Recenzja: WOO AUDIO WA33

Budowa

Aż cztery lampy mocy.

   Częstym zwyczajem takich maszyn jest funkcja przedwzmacniacza. U WA33 też obecna i zrealizowana w wersji symetrycznej. Wiceflagowy wzmacniacz słuchawkowy/przedwzmacniacz Woo Audio wyposażono w dwa wejścia symetryczne i jedno niesymetryczne oraz solowe symetryczne wyjście. Bateria trzech wejść i pojedynczego wyjścia okupuje całą tylną ściankę sekcji lampowej, piętrzącej się nad układem zasilania. Ale tu zaskoczenie. Kto miałby za oczywistość (jak ja na przykład miałem) osobność obu sekcji, ten podczas wypakowywania zostanie zaskoczony. Sekcje wydające się stać luźno na sobie, w rzeczywistości są zespolone. Pięć czarnych walców pomiędzy nimi to nie nóżki, tylko na trwałe przytwierdzone walcowate elementy łączące, przez które poprowadzono przewody. Nie ma w tej sytuacji wielożyłowego kabla łączącego sekcje od zewnątrz, jak było w WA5LE, którym to brakiem Woo Audio się szczyci, pisząc o zespoleniu metodą Internal Coupling Architecture (ICA), pozwalającą skracać ścieżki sygnału oraz kanały zasilania, tym samym zmniejszać zakłócający wpływ pól magnetycznych. 

Górna sekcja z lampami ma na froncie, idąc od lewej, przełącznik trybów PRE/słuchawkowy wzmacniacz, dwuzakresowy (Hi/Low) wybór impedancji, potężny potencjometr, selektor wejść i Hi/Low wybór wzmocnienia. Sekcja pod nią ma w centrum podświetlany włącznik główny (i jedyny zarazem, nie ma drugiego z tyłu). Po lewej podświetlanego kółka włączającego bardziej rozbudowane z dwóch symetrycznych wyjście słuchawkowe 2 x 3-pin, po prawej częściej spotykany symetryczny czteropin i niesymetryczny duży jack. Tak więc dół to nie samo zasilanie; tam wprawdzie doprowadzamy kabel zasilający, tam obok niego na tylnej ściance obrotowy selektor napięć 110/230/240V, ale z przodu są słuchawkowe wyjścia, więc i zapewne wewnątrz transformatory wyjściowe.     

Obudowy mogą być srebrne albo czarne i niezależnie od koloru wykonane z wyjątkowo grubego aluminium. Ładnie zaokrąglonego na wszystkich narożach i efektownie wykończonego anodyzowaniem; obudowy wzmacniaczy Woo Audio zawsze sprawiają świetne wrażenie, dodatkowo wzmacniając efektowną wizualnie fakturę sympatycznym dotykiem. Pozytywne wrażenia potęguje całościowy rozmiar, masywność i cztery lampy 2A3, których łączna moc 10 W jest wyjątkowo duża i regulowana z godnością kręcącym się pokrętłem.

W dodatku to duże triody 2A3.

Ogólnie biorąc dostajemy wszystko to, co słuchawkowy wzmacniacz klasy szczytowej powinien oferować; na upartego można mu tylko wytknąć, że przy tak wysokiej cenie powinien mieć w komplecie przejściówkę z 4-pin, lub jeszcze lepiej z 2 x 3-pin, na gniazdo 4,4 mm Pentaconn, które spopularyzowało się już po powstaniu WA33 (2016). To jednak drobiazg – kupujących tak drogą maszynę samych stać będzie w razie potrzeby na uzupełnienie. Ewentualnie można jeszcze wspomnieć o braku regulatora wyważenia kanałów, lecz przydaje się on tak rzadko, że w sumie lepiej go nie mieć i dzięki temu nie komplikować nad potrzebę ścieżki sygnału.

Okazująca się być trwałym zespoleniem dwóch korpusów pancerna maszyna Woo Audio waży 22,7 kg i ciągnie na swe potrzeby ze ściany 150 W drożejącej z dnia na dzień energii, rozgrzewając się przy tym jak piec. W oczy rzuca się całościową masywnością i czterema triodami 2A3 oraz rozdzielającą ich pary prostowniczą 5U4G (alternatywnie z 274B). Jak one dużą i też usytuowaną za czterema sterującymi 6C45PI, wziętymi jako dobre i tanie sterujące triody z sowieckich zapasów wojskowych. Tym samym unikamy kosztownej zabawy w poszukiwanie jak najlepszych ECC88, zastępując ją nieco tańszym nabyciem od samego Woo Audio czterech 417A/5842, sygnowanych przez Raytheona, Western Electric lub General Electric. I to jednak nie będzie zabiegiem tanim, zapłacimy około $1000. Dwa i pół raza więcej przyjdzie zapłacić za komplet wyższej klasy 2A3 od KR-Audio lub z grubsza tyle samo (czyli $1000) za komplet Psvane Acme (z własnego doświadczenia mogę natomiast polecić 2A3 Emission Labs „mesh”). Zastępstwo siermiężnej Sino luksusową Takatsuki 274B zmusi do wyłożenia kolejnych $1250, sam natomiast ponownie polecę Emission Labs, co wyjdzie o połowę taniej. Trzeba niestety jeszcze wtrącić uwagę z gatunku uwag smutnych – w dobie ciągnącej się drugi rok pandemii, rozkręcającego energetycznego kryzysu i nasilającej w następstwie tego drożyzny, samo Woo Audio i wszyscy inni zapowiadają po Nowym Roku podwyżki.

Odnośnie zawartości technicznej można powiedzieć tyle, że moc czterech 2A3 wychodzi tu poprzez transformatory wyjściowe, więc to nie non-OTL. Co dać powinno wzrost dynamiki, natomiast niekoniecznie muzykalność i kulturę. W tej sytuacji jak najlepsze lampy wydają się czymś pożądanym, a my sprawdzimy, jak sprawy stoją pod ich standardową nieobecność. I rzecz w tym wszystkim najlepsza – ten wzmacniacz oferuje aż dziesięć watów lampowej mocy dużych triod. Wyborna sprawa – najwyższą jakość z tranzystorów osiągnąć zwykle trudniej, zwykle po jeszcze wyższych kosztach. (Może będziemy to testować odnośnie wzmacniacza Empoleum, ale nie obiecuję.) Ta duża moc gwarancją całkiem innego brzmienia – takiego, do którego wzdychasz, nawet gdy jeszcze o tym nie wiesz. Kopnięcie mocą to jedna z najlepszych rzeczy, jakie mogą spotkać słuchawki, co w dobie popularności planarnych ma jeszcze większe znaczenie.

I duży prostownik 5U4G.

Dorzućmy, że bardzo niskie jak na wzmacniacz lampowy, szacowane na zaledwie 0,05% zniekształcenia THD, sugerują rodzinę układów push-pull, odnośnie czego producent się zbytnio nie wywnętrza, wspominając jedynie o klasie A, triodach bezpośrednio żarzonych oraz montażu point-to-point. Odstęp pomiędzy szumem a sygnałem, wynoszący aż 95 dB, to push-pull zdaje się potwierdzać, w tej sytuacji trzeba pamiętać, by lampy były dobrze sparowane. (Tym bardziej nie kupujemy ich na sztuki i nie łączymy używanych z nowymi.)

Lepszymi lampami nie dysponuję (mam lepszą, ale parę), natomiast gamą świetnych słuchawek, owszem. W tej gamie są najlepsze planarne, będziemy mieli używanie.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

15 komentarzy w “Recenzja: WOO AUDIO WA33

  1. miroslaw+frackowiak pisze:

    Wzmacniacz…lipa….drogi,bez dobrych lamp i jeszcze strasza podwyzkami w przyszlym roku,nie napedza odpowiednio wszystkich sluchawek i to za $17000 ze slabymi lampami,kto bedzie to badziewie kupowal? i jeszcze te( 10W) a co to za osiagniecie,kiedy Cary 300B ma( 15W ) od 25-lat, swiat na glowie stana z tymi cenami i wzmacniaczami, ktore nie lepiej graja niz stare dobre wzm retro…

    1. Sławek pisze:

      Całkowita zgoda, nic dodać, nic ująć…

    2. Piotr+Ryka pisze:

      Cary ma moc 15W jako sumę obu kanałów. Tak naprawdę ma 2 x 7,5W, chyba że się go przerobi na 300B-XLS. I Cary też sprzedają z marnymi lampami, a na dodatek ma w środku nierównej długości ścieżki sygnału w kanałach, co trzeba samemu poprawiać, jeśli się chce uzyskać naprawdę świetne brzmienie. Całe okablowanie trzeba mu zmienić i wszystkie kondensatory, rezystory, lampy. Dopiero wówczas gra świetnie. Wszystko to razem kosztuje kupę pieniędzy, także podwaja cenę. I jeszcze trzeba znaleźć kogoś, kto umie to fachowo zrobić, a to dopiero trudne.

      1. miroslaw+frackowiak pisze:

        W twojej recenzji piszesz w samych pochwalach o podstawowym modelu Cary 300B
        https://hifiphilosophy.com/recenzja-cary-audio-cad-300-sei/?caly-artykul=1
        Nawet o lampach JJ300B ze akurat bardzo pasuja do tego wzm i firma go produkujaca nawet niezle je dobrala ,do charakteru grania tego wzm.Nie bedziemy mowili o zwariowanych tuningowych zabawach ,bo to zabawa dla zwariowanych i boatych audiofili…..

        1. Piotr+Ryka pisze:

          Możesz sobie nie mówić o poprawianiu Cary, ale to z twojej strony wyparcie oczywistej potrzeby.
          A Cary rzeczywiście jest bardzo dobrym wzmacniaczem, zwłaszcza że jego duże triody nie pracują w układzie push-pull. Wykonanie melodyjnie grającego wzmacniacza push-pull jest trudne i mało komu się udało, ale Tim de Paravicini pokazał, że można to zrobić nawet bez użycia najlepszych lamp vintage.
          Poza tym lampy JJ są lepsze od Electro-Harmonix, co jednak nie przeszkodziło firmie Cary przez pewien czas tych właśnie E-H w Cary 300B wkładać. Montowali co w ręce im wpadło i nawet nie chce mi się sprawdzać, co aktualnie montują.
          Kto tego Cary ma, powinien kupić któreś z gatunkowych lamp 300B, inaczej sam siebie z najlepszego brzmienia okrada. To samo tyczy jego sterujących; pisałem, których trzeba użyć. Jak to w brzmieniowych szczegółach wygląda, o tym można sobie na tym serwisie poczytać, wystarczy wpisać w wyszukiwarkę „cary”.

    3. Michal Pastuszak pisze:

      Mamy tutaj do czynienia ze wzmacniaczem lampowym jakby nie bylo, ktorego wlasciwe granie jest w jakiejs mierze definiowane przez jakosc wsadzonych baniek, no chyba ze urzadzenie zostalo zoptymalizowane pod konkretne, tanie lampy. Tutaj raczej tak nie jest skoro sam producent oferuje sporo drozsze zamienniki i do recenzji moim zdaniem powinny rowniez i takie trafic aby mozna bylo okreslic potencjal wzmacniacza z 'dolu’ i z 'gory’. Od takiego WA33 za 40kPLN z lampami fabrycznymi wolalbym (bo sa cenowo atrakcyjniejsze, a nie odstaja jakos sonicznie o ile w ogole) kilka tanszych lampowcow (oba Cayiny: HA-300 i jeszcze tanszy HA-6A), co nie znaczy ze omawiany model z jakimis Psvane/Takatsuki nie wydalby mi sie jednak calosciowo bardziej wartosciowy pomimo, ze i sporo jeszcze drozszy, ale tego sie juz potencjalny klient nie dowie odwiedzajac salon, ani czytajac recenzje modelu wyjsciowego.

      Wersja Elite czy tez JPS (okablowanie wewnetrzne) maja zdaje sie te same najtansze lampy, a jedynie lepsze/drozsze podzespoly elektroniki.

  2. Piotr+Ryka pisze:

    Odnośnie jeszcze ceny, to trzeba pamiętać, że wzmacniacz Woo powstaje w Nowym Jorku, gdzie dwadzieścia tysięcy dolarów to dla wielu śmiesznie małe pieniądze. Noclegi w niektórych hotelowych apartamentach kosztują więcej.

  3. Andrzej pisze:

    nieważna cena ale powinien grac ze wszystkimi sluchawkami, jezeli moge cos zasugerowac prosze posluchac na nim hd 600 ( ciekawe doswiadczenie )

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Jutro posłucham. Wzmacniacz gra oczywiście z każdymi słuchawkami, ale słabsze lampy, zwłaszcza w kombinacji push-pull, to z reguły duże ograniczenie jakościowe w wielu przypadkach.

      1. Piotr+Ryka pisze:

        Posłuchałem z Sennheiser HD 560S, bo okazało się, że HD 600 córka pożyczyła. Moim zdaniem grało bardzo dobrze, jak na tak niedrogie słuchawki naprawdę świetnie. Potężna energia w dźwięku, trzymanie rytmu, efektowne wybrzmienia. Doskonała współpraca, czego proroctwem było jeszcze lepsze granie z HD 800. Pewnie, że wokale słabsze niż u słuchawek high-endowych, ale też dobre, zajmujące.

  4. Pawel pisze:

    U nas w sklepie sprzedaliśmy kilka sztuk WA33, w tym również egzemplarze Elite Edition.
    Klienci wybierali do topowych słuchawek odsłuchując przeróżne konstrukcję rożnych producentów, w tym konstrukcje tranzystorowe.
    Czemu akurat wybrali WA33 ? Na pewno spełnij ich oczekiwania.
    Sam wzmacniacz to jedno, natomiast dobór odpowiedniego źródła, DACa czy kabli może wiele wnieść do toru audio. I o tym należy pamiętać.

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Jeżeli komuś się udało dzięki lepszemu źródłu i kablom przeistoczyć lampę 2A3 Electro-Harmonix w 2A3 Emission Labs, to szczerze gratuluję. Dopóki WA33 jest u mnie, można podejść i porównać ze zmodyfikowanym Twin-Head przy tym samym źródle. Można także posłuchać referencyjnych słuchawek AKG K1000, o których wspominam w recenzji. Tak nawiasem, o czym w recenzji nie piszę, Woo był też odsłuchiwany z czekającym na recenzję Aurenderem za ponad sześćdziesiąt tysięcy.

      WA33 dostał jako wsparcie kabel zasilający Acpustic Zen Gargantua i interkonekt Tellurium Q Black Diamond XLR. (Odtwarzacz grał z kablem zasilającym za dwadzieścia pięć tysięcy.) Stał Woo na audiofilskim stole, przed każdym słuchaniem był pod prądem i napędzał któreś słuchawki przez wiele godzin.

      Ale o co w ogóle chodzi? Czy nie napisałem, że z wieloma grał znakomicie, a z jednymi rewelacyjnie? Niemały sukces, jak na tak słaby zestaw lamp. Nic też nie stało na przeszkodzie, by dać do przetestowania wersję „Elite”, albo jakiś lepszy set lamp. Nic też nie stoi, by jeszcze to zrobić.

      A czy coś spełnia czyjeś oczekiwania, czy nie, to zależy głównie od oczekiwań. Także od tego, z czym się porównuje.

      1. Paweł pisze:

        Oczywiście, że lepsze lampy są w stanie sprzęt wznieść na inny pułap. Tutaj zawsze można eksperymentować. U nas klienci odsłuchiwali jedynie wersję standard. A Ci, którzy kupili wersję Elite, podejmowali decyzje na podstawie odsłuchu wersji Standard. Nawiasem mówiąc jest jeszcze wersja JPS edition oraz Elite JPS Edition, odpowiedniki wcześniej wymienionych ale oczywiście droższe.

        Mój wpis nie miał podtekstu krytyki a stwierdzenie faktu, że sprzęt się broni.

        Osobiście uważam, że czy się użyje kabli za 25k czy źródła za 60k, to nie znaczy że zawsze będzie lepiej. Nie ma to znaczenia na ile producent wycenia swoje graty bo nawet bardzo drogi sprzęt w nieodpowiednim torze może spieprzyć końcowy efekt, a już na pewno dać inny od oczekiwanego przez konkretnego klienta.

        1. Piotr+Ryka pisze:

          Nie miałem zamiaru szokować cenami, wyczułem jednak pewną krytykę. Używam rzeczy sprawdzonych, zdolnych przywołać wspaniałe brzmienie. Sprawdzony jest także odtwarzacz CD, który ma wymieniony zegar, dodany transformator, niedostępne niestety od dawna kondensatory Black Gate. A drogi przewód zasilający i podstawki Keplera wyjątkowo dobrze mu służą.
          Sumarycznie raz jeszcze mogę stwierdzić: obsadzanie tak kosztownego i zaawansowanego technicznie wzmacniacza przeciętnymi lampami to nieporozumienie. Chyba jedynie chciwością producenta można tłumaczyć fakt, że za przyzwoitej jakości 2A3 liczy sobie oddzielnie, a lampę prostowniczą proponuje albo najsłabszą, albo za dużą dopłatą najdroższą. Woo może sobie oczywiście prowadzić swoją politykę jak mu się żywnie podoba, ale ja, jako recenzent, jestem od jej krytykowania, jeżeli na to zasługuje. Sam wzmacniacz jest w porządku i bardzo dobrze, że powstał, ale takie w nim lampy to nieporozumienie. Dlaczego Lampizator, Ayon, Cayin mogą dawać od razu lepsze, a Woo nie? Sami się przez to stawiają w gorszym położeniu. No chyba, że wszędzie tam, gdzie można tego WA33 posłuchać, są na miejscu wszystkie komplety lamp i słuchający może sobie wybierać. Ale tak, zdaje się, nie jest. I sam też takiej możliwości nie miałem.

  5. szczygieł pisze:

    Dobry Night
    To chyba już taka pora.

    Zawsze można wybrać lepsza wersję. Nie każdy ocenia sprzęt z perspektywy Pana Piotra. Da większości z Nas to będzie i tak nowe przeżycie.

    Może nie jest to WA55 🙂 ale u mnie daje radę 😉

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy