Recenzja: Astell & Kern SP2000T

Technologia i funkcjonalność

Elegancka drewniana skrzynka.

     Zacznijmy od wyglądu. W całości aluminiowa obudowa jest o ćwierć dłuższa niż u AK380 i tak samo szeroka (141 x 78 mm), a oprawiony w nią odtwarzacz waży również wyraźnie więcej, bo 309 g. Sama koncepcja wzornicza pozostała natomiast kanciastą.

    To już u Astella tradycja – mieć ostre kanty i przełamane skosami powierzchnie – w przypadku SP2000T do tego stopnia ołowiano-ciemne (formalny kolor „Onyx Black”), że w słabszym świetle czarne. Pośród onyksowej materii przełamań wyróżniającym się elementem nieco bardziej niż u poprzednich modeli wyodrębnione z otoczenia karbowane pokrętło regulacji głośności (łatwiej można nim operować) i z tyłu ozdobna wstawka z lśniącego kompozytu. (Kompozyt na rewersie też tradycją.)

    Front okupuje pięciocalowy kolorowy ekran LED – dotykowy, o rozdzielczości Full HD 1920 x 1080 i gęstości 441 pikseli na cal, oferujący poza standardowymi funkcjami informacyjnymi i obsługowymi alternatywny suwakowy potencjometr. (Także tradycja.) Na prawym boku sam ten żłobkowanym kółkiem będący potencjometr, na lewym trzy podłużne funktory obsługi, u góry trzy przyłącza słuchawek (2,5 mm, 3,5 mm, 4,4 mm), na spodzie gniazdo USB C i szczelina karty pamięci, która może mieć maksymalnie 1 TB pojemności. 

    – W takim razie dokładne powtórzenie parametrów funkcyjnych modelu A&futura SE180, ale w oparciu o bardziej rozwiniętą technologię. Pamięć wbudowana to wprawdzie też 256 GB, ale obsługiwanych przez ośmiordzeniowy procesor i przede wszystkim aż cztery kości D/A ESS ES9068AS pod kontrolą wzorcowego zegara o jitterze 25 ps.

    Producent zwraca uwagę na obecność dwóch dodatkowych układów o kluczowym dla brzmienia znaczeniu:

   – potrójnego wzmacniacza (Triple Amp)

   – i udoskonalonego obwodu TERATON ALPHA

Wewnątrz elegancki odtwarzacz.

    Pierwszy to innowacja zastępująca standardowo bezalternatywne Op-ampy (wzmacniacze napięciowe realizowane pojedynczym obwodem scalonym); innowacja pozwalająca wybierać pomiędzy tym standardem (tryb OP AMP) a wzmocnieniem lampowym w oparciu o miniaturową triodę KORG Nutube (tryb TUBE AMP) albo tych opcji wzmocnienia łączeniem (tryb HYBRID AMP). W efekcie dostajemy wybór między brzmieniem tranzystorowym, lampowym a hybrydowym – według życzenia i gustu słuchacza.

    TERATON zaś to znana już z A&futura SE180 nowatorska metoda „skutecznego eliminowania szumów zasilania, wydajnego zarządzania energią i wzmacniania sygnału przy minimalnych zniekształceniach, potrafiąca zapewnić dźwięk możliwie bliski oryginalnemu”.

   O taki brak zniekształceń powodowanych zakłóceniami dba min. ekranowanie obwodów srebrem, co w nowym flagowcu dotyczy również, po raz pierwszy, całej wewnętrznej powierzchni ekranu.

    Analogiczna dbałość tyczy zastosowanej lampy, która nie dość że cała znajduje się w osłonie chroniącej przed zakłóceniami radiowymi, to jeszcze została fizycznie odizolowana od twardego styku z odnośną płytką drukowaną, tak aby maksymalnie była chroniona przed jej elektromagnetycznymi zakłóceniami i wibracją.

    Na rzecz jakości obsługowej pracuje zaś, też po raz pierwszy obecna, funkcja ReplayGain, pozwalająca w ramach wybranej listy odtwarzania automatycznie wyrównywać do identycznego poziomu głośności wszystkie pliki gęstości do 24-bit/192 kHz włącznie.  

Z dotykowym ekranem HD.

    Na rzecz transferu bezprzewodowego pracują z kolei dwuzakresowe WiFi i Bluetooth – ze znów po raz pierwszy obecną funkcją BT Sink, dzięki której źródłem dla SP2000T mogą być bezprzewodowo odtwarzane pliki z pamięci smartfona.

    Informacyjnym uzupełnieniem ekranu różnokolorowo świecąca ledowa kreska na tylnej ściance, mogąca zamiennie informować o aktualnym trybie pracy wzmacniacza albo gęstości odtwarzanego pliku.

    Zostaje odnotować własne wrażenia użytkowe. Bogactwo funkcji, rozmiar ekranu, izolacyjność obudowy i lampowość wzmacniacza wykluczają małość i lekkość. Odeszły w zapomnienie czasy pierwszego AK100 wielkości zapalniczki; Astell&Kern SP2000T zajmuje całą dłoń i dobrze czuć go w ręce. Na szczęście dolna krawędź wychodzi poza obszar trzymania – czuje się samą boczną ściankę bez kąta przejścia w krawędź dolną. Regulatory na niej lądują dokładnie pod kciukiem, przeciwległe pokrętło potencjometru też ma prawidłową wysokość. Pozytywne wrażenia uzupełnia obecność przyłącza 4,4 mm – wg zapewnień twórcy standardu (Sony) dającego poprzez zwiększoną powierzchnię styku lepszą jakość sygnału. Pełna obsługa plikowa (do DSD512) i duża moc wzmacniacza (6,0 V) gwarancją pełnej swobody przy wyborze materii muzycznej i doborze słuchawek, a kolorowy ekran Full HD (16,7 milionów kolorów) gwarancją miłych doznań wizualnych. Odtwarzacz może grać przez dziewięć godzin na połowie głośności i ładuje baterie w niecałe cztery, zatem i od tej strony przyzwoicie.

Mnóstwem wewnętrznych regulacji.

    Najwięcej obiecują aż cztery kości przetworników i trzy tryby wzmocnienia, jako że niejeden drogi odtwarzacz CD i stacjonarny przetwornik posługuje się jedną kostką lub dwiema. Pozostaje sprawdzenie, ile te obietnice są warte.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

14 komentarzy w “Recenzja: Astell & Kern SP2000T

  1. Fon pisze:

    Za rogiem czai się nie dla wszystkich ale większości kryzys i dobrze, że są firmy ,które to być może zauważają, tylko przyklaskiwać należy za takie nowości .

  2. Patryk pisze:

    A pobije KANN CUBE`a ? Nie slyszalem lepszego DAP`a do dzisiaj.

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Pobije.

      1. Piotr+Ryka pisze:

        Oczywiście w ramach mojego gustu i nie pod względem mocy.

        1. Patryk pisze:

          Ciekawe. Wlasnie chyba ta moc daje mu tak duzo. Przy okazji poslucham jak bedzie mozliwosc.
          Bardzo dziwne jest to: Nie bylem nigdy fanem SABRE-9038PRO , a KANN CUBE wielka niespodzianka: Fantastycznie gra! Chyba wszystko razem ma wplyw na ogolne brzmienie.

          1. Piotr+Ryka pisze:

            W przypadku SP2000T decydujące są cztery kości przetworników i tryb lampowy. Mnie to połączenie wyjątkowo się podobało na tle porównywanego bezpośrednio AK380, także na tle słuchanych kiedykolwiek innych przenośnych. Relacja jakość/cena w odniesieniu do wszystkich flagowych bardzo korzystna.

  3. Marcin pisze:

    KANN to niższa liga. Nie jakaś urojona. Czytelna od pierwszego odsłuchu. Zgadzam się, że tryb hybrydowy brzmi najlepiej.

  4. qwertz pisze:

    Panie Piotrze, napisał Pan, że takiej jakości dźwięk typu stacjonarnego daje niejeden kombajn ale w żadnym razie na wynos. Czyli będzie dużo lepiej niż któreś z przenośnych urządzeń np. iFi Diablo albo ifi idsd Micro Signature + źródło z telefonu? Ale zakładam, że nie aż tak dobrze jak ze stacjonarnym np. z iFi Pro iDSD Signature?

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Nie mogłem zrobić bezpośredniego porównania do iFi Diablo, poza tym nie wiem, jak ono współpracuje z różnymi smartfonami, bo są pewnie jakieś różnice. Ale generalnie wniosek wydaje mi się prawidłowy – lepiej niż Diablo ze smartfonem, słabiej niż iDSD Signature wspierane przez iCan, ale też chyba i solo.

  5. Patryk pisze:

    Panie Piotrze,
    czy porównania SP2000T z SP2000SS były przeprowadzane zestawiając je ze sobą bezpośrednio czy to po prostu wrażenia spisane z „pamięci”?

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Z pamięci. Bezpośrednio jeden i drugi do AK380.

  6. Piotr+Ryka pisze:

    Ważna uwaga: SP2000T kończy rynkowy żywot, brak podzespołów do jego produkcji. (Co za świat.)

  7. Dariusz pisze:

    Witam! Przyglądam się wielu odtwarzaczom na rynku bo chciałbym być może niemożliwego… Wybrać jeden odtwarzacz, który napędzi HiFimany 1000se a docelowo Susvara i być może Noble Audio Viking Ragnar… Rozważam SP2000T i FiiO M17. Aktualnie używam Shanlinga EM5. Jeśli chodzi o słuchawki nauszne (wokółuszne) to temat jest dla mnie zamknięty natomiast dokanałowe (IEM) to jestem otwarty na propozycje i sugestie.

    1. Piotr+Ryka pisze:

      W obecnych dokanałowych nie mam niestety rozeznania, ale podobno przełomowe jakościowo są Final ZE8000.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy