Recenzja: Tellurium Q Ultra Silver i Black Diamond Coaxial

Odsłuchy: Tellurium Q Black Diamond Coaxial RCA

Srebrny ma wtyki srebrne, a Black Diamond złocone.

   Pora na kabel drugi – ofertowo o stopień wyższy i o osiemset złotych droższy. Niemalże identyczny na oko, ale na ucho mocno różny.

Tellurium Q Black Diamond XLR to referencyjny mój interkonekt analogowy o wtykach symetrycznych, z powodzeniem konfrontowany z dużo droższymi innych firm, o czym już wspominałem. Cechujący się brzmieniem w miarę ciemnym, głęboko nasyconym i bardzo melodyjnym. Spektakularnie ucieleśniający i humanizujący muzykę także pod kątem wspomnianej cyfrowości, którą w wysokim stopniu eliminuje. I ku niemałej mej satysfakcji wersja cyfrowa RCA te cechy w pełni podtrzymała. Nie słyszałem dotąd kabla koaksjalnego porównywalnej jakości, a chociaż nie jestem takich kabli jakimś szczególnym znawcą, to miewałem do czynienia z droższymi. Przejście z tak chwalonego powyżej Silver Ultra na Black Diamond to niewątpliwy krok naprzód. Krok wyraźny, a nie tam jakiś kroczek. Co nie znaczy, że srebrna wersja nie miała porównawczo nic do powiedzenia. Z takich spraw dwie ważne, dla kogoś mogące stanowić nawet rzecz zasadniczą: Kabel srebrny silniej analizował – bardziej akcentując szczegóły, następstwa czasowe i echa. To jako konsekwencję tego, że mocniej i cieniej ciągnął soprany, słabsze miał wypełnienie oraz bardziej wyosobniał pogłosy. Z tego samego powodu dawał też lepszą, bardziej narzucającą się wizualizację ogromu, niesienia się dźwięków w dal. Strzelistymi snopami sopranów i wędrówkami w bezkresie echa budował większą przestrzeń, bardziej się tą wielkością narzucającą. Ale to tyle z przewag dla ewentualnych ich smakoszy. Cała reszta, a więc przede wszystkim sama muzyka w aspekcie przywracania jej do analogowej postaci z cyfrowej katastrofy, była lepsza wyraźnie.

Accuphase DP-750 mógł przyjąć oba naraz.

Nie był to aż gramofon, ale odejście w analogową stronę wyraźnie się zaznaczało. Płynność, sferyczny, gładko powierzchniowy i tylko na ozdobę z chropawą inkrustacją tekstur modelunek dźwięków, a także odczuwalne wyraźnie ciśnienie medium i wrażenie organicznej całości – tym wszystkim Czarny Diament bardzo wyraźnie górował. I teraz to wypunktujmy:

 

 

 

– Temperatura analogiczna, to znaczy minimalne ocieplenie.

– Całościowy obraz ciemniejszy i z bardziej nasyconymi barwami.

– O lepszym wypełnieniu i głębszym całościowo brzmieniu.

– Wyraźnie większej analogowości.

– Czyli dźwiękach lepiej ze sobą powiązanych i bardziej zaokrąglonych.

– A także naturalnie miękkich, pozbawionych twardawej wewnątrz pestki.

– Pogłosach jeszcze lepiej powiązanych z dźwiękową całością i bardziej wielowymiarowych – bogatszych brzmieniowo.

– Bez sybilacji. (To także mocno się zaznaczało.)

– O mocniejszym akcencie basowym przy zachowaniu aspektu przestrzennego. I w efekcie bas mocny, sferyczny, rozdzielczy, wspaniale wizualizujący perkusję.

– Pełniejszy w następstwie tego wszystkiego i bardziej analogowy wokal. Głębszy, bardziej rozfalowany i naturalnie miękki.

– A więc i sami wokaliści bardziej obecni, cieleśni.

– Bardziej intymny z nimi kontakt i jeszcze większa bezpośredniość.

– Lepsza namacalność wszystkiego.

– Ogólnie bardziej miękko i pełniej.

– Mniejszy nacisk na dźwięczność.

– Mniej powietrza i góry.

– Nieco wolniejszy, głębszy, bardziej płynący dźwięk

– Wyraźnie większe ciśnienie medium.

– Identycznie jednocześnie ożywionego i transparentnego.

– Dźwięk całościowo potężniejszy, bardziej serio, prawdziwy.

– Przestrzeń idąca do słuchacza, a nie od niego odchodząca.

– Redukcja sopranowej rzewności w sensie braku jej podkreślania.

– Lepszy fortepian: potężniejszy, naturalnie dźwięczny i wyraźnie lepiej w całość złożony,

– Brak analitycznych ciągot.

– Zdecydowanie mniej cyfry w cyfrze.

– Szczegóły w pełni ukazane, ale dokładnie wkomponowane w muzykę

– Lepsze w muzyce zanurzenie.

– Bardziej koherentna, wypełniona dźwiękami scena.

– Więcej liryzmu, a mniej rzewności.

– Śpiewniej.

– Mocniejsze uderzenie.

– Realniejsze wszystkie instrumenty – od perkusji po dzwonki.

– Brak jawnych niedociągnięć.

– A więc poniekąd referencja.

– I dlatego na koniec roku będzie nagroda „Golden Analog”.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

12 komentarzy w “Recenzja: Tellurium Q Ultra Silver i Black Diamond Coaxial

  1. Marek Ł pisze:

    Te kable może są dobre w swojej lidze, ale ta liga nie liczy się już zbytnio w cyfrowym audio, ta liga to nazywa się spdif-RCA. W świecie cyfrowego audiofilskiego audio, sygnał SPDIF po RCA to jeden ze słabszych możliwych wyborów, lepiej jest po BNC i AES/EBU, a łącze USB także oczywiście ma zalety w stosunku do RCA. Dlaczego tak jest? A no dlatego, 🙂 że największym problemem w kablach cyfrowych jest jitter, na który z kolei ma wpływ oporność kabla i wtyków. Niestety standard RCA-spdif ma problem z tą opornością z definicji, ponieważ konstrukcja wtyczki i gniazdka nie osiąga NIGDY zakładanej oporności 75 Ohm. Mój wniosek końcowy potwierdzony własną empiryką – można grać „analogowo” z plików ale jednym z kluczy (podkreślam TYLKO JEDNYM z kluczy) do sukcesu jest właściwe łącze, a do nich zalicza się AES/EBU, BNC i USB.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Wszystko by się zgadzało, gdyby nie to, że przeciętny kabel USB czy BNC jest daleko w tyle za tymi RCA od Tellurium. Poza tym BNC to rzadkość, a już zwłaszcza w postaci trzech niezależnych kabli.

      1. Marek Ł pisze:

        Zgadza się BNC to rzadkość, nie zmienia to jednak tego, że jest to nadal bezkompromisowe rozwiązanie 🙂 chociaż osobiście używam równie bezkompromisowego AES/EBU. Ciekawe byłoby dla mnie porównanie kabli Tellurium w standardzie AES/EBU

          1. Piotr Ryka pisze:

            To wszystko pozostaje niejednoznaczne, zależne od danej maszyny. Przerabiałem to parę razy w odtwarzaczach dzielonych. Nie ma gruntownie najlepszego połączenia spośród typowych złącz cyfrowych. Ewentualnie 3 x BNC, ale w praktyce jest bardzo rzadkie. Dlatego Accuphase zrobiło własne HS-Link i w drugiej jego wersji to jest naprawdę to. Wystarczy zatem kupić dzielone Accuphase. (Za 200 tys. złotych.)

    2. Geoff pisze:

      It is OK Marek, Tellurium Q make those type of cables also. 🙂

  2. Marek Ł pisze:

    WINYL vs. CYFRA: winyl czyli ten nasz „analog” to nic innego jak lepsze dostosowanie charakterystyki brzmienia do realiów akustyki, które spotyka się w warunkach domowych. Polecam wszystkim, którzy tego jeszcze nie znają (Pana Piotra nie mam tu na myśli), zapoznać się z badaniami dla normy ISO226, a także poczytać trochę o akustyce małych i średniej wielkości pomieszczeń, bo przecież z takimi najczęściej mamy do czynienia w warunkach domowych. Wiedząc to wszystko łatwiej jest zrozumieć na czym polega ten czar czarnej płyty, a także łatwiej walczyć o wydobycie z cyfry analogowego brzmienia. 🙂

  3. Sławek pisze:

    Po czemu te kable, bo tyle wyczytałem, że jeden o 800 zł droższy od drugiego.
    W Pana recenzjach Panie Piotrze, cenę trzeba sobie starannie w tekście wyszukać.
    Tymczasem wiele portali konkurencyjnych cenę eksponuje w artykule. Każdy chyba lubi wiedzieć z czym ma do czynienia.

    1. Piotr Ryka pisze:

      W teście jest to napisane, ale dla porządku: Silver Ultra 3800, a Black Diamond 4600 PLN.

      Dystrybucja Szymański Audio: http://sz-audio.pl/

      1. Sławek pisze:

        Dziękuję.

  4. Marek S. pisze:

    W swoim systemie używam Coaxiala Wireworld Silver Starlight 7 (839zł).

    Po przeczytaniu testu nabrałem ochoty sprawdzić ten Black Diamond, jako że wcześniej nie wierzyłem w cyfrówki.
    Ale mam takie małe obawy, może jest Pan w stanie je rozwiać.

    Dźwięk jest dopracowany, basu jest w sam raz, soprany nie kłują, w skrócie jest muzykalnie i jest ogłada, przyjemnie się słucha.
    Stało się tak dopiero po zainwestowaniu w lepsze kable, kondycjoner, lepszy przedwzmacniacz oraz co ważne w dysk SSD (pliki Flac) – różnica kolosalna w stosunku do talerzowego.

    Czytam cechy Blacka i zastanawiam się czy za bardzo nie pójdę w ciemność, mniej podkreślone soprany, jeszcze większy bas, w skrócie czy nie będzie już za dobrze?

    Być może Ultra Silver lepiej by się wpasował, ale widzę również w ofercie Silver Diamond ?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Moim zdaniem trzeba się skontaktować z dystrybutorem (jest bardzo otwarty) i zorganizować odsłuch. Gdybanie nie ma sensu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy