Recenzja: WOO AUDIO WA33

Audiencja

I cztery małe sterujące, wszystko na podzielonej obudowie.

  Skromny garnitur lamp – bo tak go przecież trzeba określić – pomimo sprytu z doborem sterujących i nie najgorszych z możliwych (tymi Sino) triod mocy, oznacza w przypadku WOO AUDIO WA33 spore ograniczenia. Nie udało się niestety powtórzyć sukcesu EAR Yoshino odnośnie wzmacniacza V12, gdzie tanie lampy nieznanego pochodzenia (brak fabrycznych oznaczeń) to bezapelacyjny sukces. Słuchaniu WA33 towarzyszyła rosnąca w miarę ilości sprawdzonych słuchawek świadomość, że zastosowane lampy do jednych się nadają, do innych już nie bardzo. I na pewno chodzi o lampy; za dobrze na nich się znam, żebym mógł się pomylić. A wszystko, oczywiście, w odniesieniu do najwyższych poziomów jakości, których oczekujemy od tak kosztownego wzmacniacza. Przejdźmy do konkretnych przykładów.

Najmniej okazały się pasować słuchawki Audio-Technica ATH-L5000, ale to przypadek odrębny. Właściciel zastąpił w nich oryginalne pady kupionymi od Brainwavz i oryginalny kabel kupionym od Norne Audio (model Silvergarde 4), czym moim zdaniem zepsuł brzmienie, czyniąc je wprawdzie bardziej przenikliwym, lecz melodycznie chaotycznym. Nie odnalazłem oryginalnej znakomitości z czasów pisania recenzji ani we własnym systemie przykomputerowym, ani w recenzowanym wzmacniaczu Woo. Stosunkowo najlepiej radził sobie Twin-Head, ale to też nie było to. Zbyt lekkie i zbyt sopranowe; przestrzenne, ale nie dość uporządkowane brzmienie, stanowiło wg mnie regres względem oryginalnej świetności. Niemniej fakt, że lampy Twin-Head (dziesięć – same najlepsze), radziły sobie od tych z Woo znacznie lepiej, zwłaszcza odnośnie kultury sopranów, stanowił jasny sygnał. (Właściciel L5000 poniewczasie poinformował mnie, że one prędko tracą jakość, gdy nie są używane. Nie wiedząc o tym nie używałem, stąd pewnie sytuacja.)

Tak się akurat złożyło, że pierwsze w ruch poszły słuchawki niepasujące, bowiem drugimi użytymi były Dan Clark Audio STEALTH. Też z nieoryginalnym kablem, lecz w ich przypadku Tonalium zastępujący oryginalny VIVO był przy obu moich wzmacniaczach jednoznacznym sukcesem. Niemniej to też słuchawki specyficzne – podbite sopranowo oraz szalenie szczegółowe. Co w razie zapanowania nad tym podbiciem daje im szansę zabłysnąć, jako że wówczas pozostaje sama ta super szczegółowość oraz niezwykle urodziwe pogłosy, razem dające popis bogactwa i urody. – W tych słuchawkach więcej się dzieje niż u większości innych i dzianie to ma wspaniałą ekspresję, lecz to jest dziki koń, niełatwo nad nimi zapanować.

Możemy regulować impedancję i wstępny poziom wzmocnienia.

I tanie lampy WA33 sobie nie poradziły – podbicia sopranowego poskromić im się nie udało, szaleństwo brzmieniowego bogactwa nie pogalopowało we właściwą stronę. Zarówno z Twin-Head przy odtwarzaczu, jak i z Phasemation przy komputerze, słuchawki flagowe Dana Clarka układały się w lepszą całość.

Zaniepokojony dwiema pod rząd porażkami sięgnąłem po Abyss 1266, jako te, o których wieść niesie, że do tego wzmacniacza wyjątkowo pasują. Do nich jednak wrócę za chwilę – najpierw odbębnię rozczarowanie trzecie. Niewielkie już tym razem, bo w sumie dobrze grało, niemniej na tle L5000 i STEALTH, z oryginalnym kablem grające HiFiMAN HE-R10P, okazały się na odmianę za spokojne. Nie dość imponująco rozwijała się ich wielka przestrzeń i jednocześnie grały trochę nosowo, nieco stłumionym dźwiękiem. Dość mnie to rozbawiło, bo lepsze lampy mocy Twin-Head (Emission Labs 45᾽„mesh”) potrafiły wyższą kulturą poskramiać szalejące soprany Audio-Techniki i Dan Clark, a powściągnięte HE-R10P wyzwalać. Ale po to są lepsze lampy, żeby z wszystkim sobie poradzić.

Wróćmy do Abyss 1266 w najnowszej ich odsłonie. Darowałem sobie ich kabel standardowy, od razu sięgając po dwa tysiące dolarów kosztujący Superconductor HP. Rzeczywiście – internetowa fama się nie myli, te słuchawki do WOO AUDIO WA33, nawet w przypadku najtańszego garnituru lamp, bardzo dobrze pasują. Zjawiło się brzmienie pełne, melodyjne, nośne, transparentne i potęgowe. Sycące masą i basową mocą, cieszące przejrzystością, ujmujące melodyjnością. Wszystkie pożądane jakości pasowały do siebie jak płatki kwiatu – urodziwe, z precyzją rozłożone i pasujące wielkością. Z najwyższą przyjemnością uszy chłonęły wszelki repertuar i taki zestaw (WOO AUDIO WA33 z Abyss 1266) to dobrze zainwestowane, mimo że bardzo duże pieniądze. Ale czy da się lepiej?

Jest funkcja przedwzmacniacza i jest symetryczność.

Da się. Dopiero co odesłane AKG K1000, wyposażone teraz w kabel Entreq Olympus, dowodziły tego niezbicie, pomimo surowego jeszcze kabla. A gdyby tak?… Oferowany przez samego wytwórcę Abyss, firmę JPS Labs (która od kabli zaczynała) ich bardzo drogi Superconductor HP okazał się ustępować użytemu po nim Tonalium. Dzięki któremu wystrzeliły soprany i uwolniła się wraz z tym plejada brzmień drobniejszych, tłumiona wcześniej niższym brzmieniem. Przekaz wzbogacił się, a sopranowa addycja nie przekroczyła punktu równowagi, tylko obniżone poprzednio brzmienie zbliżyła do idealnego. Mnie w każdym razie słuchało się z Tonalium dużo lepiej – stało się dużo żywiej. I stało jednocześnie tak, że przejścia z Abyss na K1000 (napędzane Twin-Head i Croftem) ukazywały teraz cechy niewygrzania Olympusa: nazbyt kremowe światło, trochę powściągane soprany, dosyć wyraźne ocieplenie, niecałkowitą przejrzystość i pewne spowolnienie.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

15 komentarzy w “Recenzja: WOO AUDIO WA33

  1. miroslaw+frackowiak pisze:

    Wzmacniacz…lipa….drogi,bez dobrych lamp i jeszcze strasza podwyzkami w przyszlym roku,nie napedza odpowiednio wszystkich sluchawek i to za $17000 ze slabymi lampami,kto bedzie to badziewie kupowal? i jeszcze te( 10W) a co to za osiagniecie,kiedy Cary 300B ma( 15W ) od 25-lat, swiat na glowie stana z tymi cenami i wzmacniaczami, ktore nie lepiej graja niz stare dobre wzm retro…

    1. Sławek pisze:

      Całkowita zgoda, nic dodać, nic ująć…

    2. Piotr+Ryka pisze:

      Cary ma moc 15W jako sumę obu kanałów. Tak naprawdę ma 2 x 7,5W, chyba że się go przerobi na 300B-XLS. I Cary też sprzedają z marnymi lampami, a na dodatek ma w środku nierównej długości ścieżki sygnału w kanałach, co trzeba samemu poprawiać, jeśli się chce uzyskać naprawdę świetne brzmienie. Całe okablowanie trzeba mu zmienić i wszystkie kondensatory, rezystory, lampy. Dopiero wówczas gra świetnie. Wszystko to razem kosztuje kupę pieniędzy, także podwaja cenę. I jeszcze trzeba znaleźć kogoś, kto umie to fachowo zrobić, a to dopiero trudne.

      1. miroslaw+frackowiak pisze:

        W twojej recenzji piszesz w samych pochwalach o podstawowym modelu Cary 300B
        https://hifiphilosophy.com/recenzja-cary-audio-cad-300-sei/?caly-artykul=1
        Nawet o lampach JJ300B ze akurat bardzo pasuja do tego wzm i firma go produkujaca nawet niezle je dobrala ,do charakteru grania tego wzm.Nie bedziemy mowili o zwariowanych tuningowych zabawach ,bo to zabawa dla zwariowanych i boatych audiofili…..

        1. Piotr+Ryka pisze:

          Możesz sobie nie mówić o poprawianiu Cary, ale to z twojej strony wyparcie oczywistej potrzeby.
          A Cary rzeczywiście jest bardzo dobrym wzmacniaczem, zwłaszcza że jego duże triody nie pracują w układzie push-pull. Wykonanie melodyjnie grającego wzmacniacza push-pull jest trudne i mało komu się udało, ale Tim de Paravicini pokazał, że można to zrobić nawet bez użycia najlepszych lamp vintage.
          Poza tym lampy JJ są lepsze od Electro-Harmonix, co jednak nie przeszkodziło firmie Cary przez pewien czas tych właśnie E-H w Cary 300B wkładać. Montowali co w ręce im wpadło i nawet nie chce mi się sprawdzać, co aktualnie montują.
          Kto tego Cary ma, powinien kupić któreś z gatunkowych lamp 300B, inaczej sam siebie z najlepszego brzmienia okrada. To samo tyczy jego sterujących; pisałem, których trzeba użyć. Jak to w brzmieniowych szczegółach wygląda, o tym można sobie na tym serwisie poczytać, wystarczy wpisać w wyszukiwarkę „cary”.

    3. Michal Pastuszak pisze:

      Mamy tutaj do czynienia ze wzmacniaczem lampowym jakby nie bylo, ktorego wlasciwe granie jest w jakiejs mierze definiowane przez jakosc wsadzonych baniek, no chyba ze urzadzenie zostalo zoptymalizowane pod konkretne, tanie lampy. Tutaj raczej tak nie jest skoro sam producent oferuje sporo drozsze zamienniki i do recenzji moim zdaniem powinny rowniez i takie trafic aby mozna bylo okreslic potencjal wzmacniacza z 'dolu’ i z 'gory’. Od takiego WA33 za 40kPLN z lampami fabrycznymi wolalbym (bo sa cenowo atrakcyjniejsze, a nie odstaja jakos sonicznie o ile w ogole) kilka tanszych lampowcow (oba Cayiny: HA-300 i jeszcze tanszy HA-6A), co nie znaczy ze omawiany model z jakimis Psvane/Takatsuki nie wydalby mi sie jednak calosciowo bardziej wartosciowy pomimo, ze i sporo jeszcze drozszy, ale tego sie juz potencjalny klient nie dowie odwiedzajac salon, ani czytajac recenzje modelu wyjsciowego.

      Wersja Elite czy tez JPS (okablowanie wewnetrzne) maja zdaje sie te same najtansze lampy, a jedynie lepsze/drozsze podzespoly elektroniki.

  2. Piotr+Ryka pisze:

    Odnośnie jeszcze ceny, to trzeba pamiętać, że wzmacniacz Woo powstaje w Nowym Jorku, gdzie dwadzieścia tysięcy dolarów to dla wielu śmiesznie małe pieniądze. Noclegi w niektórych hotelowych apartamentach kosztują więcej.

  3. Andrzej pisze:

    nieważna cena ale powinien grac ze wszystkimi sluchawkami, jezeli moge cos zasugerowac prosze posluchac na nim hd 600 ( ciekawe doswiadczenie )

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Jutro posłucham. Wzmacniacz gra oczywiście z każdymi słuchawkami, ale słabsze lampy, zwłaszcza w kombinacji push-pull, to z reguły duże ograniczenie jakościowe w wielu przypadkach.

      1. Piotr+Ryka pisze:

        Posłuchałem z Sennheiser HD 560S, bo okazało się, że HD 600 córka pożyczyła. Moim zdaniem grało bardzo dobrze, jak na tak niedrogie słuchawki naprawdę świetnie. Potężna energia w dźwięku, trzymanie rytmu, efektowne wybrzmienia. Doskonała współpraca, czego proroctwem było jeszcze lepsze granie z HD 800. Pewnie, że wokale słabsze niż u słuchawek high-endowych, ale też dobre, zajmujące.

  4. Pawel pisze:

    U nas w sklepie sprzedaliśmy kilka sztuk WA33, w tym również egzemplarze Elite Edition.
    Klienci wybierali do topowych słuchawek odsłuchując przeróżne konstrukcję rożnych producentów, w tym konstrukcje tranzystorowe.
    Czemu akurat wybrali WA33 ? Na pewno spełnij ich oczekiwania.
    Sam wzmacniacz to jedno, natomiast dobór odpowiedniego źródła, DACa czy kabli może wiele wnieść do toru audio. I o tym należy pamiętać.

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Jeżeli komuś się udało dzięki lepszemu źródłu i kablom przeistoczyć lampę 2A3 Electro-Harmonix w 2A3 Emission Labs, to szczerze gratuluję. Dopóki WA33 jest u mnie, można podejść i porównać ze zmodyfikowanym Twin-Head przy tym samym źródle. Można także posłuchać referencyjnych słuchawek AKG K1000, o których wspominam w recenzji. Tak nawiasem, o czym w recenzji nie piszę, Woo był też odsłuchiwany z czekającym na recenzję Aurenderem za ponad sześćdziesiąt tysięcy.

      WA33 dostał jako wsparcie kabel zasilający Acpustic Zen Gargantua i interkonekt Tellurium Q Black Diamond XLR. (Odtwarzacz grał z kablem zasilającym za dwadzieścia pięć tysięcy.) Stał Woo na audiofilskim stole, przed każdym słuchaniem był pod prądem i napędzał któreś słuchawki przez wiele godzin.

      Ale o co w ogóle chodzi? Czy nie napisałem, że z wieloma grał znakomicie, a z jednymi rewelacyjnie? Niemały sukces, jak na tak słaby zestaw lamp. Nic też nie stało na przeszkodzie, by dać do przetestowania wersję „Elite”, albo jakiś lepszy set lamp. Nic też nie stoi, by jeszcze to zrobić.

      A czy coś spełnia czyjeś oczekiwania, czy nie, to zależy głównie od oczekiwań. Także od tego, z czym się porównuje.

      1. Paweł pisze:

        Oczywiście, że lepsze lampy są w stanie sprzęt wznieść na inny pułap. Tutaj zawsze można eksperymentować. U nas klienci odsłuchiwali jedynie wersję standard. A Ci, którzy kupili wersję Elite, podejmowali decyzje na podstawie odsłuchu wersji Standard. Nawiasem mówiąc jest jeszcze wersja JPS edition oraz Elite JPS Edition, odpowiedniki wcześniej wymienionych ale oczywiście droższe.

        Mój wpis nie miał podtekstu krytyki a stwierdzenie faktu, że sprzęt się broni.

        Osobiście uważam, że czy się użyje kabli za 25k czy źródła za 60k, to nie znaczy że zawsze będzie lepiej. Nie ma to znaczenia na ile producent wycenia swoje graty bo nawet bardzo drogi sprzęt w nieodpowiednim torze może spieprzyć końcowy efekt, a już na pewno dać inny od oczekiwanego przez konkretnego klienta.

        1. Piotr+Ryka pisze:

          Nie miałem zamiaru szokować cenami, wyczułem jednak pewną krytykę. Używam rzeczy sprawdzonych, zdolnych przywołać wspaniałe brzmienie. Sprawdzony jest także odtwarzacz CD, który ma wymieniony zegar, dodany transformator, niedostępne niestety od dawna kondensatory Black Gate. A drogi przewód zasilający i podstawki Keplera wyjątkowo dobrze mu służą.
          Sumarycznie raz jeszcze mogę stwierdzić: obsadzanie tak kosztownego i zaawansowanego technicznie wzmacniacza przeciętnymi lampami to nieporozumienie. Chyba jedynie chciwością producenta można tłumaczyć fakt, że za przyzwoitej jakości 2A3 liczy sobie oddzielnie, a lampę prostowniczą proponuje albo najsłabszą, albo za dużą dopłatą najdroższą. Woo może sobie oczywiście prowadzić swoją politykę jak mu się żywnie podoba, ale ja, jako recenzent, jestem od jej krytykowania, jeżeli na to zasługuje. Sam wzmacniacz jest w porządku i bardzo dobrze, że powstał, ale takie w nim lampy to nieporozumienie. Dlaczego Lampizator, Ayon, Cayin mogą dawać od razu lepsze, a Woo nie? Sami się przez to stawiają w gorszym położeniu. No chyba, że wszędzie tam, gdzie można tego WA33 posłuchać, są na miejscu wszystkie komplety lamp i słuchający może sobie wybierać. Ale tak, zdaje się, nie jest. I sam też takiej możliwości nie miałem.

  5. szczygieł pisze:

    Dobry Night
    To chyba już taka pora.

    Zawsze można wybrać lepsza wersję. Nie każdy ocenia sprzęt z perspektywy Pana Piotra. Da większości z Nas to będzie i tak nowe przeżycie.

    Może nie jest to WA55 🙂 ale u mnie daje radę 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy