Recenzja: Woo Audio WA33 – z lampami Psvane Acme  

Odsłuchy: O różnicach pomiędzy słuchawkami

Z Dan Clark Audio STEALTH.

   Wszystkie trzy pary okazały się pasować, ale nie na zasadzie pełnej równości.

Susvary, jak to one, zaoferowały brzmienie najbardziej otwarte, operujące największą sceną z najdalszym pierwszym planem, także najspokojniejsze. Trochę jaśniejsze od pozostałych, najbardziej pastelowe i najmniej zabiegające takimi czy innymi efektami o podbijanie nastroju. Nie starały się o akcentowaną ekspozycję szczegółów, oprawianie mocnym pogłosem ani mocne esencje brzmieniowe. Wszystko u nich przebiegało z założenia spokojnie i szło w kierunku naturalności, przy temperaturze tylko ciut powyżej neutralności oznaczającej brak ciepła, przyjemnym dziennym oświetleniu, braku nacisku na kontrasty. Nawet, można powiedzieć, przy uciekaniu od nich – poleganiu na naturalnym pięknie pejzażu w barwach jasnego dnia. I piękno to dawało się odczuć, lecz brakowało trochę głębi brzmienia. Ich spokój i najjaśniejsze światło najsłabiej pasowały do wzmacniacza i jego garnituru lamp. Spotęgowanie technicznego oglądu nagrań poprzez użycie Psvane w ich przypadku oznaczało popadanie w obcą dla nich zwykle nerwowość, szczególnie dobrze rozpoznawalną jako nie dość udane plasowanie sopranów. Te odstawały od całości, jakby nagrane zostały osobno i niedokładnie potem wpasowane. To wszystko oczywiście jako wybrzydzanie nad dźwiękiem nieomal doskonałym i słuchawkami które potrafią oszałamiać doskonałością wszystkich cech. Niemniej dwie pozostałe pary okazały się lepiej pasować.

Dan Clark Audio STEALTH pod kilkoma istotnymi względami odbiegały od stylu Susvar. Dosadne i wyraziste z natury, także głęboko i zawzięcie drążące, nie uciekały od kontrastów świetlnych ani dynamicznych, najmocniej podkreślały udział sopranów w całym przebiegu pasma, najbardziej też były ekstatyczne i starające o popis. Nie było to aż efekciarstwo, bo znakomicie grało w czysto muzycznych kryteriach, niemniej pojawiały się pewne problemy na styku sopranów ze średnicą – jeżeli chodzi o płynność tego przejścia, to większe niż u Susvar. Tym niemniej przez ten punkt krytyczny, pomimo i u niego wybojów, wzmacniacz od Woo przejeżdżał płynniej niż konkurent Enleum.

Z HiFiMAN Susvara.

    Z kolei fakt, że Susvary też przejeżdżały płynniej od DC STEALTH nie dawał im wystarczającej przewagi – przede wszystkim jaśniejsze i płytsze ich brzmienie nie dorównywało całościowo pod względem efektowności mocniej nasyconym i ciemniejszym od zamkniętego konkurenta. Mogły zatem być postrzegane jako lepsze jedynie przez kogoś ceniącego wyjątkowo otwartość oraz rozmach sceniczny, na mnie to jednak nie działało na tyle, bym mógł im przyznać pierwszeństwo. Niemniej rzecz bardziej gustu niż jakości – jak zaznaczyłem na początku: wszystkie trzy pokazały klasę i dobrze pasowały. Przejdźmy zatem do trzecich.

Abyss AB-1266 PHI TC są uważane za najlepsze dla popisowego wzmacniacza Woo, i jest w tym sporo racji. Tym bardziej, że nie tylko one, ale i ich popisowe okablowanie  JPS Labs Superconductor ($3000) okazało się świetnie pasować. Skrytykowałem je dla obsady lampami Electro Harmonix Gold, gdzie jego szczególna gładkość mdliła w połączeniu z tamtych gładkością, natomiast analityczności lamp Psvane Acme świetnie się przeciwstawiała jako łagodzenie; dla kogoś ceniącego przekaz ciemny, gęsty, gładki i jednocześnie przyjemnie chropawy, także zdobiony rozbłyskami światła, to brzmienie powinno być najlepsze. Wszystkie trzy pozostałe kable użyte z Abyssami – Sulek, Tonalium i Luna – mocniej akcentowały bowiem szczegóły, a mniej dawały gładkości; byłyby zatem lepsze dla kogoś wolącego mocniejszy akcent analityczny w zamian za redukcję gładkości. Z tamtymi trzema gładkość Abyss była taka sama jak Susvar, jedynie z własnym kablem wyższa. Poza tym to z tym kablem, ale też i z pozostałymi, najlepiej realizowały Abyss jedność sopranów i średnicy, jak również dawały najbliższy kontakt z wykonawcami, stawiając pierwszy plan najbliżej. Coś za coś jednak, bo z kolei całościowe widzenie sceny realizowały najsłabiej, szczególnie względem Susvar. Dźwięk miały najciemniejszy, tła najczarniejsze a bas schodzący najniżej (o ile pomijać Ultrasone) – jako najbardziej intymne, a najmniej wielkoobszarowe, sumarycznie wypadły najlepiej, głównie dzięki równoczesnej intensywności brzmienia i jego kojącej gładkości. Gładkości dotyczącej zarówno morfologii dźwięków, jak i przebiegu pasma; czuło się – nie można było nie czuć – jak tworzą ze wzmacniaczem i kablem Superconductor znakomicie współpracujący zespół, podobnie jak takie zespoły tworzyły z pozostałymi kablami w manierze bardziej analitycznej.

Clou tego artykułu.

    Na koniec rzucę jedną uwagę z gatunku gmatwających. Wypróbowałem też te słuchawki z własnym wzmacniaczem – z ASL Twin-Head solo, bez pomocy końcówki Crofta. Susvary wymagały w tym układzie dojechania z potencjometrami do końca (poddany przeróbkom ASL ma po krokowym na kanał), ale i tak wypadły najlepiej, jako idealnie łączące otwartość, gładkość, spójność i ogromny obszar sceniczny. Szczególnie ujęły mnie jako pokazujące najlepszy aspekt melodyczny – potrafią śpiewać prawie niczym legendarne Sony R10, potrafią je przypomnieć. To jednak słuchawki najmniej uniwersalne, najwięcej chcące od toru. Dan Clark Audio STEALTH nie są aż tak wymagające, a Abyss jeszcze mniej. Wszystkie trzy są natomiast tylko dla bardzo mocnych wzmacniaczy, moc wsysają jak gąbki. Nierozstrzygniętym pozostaje pytanie, jak cała trójka wypadłaby z Woo Audio WA33 obsadzonym przez 2A3 Emission Labs i prostowniczą Takatsuki 274B. Ale tego nie sprawdzę.

 

 

Sprzęt:

  • Źródła: Aurender N10, Cairn Soft Fog V2.
  •  Wzmacniacze słuchawkowe: ASL Twin-Head Mark III, ENLEUM AMP-23R, Woo Audio WA33 (lampy mocy 2A3 Psvane Acme, prostownicza 5UG4 Raytheon).
  • Słuchawki: Abyss 1266 Phi TC (kable JPS Labs Superconductor HP, Luna Gris, Sulek, Tonalium), Dan Clark Audio STEALTH (kable VIVO Cables i Tonalium), HiFiMAN Susvara (kabel Tonalium)
  • Interkonekty: Tellurium Q Black Diamond XLR, Sulek 6×9 RCA.
  • Listwa: Sulek Edia.
  • Stolik: Rogoz Audio 6RP2/BBS.
  • Kondycjonery masy: Entreq Minimus, QAR-S15.
  • Podkładki pod kable: Acoustic Revive RCI-3H, Rogoz Audio 3T1/BBS.
  • Podkładki pod sprzęt: Avatar Audio Nr1, Divine Acoustics KEPLER, Solid Tech „Disc of Silence”.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

4 komentarzy w “Recenzja: Woo Audio WA33 – z lampami Psvane Acme  

  1. Marek S. pisze:

    Ceni Pan wyżej lampy EML od Acme?

    Tak przy okazji, chciałem zakupić parę Acme do zamiany z EML, ale poinformowano mnie, że 4 szt. pojechały do recenzji, już wiem gdzie 😉

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Aż mnie to pytanie skłoniło do bezpośrednich porównań na moim wzmacniaczu. Do pewnego tylko stopnia zobiektywizowanych, ponieważ prądy ma dla lamp 45, ale wg wielu to z takim lampy 2A3 grają najlepiej. Nie tak na sto procent to prawda, ale jest w tym pewna racja, z takimi trochę bardziej czarują. Ale nie Psvane Acme. Względem Emission Labs 45 mesh i Psvane 2A3 WE/RCA Replica zagrały wyższym dźwiękiem i stricte realistycznie, najrealniej oddając np. atak trąbek. Całościowo ich brzmienie było od tamtych suchsze, mniej pełne, a bardziej agresywne i głośne (dają więc nieco większą moc). Powiedziałbym, że tamte bardziej operowały wilgotną plamą, a one szkicowały kontur cieńszą kreską, choć oczywiście to umowne i przesadne. Niemniej na pewno grały wyżej, jaśniej i ofensywniej, bardzo dobrze realizując jazzowe ansamble, a gorzej partie wokalne i instrumentów strunowych. Ogólnie bym ich nie wolał i nie uznał za lepsze, ale w tej ofensywie było coś pociągającego, coś sprzedającego udanie nieupiększany, reporterski a nie malarski realizm.

      Psvane 2A3 WE/RCA Replica grały natomiast podobnie do EL45, ale mniej barwnie i nie tak złożonym, nie tak też upajającym dźwiękiem. Niemniej bardzo podobnie – nie mokro, ale też nie sucho, głębokim, dobrze nasyconym dźwiękiem o większej niż u Acme miąższości, z mocniejszym też niż u nich wycieniowaniem. Także ze śladem słodyczy i ocieplenia, a nie skłonnością do ostrości. Ostrości efektownej, ale ujmującej brzmieniu melodyjności. Zależy więc co się lubi, zależy co się ceni, lecz najbogatsze brzmienie dały Emission Labs.

      Porównywałem też dawno temu EL45 mesh do EL2A3 mesh – i to też były brzmienia bardzo zbliżone – 2A3 lepsza dynamika, 45 paleta barw i czarowanie.

      1. Marek S. pisze:

        Dziękuję. Brakuje w necie porównań EMLi do Acme.
        Mi osobiście EMLe podobają się bardzo, wydaje mi się, że Psvane nie są dla mnie. Psvane 2a3 Treasure kompletnie mi nie podeszły. Jednak wolę urok, romantyczność, lampową magię ponad naturalną rzeczywistość.

        1. Piotr+Ryka pisze:

          Miałem też kiedyś u siebie 45 RCA z dawnych czasów, wzorcowe klasyki lampowości. Bardzo się cieszyłem na porównanie, ale współczesne Emission Labs okazały się lepsze. Oferowały pełniejsze piękno, że tak skrótowo to nazwę. Ale może pod takie dawne prądy trzeba inaczej dobierać, ktoś tak mi sugerował. Niewątpliwym przeżyciem byłaby możliwość usłyszenia 2A3 Alesa Vaic, ale to się nie stanie, tych lamp już nie ma.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy