Recenzja: Audio-Technica ATH-W5000 „Raffinato”

Budowa i ergonomia

Audio-Technica ATH-W50003Skoro rzecz jest o muszlach, przejdźmy do spraw konstrukcyjnych. Tak się złożyło, że wszystkie trzy najbardziej znane słuchawki Audio-Techniki mają budowę  zamkniętą. Nie znaczy to bynajmniej, że firma ta nie oferuje wysokiej klasy słuchawek otwartych, oferuje je jak najbardziej i cieszą się one dużym wzięciem, jednak te naj, naj są zamknięte. Wszystkie trzy mają przy tym muszle wykonane z drewna, które w przypadku modelu L3000 oprawiono dodatkowo skórą. W L3000 i W2002 z drewna dzikiej wiśni zwanej Asada, pozyskiwanego na wyspie Hokkaido, a w W5000 z hebanu. Można zatem z marszu i bez zastanowienia powiedzieć, że te z W5000 powinny być lepsze. Wszak heban to uznany surowiec do produkcji instrumentów muzycznych (pianina choćby), a japońska wiśnia kojarzy się bardziej z narodową japońską tradycją niż z budową instrumentów. Jednak sami Japończycy utrzymują, że ich Asada wcale nie jest gorsza, wręcz przeciwnie, odznacza się wspaniałą twardością i strukturą słojów – a w dodatku ta użyta tutaj była bardzo skrupulatnie wyselekcjonowana, niezwykle starannie sezonowana i nadzwyczaj precyzyjnie obrobiona. Zapewne mają w tym swoją rację, bo opinie o L3000 i W2002 są na ogół bardziej entuzjastyczne niż o W5000, aczkolwiek spotkałem i takie, wedle których W5000 są bardziej uniwersalne i poza rockiem ogólnie od sławnego kuzyna L3000 lepsze, a do W2002 bardzo podobne. Przy okazji trzeba jeszcze zaznaczyć, że heban to pojęcie dość ogólne, odnoszące się do szerokiej gamy roślin drzewiastych, w związku z czym brak tu jednoznacznej konotacji. Ten użyty do produkcji W5000 to najprawdopodobniej heban madagaskarski, cechujący się warstwową budową, co jest wyraźnie widoczne na zdjęciach.

Poza wytwornymi hebanowymi muszlami W5000 chlubią się też umieszczonymi w nich bardzo zaawansowanymi technologicznie przetwornikami. Mają one aż53 mmśrednicy – są więc niemal tak samo duże jak te największe 56 milimetrowe z HD 800 – a poza tym wyposażono je w nowatorski system obsługi basu, zwany D.A.D.S. (Double Air Damping System), odziedziczony po modelu L3000. Na dokładkę wykonano je przy użyciu miedzi o specyfikacji 8N, czyli niebywale czystej. Za tego rodzaju miedź w interkonektach płaci się fortunę, co tylko dowodzi, że kablarzom najwyraźniej w głowach cała masa zajączków się poprzewracała.

Przetworniki owe pozostają odchylone od osi głowy, tak samo jak w nowych flagowych konstrukcjach Sennheisera i Beyerdynamica, co nie ma jednak posmaku nowatorstwa, jako że rozwiązanie takie było już wcześniej stosowane przez AKG w modelu K1000 oraz jeszcze wcześniej w niektórych elektrostatach Staxa. Ma ono, jak już parę razy pisałem, przydawać dźwiękowi naturalności odsłuchu kolumnowego, co w przypadku AKG K1000 i Beyerdynamica T1 faktycznie niezgorzej się udało, a w W5000 nie sprawia wrażenia czegoś szczególnego, chociaż faktycznie środek sceny jest nieźle wypełniony a dźwięk nie ma tendencji do przenikania w głąb głowy słuchacza, do czego przy opisie wrażeń brzmieniowych wrócę.

W sukurs temu odchyleniu przychodzi ukształtowanie padów, które są znacznie grubsze za uchem niż przed nim, co pogłębia stopień ukątowania. Same pady wykonano zaś z arcydelikatnej skórki hiszpańskich jagniąt i rzeczywiście są mięciutkie i miłe w dotyku, aczkolwiek szkoda jagniątek.

Trzeba przy tym zaznaczyć, że u W5000 przetwornik jest niebywale blisko ucha, co powinno potęgować wrażenie bezpośredniości i głębi brzmienia, bo dźwięk nie ma się tu gdzie rozpostrzeć i rozcieńczyć na wyjątkowo krótkim odcinku do błony bębenkowej, choć należy zarazem pamiętać, że kątowe ustawienie przetworników powoduje jednoczesne jego rozpraszanie na małżowinie usznej, co znowuż czyni drogę do ucha wewnętrznego bardziej skomplikowaną.

Wspomnijmy też, że pałąk nagłowny ma kształt nietypowy, składa się bowiem z dwóch klapek a nie jednolitej obejmy, pozostawiając czubek głowy wolny od ucisku i podgrzewania. Słyszałem wprawdzie nieco na takie rozwiązanie narzekań, jednak sam nie mam żadnych pejoratywnych doznań. Słuchawki siedzą na głowie dość mocno, grzeją bardzo umiarkowania i nie uciskają niemalże wcale. Wygoda jest zatem na piątkę.

Audio-Technica ATH-W50004Kabel przyłączeniowy jest długi i cienki. To cztery miedziane żyły trzymetrowej długości osłonięte kewlarem. Szkoda, że ta miedź też nie jest już gatunku 8N tylko 6N, co wydaje się posunięciem małostkowym i nielogicznym. Wszak Denon potrafił zdobyć się dla swojego flagowca D7000 na kabel z miedzi 7N bez jednoczesnego czynienia go jakimś specjalnie drogim, podczas gdy Audio-Technica stawiając na oszczędność w efekcie tylko zepsuła dobre wrażenie wywarte wysoką jakością przetwornika. Cóż, brak pomyślunku i konsekwencji jest tutaj chyba jako komentarz na miejscu. Z drugiej strony uważane powszechnie za upgrade względem standardowych kable słuchawkowe Moon Audio są z miedzi zaledwie 4N, tak więc nie cała siła jakościowa drzemie w ilości N-ów. Pozostaje jednak faktem, że zarówno L3000 jak i W2002 miały lepsze kable; L3000 srebrny a W2002 z miedzi posrebrzanej.

Ten 6-enowy kabel z W5000 jest giętki i bardzo odporny na uszkodzenia. Kończy go firmowy wtyk w postaci pozłacanego dużego jacka. Tyle na pociechę.

Słuchawki dostarczane są w eleganckiej walizeczce z porządnego tworzywa i z walizkowym uchwytem. Ładna i poręczna rzecz, szkoda trochę, że wyściełana wrzaskliwym czerwonym materiałem, zbytecznie męczącym wzrok.

Pozostaje jeszcze odnieść się do estetyki samych słuchawek. Ich hebanowe muszle wykończono jedwabistym a nie wysokim połyskiem, co według mnie przydaje im elegancji i powagi. Dla zwolenników błyskotek pozostaje wyglancowany na najwyższy połysk Denon.

Całościowo szczytowa Audio-Technica sprawia wrażenie czegoś w znacznej mierze wyjątkowego, nie pozostawiając miejsca na wątpliwości, że mamy do czynienia z wyrobem luksusowym, czego podkreśleniem ma być umieszczony na muszlach napis „Raffinato”, oznaczający po włosku „Wyrafinowany”. Surowce są rzeczywiście w najwyższym gatunku, a wykonanie staranne. Tylko ten kabel…

ath_w5000Życzą sobie za taki luksus w Polsce cztery i pół tysiąca złotych, czyli niemało. W Ameryce kiedyś też sobie nie żałowali, ustalając cenę na tysiąc sześćset dolarów. W obliczu nawału nowszych konkurentów spuszczono jednak z tonu i można tam teraz nabyć szczytową Audio-Technikę za dolarów niecałe dziewięćset. Nie cieszy się zapewne szczególnym wzięciem, bo na przyszły rok wszyscy wyglądają nowego flagowca, który powinien się pojawić z okazji 50-lecia powstania firmy.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

4 komentarzy w “Recenzja: Audio-Technica ATH-W5000 „Raffinato”

  1. Robert pisze:

    Z jakim wzmacniaczem słuchawkowym do 3500zl warto posłuchać te słuchawki? Phast, czy raczej inny?

    1. PIotr Ryka pisze:

      Raczej PhaSt.

  2. Jarosław pisze:

    Pytanie.
    Czy Dubiel audio hv-1 te słuchawki pasowały?
    Wzmacniacz obsługuje słuchawki od 30-600 Ohm.

    1. PIotr Ryka pisze:

      Wzmacniacz HV-1 był u mnie króciutko i chyba nie słuchałem go z W5000 tylko HD800, a to słuchawki o innych wymaganiach. Nie umiem powiedzieć czy się w proponowanej roli sprawdzi, mogę tylko stwierdzić, że dawne W5000 są bardzo trudne, a nowsze łatwiejsze. Tak jak w komentarzu wcześniejszym – bezpieczniejszy wydaje się PhaSt, ale może nowsze wersje Skorpiona są całkiem odpowiednie. Po prostu nie wiem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy