O firmie ifi była już mowa podczas pisania recenzji wzmacniacza słuchawkowego iCAN. Przypomnę jedynie, że jest to duży angielski producent, który zaczynał od drogiego, stacjonarnego audio pod marką AMR (Abbington Music Research), która to marka funkcjonuje nadal i ma się niezgorzej, ale by nadążyć za modą na życie przy komputerze i umilanie sobie podróży muzyką, powołał też Abbington do życia właśnie markę ifi, przedmiotem produkcji której są małe urządzenia na takie okazje. Opisywany iCAN był dokładnie taki i był jednocześnie samowystarczalny, o ile nie liczyć tego, że musiał przy źródle cyfrowym współpracować z jakimś DAC-kiem, jego albo zewnętrznym. Upłynęło czasu mało wiele, a tych małych ifi namnożyło się jak komarów w kałuży i gotowe nas kąsać na wiele kolejnych sposobów, a nie tylko pojedynczo, jak ten pierwszy iCAN. Tak w ogóle, to jeśli dobrze liczę, jest tych małych ifi sztuk siedem plus kabel USB specjalnego ichniego chowu oraz jeszcze stelaż, żeby to wszystko jakoś uporządkować. Ale że na stelażu tylko cztery pudełka się mieszczą, to i my się czterema zajmiemy, tym bardziej, że z trzech pominiętych jedno jest przedwzmacniaczem gramofonowym, a gramofonu nie będziemy używali, drugie konwerterem, a będziemy korzystać jedynie z przyłącza USB, a trzecie to nasz dobry znajomy, malutki iCAN nano, którego już opisałem.
No i stoi koło mnie ta miniaturowa wieżyczka, z czterech kawałków zespolona i opleciona w rozliczne kable. Bo tak: z komputera wychodzimy kablem USB; własnym albo dołączonym przez ifi jako wyposażenie iDAC-ka, (a tutaj będzie to Tellurium Q Blue). Wychodzimy i zaraz wchodzimy, ale nie do iDAC-ka bezpośrednio, tylko do czegoś co zwie się USB Power i do tego też służy, to znaczy chytrze poprawia sygnał USB, redukując aż stukrotnie jego hałasy wewnętrzne. W ramach tej czynności, czyli poprawiania, z USB Power wychodzimy już kablem USB nie pojedynczym, tylko podwójnym, od samego ifi kupionym, co się nazywa Gemini, czyli po łacinie bliźniak, i ma faktycznie dwie osobne żyły dla sygnału i zasilania, całkiem niczym jakaś USB-autostrada, tylko po każdym pasie jedzie się w tę samą stronę. Ta autostrada wpada do jednego zbiorczego wtyku i co tam się w środku wyrabia nie wiem, bo nie widać, a dopiero za jego pośrednictwem sygnał ląduje w iDAC-ku, który tak nawiasem może być samowystarczalny i w związku z tym może zostać kupiony jako pierwszy, tak na dobry początek, jako że ma gniazdo słuchawkowe 3,5 mm i własny potencjometr. Jest zatem faktycznie samowystarczalny, i to on a nie iCAN przy komputerze w pojedynkę spisze się najlepiej, no chyba, że mamy porządną kartę dźwiękową albo inny DAC i tylko sam wzmacniacz jest nam potrzebny. Lecz że nie bawimy się teraz w pojedyncze paciorki, tylko w cały audiofilski różaniec, to się nad tym iDAC nie będziemy rozwodzić ani przy nim zatrzymywać, tylko nuże z niego interkonektem analogowym RCA hyc piętro wyżej, ku iTube. Interkonekty, tak swoją drogą, w ilości sztuk dwa stanowią wyposażenie stelaża iRack i w jego cenę są wliczone, a przy tym całkiem są zacne, do czego jeszcze wrócę. My jednak posłużymy się teraz van den Hulem, żeby po audiofilsku się nadąć, bo co będzie ten kabel próżnował jak nie ma nic do roboty i się w szufladzie wyleguje.
Ów iTube to chyba najciekawsza część zestawu, zgodnie z nazwą wyposażona w lampę, mająca dodatkowe bezpośrednie połączenie zasilające z iPower, który ma z kolei – bo o tym zapomniałem – jakiś rodzaj wewnętrznego uziemienia włączany na tylnym panelu skobelkiem. Z kolei sam iTube ma od przodu też włączany skobelkiem (i to dwustopniowo) własny system uprzestrzenniający 3D, własny potencjometr (to już drugi) i jeszcze system Digital Antidote Plus®, redukujący „cyfrowe dzwonienie”, o którym więcej za chwilę. Jakby tego było mało, ma jeszcze cztery wzorce ustawień umieszczonych od spodu mikro przełączników, mogących podbijać wzmocnienie o 6 dB albo tego nie robić, pracując w trybach pre bądź sam bufor.
Z wielce zasobnego bufora/przedwzmacniacza iTube pozostaje nam już tylko jeden etap wspinaczki w naszym Tour de ifi – etap wjazdu na iCAN. Jak stoi w jego recenzji, jest to niewielki ciałem ale wysoki muzycznym duchem wzmacniacz słuchawkowy już nawet w pojedynkę, a wsparty firmowym DAC-kiem, najwyższej jakości obróbką sygnału USB i jeszcze buforem lampowym daje naprawdę kawał dźwiękowego wyrafinowania, co uprzedzając odsłuchy już teraz mogę napisać, jako że właśnie tego słucham poprzez nowe Grado GS1000e i w żaden inny sposób nie da się tego określić. Nim zagłębimy się w szczegóły owego wyrafinowania, musimy jednak ocenić całość i jej części pod względem kosztów, wyglądu i szczegółów technologicznych.
Pamiętam jak pierwsze elementy zestawu zamówiłem w styczniu ubiegłego roku u niemieckiego dystrybutora bo w naszym kraju takowego jeszcze nie było. Ryzykowałem wtedy bo jak tylko iFi się pojawiło to w ciemno je nabyłem. Czekałem na tę recenzję by trochę uświadomić sobie czy ja oby na pewno dobrze słyszę 😉 Nie mając odsłuchanych drogich systemów, nie wiedziałem w jakim miejscu jestem z tym zestawem i jak się do jego jakości tak naprawdę odnieść. Dzięki tej recenzji wiem, że jest co najmniej dobrze 🙂
Według mnie sam iCan to jednak najsłabsze ogniwo systemu, co nie jest jednak dobrym określeniem bo wzmacniacz gra dobrze. Z Black Pearl już jest lepiej,a z Rapture znacznie lepiej 🙂
A podłączasz Rapture zamiast iCAN-a jako zwieńczenie wieży ifi?
Pliki biegną w ten sposób:
lap (czasem pc ) – iUsbPower – iDac – iTube (czasem bez ) – rapture – słuchawki.
No to na pewno gra to wybitnie.
Z początkiem sierpnia wychodzi micro iDsd, czyli dac na dwóch kościach od Burr Brown.
A pod koniec roku albo już na początku nowego będzie desktopowy mini iDsd.
Ciekaw jestem co powoduje z dźwiękiem iPurifier.
iPurifier pewnie jest do sprawdzenia. Mogę o niego poprosić jeżeli Ci zależy na takiej wiedzy.
Gdyby taka możliwość istniała to ciekawość zostałaby zaspokojona :)Dziękuję.
Dzwoniłem przed chwilą do dystrybutora. Wszystkie sztuki ma wyprzedane, nowe będę za dwa, trzy tygodnie. No i dopiero wtedy.
I jeszcze mi dopowiedział, że można kupować w ciemno, bo sprzedał kilkadziesiąt sztuk i nikt nie chciał zwracać ani nie miał negatywnych uwag. Ale to oczywiście nie moje zdanie i nie biorę za to żadnej odpowiedzialności.
Z tego co widze na zdjęciach, w przenośnym wzmacniaczu Ifi jest jednostopniowe podbicie basu i przestrzeni. Czy odpowiada ono wysokiemu czy średniemu ustawieniu w stacjonarnym wzmacniaczu?
Głowy nie dam, ale nie wydaje mi się by w nano były to procesory jednostopniowe. Zachodzi natomiast możliwość, że recenzenci nie wyłapali dwustopniowości, bo łatwo o przeskok od razu na drugi stopień, zwłaszcza kiedy przełączniki są nowe. Pozycja środkowa, czyli pierwszy stopień podbicia, włącza się wówczas gdy dźwigienka przełącznika celuje prosto przed siebie. Pozycja do góry to wyłączenie, a do dołu to pełne podbicie.
Hebelek dotyczący przestrzeni bardzo pozytywnie wpływa w tym wzmacniaczu na LCD2. Bardzo mile mnie zaskoczyła ta opcja.
Dodam jeszcze że mój ojciec chwali Ifi pre gramofonowe…
Tego małego wzmaka przenośnego słuchałem nawet niezły sprzęt.
Chociaż technicznie w środku nie ma szału, OPA1642 + układ wzmacniający marki MAXIM.
A co by musiało być, żeby był szał?
Jak to co? Kobiety, wino, śpiew…
Szał, jak wiadomo, każdy ma tylko we własnym wzmacniaczu.
Generalnie urządzenie jest fajne, ale zastanowiło mnie brak wymiennego opampa w środku, bo generalnie można to było zrobić żadnym kosztem i podnieść wartość tego urządzenia jeszcze odrobinę 🙂
Kusi Pan tym iTube. Nie myslalem o nim wczesniej. Pytanie – mam iDac ktorego wykorzystuje rowniez jako sluchawkowca (nie od razu Pacanów zbudowano). Lepiej zainwestowac na poczatek w iUSB czy iCAN. Jaka Panska rada Panie Piotrze?
To pytanie z gatunku czy lepiej mieć żonę piękną, czy mądrą. To i to jest niewątpliwie dobre i potrzebne. iUSBPower daje większą dynamikę i uspakaja tło, iTube dodaje lampowego czaru. Sam byłbym w kropce, gdybym miał wybierać. Ale z uwagi na to, że iTube powinno się zasilać dodatkowym kablem z iPowera, to chyba jednak najpierw iPower.
iTube ma własne zasilanie natomiast iDac przez iUSBpower można. Z uwagi na to, ze iDac gra z nim lepiej, tym zacniej jest potraktować ten zestaw dopiero iTubem jeśli taka konieczność zaistnieje. Jedyny +/- jest taki, że trzeba użyć 2 pary RCA a to niewątpliwie dodaje swoje 5 groszy 😉
Ale jak się kupi iRack, to kable są tam w komplecie.
Chytrze to sobie wymyślili, tak swoją drogą.
kiedy można się spodziewać recenzji gs1000e? czy udało się załatwić do recenzji stare grado gs1000 lub ps1000?
pozdrawiam
Recenzji nowych GS1000 tak na dniach na pewno nie będzie, bo słuchałem ich trochę wczoraj i przechodzą dźwiękową ewolucję, tak więc opisywanie na tym etapie byłoby nieporozumieniem. Poza tym upały zabijają chęć słuchania, o używaniu urządzeń lampowych nawet nie mówiąc, a te słuchawki zasługują na szacunek i dobre traktowanie. No i wygrzewać podobno je trzeba krótkimi skokami a nie cięgiem, co jeszcze komplikuje sytuację. Co do możliwości porównywania ze starszymi wersjami, to jeszcze się za nimi nie rozglądałem. Szanse są pewnie niewielkie, ale może.
Tez to zauwazylem (odnosnie wygrzewania GS1000), 600h ciurkiem dalo im mniej (wrecz dzialalo niekorzystnie!), niz kilka sesji po 3h ale w odstepach dniowych, z muzyka oparta na niskim basie, na bardzo umiarkowanym poziomie glosnosci.
Michal P
Takie przerywane wygrzewanie, po najwyżej 3 godziny cięgiem, zaleca podobno sam producent.
Miałem przyjemność zapoznać się z zestawem IFI. Odsłuchy zacząłem od wzmacniacza iCAN, do którego na szybko podłączyłem iBasso DX90. W zestawie z iCAN znalazłem odpowiednie okablowanie. Wzmacniacz bez problemu ożywił i napędził AKG K701. Bez zbędnego lania wody mogę powiedzieć, że do dźwięku ogółem trudno było się przyczepić. iCAN okazał się świetnym spoiwem toru iBasso – słuchawki. Na znanych z dość oszczędnego basu AKG, było go wystarczająco bez aktywnego systemu XBass, który przydaje się zazwyczaj w realizacjach cierpiących na niedostatki w wypełnieniu dołu pasma.
Po podłączeniu iDAC do komputera okazało się, że sprzęt nie został poprawnie zainstalowany. Pomogły sterowniki ze strony producenta. Po przeprowadzeniu konfiguracji wtyczki ASIO w wybranym odtwarzaczu (Foobar/Media Monkey), podłączyłem iDAC do iCAN firmowym, załączonym w zestawie interkonektem.
Brzmienie już od początku niosło ze sobą niepokojący komunikat pod tytułem „coś tu nie gra”. Szybko okazało się, że to wina mojego komputera i generowanych przez niego zakłóceń. Podłączenie iUSBPower z wykorzystaniem przewodu Gemini rozwiązało problem. Uważam ten ruch za kluczowy w konfiguracji z PC. Co ciekawe, nie każdy komputer zachowa się tak niewdzięcznie jak mój – z laptopa było wyraźnie lepiej. Jednak zbawienny wpływ iUSBPower na czystość, przejrzystość i zarazem czytelność przekazu jest dużo większy niż początkowo zakładałem.
Tak skonfigurowany zestaw pozwala poszaleć. Gra znakomicie, obojętnie jaki materiał. Dźwięk jest pełny, bogaty, nasycony, doskonale rozdzielczy i ma rockowy pazur. Nie brakuje muzykalności. To także jedna z niewielu konfiguracji, gdzie z moich AKG wyciśnięto nieprzeciętną dynamikę. Oczywiście bardzo wiele zależy od jakości nagrań, jakimi „karmimy” iDAC. Gorsze realizacje da się wyłapać od razu, te lepsze pozwalają IFI pokazać swoje nieprzecięte możliwości.
Podłączenie do zestawu iTube wnosi brzmienie na jeszcze wyższy poziom, jednak zmienia jego charakterystykę. Dlatego w wielu przypadkach obecność iTube w torze będzie pochodną gustu słuchacza. Zmiany w brzmieniu są na tyle duże, że można mówić o odpowiedzialności za jego charakter, skupionej na iTube. Potwierdziła to podmiana DAC na inny. Ważny będzie też dobór odpowiednich słuchawek. Z AKG akurat zagrały obie konfiguracje. Co nie znaczy, że w każdym systemie iTube przypadnie słuchaczowi do gustu. Mimo to jestem dość spokojny, ponieważ brzmienie jest uniwersalne, wzmacniacz ma dużo mocy, a dodatkowo dźwięk można przyprawić korzystając z XBass i 3D. AKG radzą sobie z budowaniem otwartego i przestrzennego dźwięku, dlatego tryb 3D sprawdził się tylko w przypadku kilku starszych, słabiej nagranych płyt. Za to częściej korzystałem z trybu XBass, który jak wspomniałem, daje „kopa” tam gdzie wyraźnie go brak. Przy tym nie zmienia charakterystyki brzmienia.
Zestaw IFI jest zdecydowanie godny polecenia. Niebawem sam mam zamiar stać się jego posiadaczem. W przypadku gdy źródłem ma być pecet, proponuje od razu przetestować iUSBPower z przewodem Gemini. Warto przy okazji pochwalić producenta za dołączenie do eleganckiego stolika, interkonektów w zestawie. Dzięki temu nie trzeba szukać na własną rękę i dodatkowo inwestować.
W imieniu swoim i innych dziękuję za ciekawy opis.
Nie ma za co.
Co do iPurifiera, w moim zestawie moje uszy słyszą, jakby narzucał on koc na membrany. Niby niedużo, ale wrażenie realizmu jest wyraźnie słabsze niż bez niego. Może musi się wygrzać, może z innym sprzętem zagra inaczej. Za jakiś czas sprawdzę.
Istotna uwaga – odsłuch był realizowany w chacie w górach, gdzie jak mam podstawy sądzić, prąd jest znacznie lepszej jakości niż w centrum miasta. W każdym razie w górach zestaw inny zestaw komputer->Dac-wzmacniacz–>słuchawki zagrał znacznie lepiej niż w mieście.
To by dopiero należało sprawdzić, bo jak transformator jest w kiepskim stanie a linia przesyłowa długa, to napięcie może być zaniżone. Nawet znacznie. Natomiast zakłóceń przemysłowych pewnie faktycznie nie ma.
iUSB i kabel Gemini zakupione. Powiem jedno: bez tego zasilacza sluchanie iDAC powinno byc zakazane. To jest zupelnie inny poziom. Dynamika, bas, spokoj i detal +100 do zajebistosci 🙂
Dopadłem micro iDsd. Na rzazie świeży, więc nic nie mogę powiedzieć poza tym, że:
1. z próbkowaniem 44,1 brzmi lepiej niż 705,6, więc jak by ktoś testował…
2. w porównaniu z iCan nano (bateryjny wzmacniacz słuchawkowy) podbicie basu jest bardzo dyskretne. W nano podbicie mogło być dla niektórych nieco zbyt przesadzone, tzn. świetne efekciarsko ale na dłuższą metę coś się jednak traciło. Z drugiej strony fajny był ten dopalacz. Co do systemu 3D – w nano bardzo podbijał wysokie tony, w zasadzie trzeba go było włączać wraz z podbiciem basu. W iDsd micro 3D mniej podbija wysokie tony a efekt 3d odbieram jako zbliżony.
W sumie to projektanci nieco powściągnęli wodze fantazji – trudno ocenić, czy to lepiej czy gorzej. Mniej „młodzieżowo”, ale chyba bardziej finezyjnie.