Audio Video Show 2023 – głośniki

Hotel Sobieski

   Parter i siedem pięter Sobieskiego to nie lada wyzwanie. Wąskie korytarze i na piętrach wyłącznie małe salki, więc kiedy w którejś coś sensacyjnego, zaraz nie można się dopchać. Zostałem poproszony o parę oddzielnych relacji i one będą później, a tę rozpocznę od parteru, gdzie w dużej, ale akustycznie paskudnej sali walczyło o palnę brzmieniowego pierwszeństwa Wystawy japońskie Kondo Audio Note. System, jak sami go określili obecni na miejscu twórcy „za milion dolarów”, składał się z dostarczonego przez nowego przedstawiciela marki (Nautilus) gramofonu Transrotor Turbilion, ale wyposażonego tutaj we wkładkę samego Kondo IO-XP, a reszta elektroniki także od Kondo, z monoblokami Gakuoh II na lampach 300 B w roli gwiazdy. Na tych lampach się skupię, ponieważ stanowiły clou pokazów. Te odbywały się w dwóch turach opatrzonych prelekcją; w pierwszej prezentowano system na dotąd używanych lampach z sygnaturą samego Kondo, w drugiej ten sam repertuar zjawiał się z powstałymi w kooperacji z Takatsuki. Te Takatsuki-Kondo nie są jak zwykłe Takatsuki, ale jak mi powiedziano nie są od takich droższe, mają natomiast zmienioną sygnaturę brzmienia, bardzo też różną od lamp stosowanych dotąd. Ich wyróżnikiem przede wszystkim obfitsza doza sopranów, które całkiem spuszczone ze smyczy czynią przekaz skrajnie rozwibrowanym; do tego stopnia, że aż momentami utracona zostaje kontrola, ale nie wiem czy była to bardziej wina użytego nagrania (moim zdaniem kobiecy wokal zna wybitniejsze przykłady), czy może bardziej samych lamp. Nie wnikając w to muszę przyznać, że brzmienie było z tych najniesamowitszych, więc pewnie gdyby nie ten milion, taki Kondo-tor sobie bym sprawił. Piękną trójwymiarowość gwarantowały mu tuby Avantgarde Duo GT G3, reszta była finezją i muzyką w rozedrganych emocjach.

 

 

 

 

    Nie od rzeczy będzie przeskoczyć teraz z parteru na ostatnie piętro, gdzie poprzedni opiekun japońskiego Kondo – Szemis Audio Konsultant – prezentował w dwakroć wyższym budżecie ośmiu milionów złotych pozostawione mu w dystrybucji rozłamowe brytyjskie Audio Note UK; markę wyłonioną drogą walnego konfliktu z japońską wytwórnią macierzystą przez pochodzącego z Danii dystrybutora produktów Audio Note, Petera Quortrupa. Który przywłaszczył sobie nazwę i stworzył pod nią własną firmę, dzięki temu, że Hiroyasu Kondo (1942 – 2006) nie zastrzegł prawnie nazwy swojej. (Dokładny opis historii tutaj) Biorąc w nawias ową aferę mocno trącącą skandalem, mym skromnym zdaniem Szemis błądzi, używając od kilku lat przy prezentacjach własnego pomysłu głośniki, o wyłaniającej się z których muzyce napiszę, iż czuć w niej było niezwykły potencjał, zwłaszcza poprzez precyzję i rozciągnięcie pasma, ale nie odnalazłem w tym czynnika czaru, a przede wszystkim grało zbyt krzykliwie. Być może z winy puszczonego nagania, ale mistrzowski system nawet z takim sobie radzi, a dobry opiekun marki krzykliwych (w wymiarze złej realizacji) nie powinien używać.

   Na parterze przez ścianę z Kondo grał i mu bardzo przeszkadzał Mytek, u którego szerokopasmowy rytm także był w moim odczuciu formowany zbyt ostro. Przyznam, że po topowym kombajnie tej firmy więcej oczekiwałem, niemniej to na pewno świetna maszyna, szkoda, że taka droga, a tutaj chyba nie do końca właściwie obsłużona torem.

 

 

 

 

    Opodal produkował się Tonsil, swoją produkcją jedynie pogłębiając moje niezrozumienie faktu, że tylu indywidualnych polskich producentów działających w różnej wielkości firmach rodzinnych potrafi wyciskać ze swych urządzeń brzmienia zachwycające, a duzi, nawiązujący nazwami do produkcji przemysłowej z lat 70-tych, zupełnie tego nie potrafią.

     Na potwierdzenie czego na tym samym parterze Pylon Audio i Fezz Audio odstawiali dobrą robotę, a na spotęgowanie dziwności legendarny Klipsch z wielkich tub atakował brzmieniem tak złym, że mnie dosłownie skręciło. Nie mogę tego brzmienia potraktować innymi słowy niż „spektakularna porażka”.

   U Q21 system Regi grał w porządku, ciekawie; u Faro Audio brzmiało natomiast cokolwiek dziwnie, ale także ciekawie. U Master Sound z Gold Note było natomiast za dużo basu oraz przerost pogłosu, ale ogólnie także nieźle.

 

 

 

 

    Na pierwszym piętrze u Amphiona znów dawał znać o sobie pogłos, natomiast w sali obok kolumny Franco Serblina z gramofonem Pre Audio produkowały pierwsze napotkane przeze mnie naprawdę dobre brzmienie zapuszkowane w małej salce. Przyzwoicie grało też w salce Atmosfery Dźwięku, jeszcze ciekawiej u Premium Sound.

     Ale najlepiej na tym piętrze, można powiedzieć zgodnie z tradycją, zaprezentował się maestro Sulek, partnersko współpracujący z dystrybutorem HiFi Ja i Ty. Tam monitory vintage KEF104 Reference AB z lat siedemdziesiątych finalizowały brzmienie drogiego gramofonu Reed Muse C3 z ramieniem Reed 5T i wkładką Hana MH via phono EAR 88PB i step up EAR MC4, a całe przedsięwzięcie służyło głównie prezentacji nowej serii okablowanie Sulek Red, drogiego jak cholera. To tam, w bardzo ciasnym pomieszczeniu, królowała muzyka par excellence, nad którą nie ma się co rozwodzić, gdyż była właśnie par excellence.

 

 

 

 

   Piętro wyżej, u Mozaik, grało bardzo w porządku, a w salce 218 Pro Ject prezentował przetwornik i prototypowy przedwzmacniacz – tam grało nawet wyrafinowanie.

   Cube Audio w 212 trochę basowo, ale z muzyką.

   Sound Rike w 208 – naprawdę nieźle, muzyczne danie.

    Ale najbardziej na tym piętrze podobał mi się pokój Kasoto/TR Audio, gdzie duże tuby, lampy i magnetofon Telefunken M10a dawały prawdziwy popis.

    Na pożegnanie z drugim piętrem wspomnę o legendzie legend – przywróconej produkcji prawdziwych Western Electric 300B (a nie Westex Electric). Para tych legend w cenie 1800 dolarów, tu zaaplikowanych wzmacniaczowi Western Electric 91E, dawała wyrafinowanie oraz dużą precyzję, niemniej nie był to poziom, po usłyszeniu którego miałbym ochotę wrócić na parter do Audio Note, by im powiedzieć, żeby dali sobie spokój z rasowanymi przez siebie Takatsuki. Ale kto wie jak ich Gakuoh II z tymi lampami by się sprawował? Z całą pewnością niekiepsko.

 

 

 

 

    Piętro wyżej Zen Sati postanowiło ceną przeszło miliona za same kable rozmontować na części pierwsze wrogów drogiego okablowania, tak żeby nie dało się ich już poskładać po takiej dawce wściekłości. Przy czym niezależnie od tego, że sama elektronika składała się zaledwie na ułamek podobnej kwoty, grało tam bardzo w porządku, a wyglądało wariacko.

    Dużej klasy spokojne brzmienie w pokoju 316, u CIARRY Audio Loudspeakers.

    W 314 u Sound Source grało ładnie, podobało mi się.

    Z czwartego piętra będą cztery oddzielne relacje, o które mnie poproszono, ale całkiem go nie pominę, bo u Audiopunktu głośniki Graham oferowały dobrą prezentację, a polskie WILE, które za coś mnie nie lubi i nie chce być recenzowane (pewnie za historię z ich słuchawkowym wzmacniaczem Sound Art.), prezentowało świetnie wyglądający odtwarzacz WILE Ella CD i utrzymany w tym samym klimacie wzorniczym wzmacniacz zintegrowany WILE Jazz, tworzące mariaż świetnego brzmienia z oryginalnym, rwącym wzrok wyglądem.

 

 

 

 

    Na piątym zwróciły moją uwagę małe głośniki Kii Seven, z niewielkich swych obudów oferujące dużo magii i brak zniekształceń na bazie zaskakująco wielkiej przestrzeni.

    W 501 gramofon Tentogra grał lepiej niż w 2019 – żywo, na twarz, realistycznie, operując dużymi źródłami.

    A w 502 Magneplany zdradzały duże możliwości – błyskawiczną odpowiedź, głębokie brzmienie, poczucie jego odmienności.

    Marton pod 508 grał dobrze, ale bez rewelacji.

 

 

 

 

    Niewielkie głośniki NCS Audio przy cyfrowym źródle grały analogowo i miały zaskakująco głębokie zejścia.

    Lampowe wzmacniacze Audiolaba z litewskimi głośnikami 8MM przy źródle gramofonowym grały słusznie analogowo, a usłyszana tam prezentacja perkusji okazała się rewelacją. I w ogóle rewelacyjnie tam grało, z pełnym doznaniem żywej muzyki.

    Rewelacja także pod 608 – chorwacki Backwood (głośniki aktywne) grał znakomicie pod każdym względem, trójwymiarowo, z długim wybrzmieniem.

 

 

 

 

    Wyjątkowo elegancka prezentacja też pod adresem Pełne Brzmienie Studio Hi-End, gdzie kolumny i elektronika brytyjskiego Art. Audio grały niezwykle precyzyjnym, czystym i wyrafinowanym dźwiękiem.

   Krakowskie Studio999 za źródło miało dCS Bartoka, który kolumny STENHEIM zasilał poprzez wzmacniacz Karan. Głęboka scena w małej salce, wyraźność i kontrola, zauważalna analogowość z cyfry i śpiewność mimo mocnych pogłosów, choć wszystko to nie tak niestety doskonałe, jak w ich bodaj najlepszej w Polsce sali odsłuchowej przy Bronowickiej w Krakowie.

    Tu kończę, rogu już nie trzymam i przepraszam tych wszystkich, na których odwiedzenie zabrakło sił, samozaparcia i czasu. Z pewnością do wielu miejsc nie dotarłem, gdzie w sposób godny uwagi grało, ale moce przerobowe już nie te, nie tyle też zapału.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

5 komentarzy w “Audio Video Show 2023 – głośniki

  1. Ludwik pisze:

    Piotr+Ryka napisał: „polskie WILE, które za coś mnie nie lubi i nie chce być recenzowane (pewnie za historię z ich słuchawkowym wzmacniaczem Sound Art.)”

    Z kronikarskiego obowiązku uprzejmie zapytam: który? Ragtime (recenzja w HFiM nr 3/2006) czy może Slim Pro One (recenzja w HFiM nr 2/2008)? Bardzo ciekawa firma i równie unikatowe produkty. Z uporem maniaka śledzę poczynania tego producenta, więc pytam.

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Chodzi o Ragtime. Wstępnie był umówiony na recenzję, ale zdaje się poza pierwszym egzemplarzem sprzedanym do Zakopanego (?) następne nie powstały. W każdym razie nie przyszedł. Niezależnie od tego ten jedyny znalazł się na mojej liście najlepszych słuchawkowych wzmacniaczy w historii.

  2. Sprostowanie MORE audio pisze:

    Panie Piotrze w 212 grał mój wzmacniacz MORE audio a nie Cube Audio.

  3. Sprostowanie MORE audio pisze:

    Przepraszam Panie Piotrze my oczywiście graliśmy w 122… Ciężki weekend, a może duże pragnienie żeby o nas pisano… 🙂 Pozdrawiam.

    1. Piotr+Ryka pisze:

      A – i słusznie żeście się upomnieli, bo zapomniałem napisać, a przecież w tym pokoju spotkałem konstruktora Tomasza Kursę, jego magnetofon studyjny, jego prototypowe kolumny, które odsłuchiwał z moim systemem i pytał o opinię, która z mej strony była nawet entuzjastyczna, no i właśnie ten wzmacniacz zintegrowany MORE CS100 – a wszystko to świetnie grało, na pewno powinienem był wspomnieć, tym bardziej, że mam zdjęcia. A tak przy okazji, to szukam dobrej integry do wsparcia recenzji słuchawek elektrostatycznych Dan Clark Audio CORINA, przy okazji ten MORE mógłby zarobić własną. Kontakt przez pana Tomasza, on ma mój telefon.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy