szczegółowości dawały obraz bardziej refleksyjny i uczuciowy. To nie był relaks biegania o poranku, tylko refleksja wieczoru. Zapadająca w duszę refleksja.

Divaldi_AMP_01_018_HiFi Philosophy

…Divaldi AMP 01.

Nieco posępna, zadumana, darząca muzycznym bogactwem. Zasłuchałem się, sposępniałem, i było mi z tym dobrze, zwłaszcza że wokale były delikatniejsze, bardziej drobiazgowo odzwierciedlone i bardziej nastrojowe, a całość prezentacji na bardzo wysokim poziomie.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

10 komentarzy w “Recenzja: Divaldi AMP 01

  1. Maciej pisze:

    Polski produkt a wygląd zagraniczny, tak trzymać !

  2. Marecki pisze:

    „Maleństwo”, ale jak widać wielkie duchem!
    Na pewno będę go brał pod uwage.

    Troszkę szkoda, że zabrakło tych zbalansowanych dziurek, ale jak widać w starciu z Phasemation, i bez tego sobie poradził!

    Szkoda też, że zabrakło szczytowych Pandor i Hifimanów HE 560.
    Mam nadzieję, że pojawią się niebawem na łamach HifiPhilosphy!

    Pozdrawiam

    1. Piotr Ryka pisze:

      Szczytowe Pandory spośród obecnie dostępnych były. Modele X i VIII mają się pojawić dopiero po nowym roku. HE-560 słuchałem przez chwilę przyniesione przez znajomego, który sam miał je tylko na dwa dni. Natomiast egzemplarza do testów od polskiego dystrybutora jakoś nie mogę się doprosić.

  3. Michal Pastuszak pisze:

    Mnie braklo w tescie K812 (zbyt niska impedancja ?), te nauszniki znam dosc dobrze (bo je posiadam), wiec sporo by mi powiedzial ich opis w zestawieniu z Divaldim.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Słuchałem ich z nim, ale w tej chwili są pożyczone, a nie chciałem robić opisów z pamięci. W każdym razie pasują.

  4. Adam pisze:

    Także posiadam k812, czy divaldi byłby krokiem do przodu w stosunku do brystona bha1 , którego używam?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nie, Bryston to ten sam poziom. Nie mam go wprawdzie do bezpośredniego porównania, ale to maszyna analogicznej klasy. Trochę inna stylistycznie; bardziej kładąca nacisk na elegancję brzmienia, podczas gdy Divaldi bardzie jest żywiołowy, ale różnice na pewno byłyby minimalne. Miary dopasowania do K812 u obu podobne, jednak nie umiem ich dokładnie oszacować, bo takie coś tylko w bezpośrednim pojedynku, a także przy konkretnym źródle i okablowaniu.

  5. slawsim pisze:

    Mam wrażenie, że pod koniec recenzji nastąpił błąd. Sennheisery HD 600 mają impedancję taką jak HD 800 czyli 300 ohm anie 600.

    1. Piotr Ryka pisze:

      To nie błąd. Stare wersje HD 600 miały 600 Ohmów, a taka była użyta.

      1. slawsim pisze:

        W takim razie zwracam honor:) Kierowałem się moimi w wersji 300 ohm. Pozdrawiam.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy