Recenzja: ZMF Atrium

Technologia, konstrukcja, wygoda i wygląd

    Jako się rzekło, słuchawki są dynamiczne i otwarte, i jak już nadmieniłem, membrany mają z biocelulozy. Ale zacznijmy od początku, to znaczy jak je dają. A dają w podróżnym kejsie z pancernego tworzywa o najwyraźniej innym producenckim pochodzeniu (marka Sea Horse) niż te chroniące konkurencyjne Audeze, mającym inny kształt i zatrzaski. Na kejsie etykieta z logiem ZMF i napisem TRADITIONAL CRAFT, dla wygody noszenia duży składany uchwyt, a dla bezpiecznego transportu wewnątrz grube profile z pianki. Schowane w nich słuchawki to w przypadku późnego na linii rozwojowej ZMF modelu Atrium wersja standardowa bądź luksusowa. Pierwsza oznacza muszle z niestarzonego drzewa wiśni, przekładające się na jaśniejszą, satynowo wykończoną z widocznymi słojami otokę wokół ażurowej pokrywy grilla z na czerń anodyzowanego aluminium o bardzo wymyślnym, witrażowym wręcz wzorze. Druga to już drewno starzone, zatem ciemniejsze i mniej połyskliwe, otaczające grill o identycznym wzorze, lecz ze starzonej miedzi. (Para starców od zewnątrz.) I jest też dostępna limitowana seria z drzewa cocobolo, jak również można za dopłatą obstalowywać grille i pałąk z magnezu.)

   Niezależnie od wykończenia muszle prezentują się efektownie, zwłaszcza że te witrażowe grille to rzeczywiste nawiązanie do rozety gotyckiej katedry w Amiens, osiemsetletniego cudu architektury sakralnej.   

   Na każdej muszli oprócz centralnego otworu osłoniętego grillem wyfrezowano w drzewie pięć dłuższych i trzy krótsze szczeliny bez osłonek, obsługujące wraz z tym centralnym niespotykanie rozbudowany wewnętrzny system dyfuzji dźwięku, obejmujący min. dwie warstwy filtrujące z różnej gęstości pianek i akustyczne kanały oraz lustra, jako układ czerpiący z zaawansowanej wiedzy o akustyce pomieszczeń służących za koncertowe sale. (Nie darmo Zach Mehrbach kształcił się w budowaniu akustycznych gitar i na nich koncertował.)  

    W komplecie ze słuchawkami dwa zestawy nausznic z perforowanej skórki jagnięcej, z których ten oznaczony Be² uchodzi za bardziej zaawansowany, dający dźwięk bardziej transparentny. (Ponieważ otrzymałem zestaw tylko z nim, nie mogę się do tego odnieść.) Dla osób nie mających ochoty na pady z naturalnej skóry ZMF oferuje alternatywne, można się więc chronić przed zezwierzęceniem żądając przy zamawianiu takich.   

   Muszle łączy przęsło pałąka autorskiej konstrukcji ZMF, ale z typowymi dla wielu rozwiązań karbowanymi prowadnicami regulacji wysokości muszli. Nietypowo natomiast podwieszoną skórzaną opaską nagłowną, jako z założenia mającą się oprzeć o metalowy płaskownik konstrukcji głównej, który też darzy skórką obszycia i który ma od strony głowy włożony w to obszycie mięciutki profil z karbowanej pianki, co wraz z luksusowymi padami i dobrze dobranym ukształtowaniem całości daje komfort noszenia pomimo sporej, półkilowej wagi.

 

 

 

 

   O samych przetwornikach obejmujemy wiedzą to, że są konstrukcji dynamicznej i z ramą TPE, czyli z termoplastycznych elastomerów. Że opierają swe działanie na większych niż typowe różnicach ciśnień i mocniejszym tłoczeniu dźwięku, a w ich elastomerowych oprawach funkcjonują membrany z krążków biocelulozy o średnicy ø50 mm i niesprecyzowanej grubości, za napęd mające magnesy z neodymu N52[2], czyli najlepszego z możliwych. Dowiadujemy się też jeszcze, że impedancja to dziś rzadko spotykane 300 Ω przy skuteczności 96 dB; zatem cofamy się z tą impedancją do stricte audiofilskich czasów, kiedy to słabowite mocowo urządzenia przenośne nie wyznaczały jeszcze trendu, tylko wysoka impedancja pospołu z mocnym wzmacniaczem sprawowały nad dźwiękiem lepszą, bardziej precyzyjną kontrolę. Bioceluloza, tak jak zawsze, też dobrze nam tu wróży, chociaż należy przyjąć, że nie jest aż tak wyrafinowana jak ta stanowiąca niegdyś filar brzmienia pamiętnych Sony MDR-R10. Lecz w teraźniejszych czasach stawała za znakomitymi brzmieniami o wiele tańszych AudioQuest NightHawk czy Kennerton Vali, ponownie winna się spisać.    

   Odnośnie technologii pozostała kwestia okablowania. Producent informuje, że w secie zawsze otrzymujemy dwa kable z różnymi końcówkami: standardowy z końcówką duży jack i wyższy jakościowo OFC 24AWG z 4-pinem. Kable muszą być więc odpinane i dzieje się to za pośrednictwem popularnych złącz mini-XLR, co nam pozwoli sięgać poza producenckim też po okablowanie Sulka, Luna Cables i Tonalium oraz po otrzymane ze słuchawkami dodatkowe kable marki Audeos.

    Na finał kwestia ceny. ZMF nie waha się plasować swoich słuchawek w gronie ścisłej elity i ma odnośnie tego mocne wsparcie ze strony klienteli i recenzentów. W tej sytuacji nawet cena recenzowanej teraz wersji lux, opiewająca na 16 299 PLN, wydaje się rozsądna, by nie powiedzieć atrakcyjna, skoro za tło u konkurencji mająca dwakroć wyższe u Susvar, Abyss czy Stax.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

12 komentarzy w “Recenzja: ZMF Atrium

  1. Sławek pisze:

    „Konkurencja jest tak obfita, że człowiek aż się w tym już gubi. (Choć od przybytku głowa nie boli, o osiłku przy żłobie także trzeba pamiętać.)”

    Całej wódki nie wypijesz, wszystkich słuchawek nie przesłuchasz, ale trzeba próbować!

    1. Piotr+Ryka pisze:

      No to próbuję 🙂

  2. dziunn pisze:

    Można prosić o bliższą informację na temat kabla Audeos (model). Na stronie Audeos brak takiego kabla.

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Jutro postaram się dowiedzieć. Do mnie po prostu trzy przyszły.

  3. Audeos pisze:

    Są to przewody oparte o 8 żył (produkowanej dla nas) miedzi UP-OCC w geometrii litz type 6, z rdzeniem nylonowym. Wariant z czystej miedzi, miedzi posrebrzanej oraz hybryda pół na pół. Lutowane odpowiednio dobraną cyną (dodatkowo nieco zmodyfikowaną), konfekcjonowane kilkoma markami wtyków (zależnie od wariantu – Furutech, Plussound, Ranko, AECO).
    Wkrótce (przewodnik już czeka) dojdzie wariant z czystego srebra (podobnie jak w/w – type 6 litz, UP-OCC).
    Przewody są oferowane od dłuższego czasu, ale na stronę trafią dopiero na dniach (ostatnie szlify – zdjęcia, wybór wariantów).
    Ceny są bardzo przystępne, okolice 1500 zł. za warianty miedziane / posrebrzane. Z czystego srebra jeszcze nie został wyceniony, zależnie jakie wtyki zostaną wybrane.

    1. Sławek pisze:

      Grzebałem trochę na stronce. Tylko długości kabla nie ma, a to dość istotny parametr…

  4. Andre pisze:

    Atrium… Czy to może być dobry wybór dla fana Audioquest Nighthawk ? W sensie coś podobnego tylko lepszego technicznie?
    Kiedy recenzja? ZMF Cardela ?

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Do pewnego stopnia, ale to nie są takie same słuchawki pod każdym względem lepsze. Na przykład bas będzie trochę mniej potężny, za to przestrzeń ciekawsza. Jednoznacznie lepsze słuchawki to dopiero T+A Solitaire P albo RAAL. Ale to też będzie miało niuanse, bo NightHawk są bardziej relaksacyjne, na długi dystans mniej męczące. Pomijając to wszystko można jednak powiedzieć: tak, te Atrium są podobne a lepsze.

      1. Andre pisze:

        A Sony MDR-Z1R?

        1. Piotr+Ryka pisze:

          Dawno tych Sony nie słuchałem, ale moim zdaniem ZMF bardziej przypominają NH.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy