Recenzja: Accuphase DP-950/DC-950

Odsłuch

xx

Ta sama, sprawdzona powierzchowność.

   Co to oznacza w praktyce? Bo przecież tak liczne zmiany powinny oznaczać dużo. I rzeczywiście znaczą, odsyłając przy okazji w to miejsce, gdzie wywodziłem wyższość maszyny Meitnera. Nie wyższość pod każdym względem, ale wyższość na samym topie; bo jak już mówiłem – szczytowe modele Accuphase i inne podobne flagowce potrafiły z formatu SACD 2 ch. oraz klasycznych płyt CD wyciskać znacznie więcej, jednakże meitnerowski EMM Labs XDS1 SE V2 potrafi jako jedyny czytać warstwę SACD multi-channel i przerabiać ją na dwa kanały z pozostawieniem lepszej separacji. W efekcie każdy wokalista i każdy instrument eksponują u niego się lepiej – i to w stopniu wyraźnym. A słowo „wyraźny” oddaje tu niemal wszystko. Wielokanałowa separacja wszystko czyni bowiem bardziej wyraźnym – żyjącym w większym stopniu na własny rachunek bogatszym, kreatywniejszym, piękniejszym życiem.

Ktoś rzuci proste pytanie: dlaczegóż w takim razie coś takiego ma jedynie maszyna Meitnera? Odpowiedź także jest prosta: bo to Ed Meitner stworzył format SACD. To jemu Philips i Sony powierzyły tę misję, toteż nikt nie zna się na tym lepiej. Pewnie technikę konwersji dałoby się od niego kupić, no ale szkoda pieniędzy. Szkoda zwłaszcza, że takich płyt z warstwą wielokanałową powstało jak na lekarstwo, ale Accuphase i tak nie odpuściło, a może tylko samo tak wyszło? Nie wiem czy słuchali odtwarzacza Meitnera, czy tylko dążyli do optymalizacji dwukanałowego SACD; tak czy tak pozostaje faktem, że dzięki nowemu DP-950/DC-950 możemy z dwukanałowej warstw SACD dostać niemalże to samo, co EMM Labs XDS1 SE V2 daje z wielokanałowej.

Toczono kiedyś spory, czy SACD w ogóle oznacza postęp. Jedni twierdzili że nie, inni że jednak owszem, a ogólnie panował pogląd, że jeśli nawet, to różnica nie jest pokaźna. Sam byłem podobnego zdania, aż do spotkania z odtwarzaczem Meitnera, chociaż już wcześniej ustaliłem, że te różnice nie są zaledwie kosmetyczne. Jednak dopiero EMM Labs uczynił je zasadniczymi, a nowy flagowiec Accuphase utwierdza tą opinię. Nie czyta wprawdzie pierwszej warstwy na płytach trójwarstwowych, ale i tak robi różnicę poza dyskusją wyraźną. Nie tyko w odniesieniu do dynamiki i ekstensji sopranów, co zwykle już wcześniej dawało się zauważyć, ale także do całościowej wyraźności i piękna indywiduów. Tym bardziej to się narzuca, że niezależnie od formatu CD czy SACD te nowe kości powodują fantastyczną analogowość.

xxx

Dokładnie te same przyciski.

Tak bliskiego gramofonowi sygnału ze źródła  cyfrowego nie słyszałem, i gdyby nie sama tylko energia dźwięku, można by to brzmienie z nawet nagraną w dawnych czasach od A-Z analogową płytą pomylić. A już dzisiejsze winyle, nagrane prawie zawsze cyfrowo i tylko wtórnie analogowe, przy zwykłej płycie CD z tego nowego Accuphase nie mają czego szukać. Ten czynnik porównawczy między CD a SACD w takim razie odpada, bo jeden i drugi cyfrowy format Accuphase DP-950/DC-950 sprowadza mistrzowsko do analogu. Ciepłego mniej lub bardziej (zależnie od reszty toru), bliskiego, gładkiego jak aksamit. A mimo to…

Tak, mimo to różnica pozostaje pokaźna, czasami nawet bardzo. Ta sama płyta puszczona z warstwy CD, którą można wymusić (nie każdy odtwarzacz SACD to umożliwia), puszczona potem z warstwy SACD okazuje się inną płytą. Miara separacji, wyrafinowania, informacyjnego kwantum, opis sceny, a także związana z tym warstwa emocji, w postaci czynnika tajemniczości, piękna, wirtuozerii, zachwytu – to wszystko wspina się na wyższy poziom. Dobrze nagrane płyty CD brzmią wprawdzie kapitalnie, ale nawet przeciętne SACD są w stanie je przyćmić. Zapewne znajdą się wyjątki, bo wszystko da się skopać, ale reguła jest taka, że SACD w najnowszym Accuphase wyznacza nowy poziom. To, co potrafiły wcześniej DP-800 i DP-900, to tylko był rozbieg do przeskoku. Bo jak mówiłem: Accuphase SACD DP-950/DC-950 potrafi zaoferować niemal to samo z warstwy drugiej, co Meitner z warstwy pierwszej. I to jest, proszę ja was, bomba, bo dwukanałowych SACD jest w naszych rękach masa i można sobie słuchać, słuchać – dopiero teraz słuchać. Można także przerabić gęste pliki na płyty DSD i słuchać jeszcze więcej, wykorzystując analogowe umiejętności fantastycznego przetwornika.

Na finał spotkania z nowym flagowcem od Accuphase zostawiłem sobie jego odsłuch z użyciem własnej referencji, czyli słuchawek K1000. Odsłuch bardziej intymny niż z głośnikami Lumen White, których recenzję na prośbę dystrybutora odłożyć trzeba na jesień. Ten odsłuch pozwolił uściślić wcześniejsze ustalenia, bo znów nie było wątpliwości, że z SACD brzmi lepiej. A najbardziej poprzez to, że z tego zapisu wyłania się inna przestrzeń. W odsłuchu kolumnowym ta inność przejawiała się przede wszystkim głębszą i dokładniej rozrysowaną sceną. Momentalnie dało się słyszeć po przejściu na gęstszy zapis, jak scena się pogłębia a źródła precyzują. Natomiast w odsłuchu przy K1000 najbardziej zwracało uwagę coś innego. Coś niby mniej ważnego, a ważnego ogromnie. Tym czymś była nie głębia a sama obecność przestrzeni. Zdecydowanie bardziej dźwięki instrumentów i głosy otaczała milcząca lecz doskonale wyczuwalna sfera ich obecności. Doskonale przejawiało się to milczące istnienie, budowane jakimiś śladowymi pogłosami i innym sposobem unoszenia się dźwięków. Po przejściu na warstwę CD, czy ogólnie na wszystkich CD-płytach ta fascynująca obecność otoczenia znikała w stopniu aż dojmującym, niemalże całkowitym. I to było okropne, wymagające wielu minut oswojenia z redukcją, zanim tęsknota za utraconą przestrzenią stała się mniej dotkliwa.

Accuphase DP-950 DC-950 HiFi Philosophy 007

Accuphase DP-950 DC-950 HiFi Philosophy 008

Accuphase DP-950 DC-950 HiFi Philosophy 006Accuphase DP-950 DC-950 HiFi Philosophy 014

 

 

 

 

Dzięki genialnym słuchawkom dobitnie ukazało się jeszcze inne zjawisko, mianowicie stopień zróżnicowania. Nie tylko w odniesieniu do różnic CD-SACD, ale pomiędzy samymi realizacjami CD. Że płyty takie bardzo się różnią, to wie każdy audiofil i do stwierdzenia tego nie potrzeba nadzwyczajnej aparatury. Tak więc ta wiedza to banał. Ale Accuphase DP-950/DC-950 potrafi coś innego – potrafi zróżnicować dobitnie takie płyty, które dotąd uważaliśmy za doskonale nagrane. Umie zaprezentować, że niektóre z nich – bardzo nieliczne – nagrano tak znakomicie, że zbliżają się jakością do klasy SACD, a inne, o których też zwykliśmy myśleć jako świetnych, okazują się przy SACD bardzo tracić i z ligi najlepszych wypadać. Tego na pewno nie umiały pokazać tak dobrze poprzednie flagowce marki, to jedna z nowych jakości.

Odnośnie takiej retrospektywy: Flagowy DP-800/DC801 był maszyną gorącą, namiętną. Wyraźnie gorętszą niż oczko niższy, jednoczęściowy DP-700, którego niektórzy chcieli widzieć lepszym, choć lepszy z pewnością nie był. Z kolei jego następca DP-900/DC-901 też był chłodniejszy ale lepszy; dokładniej obrazujący, a przy tym dostojniejszy. Pomnikowy – jak o nim napisałem. Natomiast najnowszy DP-950/DC-950 nie jest ani gorący, ani też pomnikowy. Jest perfekcyjnie analogowy i zdecydowanie najlepszy w odczycie SACD, a poza tym znika. Nie ma żadnego charakteru poza byciem perfekcjonistą. Wszystkie cechy mogące nadać mu indywidualizm trzyma w obrębie arystotelesowskiego złotego środka. Nie ociepla ani nie schładza, nie dramatyzuje i nie rozwesela, nie pędzi i nie zwalnia, nie eksponuje szczegółów i ich nie chowa. W tym miejscu wszakże ważna uwaga – pozwala usłyszeć rzeczy poprzednio niesłyszalne. Jakieś westchnienia, sapnięcia, szelesty ubrań, wyraźniejszą jazdę smyczka po strunach. Nie robi tego jednak ordynarnie, to znaczy nie poprzez podbijanie sopranów. Pasmo ma też w ujęciu złotego środka; całkowicie otwarte i z równą ekspozycją góry, średnicy i dołu.

xxx

Na trochę szerszym planie.

A zatem jest to odtwarzacz dla perfekcjonistów. Dla chcących, żeby było równiutko. Wszystkie cechy jak od linijki i każda jak na defiladę. To pozostawia najszerszy margines doboru sprzętów towarzyszących, bo wszystko będzie pasowało i wszystko przejawi charakter własny. Można wzmacniaczem, kolumnami i okablowaniem dogrzewać albo studzić, zasmucać albo prażyć, przyspieszać albo zwalniać. Można koloryzować, ściemniać, rozjaśniać – przekonfigurowywać jak kto chce. Nie ma natomiast dynamiki tak dzikiej jak w Metronome, ani dokładania trzeciego wymiaru jak we flagowym Audio Research. Tych rzeczy trzeba szukać na zewnątrz, ale spokojnie da się znaleźć.

 

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

8 komentarzy w “Recenzja: Accuphase DP-950/DC-950

  1. Patryk pisze:

    Dobra recenzja pana Piotra jak zawsze!
    Dzwiek dzwiekiem, sprzet wspanialy, ale tak szuflada do CD plastikowa, ktora mozna nacisnac mocno i jest do wymiany przy tej cenie sprzetu to troche wstyd moim zdaniem.
    Co do dzwieku nie ma co narzekac, bo jest fantastycznie!

    P.S: Tak powinna wygladac i byc zrobiona szuflada:

    [img]http://up.picr.de/29940378mb.jpg[/img]

    1. PIotr Ryka pisze:

      Szuflada nie jest z plastiku, przynajmniej nie sama tacka. A ze zdjęciem coś chyba nie wyszło. Proszę podać odsyłacz jeszcze raz.

      1. AAAFNRAA pisze:

        Patryk jak zwykle wychwala Naima cd5 🙂

        1. Patryk pisze:

          NAIM CDX2&XPS. Naim nie musi sie bac zadnego CDP na swiecie 🙂

          A szuflada powinna wygladac wlasnie tak:

          http://up.picr.de/29940378mb.jpg

          1. Patryk pisze:

            Naim CD5 to nie Naim CDX2, ktory bez zasilacza to F1,a razem z XPS to juz…..?
            Chce tylko powiedziec, ze zrobiony jest jak CZOLG,a dzwiek jak w niebie. (za duzo, duzo mniej)

  2. PIotr Ryka pisze:

    Słuchałem topowego, dzielonego Naima, który był kiedyś wielką sensacją. Słuchałem wprawdzie nie u siebie, ale z najlepszym całym systemem Naima. Nawet ten odtwarzacz jest słabszy niż Accuphase DP-950/DC-950, chociaż szkoła brzemienia Naima jest bardzo dobra i bardzo ją lubię.

    1. Patryk pisze:

      Jeden lubi to, a drugi to. To jest wlasnie fascynujace w swiecie HiFi. Kazdy znajdzie swoj sprzet. Sluchalem takze najlepszego CDP Naima i calego sprzetu z najwyzszej polki Naima razem z Focal Grande Utopia BE. Nie bylem pod wrazeniem!,nie, poniewaz pomieszczenie nie pasowal, a przede wszystkim akustyka pomieszczenia.(okna, brak pochlaniaczy i.t.d) Wszystko zalezy od akustyki pomieszczenia. Wedlug mnie Naim / Focal stanowia idealne partnerstwo. Pasuja do siebie bardzo. Zapraszam na odsluch 🙂

  3. PIotr Ryka pisze:

    Teraz powinna pojawić się recenzja głośników Lumen White Anniversary, ale mimo że już napisana ukaże się dopiero we wrześniu, by ominąć wakacyjny, martwy sezon, o co prosił i producent, i dystrybutor. W efekcie zamiast niej pojawi się luka, jako że dziś dopiero siadłem do pisania o ifi iESL. Ale za to za parę dni będzie o słuchawkach, i to elektrostatycznych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy