Recenzja: Pathos Aurium

Odsłuch cd.: Przy odtwarzaczu

Brzmienie Arium trzeba określić jako bardzo żywe i dynamiczne.

Brzmienie Aurium trzeba określić jako bardzo żywe i dynamiczne.

   Przy odtwarzaczu wziąłem do porównania wzmacniacz Phasemation, bo wprawdzie mógł być już wpięty równolegle do Sigmy, ale Ayon Audio nie zaleca równoległego grania po złączach symetrycznych i niesymetrycznych, mimo że je dopuszcza. Darowałem sobie w tej sytuacji i porównanie wzmacniaczy zostawiłem do czasu odtwarzacza.

Zacznę właśnie od tego porównania, a potem przeniosę je na słuchawki, których użyłem pięć par, ale na poszczególne już nie będę ich dzielił. Dodam tylko już teraz, że różnice pomiędzy nimi, a ściślej różnice dopasowania do wzmacniaczy, dosyć mnie zaskoczyły.

Jak zatem mają się brzmieniowe właściwości Pathosa Aurium do Phasemation EPA-007 – w tym wypadku grającego całym potencjałem, w układzie dual mono? Otóż mają się bardzo ciekawie i też mnie zaskoczyły. Okazało się, że Pathos gra żywszym, większy nacisk kładącym na szczegółowość, tempo i kontrasty dźwiękiem. Takim bardziej migoczącym na czarnym tle, błyskającym iskierkami szczegółów i drobiazgowo przeczesywanych tekstur, a równocześnie cieplejszym.

W ogóle z odtwarzaczem grał cieplej niż przy komputerze, chociaż nie była to duża różnica, tak może ze dwa stopnie. Ale to już wyraźnie się czuło i przekaz wraz z tym był do zakwalifikowania jako ciepły a nie tylko ciepławy na granicy neutralności. Znakomicie to się nawzajem wspierało z tą imponującą szczegółowością i chęcią żywego, szybkiego grania. Czy zatem droższy tranzystor uległ włoskiej hybrydzie? Nie, nie uległ. Można powiedzieć, że zremisował. Ale na bazie całkiem innych atutów i w efekcie innego stylu. Grał chłodniej – mniej więcej tak jak Pathos przy komputerze – to znaczy z minimalnym najwyżej ociepleniem, ale nigdy z odczuciem chłodu. Zawsze po stronie ciepła, ale leciutko. Grał też mniej kontrastowo, a więc bardziej jednolitą tonacją barw i całościowego obrazu. Nie z błyskami na czarnym tle i mrowieniem szczegółów, tylko tak aksamitnie, z lekkim srebrzeniem, spokojniej. Nie rwał się do działania, donikąd nie spieszył, tylko spokojnie, z pewnym namaszczeniem opowiadał muzyczną historię. I teraz nich kto zgadnie, które słuchawki do którego bardziej pasowały. Ja bym nie zgadł.

Nie brakuje mu przy tym szczegółów, co najlepiej oddawało bardzo dobre parowanie z planarnymi HE-6 i LCD-3.

Nie brakuje też szczegółów, co najlepiej oddawało bardzo dobre parowanie z planarnymi HE-6 i LCD-3.

Do Pathosa najlepiej okazały się pasować Beyerdynamic T1 i HiFiMAN HE-6. To niby nie jest zaskoczenie, bo już przy komputerze T1 pokazały jak bardzo doń pasują, niemniej tak na rozum biorąc, to styl Pathosa powinien ich właściwości podwajać, a więc wpędzać w przesadę, a tymczasem to była świetna synergia. Akurat te Beyerdynamic pierwsze puściłem i naprawdę mnie z lekka przymurowało, bo mały Włoch poszedł od startu na całość, rewelacyjnie łącząc szczegółowość z muzykalnością i ciepłem. Tymi T1 pobił Japończyka wyraźnie i na pewno do nich bym go wybrał. Ale już przy HE-6 sprawa przestała być oczywista. To znaczy oczywiste było, że z Phatosem też świetnie grają – bliżej, nieco jaśniej i też super szczegółowo przy pięknej melodyce, ale siła spokoju Phasemation już się przy ich napędzaniu pokazała i aksamitność ich śpiewu nie chciała zostać w tyle za żywiołowością. To już był tylko wybór stylu a nie lepsze-gorsze, chociaż gdyby komuś zależało przede wszystkim na szczegółach, to Pathos je bardziej narzucał.

Sięgnąłem następnie po NightHawk z przekonaniem, że ich pewne podobieństwo do T1 (choć dość dalekie) także okaże się sprzyjać Pathosowi. Tymczasem wcale. Bo z Pathosem, owszem, zagrały znakomicie, ale Phasemation okazał się lepiej operować ich rozbudowanym pogłosem. Zamieniał go w czystą brzmieniową przyjemności, sensu stricte prawie niepogłosową, tylko jako efektowną aurę wokół brzmień i głosów, że natychmiast chciało się tego słuchać i to się wolało. Oczywiście oceniam subiektywnie i normalniejsze, to znaczy normalnie pogłosowe a jednocześnie ciemniejsze, bardziej kontrastowe i migotliwe granie z Pathosem ktoś mógłby woleć. Mnie jednak traktowanie pogłosu przez Phasemation o wiele bardziej odpowiadało i zdecydowanie je wybierałem. Brzmiało to jednocześnie zwyczajnie – bo właściwie bez pogłosu; a zarazem niezwykle – bo takie aury to ewenement. Można, a nawet wypada, do tego dorzucić, że Pathos z T1 grał jednak w sumie lepiej niż Phasemation z NightHawk. Niezwykle efektownie, wręcz popisowo. Zupełnie jakby kosztował ponad dziesięć tysięcy a nie pięć z kawałkiem.

I choć wzmacniacz ten ewidentnie faworyzuje trudniejsze słuchawki, to z wszystkimi trzyma bardzo wysoki poziom brzmieniowy.

I choć wzmacniacz faworyzuje trudniejsze słuchawki, z wszystkimi trzyma bardzo wysoki poziom.

Następne były Fostex TH-900 – i te z Phasemation, a więc z krajanem, także zagrały lepiej. Jedna była tego wiodąca przyczyna, promieniująca na inne: z Phasemation grały niższą tonacją. Ciemniej w następstwie tego i pełniej, a także gładziej i z głębszym oddechem. Prawie już zapomniałem, jak te słuchawki są dobre, bo co rusz trafiały ostatnio na niezbyt pasujące wzmacniacze. Ale Phasemation natychmiast przywrócił w nie wiarę, a Pathos grał z nimi wprawdzie co najmniej dobrze, ale na pewno słabiej niż z T1 czy HE-6. Słabiej także niż z Night-Hawk, więc to mimo wszystko nie są chyba słuchawki dla niego, tym bardziej że to piszczenie. Bo wprawdzie przy komputerze wypadły bardzo dobrze, a teraz jeszcze lepiej, niemniej inne je przewyższyły. To wszystko mogłoby się ułożyć inaczej, gdy też miały kabel od Tonalium, ale nie mają i mieć na razie nie będą. Na pewno na tym tracą, ale ile, to niepodobna określić.

Na ostatek ruszyły w tany Audeze LCD-3. Nie zagrały lepiej od T1, ale też pierwszorzędnie i lepiej od NightHawk. Spokojnie, płynnie melodyjnie i wyraźnie cieplej niż przy komputerze. A to ciepło wraz z pogłębioną teraz szczegółowością i większym wyrafinowaniem ułożyło się w wyjątkowo przyjemny spektakl. Jak już poprzednio pisałem – one grają w łatwiejszy sposób a jednocześnie wystarczająco ciekawy. Głęboko gładko i ciepło, ale z brzmieniami nasączonymi indywidualnym charakterem i odpowiednio obrobionymi sferycznie. A jeszcze światło mają takie, że gdyby ktoś chciał oświetleniem sobie klientelę zjednywać, to by lepszego nie znalazł. Aksamitne czernie, złocenia, kremowość, mleczna biel, efektowne srebrzenia, łagodne przejścia tonacyjne, półcienie, gęste popiele. To wszystko składa się na luksus i te słuchawki tak luksusowo grają. Nie zmuszają do wysiłku, nie skłaniają do analiz, tylko w swojej muzyce topią i płyniesz razem z nimi. Z Phasemation też zresztą wypadły fantastycznie i wcale nie za spokojne.

Godne uzupełnienie high-endowego systemu słuchawkowego. Polecamy!

Godne uzupełnienie high-endowego systemu słuchawkowego. Polecamy!

Na koniec słowo o brumie. Pojawiał się wyłącznie przy NightHawk i Fostexach, ale był jeszcze cichszy niż przy komputerze, a na dodatek przyjemniejszy, gdyż nie jako pisk a szum. Słabiutki, cichutki, w zasadzie do pominięcia. Tak więc przy odtwarzaczu raczej problemu najmniejszego z nim nie będzie.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

15 komentarzy w “Recenzja: Pathos Aurium

  1. Sławek pisze:

    Jak zawsze bardzo dobra recenzja.
    Jak to jest z tymi HiFi Man HE6 – od 2 miesięcy jestem ich szczęśliwym posiadaczem. Podobno bez co najmniej 6 watów nie podchodź, ale…
    Moj Audio-gd NFB-6 spokojnie daje radę, wg producenta ma 5,5 W przy 50 Ohm (tyle mają HE-6) http://www.audio-gd.com/Pro/Headphoneamp/NFB6/NFB6EN.htm
    A wg polskiego dystrybutora tylko 4,5 W choć tyle to w klasie A
    http://www.4hifi.pl/audio-gd-nfb-6_4162.html
    Tutaj jest podane, że Pathos ma 3,6 W przy 16 Ohm, to przy 50 Ohm będzie jakiej 1 – 1,5 W, a mimo to pięknie gra z HE-6! Jak widać wat watowi nierówny, a że wygląda świetnie i ma w miarę strawną cenę, to aż chciałoby się posłuchać!
    Panie Piotrze – recenzował Pan kiedyś sprzęty Audio-gd, czy może także z HE-6 i czy byłby Pan w stanie tak z pamięci porównać brzmienie HE-6 z A-gd i z Pathosem?
    Pozdrawiam serdecznie

    1. PIotr Ryka pisze:

      Myślę, że Audio-gd, przynajmniej te przeze mnie recenzowane, są jakościowo na tym samym mniej więcej poziomie co Pathos. Styl brzmieniowy, o ile mnie pamięć nie myli, także miały podobny, choć niewątpliwie w bezpośredniej konfrontacji pojawiłyby się jakieś różnice. Ale żeby sięgnąć wyższej jakości, trzeba by przeskoczyć na ifi PRO iCan, a może nawet Ayona HA-3.

  2. Sławek pisze:

    Dziękuję za rzeczową odpowiedź.
    Skoro są na podobnym poziomie, styl brzmieniowy podobny, to pozostaję przy Audio-gd. Tym bardziej, że kabelek FAW Noir Hybrid 4pin xlr trzeba by znowy zmienić na dużego jacka…
    Choć te lampki w Pathosie mnie kuszą, kiedyś miałem hybrydowego Vincenta KHV-111, i wymiana na lepszą lampkę wniosła sporo dobrego. Co prawda moc Pathosa wydaję się za mała, ale skoro w rzeczywistości daje radę to nie ma problemu…
    Tak czy owak, zawsze warto zweryfikować odsłuchowo.

    1. PIotr Ryka pisze:

      Odsłuchowo zweryfikować zawsze warto.

  3. Markoś pisze:

    Witam.
    Nie wiedziałem gdzie zadać swoje pytanie, dlatego też pozwoliłem sobie zostawić je tutaj.
    Posiadam Słuchawki AKG K550 pierwszej generacji, do których chciałbym dobrać jakiegoś DACa. Prosiłbym o pomoc w wyborze odpowiedniego dla mnie urządzenia.
    Tak się złożyło, że od jakiegoś czasu używam ich bez żadnego dodatkowego urządzenia. Wiem, że te słuchawki potrafią dużo więcej, dlatego właśnie nadeszła najwyższa pora, aby sprawić im jakiegoś kompana, z którym będą mogły współpracować. Po małym researchu wytypowałem takie urządzenia:
    – Fiio E18,
    – Aune X1S,
    – Icon DAC,
    – Aune T1,
    – Focusrite Scarlett 6i6,
    Nie ograniczam się tylko do wymienionych przeze mnie modeli, więc jeśli w kwocie 1000, max 1100zł można znaleźć jakieś inne – lepsze urządzenie to jestem otwarty na wszelkie propozycje.
    Sprzęt będzie podłączony pod komputer, za pomocą którego będę odtwarzał pliki muzyczne. Jeśli chodzi o moje preferencje słuchowe, to stawiam na analityczność dźwięku i dużą, poprawnie zbudowaną scenę. Lubię także nisko schodzący bas, więc gra całości na planie lekkiego V byłaby mile widziana.

    1. PIotr Ryka pisze:

      Niestety, nie czuję się kompetentny w tej grupie urządzeń. Mogę tylko polecić Hegla Super i dodać, że AudioQuest Red też jest podobno bardzo dobry, ale czy pasuje do K550, tego nie wiem.

      1. Markoś pisze:

        Dziękuję za odpowiedź. Ten Hegl i AudioQuest to chyba nie to czego szukam. Myślę, że zaryzykuję wybór Aune X1S, mam nadzieję, że sprosta moim oczekiwaniom.
        Pozdrawiam

  4. Piotr pisze:

    Witam, czy Pathos Aurium do dobry wzmacniacz do Sennheiser HD800S ? Lub niewiem czy miał Pan styczność z Np: Integrą Ifi Pro Idsd lub Coplandem 215 ? Pozdrawiam

  5. robvsky pisze:

    Witam. Czy wg Pana wzmacniacz ten wykaze sie podobna synergia z T1 v1 jak z v2 ?

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Możliwe, ale niekoniecznie, ponieważ T1 V1 są mniej przymilne brzmieniowo. Prędzej więc ten:

      https://hifiphilosophy.com/recenzja-wells-audio-milo/

      albo ten: https://hifiphilosophy.com/recenzja-phast-headphone-se/?caly-artykul=1

      A z droższych te na dużych triodach.

  6. Peter pisze:

    Czy ten wzmacniacz Pathos Aurium będzie dobrym partnerem dla Final Sonorous VI? Czy moglby dodac nieco „ciepla” do kobiecych wokali?

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Raczej nie. Lampy to w poszukiwaniu tego ocieplenia dobry kierunek, ale wzmacniacze Pathos są specyficzne, stawiające przede wszystkim na szybkość i wyraźność dźwięku. Tutaj dobrym wyborem byłby PhaSt, Feliks Audio, Lucarto Audio, Ayon, duży Cayin – coś w tym stylu. Ogólnie biorąc klasyczna konstrukcja triodowa. Ale wykluczyć dobrej współpracy z Pathosem też nie można; to zawsze jest loteria, to zawsze trzeba sprawdzić odsłuchowo, bo kto wie – może akurat?

  7. Alucard pisze:

    Nawet nie wiedziałem że recenzowałeś ten… „cud” techniki. Dziwne że ktoś pamięta jeszcze o tym słaboszczaku. Chyba że on na fabrycznych lampach był tak cienki. Bo tylko na tych go słyszałem.

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Lampy mu trzeba wymienić, jak w zdecydowanej większości przypadków. A słaby nie jest, ma inny styl. Nie dla mnie takie granie, ale ma sporo zwolenników.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy