Recenzja: Accuphase DP-750

Technologia i wygląd

Accuphase DP-750

   W annałach Accuphase zapisano, że poprzednik recenzowanego – model DP-720 – pojawił się w grudniu 2013, jako następca DP-700 z grudnia 2007. Sześć lat w takim razie zajęło tamto przejście, a obecne, zgodnie z tezą o przyspieszeniu, ledwie cztery. Albo niewiele więcej. (Dokładnej daty debiutu DP-750 nie znam, ale zdaje się był to czerwiec bieżącego roku.) Z całą dokładnością mogę natomiast stwierdzić, że stanowi ten nowy jednoczęściową wersję wprowadzonego na rynek w zeszłym roku dzielonego DC-950/DP-950, którego recenzję publikowałem w lipcu 2017. Tamten także zameldował się wcześniej, po krótszym czasie oczekiwania, dyktowanym tą rosnącą odtwarzaczy plikowych konkurencją i w jej następstwie czasowym i jakościowym ciśnieniem. A przy okazji odnotujmy, że poza normalnym odczytem płyt – klasyczną funkcją odtwarzaczy – te nowe są jednocześnie wyspecjalizowanymi w obróbce plików przetwornikami, poprzez liczne cyfrowe wejścia gotowymi przyjmować je z dysków lub wprost z Internetu i poprawione oraz analogowo uzdatnione odsyłać dalej. Co niejako gwarantuje im nieśmiertelność, jako że przetworniki w dzielonym DC-950/DP-950 i jednoczęściowym DP-750 są takiej jakości, że lepszych po prostu nie ma. Ewentualnie można wskazywać na takie z obszerną obsługą lampową, dającą inną postać brzmienia (Jadis, Audio Note, Lampizator), natomiast w mierze samej obróbki cyfrowej nie da się jeszcze lepiej. Są alternatywne rozwiązania, na przykład przechodzenie z PCM do DSD u Ayona, czy równoległe DAC-ki modułowe (cztery w Reference i osiem w Select) u MSB, ale fundamentalnie lepszych podzespołów bazowych i sposobu ich konfiguracji nie ma. Zaznaczmy więc dla porządku, że tytułowy nasz DP-750 ma cztery wejścia cyfrowe: HS-LINK 2 (nowego typu własny transfer samego Accuphase), optyczne, koaksjalne RCA i USB 3.0, a także trzy cyfrowe wyjścia (te same bez USB). I w ramach owej cyfrowości źródłowej spoza płytowego napędu obsłużyć może standardy plikowe do 384 kHz PCM i do 11,2896 MHz DSD, co zrobi w sposób wart nadmienienia, o wiele efektywniejszy niż u poprzednika.

Jak pisze Accuphase, w modelu DP-750 zastosowano najnowsze kości ESS Technology 32bit Hyperstream Ⅱ DAC ES9028PRO, zastępując nimi ES9018 z DP-720. Kości jest tak samo po osiem w każdym kanale, a każda w swym wnętrzu skrywa aż osiem konwerterów wewnętrznych, co daje łącznie sześćdziesiąt cztery na kanał. Tradycyjnie kości są fazowo ustawione w kaskadę, by generować jak najgładszą sinusoidę wypadkową, mamy więc do czynienia z tym samym trickiem co u MSB, tyle że inaczej nazwanym: „ES9028PRO has 8 DACs inside, and DP-750 uses the 8 DACs connected in parallel per channel with Accuphaseunique technology, MDS++ conversion system.”

Wygląd niemalże ten sam, zmodyfikowano jedynie nieznacznie wyświetlacz.

Dzięki większym możliwościom obliczeniowym nowych kości dało to niemal trzykrotny wzrost mocy obliczeniowej przy jednoczesnym aż czterokrotnie wyższym napięciu wyjściowym, oznaczającym lepszą czytelność. Dzięki czemu zbliżenie do analogowego wzorca taśmy matki (o ile była analogowa) stało się jeszcze większe, i to zarówno w odniesieniu do płyt CD-SACD, jak i branych skądkolwiek plików. Przy okazji poprawiono także liniowość i dynamikę (co obrazują dołączone do danych wykresy), jak również symetryczność toru, która dopiero teraz jest ponoć wzorcowa. Na zdjęciach widać także, że w sekcji zasilania i w wielu miejscach na płytkach podukładów zastosowano mocniejsze kondensatory, co wraz z tym większym napięciem sygnału powinno dać dodatkowo większy jego odstęp od szumu i większą sprawność energetyczną, przekładające się nie tylko na większą dynamikę i liniowość, ale też szybkość narastania i precyzję rysunku, a także ogólną detaliczność.

Kolejną rzeczą godną wzmianki jest nowa postać napędu. To, podobnie jak kości ES9028PRO, proste naśladownictwo droższej wersji dzielonej, ale znów przypomnijmy, że gruntowna modyfikacja własnego referencyjnego napędu (który Accuphase po raz pierwszy wdrożyło w dzielonym DC800/DP-800 z grudnia 2006), stanowi pewne zaskoczenie. Wydawało się bowiem, iż to wcielenie perfekcji, podczas gdy okazało się, że rzecz można jeszcze usprawnić poprzez ogólną rozbudowę (nowy jest większy i sztywniejszy), a także użycie cichszego i bardziej precyzyjnego bezszczotkowego silniczka oraz doposażenie lasera w mechanizm antywibracyjny i osadzenie całości na bardziej efektywnym tłumiku drgań. Sumarycznie dało to obniżenie zakłóceń rezonansowych o aż 4 dB przy spadku ogólnego zaszumienia, które obecnie ma wartość 1,4 μV, o osiemnaście więc procent niższą. Przy okazji rozszerzono także część obsługową, wprowadzając możliwości odczytu płyt DVD-rec nagranych w standardzie DSD (samemu trzeba nagrać z odpowiedniego pliku), uzyskując pełną kompatybilność z formatem DSD-disc. I jeszcze z pomniejszych smaczków – producent chwali się umieszczeniem obwodów analogowych na pokrytych szkłem płytkach z żywicy fluorowęglowej, zapewniających maksymalne zabezpieczenie przed powstawaniem prądów błądzących oraz ładunków statycznych.

Wszystko to ma mieć istotny wpływ na poprawę jakości brzmienia, natomiast od strony zewnętrznej przejawia się jedynie o dwadzieścia dekagramów większą wagą (28,2 kg) oraz zmianą wyglądu wyświetlacza. Podobnie jak w wersji dzielonej powiększono tam czcionkę (wciąż jednak stosunkowo niewielką – i dobrze), a także dodano okienko informujące o częstotliwości próbkowania i gęstości bitowej, co ma zwiększone znaczenie w sytuacji obsługi także plików.

Wyświetlający teraz większe znaki.

Reszta to, można rzec, stare dzieje. Z krainy baśni wzięty panel przedni w szampańskim złocie, rozkosznie mieniący się mnogością odcieni w zależności od kąta światła; bajeczna tegoż panelu oprawa drewnianą boazerią korpusu, której poziom obróbki stanowi klasę samą w sobie, i którą da się wypolerować nawet w razie porysowania; a w spodniej części karbonowe podstawki, mające należycie tłumić drgania, wspomagając resorowanie napędu. Do tego marka Accuphase, dla wielu synonim high-endu, i dopasowana do niej cena – 84 900 PLN. Wszystko spakowane w ogromne pudło, wszechstronnie zabezpieczające przed podłościami świata, a jako dodatkowy bonus specjalne w tym pudle nosidło, które obsługiwać powinny dwie osoby, ale z którym sam sobie poradziłem. (Czego innym jednakże nie polecam.)

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

12 komentarzy w “Recenzja: Accuphase DP-750

  1. Włodek pisze:

    Witaj Piotrze
    Bardzo dziękuję za dokładną recenzję tego odtwarzacza. Jednocześnie fajnie, że miałeś do porównania Ayona. Moim zdaniem Ayony jakością wykonania i wyglądem nie zbliżają się do Accu. O dźwięku się nie wypowiadam bo nie miałem żadnego z nich u siebie na dłużej. Ostatnio przesłuchałem parę par kolumn to wiem ile to ciężkiej pracy, czasu i ryzyka związanego z uszkodzeniem sprzętu.
    Czy zechciałbyś napisać, który odtwarzacz Accuphase byś wybrał dla siebie spośród następujących: 800, 700, 720 czy 750 ? I jednym zdaniem – dlaczego ???
    A gdybyś chciał mieć odtwarzacz płyt SACD w swojej kolekcji to który model jakiej firmy byś wybrał do powiedzmy 40 -50 tys PLN za nowy lub używany ?
    Pozdrawiam Cię serdecznie, życzę dużo zdrowia 🙂

    1. Piotr Ryka pisze:

      Z wymienionych Accuphase wybrałbym dzielonego 800. Jest najbardziej bliski i uczuciowy. Najbardziej prawdziwy tak po ludzku.

      Gdybym miał walczyć o SACD do 50 tys., to bym wylazł ze skóry, żeby zdobyć Ayona CD-35 HF Edition. (Upusty, raty, rozliczenia, duszenie właściciela salonu itp.)

  2. pisze:

    Ślicznie Ci dziękuję za szybką odpowiedź 🙂

  3. Stanley pisze:

    A ja kocham Accuphase za design, klasę, jakość, jego historię, ale za ceny i brzmienia poszczególnych modeli to już nie. Mam preamp Accu. C-2820 i na początku byłem na niego wkurzony za brzmienie, ale obecnie po dobraniu odpowiedniego kabla zasilającego jestem już zadowolony. Na tym poziomie Hi-Endu te sprzęty są bardzo czułe na dobór okablowania.
    Chcę zapytać drogiego recenzenta aby mi poradził odnośnie odtwarzacza Accu. Słuchałem Dp-700 i mi się on nie podoba bo jest podbarwiony, ujednolica nagrania, ma za łagodne wysokie tony i nie jest neutralnym odtwarzaczem, innych modeli nie słuchałem. Chciałbym pominąć od nich zintegrowane odtw. bo marzę o tych dzielonych, czy DP-900 + DC-901 jest już na tyle prawidłowo grającym odtw. że mógłbym go kupić i się nie napalać na DP-950 + DC-950 ? oczywiście rynek wtórny, na 950-ki musiałbym jeszcze długo zbierać pieniądze i łaskawie czekać aż się pojawi, czy może jest jeszcze jakaś inna alternatywa ? Oczywiście biorę pod uwagę w tym przypadku odsłuch płyt SACD, bo do słuchania płyt CD mam u siebie inne odtwarzacze.
    Pozdrowienia ślę 🙂
    Stan.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Między dzielonym 900 a 950 główna różnica polega na lepszym przez tego ostatniego odczycie SACD i pewnym zejściu z pułapu pomnikowości do bardziej zhumanizowanego brzmienia. Ale to zejście wcale nie musi być postrzegane jako plus, a dzielony 900 to popisowy odtwarzacz, od 700, 720 i 750 na pewno wyraźnie lepszy.

      1. Stanley pisze:

        Ojej panie Piotrze poprosiłbym o rozwinięcie, co to znaczy popisowy odtwarzacz ten 900 ?
        A pomnikowość Accu. to z czym jest kojarzona, czy chodzi o charakter firmowego brzmienia, czyli ocieplanie, podbarwianie, albo o coś innego, o czym nie wiem ? 🙂

        1. Piotr Ryka pisze:

          Pomnikowość odnosi się do poczucia perfekcji o charakterze wyniosłym, do pewnego stopnia przytłaczającym słuchacza. Nie odważysz się podnieść ręki na takie brzmienie, nazbyt jest perfekcyjne. Odtwarzacz gra obiektywnie, precyzyjnie, potężnie. Nie przymila się, nie zniża, nie schodzi do poziomu kumpelskiego. Budzi respekt.

          1. Stanley pisze:

            Ok, panie Piotrze to mi co nieco wyjaśnia, pozostał by mi odsłuch. Proszę mi powiedzieć a jak jest z odsłuchem płyt SACD na 900, czy grają na przyzwoitym poziomie, albo wychodzi z tego jakaś „papka” ?

          2. Piotr Ryka pisze:

            SACD są odtwarzane rewelacyjnie.

    2. Adam pisze:

      Możesz zdradzić jaki kabel zasilający przypasował do 2820 ?

      1. Piotr Ryka pisze:

        A do jakiej granicy ten kabel może kosztować? W relatywnie umiarkowanych pieniądzach pewnym wyborem będzie Hijiri X-DCH Nagomi.

        1. Adam pisze:

          Tu nie chodzi o cenę tylko o dopasowanie brzmieniowe. Podejrzewam że właściciel chciał dociążyć brzmienie i ciekaw jestem który kabel się sprawdził .
          Choć oczywiście mogę się mylić . Zamówiłem taki przedwzmacniacz i zapewne za jakiś czas sam się dowiem czego mu brakuje, ale chciałem usłyszeć wnioski z doświadczeń innego właściciela .

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy