Lambdy i jeszcze starsze Sigmy zawsze cieszyły się dużym szacunkiem, a jedna z najstarszych wersji, Sigma z 1977 roku, jest przez niektórych opisywana jako najlepsze pod względem przestrzennym słuchawki w dziejach. Nie mając możności sprawdzenia tej sugestii niczego na ten temat nie powiem i nie powiem także niczego na temat poprzednika obecnego lidera Lambd, modelu SR-404 Signature, ponieważ słuchałem go ledwie przez kilka minut i to ładnych parę lat temu. Jedyne, co możecie ze mnie w tej kwestii wydusić, to stwierdzenie, że były to bardzo dobre słuchawki. A skoro bardzo dobre, to następca powinien być jeszcze lepszy. Zapewne taki jest, ale od wyłożenia konkretnych przewag musimy się wstrzymać. Możemy natomiast odnieść nową Lambdę do niewiele starszej Omegi II MK2, czyli obecnego wyrobu flagowego Staksa. Mam go pod ręką i nie omieszkam celem porównawczym użyć. To oczywiście stawia przed przedmiotem recenzji dużo wyższe wymagania, bo przecież Omegi mają być lepsze już z samego założenia. Ale trudno, niech się ta Lambda broni, wszak to w końcu niemal flagowy Stax.