Recenzja: Synergistic Research MiG SX

   W sumie dlaczego by nie pociągnąć tematu podstawek? Zwłaszcza że przyjechały jeszcze jedne, tym razem takie – ekhem – o wiele bardziej audiofilskie, czyli nie z drobnych, tanich. Synergistic Research MiG SX to spory kęs podstawki od firmy też niewąskiej. Przypomnijmy prędziutko:

Działająca od ponad ćwierćwiecza kalifornijska Synergistic Research z Irvine na obrzeżach Los Angeles, to kopalnia pomysłów też pochodzących z obrzeży, obrzeży audiofilizmu. Producent szeroko znanych bezpieczników od normalnych brzmieniowo korzystniejszych, najwyższej klasy analogowego i cyfrowego okablowania, kondycjonerów, stacji uziemiających i półek pożerających elektromagnetyczne pola szkodzące ideałowi dźwięku. (Faktycznie – kładziesz na takiej włączony telefon, przerywa się rozmowa.) Prócz tego najprzeróżniejszych, zaskakująco nieraz wymyślnych ustroi akustycznych, jak również właśnie podstawek. Tych ostatnich serwują dwa rodzaje – umiarkowanie kosztujące MiG (za komplet trzech 980 PLN) i mniej umiarkowanie MiG SX, za których też troisty zestaw przyjdzie zapłacić 4 920 PLN. I o nich właśnie nasz artykuł, tak trochę na złość tym wszechmądrym antyaudiofilom, na cel czasem tutaj branym. Albowiem tych nie lubię. Co się czepiają nie swojego? – czy ja im robię wykłady o słuchaweczkach do smartfonów i plejerkach za grosze? Jak im smakuje taka muzyka, to ruszaj bracie z Panem Bogiem… Ja wiem – oni są w dużej części niewierzący i ogólnie sceptyczni. To znaczy – wierzący w „naukę”, o której pojęcia nie mają. Wierzą też w „nowoczesność”, co jeszcze bardziej śmieszne. Te sprawy były na tych łamach już kilka razy omawiane, nie będę do nich wracał. Niech sobie tkwią w tym swoim naiwno-zwierzęcym realizmie i dziewiętnastowiecznej fizyce, o które też najczęściej pojęcie mgliste mają. (Skądinąd XIX-wieczna fizyka w ogóle kupy się nie trzyma; to są kuchenne przepisy, i tylko na małe kuchnie. A że fizyka współczesna też niepojętą pozostaje, to jeszcze insza inszość, tym bardziej zastanawiająca. Jak zresztą wszystko wokół.)

Tymczasem my na podstawki za pieniądze niemałe, co wcale nie oznacza, że poprzez te pieniądze zmuszone dobrze działać. Gdyby duże pieniądze mogły załatwić wszystko, Krezus do dziś by rządził pospołu z Rothschildami. Na szczęście, czy niestety, aż do końca tak nie jest, toteż w słusznym sprzeciwie wobec bałwochwalstwa pieniądza właściciel Szemis Audio Konsultant postawił kiedyś podczas AVS arcydrogą aparaturę Kondo Audio Note na rolkach toaletowego papieru. Raz, takie rolki nie są cenne (choć różnie z tym bywało); dwa, są pośród nich też miękkie i sprężynujące, które akurat się nadają. Wpływu toaletowego papieru na Kondo Audio Note nie miałem okazji badać, mogę jedynie stwierdzić, że na nim u Szemisa oraz bez niego z Vox Olympian grał zjawiskowo pięknie. Co innego Synergistic Research MiG SX – te do zbadania otrzymałem, i w zaistniałej sytuacji je wziąłem i zbadałem. Bo jak mówiłem w pierwszym zadaniu: – A niby czemu nie? Siedzą chłopaki w tej Kalifornii, co to ją teraz wirus gryzie (ale nie tylko ją) i wymyślają różne cuda, choć ani jednego na kiju. (O ile mi wiadomo). Aczkolwiek aktywne ustroje akustyczne Atmosphere Infinity trochę do kijów są podobne, ale to drogie kije. To wymyślanie dobrze idzie, czasami wręcz rewelacyjnie. Takie przewody Galileo SX… – marzenie audiofila, najczęściej niespełnione.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

7 komentarzy w “Recenzja: Synergistic Research MiG SX

  1. Sławomir S. pisze:

    Tak mi się wydaje, ze waga sprzętu nad magicznymi podstawkami jest istotnym czynnikiem skuteczności odseparowania. Mam np pre-amp, który ma wydzieloną sekcję zasilania, a sam natomiast jest lekki jak piórko (1,6 kg, brak metali w obudowie). Jest mu dość obojętne na czym go postawić. Nie współpracuje słyszalnie z żadnymi systemami. Oczywiście mam coś cięższego np odtwarzacz cd i tu wpływ systemów tego typu jest istotny. Różnie to bywa z synergią. Proste gumowe Vibrapody są np optymalizowane pod wagę sprzętu, co intuicyjnie wydaje się słuszne.

    1. Piotr Ryka pisze:

      W przypadku lekkiego i średnio ważącego sprzętu dobrze sprawdzają się dociążniki. Te od Avatar Audio kosztują 300 złotych, od Entreqa są droższe. Dosyć zabawne jest, kiedy się jeździ nimi po sprzęcie i brzmienie się trochę zmienia. (Różne w zależności od miejsca stopnie tłumienia i modi wibracji.) Zwykle najlepsze jest po postawieniu nad zasilaczem, ale nie zawsze.

  2. Piotr Ryka pisze:

    Te podstawki to jakieś jaja. To, co potrafią, jest nie do uwierzenia… Po podłożeniu pod gramofon zupełnie mnie zamurowało. Lecz mimo to nie rekomenduję zakupu bez posłuchania, bo ich dodawanie sopranów i poprawianie ostrości obrazu może nie zawsze jest potrzebne.

    1. Sławomir S. pisze:

      To są ciekawe eksperymenty, bo gramofon to czysta mechanika i skala efektu może być kolosalna właśnie w przypadku gramofonu. Problem w tym, ze są tu dziesiątki wariantów konstrukcji mechanicznej. Czy np ciężki nieodsprzęgany gramofon masowy dobrze zareaguje na dodany system de facto odsprzęgający, czyli trochę zaprzeczający jego idei?

      1. Piotr Ryka pisze:

        Trudno powiedzieć. Na razie tego nie sprawdzę, bo wylądował u mnie ekstremalny gramofon z własną poduszką pneumatyczną, przekraczający raczej masą dopuszczalną nośność. Natomiast znajomy przyniósł swój gramofon – taki retro, z porządną wkładką, dopieszczony. Chciał się pochwalić jaki dobry, a ja mu nic nie wyjaśniając z niewinną miną zaproponowałem podłożenie tych MiG „tak na próbę, bo może akurat coś poprawią”. Wybrał z własnej płyty najbardziej miarodajny dla porównań fragment i żeśmy podłożyli. Powiem krótko: był w szoku. Ja zresztą też. Aż nie do uwierzenia, co te podkładki potrafią zdziałać.

  3. Piotr Ryka pisze:

    Od Synergistic Research otrzymałem ważne uzupełnienie opisu: komplet trzech podstawek MiG SX można obciążać ciężarem do 150 kg.

  4. Synergistic Research pisze:

    Witam!
    Tak czytam tą recenzję i jakbym słuchał moich… MIG-ów 2.0 (mam je pod każdym urządzeniem z elektroniki). Świetny opis! Szkoda, że język, jak dla mnie (i zresztą dla moich znajomych również), jest zbyt poetycki. Wolę chyba jednak bardziej „suchą” relację.
    Od siebie dodam jeszcze tylko tyle, że w przypadków MIG-ów 2.0 czasem ustawienie Ambient (zwłaszcza w przypadku pokoju o żywej akustyce), sprawdza się lepiej. Ale znów – muszę się zgodzić z Panem, że w przypadku ustawienia Ambient, niby jest OK, a jednak czegoś brakuje. Mimo to, już od paru miesięcy nie mogę wybrać, czy wolę wariant Pin Point, czy Ambient. Zauważyłem natomiast taką prawidłowość, że nie ma co mieszać i jak już zmieniam, to najlepszy efekt jest w przypadku Ambient pod wszystkimi urządzeniami, albo Pin Point pod wszystkimi urządzeniami.
    Pozdrawiam,
    Marcin

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy