Recenzja: Ayon CD-10 II Signature

    Jeszcze żyjemy! Jeszcze żyjemy! – krzyczą odtwarzacze CD, przypominając o sobie w czasach płyt SACD już poszłych w odstawkę i zwykłych krążków CD coraz bardziej ustępujących pod naporem powracających winyli i panoszących się plików. Siła tych wciąż na przekór otoczeniu dychających jeszcze odtwarzaczy to efekt przyzwyczajenia i sentymentów, a w największym stopniu kolekcji płytowych, które niemałym nakładem sił i środków gromadzono latami, z którymi wraz z tym się zżyto, toteż nie wylądują rach-ciach w koszu na śmieci tylko dlatego, że pliki są modniejsze i wygodniejsze. Poza tym pliki odczytywane przez PC czy laptopa skażone są szumem własnym czytnika, co je naraża na bycie gorszymi brzmieniowo od płyt CD czytanych przez odtwarzacz, w którym nie ma magistrali współdzielonej z systemem operacyjnym i kilkoma przynajmniej aktywnymi w tle programami, ani dziadowskiej sekcji zasilania na bazie pipkowatych kondensatorków. Aby się od takiego szumu i tego marniutkiego zasilania uwolnić, trzeba mieć pliki zgromadzone na samodzielnie działającym dysku, w rodzaju zrecenzowanego niedawno I-O-Data Soundgenic, albo w całym specjalnym czytniku plików, co jest sporym lub nawet bardzo dużym wydatkiem, pomnażany kosztami odpowiedniej jakości samych plików źródłowych, które pobiera się z internetowych plikowni łatwiutko, lecz które tanie nie są.

Wybór źródła w tej mocno pogmatwanej obecnie, o wiele bardziej niż kilkanaście lat temu sytuacji, to oczywiście kwestia suwerennych decyzji audiofila, natomiast rolą recenzenta jest uprzytamnianie mu, co może zyskać albo stracić wykładając należną kwotę na to czy tamto urządzenie. Tym urządzeniem w bieżącej recenzji będzie najnowszy odtwarzacz CD od Ayona, którego pośród innych walorów największym wyróżnikiem jest zdolność zamiany zwykłych płyt CD w SACD, dzięki specjalnemu, przez lata opracowywanemu konwerterowi sygnału cyfrowego PCM w DSD. To właśnie dzięki weń wyposażeniu i kondensatorom Mundorf Gold/Silver nasz Ayon CD-10 II nosi przydomek „Signature” i jest droższy od wersji podstawowej (16 900 PLN) o przeszło cztery tysiące, a gdyby jeszcze miał „wyselekcjonowane komponenty ścieżki sygnałowej”, byłby droższy o kolejne cztery dwieście i nosił przydomek „Ultimate”. Tak jednak nie jest, wysupłanie kwoty 21 100 PLN wystarczy. W zamian otrzymamy typowy dla Ayona gruby pancerz z czarnego aluminium, wewnątrz którego gęsto utkana elektronika, w której objęcia można od góry władować płytę i wyjść od tyłu z jej cyfrowym sygnałem zamienionym na analogowy poprzez gniazda RCA i XLR w wariantach „High” i „Low” głośności. A teraz o tym szerzej.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

8 komentarzy w “Recenzja: Ayon CD-10 II Signature

  1. Pawcio pisze:

    Widzę, że Ayon wraca do zintegrowanego docisku płyty CD z pokrywką. Ładnych parę lat temu firma zrezygnowała z tego rozwiązania bo podobno było awaryjne / problematyczne. Pełno negatywnych opinii tego rozwiązania na starych forach. Mój pierwszy Ayon to był 1 SX więc miał krążek dociskowy i nie było żadnych problemów. Ciekawe czy poprawili stare rozwiązanie, czy też komfort wziął górę nad jakością.
    W treści recenzji nie znalazłem informacji czy tor audio jest zbalansowany czy tylko ma wyjścia xlr, bo to by świadczyło o zmianie koncepcji tego urządzenia.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Kwestia zbalansowania nie jest łatwa do oceny, ponieważ urządzeń symetrycznych od A do Z pomiędzy mającymi wyjścia XLR prawie nie ma. Zdecydowana większość to częściowo symetryczne, a na ile symetryczny jest nowy odtwarzacz Ayona, tego nie podejmuję się ocenić, bo sam producent na ten temat zbytnio się nie rozwodzi. Oczywiście mógłbym poprosić Waldka Łuczkosia albo Jarka Waszczyszyna o rozebranie maszyny na detale i ocenę, ale taka gra nie byłaby chyba warta świeczki. Na pewno duża część toru sygnałowego jest w tym wypadku rozdzielona i stopnie wyjściowe są dwa.

      1. Piotr Ryka pisze:

        Tak przy okazji: wszystkie odtwarzacze Accuphase mają wyjścia XLR oraz osobne kości przetworników w każdym kanale, a mimo to producent przyznaje, iż dopiero model DP-950/DC-950 jest rzeczywiście symetryczny.

        1. n pisze:

          Jakby był symetryczny to by napięcie nie wynosiło 2.5V. XLR-y są dodane dla wygody. W ich przypadku to ma sens, bo korzyści balansu w DAC są głównie przy współdzielonym zasilaniu. Do tego nie musisz kombinować jak przerobić sygnał na RCA, masz dwa rodzaje gniazd tej samej jakości.

  2. Mariusz pisze:

    A jak się spisuje jako dac?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Tak samo jak cały odtwarzacz. Osobiście lubię przetworniki Ayona – mają muzyczny nerw, nie grają obojętnie, nie da się przy nich nudzić, chyba że z zatkanymi uszami.

  3. jafi pisze:

    Te dłuższe wybrzmienia Cairna z Twojego opisu dają dużo do myślenia…
    W sensie jakości, czy też lepszości.
    Z mojego doświadczenia wybieram prezentację, w którym jeden dźwięk wciąż trwa, gdy inny już się zaczyna.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Ayon stara się być szybki, trójwymiarowy i kontrastowy, Cairn taki bardziej brzmieniowo wysmakowany i spokojniejszy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy