Audio Video Show 2023 – głośniki

   Ale nie zacznę od głośników, tylko telewizorów. Skoro to także Video Show, napiszą też coś o nich. Dość długo wpatrywałem się we flagowy OLED Philipsa, model 77OLED908/12 – którego orężem w walce z konkurencją nowej generacji soczewkowa matryca META OLED (LG) i jemu tylko przydana technologia oprawiania ekranu koroną świetlną Ambilight. Sprzęgnięta z procesorem wizyjnym gromada zmiennobarwnych ledów obramowuje od tyłu ekran, tworząc aktywną, dopasowującą się w czasie rzeczywistym do bycia kolorystycznym przedłużenie zawartości ekranu aurę, co wielu faktycznie skłania do wyboru tych telewizorów; niektórzy wręcz nie wyobrażają sobie używania pozbawionych tej gratki. Na przestrzeni paru minut przypatrywania na mnie to niespecjalnie działało, ale być może zżycie powoduje mocne związanie. Rzecz jasna oprócz świetlnej korony telewizory Philipsa szczycą się byciem odnośnie samej zawartości ekranu jednymi z najlepszych, minimalnie tylko ustępując w zgodnej opinii fachowców przodującym pod względem miękkości przejść tonalnych, trafności gamy kolorystycznej i siły efektu HDR telewizorom Panasonica.

    Najnowszego takiego Panasonica, tegoroczny model flagowy TX-77MZ2000, także wyposażono w drugiej generacji soczewkującą (skupiającą światło) matrycę OLED od LG, w wydaniu własnych poprawek firmy nazwaną Master Ultimate, a nie oryginalnie, wg nomenklatury samego LG, skrótem MLA (Micro Lens Array). Tę maszynę do generacji obrazu obserwowałem tylko z daleka, bo w sali gdzie była wystawiana odbywało się akurat spotkanie, tłum wkoło nie do rozgęszczenia. Z daleka widać było do maksimum nasycone barwy i rewelacyjną ostrość konturów, ale tak to już jest z tymi materiałami reklamowymi i niczego to nie przesądza, sugeruje jedynie potencjał.

    Analogicznymi materiałami reklamowymi posiłkował się telewizor, na obejrzeniu którego najbardziej mi zależało; mający nie jak Philips i Panasonic udoskonaloną samym mikrosoczewkowaniem, a generalnie całkiem nowego typu matrycę Quantum Dot OLED, wynalezioną przez Samsunga. Chodzi o flagowy dla Sony model XR-65A95L, którego dzielona tylko z Samsungiem matryca ekranowa ma zapewniać szersze pokrycie przestrzeni barw i jednocześnie wyraźnie większą ilość nitów na jednostkę powierzchni (mówiąc po ludzku – jaśniej świecić). Była ta matryca obecna już w OLED-ach Samsunga i Sony w zeszłym roku, a teraz, jako jeszcze wzmocniona, ma porażać mocą świecenia. Odbyłem dłuższą rozmowę z przedstawicielem Sony, okraszaną spoglądaniem na ekran w różnych trybach obrazu. Ten ekran rzeczywiście świecił najjaśniej, a parametry upłynniania ruchu, szczegółowości, intensywności i separacji barw budziły najwyższe uznanie. Oczywiście bez postawienia urządzenia w tryb obsługi obrazu użytkowanego normalnie, a więc często w formacie HD, a nie 4K, najczęściej też bez HDR, nie można niczego przesądzać, ale potencjał jest. Jeżeli kogoś pasjonują sceny kręcone pod słońce i lubi mocne nasycanie światłem na przykład widowisk sportowych, to tu będzie miał to na najlepszym obecnie poziomie. Te bez problemu osiągane 1200, nitów, nawet odnośnie tylko fragmentu ekranu potrafi robić wrażenie, chociaż w moim przypadku, podobnie jak to Ambilight, nie są to sprawy decydujące. Dla mnie ważna jest głębia pola wspierana złudą trójwymiarowości obiektów, naturalność odcienia skóry i niebieskości nieba, właściwy dobór bieli i płynna gradacja przejść tonalnych, także wynikająca z nich ogólna zwartość kompozycyjna oraz odporność na szaleństwa kolorystyczne serwowane przez reżyserów, że przytoczę przykłady „O północy w Paryżu” Woody Allena czy „Giulietta degli spiriti” Felliniego. Odnośnie tego wszystkiego jestem niesamowicie wybredny – wszelkie niedostatki i niedokładności mnie drażnią, zaraz potem zrażają, na dłuższy dystans męczą. Jak pod tymi względami spisuje się aspirujący do bycia liderem Sony, tego na razie nie wiem, wiem tylko, że ma potencjał i rzeczywiście najjaśniej świeci. Wiem też, że ma chłodzony ekran (tak samo jak Philips i Panasonic radiatorem za całym ekranem), tak więc wypalenia niestraszne. Ale gdyby ktoś pytał, czy bez możliwości analiz wziąłbym Panasonica czy Sony, wskazanie padłoby na tego pierwszego; mam większe zaufanie do obchodzenia się z kolorystyką przez inżynierów tej firmy. Niemniej mogę być w błędzie, to tyko zgadywanka.

     Odnośnie spraw Video jedno jeszcze dorzucę. W korytarzu Stadionu Narodowego reklamowali się profesjonalni stroiciele obrazu – reklamowali trzema ekranami eksponowanymi jeden obok drugiego: w stanie fabrycznym i wyregulowanym przez siebie tym samym telewizorem za 6 tys., pomiędzy którymi punkt odniesienia stanowił wielokroć droższy (mimo że dużo mniejszy), profesjonalny monitor Sony, używany do masteringu obrazu podczas produkcji filmów. Z trzech do ogarnięcia jednym spojrzeniem próbek tych samych scen wynikało, że zamówienie kosztującej koło tysiąca złotych usługi kalibracji profesjonalnej jest jak najbardziej sensowne. Pytaniem pozostaje, dlaczego wychodzące z fabryk telewizory są takie rozstrojone?

 

Stadion Narodowy

   Skoro już część wizyjna przeniosła nas na Narodowy, dokończmy w tej lokalizacji także spraw Audio. Błędem było wybranie się na tam w sobotę, ale w soboty wszędzie tłoczno. Optimum byłyby trzy niedziele następujące bezpośrednio po sobie, gdyż w ten dzień tłumy mniejsze, a sprzęt już odpowiednio rozgrzany. Wolno marzyć, ale to strata czasu, którego nie da się tak zaginać. Ruszyłem więc poprzez tłumy, zaglądając tylko w te miejsca, do których dało się normalnie wejść. A nie dało na przykład do sali z kolumnami Børresen, toteż z korytarza tylko słyszałem, że chyba nieźle tam grało. Cóż, ludzie lgną do pieniędzy, a tam system za cztery miliony. Nie wcisnąłem się też do sali z elektroniką Unison Research, i bardzo zadowolony z siebie porzuciłem bez prób pozostania na dłużej salę kolumn Bowers & Wilkins z elektroniką Luxmana, gdzie mi się niezbyt podobało.

 

 

 

 

– To w ogóle czegoś żeś poza słuchawkami słuchał? – spyta zirytowany czytelnik. Ano słuchałem.

    Na przykład w loży 125 zestawu przygotowanego przez EIC, gdzie wzmacniacz PCM COR napędzał kolumny Prodigy 5 w okablowaniu Kimbera. Grało przestrzennie, nastrojowo, można było przyjemnie posłuchać.

    W 122 kolumny Paradigm z procesorem Anthem AVM-90 także prezentowały godne uwagi wysokiej klasy brzmienie, wsparte nagrodą EISA.

    W 118 lubiane przeze mnie niemieckie kolumny Audio Phisic, model Cardeas, grające znów spod skrzydeł dystrybutora EIC, grały przyjemnie, nawet wybitnie, czerpiąc sygnał z elektroniki Musical Fidelity Nu-Vista.

 

 

 

 

    Z kolei w 121, ponownie EIC, które uparło się prezentować same dobre systemy, zapodało oparte na wielkich membranach kolumny FyneAudio Vintage Fifteen (za 170 tys. PLN), czerpiące sygnał z przedwzmacniacza Synthesis Roma 14 DXC oraz lampowych monobloków Synthesis Metropolis NYC500 o mocy 500 W każdy (przy cenie 60 tys. za sztukę). Rezultatem potężne brzmienie i wyczynowe słuchanie.

    Dystrybutor Audio-Connect nie chciał być gorszy i w loży nr 102 wystawił swe popisowe Diapasony z elektroniką też włoskiej Aqua Acoustic i własnym okablowaniem Albedo. Grało ostrawo, ale z klasą.

    Jeszcze wyżej z jakością poszybował łódzki Audiofast, prezentujący kolumny Wilson Audio Sasha V, biorące sygnał od dCS LINA poprzez wzmacniacz Dan D’Agostino Momentum S250 MxV. Słowa „superprecyzja” i „szczyty wyrafinowania” będą właściwym określeniem.

 

 

 

 

    Kilka słów powinienem poświęcić prezentacjom polskiej Diory i polskiej Unitry, ale z litości tego nie zrobię.

     Godne wzmianki okazało natomiast się trio Electrocompaniet, Rockpot, Transparent. Duży i melodyjny dźwięk z głębokim, eleganckim basem i całościowym naciskiem na pogłębienie dawał oczyszczający ze złych wspomnień muzyczny strumień, przynosił dużą satysfakcję.

    Rozczarowanie niestety przyniosło zaglądniecie do sali z gramofonem Sikory, gdzie dźwięk jak na tak zaawansowany technicznie gramofon był zdecydowanie zbyt twardy.

Lepiej zaprezentował się gramofon grający w sali Premium Sound, wokół którego tańczył prelegent, pokazujący zdjęcia obrazujące w bardzo dużych powiększeniach rowki płyt winylowych. Prelekcja była o zabrudzeniach i właściwym obchodzeniu z płytami, a gramofon Benny Audio Odyssey z wkładką Hana Umami Red i przedwzmacniaczem Audia Flight oraz tej firmy wzmacniaczem grał poprzez kolumny Audio Solution Figaro L2 jak na porządny gramofon przystało.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

5 komentarzy w “Audio Video Show 2023 – głośniki

  1. Ludwik pisze:

    Piotr+Ryka napisał: „polskie WILE, które za coś mnie nie lubi i nie chce być recenzowane (pewnie za historię z ich słuchawkowym wzmacniaczem Sound Art.)”

    Z kronikarskiego obowiązku uprzejmie zapytam: który? Ragtime (recenzja w HFiM nr 3/2006) czy może Slim Pro One (recenzja w HFiM nr 2/2008)? Bardzo ciekawa firma i równie unikatowe produkty. Z uporem maniaka śledzę poczynania tego producenta, więc pytam.

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Chodzi o Ragtime. Wstępnie był umówiony na recenzję, ale zdaje się poza pierwszym egzemplarzem sprzedanym do Zakopanego (?) następne nie powstały. W każdym razie nie przyszedł. Niezależnie od tego ten jedyny znalazł się na mojej liście najlepszych słuchawkowych wzmacniaczy w historii.

  2. Sprostowanie MORE audio pisze:

    Panie Piotrze w 212 grał mój wzmacniacz MORE audio a nie Cube Audio.

  3. Sprostowanie MORE audio pisze:

    Przepraszam Panie Piotrze my oczywiście graliśmy w 122… Ciężki weekend, a może duże pragnienie żeby o nas pisano… 🙂 Pozdrawiam.

    1. Piotr+Ryka pisze:

      A – i słusznie żeście się upomnieli, bo zapomniałem napisać, a przecież w tym pokoju spotkałem konstruktora Tomasza Kursę, jego magnetofon studyjny, jego prototypowe kolumny, które odsłuchiwał z moim systemem i pytał o opinię, która z mej strony była nawet entuzjastyczna, no i właśnie ten wzmacniacz zintegrowany MORE CS100 – a wszystko to świetnie grało, na pewno powinienem był wspomnieć, tym bardziej, że mam zdjęcia. A tak przy okazji, to szukam dobrej integry do wsparcia recenzji słuchawek elektrostatycznych Dan Clark Audio CORINA, przy okazji ten MORE mógłby zarobić własną. Kontakt przez pana Tomasza, on ma mój telefon.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy