Recenzja: Accuphase DP-950/DC-950

Accuphase DP-950 DC-950 HiFi Philosophy 015   Japońskie Accuphase obchodziło w zeszłym roku okrągłą (naprawdę okrągłą, a nie jak w Misiu Barei) trzydziestą rocznicę wypuszczenia pierwszego odtwarzacza CD (1986) i rzecz jasna postanowiło to uczcić. A że rocznica nadobna, to i uczczenie godne, w postaci nowego flagowca. Bo przede wszystkim z odtwarzaczami, a nie wzmacniaczami, od których zaczynali (1972), japoński producent się najbardziej kojarzy.

Firma zawsze stawiała na najwyższą jakość, bo pod tym hasłem się od macierzystego Kanwooda odłączyła, toteż linię swych odtwarzaczy zainicjowała od razu od wysokiego C, od konstrukcji dzielonej. Pięć pokoleń tych flagowych, dzielonych odtwarzaczy dotąd zaoferowałi – poczynając od DP-80/DC-81 (1986), przez DP-90/DC-91 (1992), DP-100/DC-101 (2000) i DP-800/DC-801 (2006), aż po DP-900/DC901 (2012). W takim razie obecny jest szósty (dla standardu SACD czwarty) – i oczywiście należy przypuszczać, że najlepszy. Po drodze przydarzyła się ta ważna przygoda z dołączeniem formatu SACD; i nowy ten składnik wciąż z zespołem Accuphase podąża, mimo iż inni producenci go ze swoich urządzeń usunęli. Sam format już bowiem nie żyje, to znaczy nie ma takich nowych płyt, ale są obfite zasoby w archiwach, a kto wie, może się jeszcze do tego SACD wróci? Wróci, nie wróci – odtwarzacze Accuphase zawsze go odczytają własnym super transportem, który jest naj, naj, albo prawie.

Dlaczego prawie? Ano dlatego, że nie potrafi czytać uznawanego początkowo za najważniejszy w całej tej SACD-rewolucji odczytu wielokanałowego, zadowalając się drugą warstwą, czyli SACD dwukanałowym. Na świecie pozostał bodaj jeden odtwarzacz SACD potrafiący czytać wielokanałową pierwszą, na dobrodziejstwo współczesnych audiofili potrafiący też konwertować ją do dwóch kanałów, a więc wychodzić na tradycyjny stereofoniczny wzmacniacz. To zrecenzowany onegdaj EMM Labs XDS1 SE V2, którego za taki wyczyn się nie mogłem nachwalić. Bo cudów nie ma, wielokanałowy zapis jest lepiej rozdzielony na głosy i w efekcie rozdzielczość nawet po przełożeniu na dwa kanały może zaoferować bardziej prawdziwą, ergo bardziej fascynującą. I już by można zawołać, że kosztujący ponad sto tysięcy jednoczęściowy Meitner (nazwa EMM Labs wzięła się od Eda Meitnera) jest dla poszukiwaczy optymalizacji na pewno korzystniejszy, gdyby nie dwa podstawowe fakty. Pierwszy taki, że płyt z wielokanałowym SACD jest malutko, co może wywoływać audiofilską wściekliznę (rabies audiofilia), ale co robić? Drugi taki, że ten genialny odtwarzacz bardziej popularne płyty CD i SACD 2-ch. odczytuje w jakości dosyć jak na swą zabójczą cenę przeciętnej. Gdyby zatem ktoś pragnął mieć każdy srebrny krążek odczytany perfekcyjnie – tak perfekcyjnie, jak to tylko możliwe – owego EMM Labs XDS1 SE V2 musiałby mieć jedynie dla płyt SACD multi-channel, a dla pozostałych CD i SACD jakąś inną maszynę. To mało pocieszająca wizja, ale ci, których stać na jeden taki czytnik, są przeważnie w potencji mieć także takich parę. Zostawmy im więc dylematy wyboru i niech sobie te odtwarzacze wraz z odnośnym okablowaniem mnożą lub nie, a sami skupmy się na tytułowym przedmiocie. Trzeba jednakże mieć świadomość, że ma on dość liczne konteksty, a drugim takim z miejsca się narzucającym jest własny poprzednik.  

Budowa

xxx

Umarł król, niech żyje król!

   Accuphase DP-900/DC-900 był opisywany na tych łamach w roku 2013, a powstał w poprzednim, i też odsyłał do swego poprzednika. Minęły zatem cztery lata – jak ten czas leci, leci… – i się zjawił następca. W odróżnieniu od sytuacji poprzedniej DP-950/DC-950 nie wskakuje jednak na wyższe piętro a tylko zastępuje, czyli wraz z jego nastaniem DP-900/DC-900 nie zsuwa się piętro niżej (jak było przez chwilę z DP-800/DC-801), tylko odchodzi definitywnie w przeszłość. „Umarł król, niech żyje król!” – jak to drzewiej wołano. Tu docieramy do sedna: w imię czego, poza wzmiankowanym uczczeniem rocznicy, doszło do skutku owo następstwo tronu? Bo na pewno nie ze względu na powierzchowność, która, zgodnie z tradycją, niemalże jest identyczna. Jedyna różnica to pojawiające się w nowym flagowcu okienko wyświetlające częstotliwość podlegającego obróbce pliku (którym dla przetwornika DC-950 nie musi być przecież płyta), a także dwukrotne zwiększenie czcionki na wyświetlaczu, ułatwiające odczyt z dystansu.

Inaczej to jednak wygląda w środku, gdzie różnic znajdziemy wiele; przy czym samo Accuphase, na szczęście dla recenzentów, przyłożyło się do ich wyszczególnienia. Gdy wejść na ich stronę firmową i wyszukać dane techniczne obu składników nowego flagowca, okaże się, iż w ogólniejszym przedstawieniu sprowadzono je do wyszczególnienia różnic pomiędzy nim a starym. Tych różnic okazuje się być wiele i tyczą obu sekcji.

W odniesieniu do napędu najważniejsza to całościowo nowy sam właśnie napęd; od poprzedniego aż o kilogram cięższy i z obniżonym środkiem ciężkości przy jednoczesnej redukcji wagi samej sekcji lasera. W efekcie płyty mają być odczytywane precyzyjniej, ponieważ wirują z mniejszymi drganiami i stabilniejszy jest prądu odczytu. Za pierwsze odpowiada mechanizm ważący łącznie aż 11,7 kg (poprzednio 10,7), za drugie sekcja dziesięciu kondensatorów po 4700 μF każdy (poprzednio po 3000 μF).

Gruntowne zmiany objęły też sekcję przetwornika. Baterię czterech kości Sabre ES9018S (po dwie w kanale z ośmioma zintegrowanymi przetwornikami każda) zastąpiły pojedyncze dla każdego kanału nowo opracowane układy ES9038PRO (też mające po osiem ale innych DAC). Wygląda to zatem w pierwszej chwili na drastyczną redukcję personelu obsługi, ale to tylko pozór, bo nowe kości odznaczają się wyższą mocą obliczeniową przy jednoczesnym aż czterokrotnie wyższym napięciu wyjściowym, oznaczającym lepszą czytelność.

02b

Nowy napęd.

Pozwoliło to wznieść na jeszcze wyższy poziom całą cyfrowo-analogową konwersję, gdyż dzięki nowym kościom moc sumaryczna układu wzrosła o niebagatelny czynnik 2.8, plus ta lepsza czytelność. Zachodzi wszakże pytanie – dlaczego zrezygnowano z dwóch kości ES9038PRO w kanale, których obecność dawałaby przecież jeszcze większy awantaż. Producent zbywa je jednak zdawkową uwagą, że prostszy układ bez podwajania i fazowego przesunięcia okazał się optymalny. Być może podwojenie pozostawiono jako rezerwę na okoliczność powstawania kolejnego flagowca, ale to czysty domysł, a być może przesunięcia fazy na układy ES9038PRO nie udało się przenieść lub wymaga ono jeszcze dalszego opracowania. Trudno orzec, lecz i bez podwajania generowanie analogowego strumienia z cyfrowych danych przebiega teraz prawie trzykrotnie prędzej i sygnał dostajemy w dodatku bardziej czytelny, dzięki czemu zbliżenie do gramofonowego wzorca stało się jeszcze większe. Poprawiła się też liniowość oraz dynamika, a także poprawiono symetryczność toru, która dopiero teraz jest podobno wzorcowa.

Inną rzeczą godną odnotowania jest wprowadzenie możliwości odczytu przez napęd płyt DVD-rec nagranych w standardzie DSD (samemu trzeba nagrać z odpowiedniego pliku), a zatem pełna kompatybilność z formatem DSD-disc. Przy okazji udało się także zmniejszyć zaszumienie, które ma obecnie wartość 2.0 μV, czyli dwadzieścia procent niższą.

Wszystko to razem, plus parę jeszcze innych poprawek, stanowi duży ładunek innowacji, zatem nie żadna kosmetyka czy jubileuszowe zawracanie głowy, tylko DP-950/DC-950 to maszyna w pełni zasługująca na miano lepszej. W tej sytuacji wygląd należy uznać za mylący, ale do tego Accuphase zdążyło nas, jak wspomniałem, przyzwyczaić. Ich nowe odtwarzacze, niemalże nie różniąc się od poprzednich wyglądem, wsad mają dalece inny. W przypadku najnowszego modelu topowego warta odnotowania jest jeszcze jedna zmiana: zmieniono transfer pomiędzy sekcjami, podnosząc go do formatu HS-LINK 2, oznaczającego pełną separację sygnału master clocka od danych czysto muzycznych.

xxx

Nowy, ulepszony standard łącza.

A zatem cóż – witaj nam nowy Accuphase! Nie jesteś wprawdzie dla wszystkich a jedynie niektórych, kosztując za każdą sekcję po sto tysięcy złotych, ale przynajmniej wyznaczasz kierunek zmian na lepsze pod każdym niemalże względem.

 

 

 

 

Odsłuch

xx

Ta sama, sprawdzona powierzchowność.

   Co to oznacza w praktyce? Bo przecież tak liczne zmiany powinny oznaczać dużo. I rzeczywiście znaczą, odsyłając przy okazji w to miejsce, gdzie wywodziłem wyższość maszyny Meitnera. Nie wyższość pod każdym względem, ale wyższość na samym topie; bo jak już mówiłem – szczytowe modele Accuphase i inne podobne flagowce potrafiły z formatu SACD 2 ch. oraz klasycznych płyt CD wyciskać znacznie więcej, jednakże meitnerowski EMM Labs XDS1 SE V2 potrafi jako jedyny czytać warstwę SACD multi-channel i przerabiać ją na dwa kanały z pozostawieniem lepszej separacji. W efekcie każdy wokalista i każdy instrument eksponują u niego się lepiej – i to w stopniu wyraźnym. A słowo „wyraźny” oddaje tu niemal wszystko. Wielokanałowa separacja wszystko czyni bowiem bardziej wyraźnym – żyjącym w większym stopniu na własny rachunek bogatszym, kreatywniejszym, piękniejszym życiem.

Ktoś rzuci proste pytanie: dlaczegóż w takim razie coś takiego ma jedynie maszyna Meitnera? Odpowiedź także jest prosta: bo to Ed Meitner stworzył format SACD. To jemu Philips i Sony powierzyły tę misję, toteż nikt nie zna się na tym lepiej. Pewnie technikę konwersji dałoby się od niego kupić, no ale szkoda pieniędzy. Szkoda zwłaszcza, że takich płyt z warstwą wielokanałową powstało jak na lekarstwo, ale Accuphase i tak nie odpuściło, a może tylko samo tak wyszło? Nie wiem czy słuchali odtwarzacza Meitnera, czy tylko dążyli do optymalizacji dwukanałowego SACD; tak czy tak pozostaje faktem, że dzięki nowemu DP-950/DC-950 możemy z dwukanałowej warstw SACD dostać niemalże to samo, co EMM Labs XDS1 SE V2 daje z wielokanałowej.

Toczono kiedyś spory, czy SACD w ogóle oznacza postęp. Jedni twierdzili że nie, inni że jednak owszem, a ogólnie panował pogląd, że jeśli nawet, to różnica nie jest pokaźna. Sam byłem podobnego zdania, aż do spotkania z odtwarzaczem Meitnera, chociaż już wcześniej ustaliłem, że te różnice nie są zaledwie kosmetyczne. Jednak dopiero EMM Labs uczynił je zasadniczymi, a nowy flagowiec Accuphase utwierdza tą opinię. Nie czyta wprawdzie pierwszej warstwy na płytach trójwarstwowych, ale i tak robi różnicę poza dyskusją wyraźną. Nie tyko w odniesieniu do dynamiki i ekstensji sopranów, co zwykle już wcześniej dawało się zauważyć, ale także do całościowej wyraźności i piękna indywiduów. Tym bardziej to się narzuca, że niezależnie od formatu CD czy SACD te nowe kości powodują fantastyczną analogowość.

xxx

Dokładnie te same przyciski.

Tak bliskiego gramofonowi sygnału ze źródła  cyfrowego nie słyszałem, i gdyby nie sama tylko energia dźwięku, można by to brzmienie z nawet nagraną w dawnych czasach od A-Z analogową płytą pomylić. A już dzisiejsze winyle, nagrane prawie zawsze cyfrowo i tylko wtórnie analogowe, przy zwykłej płycie CD z tego nowego Accuphase nie mają czego szukać. Ten czynnik porównawczy między CD a SACD w takim razie odpada, bo jeden i drugi cyfrowy format Accuphase DP-950/DC-950 sprowadza mistrzowsko do analogu. Ciepłego mniej lub bardziej (zależnie od reszty toru), bliskiego, gładkiego jak aksamit. A mimo to…

Tak, mimo to różnica pozostaje pokaźna, czasami nawet bardzo. Ta sama płyta puszczona z warstwy CD, którą można wymusić (nie każdy odtwarzacz SACD to umożliwia), puszczona potem z warstwy SACD okazuje się inną płytą. Miara separacji, wyrafinowania, informacyjnego kwantum, opis sceny, a także związana z tym warstwa emocji, w postaci czynnika tajemniczości, piękna, wirtuozerii, zachwytu – to wszystko wspina się na wyższy poziom. Dobrze nagrane płyty CD brzmią wprawdzie kapitalnie, ale nawet przeciętne SACD są w stanie je przyćmić. Zapewne znajdą się wyjątki, bo wszystko da się skopać, ale reguła jest taka, że SACD w najnowszym Accuphase wyznacza nowy poziom. To, co potrafiły wcześniej DP-800 i DP-900, to tylko był rozbieg do przeskoku. Bo jak mówiłem: Accuphase SACD DP-950/DC-950 potrafi zaoferować niemal to samo z warstwy drugiej, co Meitner z warstwy pierwszej. I to jest, proszę ja was, bomba, bo dwukanałowych SACD jest w naszych rękach masa i można sobie słuchać, słuchać – dopiero teraz słuchać. Można także przerabić gęste pliki na płyty DSD i słuchać jeszcze więcej, wykorzystując analogowe umiejętności fantastycznego przetwornika.

Na finał spotkania z nowym flagowcem od Accuphase zostawiłem sobie jego odsłuch z użyciem własnej referencji, czyli słuchawek K1000. Odsłuch bardziej intymny niż z głośnikami Lumen White, których recenzję na prośbę dystrybutora odłożyć trzeba na jesień. Ten odsłuch pozwolił uściślić wcześniejsze ustalenia, bo znów nie było wątpliwości, że z SACD brzmi lepiej. A najbardziej poprzez to, że z tego zapisu wyłania się inna przestrzeń. W odsłuchu kolumnowym ta inność przejawiała się przede wszystkim głębszą i dokładniej rozrysowaną sceną. Momentalnie dało się słyszeć po przejściu na gęstszy zapis, jak scena się pogłębia a źródła precyzują. Natomiast w odsłuchu przy K1000 najbardziej zwracało uwagę coś innego. Coś niby mniej ważnego, a ważnego ogromnie. Tym czymś była nie głębia a sama obecność przestrzeni. Zdecydowanie bardziej dźwięki instrumentów i głosy otaczała milcząca lecz doskonale wyczuwalna sfera ich obecności. Doskonale przejawiało się to milczące istnienie, budowane jakimiś śladowymi pogłosami i innym sposobem unoszenia się dźwięków. Po przejściu na warstwę CD, czy ogólnie na wszystkich CD-płytach ta fascynująca obecność otoczenia znikała w stopniu aż dojmującym, niemalże całkowitym. I to było okropne, wymagające wielu minut oswojenia z redukcją, zanim tęsknota za utraconą przestrzenią stała się mniej dotkliwa.

Accuphase DP-950 DC-950 HiFi Philosophy 007

Accuphase DP-950 DC-950 HiFi Philosophy 008

Accuphase DP-950 DC-950 HiFi Philosophy 006Accuphase DP-950 DC-950 HiFi Philosophy 014

 

 

 

 

Dzięki genialnym słuchawkom dobitnie ukazało się jeszcze inne zjawisko, mianowicie stopień zróżnicowania. Nie tylko w odniesieniu do różnic CD-SACD, ale pomiędzy samymi realizacjami CD. Że płyty takie bardzo się różnią, to wie każdy audiofil i do stwierdzenia tego nie potrzeba nadzwyczajnej aparatury. Tak więc ta wiedza to banał. Ale Accuphase DP-950/DC-950 potrafi coś innego – potrafi zróżnicować dobitnie takie płyty, które dotąd uważaliśmy za doskonale nagrane. Umie zaprezentować, że niektóre z nich – bardzo nieliczne – nagrano tak znakomicie, że zbliżają się jakością do klasy SACD, a inne, o których też zwykliśmy myśleć jako świetnych, okazują się przy SACD bardzo tracić i z ligi najlepszych wypadać. Tego na pewno nie umiały pokazać tak dobrze poprzednie flagowce marki, to jedna z nowych jakości.

Odnośnie takiej retrospektywy: Flagowy DP-800/DC801 był maszyną gorącą, namiętną. Wyraźnie gorętszą niż oczko niższy, jednoczęściowy DP-700, którego niektórzy chcieli widzieć lepszym, choć lepszy z pewnością nie był. Z kolei jego następca DP-900/DC-901 też był chłodniejszy ale lepszy; dokładniej obrazujący, a przy tym dostojniejszy. Pomnikowy – jak o nim napisałem. Natomiast najnowszy DP-950/DC-950 nie jest ani gorący, ani też pomnikowy. Jest perfekcyjnie analogowy i zdecydowanie najlepszy w odczycie SACD, a poza tym znika. Nie ma żadnego charakteru poza byciem perfekcjonistą. Wszystkie cechy mogące nadać mu indywidualizm trzyma w obrębie arystotelesowskiego złotego środka. Nie ociepla ani nie schładza, nie dramatyzuje i nie rozwesela, nie pędzi i nie zwalnia, nie eksponuje szczegółów i ich nie chowa. W tym miejscu wszakże ważna uwaga – pozwala usłyszeć rzeczy poprzednio niesłyszalne. Jakieś westchnienia, sapnięcia, szelesty ubrań, wyraźniejszą jazdę smyczka po strunach. Nie robi tego jednak ordynarnie, to znaczy nie poprzez podbijanie sopranów. Pasmo ma też w ujęciu złotego środka; całkowicie otwarte i z równą ekspozycją góry, średnicy i dołu.

xxx

Na trochę szerszym planie.

A zatem jest to odtwarzacz dla perfekcjonistów. Dla chcących, żeby było równiutko. Wszystkie cechy jak od linijki i każda jak na defiladę. To pozostawia najszerszy margines doboru sprzętów towarzyszących, bo wszystko będzie pasowało i wszystko przejawi charakter własny. Można wzmacniaczem, kolumnami i okablowaniem dogrzewać albo studzić, zasmucać albo prażyć, przyspieszać albo zwalniać. Można koloryzować, ściemniać, rozjaśniać – przekonfigurowywać jak kto chce. Nie ma natomiast dynamiki tak dzikiej jak w Metronome, ani dokładania trzeciego wymiaru jak we flagowym Audio Research. Tych rzeczy trzeba szukać na zewnątrz, ale spokojnie da się znaleźć.

 

Podsumowanie

Accuphase DP-950 DC-950 HiFi Philosophy 003   Kolejny kroczek naprzód. Krok nawet, jak chodzi o sferę analogu i warstwę gęstego zapisu. Można sobie narzekać, że to wciąż continuum a nie rewolucja prawdziwa, i już się poprzejadały te coraz gładsze odtwarzacze i coraz gęstsze pliki. Fakt – to wciąż stereofonia i ciągle ten sam zapis cyfrowy, ale próby wyrwania się z tych kleszczy jak na razie się nie powiodły. Ciągle takie się pojawiają i ciągle nie mogą się przebić. Ktoś kiedyś z czymś się przebije, ale na razie Accuphase. Złocisty, wielki, w boazerii i z japońską perfekcją. Bez stania w miejscu, w ciągłym marszu, z nieustającym postępem. Na pierwszy rzut ucha wciąż to samo, bo już poprzednicy zbliżali się do perfekcji, ale kiedy się wsłuchać bardziej uważnie, a jeszcze płytę SACD wrzucić lub porównać z sobą kilka uważanych za świetne CD, wówczas różnice wyskakują i nie da się ich pominąć. To wciąż jest Accuphase, z jego wyważoną perfekcją, ale wciąż lepszy i lepszy. Nie jest to natomiast maszyna dla lubiących maszynki charakterne; takie z własnym profilem, grające nie same płyty a jednocześnie interpretację. Tu jednak można wtrącić, że jeśli za charakter przyjąć wzorzec analogowy, to chcąc mieć gramofonowo odtworzone płyty CD, ten Accuphase będzie prawdopodobnie najlepszy. Alternatywy pod tym względem to maszyny kombinowane z najlepszych napędów C.E.C., Burmester czy MBL, parowane z przetwornikami Audio Note albo Jadisa. Tyle tylko, że one nie obsłużą SACD, a to bolesna strata.

 

W punktach:

Zalety

  • W każdym calu perfekcja.
  • Niespotykana analogowość z cyfrowego zapisu.
  • Idealnie utrafiona temperatura.
  • Aktorskiej klasy artykulacja.
  • Spokojne, nie za ciemne światło.
  • Żadnych odchyłów emocjonalnych.
  • Po aptekarsku wyważone pasmo.
  • Pełna otwartość na obu skrajach.
  • Żadnego narzucania czegokolwiek poza samą jakością.
  • Żadnych własnych pomysłów na upiększanie.
  • Lepsza niż kiedykolwiek a nie narzucająca się szczegółowość.
  • Odczyt dwukanałowych SACD prawie jak z warstwy wielokanałowej.
  • W tym odczycie nowa jakość przestrzeni.
  • A także miary indywidualizmu.
  • Liczne poprawki techniczne.
  • Nowy napęd.
  • Mocniejszy prąd zasilania.
  • Słabszy szum własny odczytu.
  • Nowe kości przetwornika, a wraz z nimi trzy razy większe możliwości obliczeniowe..
  • HS-LINK 2.
  • Zgodność z formatem DSD-disc.
  • Większa czcionka na wyświetlaczu.
  • Niezmiennie ekskluzywny wygląd.
  • Najwyższa z możliwych renoma marki.
  • Made in Japan.
  • Polski dystrybutor.

 

Wady i zastrzeżenia

  • Brak charakteru własnego poza byciem najbardziej analogowym. (O ile to komuś może przeszkadzać.)
  • Konserwatywne wzornictwo. (j.w.)
  • Tylko dla milionerów.

Sprzęt do testu dostarczyła firma: Nautilus

Dane techniczne:

Accuphase DP-950

  • Formaty odczytu: CD, SACD channel-2, DSD CD.
  • Lasery: SACD 650 nm; CD 780 nm.
  • Wyjścia: HS-LINK 2, koaksjalne.
  • Wymiary: 477 x 156 x 394 mm.
  • Waga: 30,6 kg.

 

Accuphase DC-950

  • Wejścia: HS-LINK 2, koaksjalne, optyczne, AS/EBU, USB.
  • Wyjście XLR, RCS.
  • Próbkowanie: PCM do 32-bit/384 kHz; DSD do 11.2896 MHz.
  • Pasmo przenoszenia: 0,5 Hz – 50 kHz.
  • S/N: 122 dB.
  • Dynamika: 119 dB.
  • Separacja kanałów: 120 dB.
  • Regulacja głośności: od 0 do -80 dB.
  • Wymiary: 477 x 156 x 394 mm.
  • Waga: 24,2 kg.
  • W komplecie pilot, kabel zasilania, przewód HS-LINK 2.
  • Cena: 200 000 PLN.

 

System:

  • Źródło: Accuphase SACD DP-950/DC-950.
  • Przedwzmacniacz: ASL Twin-Head Mark III.
  • Końcówki mocy: Accuphase A-200, Croft Polestar 1.
  • Głośniki: Lumen White Anniversary.
  • Słuchawki AKG K1000 (kabel Enteq Atlantis).
  • Interkonekty: Siltech Triple Crown, Crystal Cable Absolute Dream, Sulek 9×9..
  • Kable głośnikowe: Crystal Cable Absolute Dream, Sulek Edia 9×9.
  • Kable zasilające: Acoustic Zen Gargantua II, Harmonix X-DC350M2R, Audio Illuminati Power Reference One, Siltech Double Crown.
  • Listwa: Power Base High End.
  • Kondycjoner: Unicorn Audio Vertico.
  • Stolik: Rogoz Audio 6RP2/BBS.
  • Podkładki pod kable: Acoustic Revive RCI-3H, Rogoz Audio 3T1/BBS.
  • Ustroje akustyczne: Audioform.
Pokaż artykuł z podziałem na strony

8 komentarzy w “Recenzja: Accuphase DP-950/DC-950

  1. Patryk pisze:

    Dobra recenzja pana Piotra jak zawsze!
    Dzwiek dzwiekiem, sprzet wspanialy, ale tak szuflada do CD plastikowa, ktora mozna nacisnac mocno i jest do wymiany przy tej cenie sprzetu to troche wstyd moim zdaniem.
    Co do dzwieku nie ma co narzekac, bo jest fantastycznie!

    P.S: Tak powinna wygladac i byc zrobiona szuflada:

    [img]http://up.picr.de/29940378mb.jpg[/img]

    1. PIotr Ryka pisze:

      Szuflada nie jest z plastiku, przynajmniej nie sama tacka. A ze zdjęciem coś chyba nie wyszło. Proszę podać odsyłacz jeszcze raz.

      1. AAAFNRAA pisze:

        Patryk jak zwykle wychwala Naima cd5 🙂

        1. Patryk pisze:

          NAIM CDX2&XPS. Naim nie musi sie bac zadnego CDP na swiecie 🙂

          A szuflada powinna wygladac wlasnie tak:

          http://up.picr.de/29940378mb.jpg

          1. Patryk pisze:

            Naim CD5 to nie Naim CDX2, ktory bez zasilacza to F1,a razem z XPS to juz…..?
            Chce tylko powiedziec, ze zrobiony jest jak CZOLG,a dzwiek jak w niebie. (za duzo, duzo mniej)

  2. PIotr Ryka pisze:

    Słuchałem topowego, dzielonego Naima, który był kiedyś wielką sensacją. Słuchałem wprawdzie nie u siebie, ale z najlepszym całym systemem Naima. Nawet ten odtwarzacz jest słabszy niż Accuphase DP-950/DC-950, chociaż szkoła brzemienia Naima jest bardzo dobra i bardzo ją lubię.

    1. Patryk pisze:

      Jeden lubi to, a drugi to. To jest wlasnie fascynujace w swiecie HiFi. Kazdy znajdzie swoj sprzet. Sluchalem takze najlepszego CDP Naima i calego sprzetu z najwyzszej polki Naima razem z Focal Grande Utopia BE. Nie bylem pod wrazeniem!,nie, poniewaz pomieszczenie nie pasowal, a przede wszystkim akustyka pomieszczenia.(okna, brak pochlaniaczy i.t.d) Wszystko zalezy od akustyki pomieszczenia. Wedlug mnie Naim / Focal stanowia idealne partnerstwo. Pasuja do siebie bardzo. Zapraszam na odsluch 🙂

  3. PIotr Ryka pisze:

    Teraz powinna pojawić się recenzja głośników Lumen White Anniversary, ale mimo że już napisana ukaże się dopiero we wrześniu, by ominąć wakacyjny, martwy sezon, o co prosił i producent, i dystrybutor. W efekcie zamiast niej pojawi się luka, jako że dziś dopiero siadłem do pisania o ifi iESL. Ale za to za parę dni będzie o słuchawkach, i to elektrostatycznych.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy