Recenzja: Studio 16 Hz ETHOS ULTIMO SIGNATURE

Budowa, wygląd, koszty

Typowa kolumna wyższej klasy.

   W obliczu takich okoliczności powstania, Studio 16 Hz ETHOS ULTIMO z założenia muszą być wyrobem ambitnym. Ambitny projekt, zakładający możliwość nawiązania bezpośredniego kontaktu z artystami; mający rodzić emocje nie tyle nawet silne, co takie, z których nie sposób się wyzwolić. To ma być muzyka podawana w wyjątkowo realnej formie, a nie tylko ładnie i miło. Maksymalistyczne więc założenie, ale jak popis, to popis.

Realizacja to przeszło rok badań przygotowawczych i szlifowania każdego elementu. Na rzecz tego głośniki ScanSpeak z serii Revelator, odznaczające się sztywną membraną celulozową z ukośnymi szczelinami przechodzącymi na wylot wypełnionymi substancją tłumiącą.

Tweeter to tzw. „duży Revelator” – model D2905/9900. Kopułka ma 28 mm średnicy i nasączano ją substancją tłumiącą rezonanse, ekskluzywnym dodatkiem autorskim producenta uszlachetniający układ SD-2, w postaci miedzianego pierścienia linearyzującego impedancję. Najbardziej charakterystyczną cechą nie on jednak, a 13-centymetrowej średnicy aluminiowe lustro akustyczne wokół kopułki, radykalnie poprawiające osiągi. Masa drgająca to 0,45 g, liniowość charakterystyki w pełni zachowana do 10 kHz.

Ale taka już wysilona.

Za  tony średnie odpowiedzialność bierze Scan Speak 18W/16Hz G02 – głośnik wykonywany wyłącznie na zamówienie, wyposażony w membranę z włókien drzewnych. To czwarta generacja takich membran w dorobku technicznym ScanSpeaka, mająca charakterystyczną czarną barwę. Uzupełnieniem aluminiowy kosz, karkas z włókna szklanego i rozbudowany układ magnetyczny opracowany dla wszystkich 18W Revelator.

Sekcja niskotonowa to dwa Scan Speak 18W8531G00, zapewniające minimalizację rezonansów i innego typu zniekształceń dzięki rozwiązaniom charakterystycznym dla całej serii Revelator: nacinanej i wytłumianej membranie, specjalnej formie dolnego resora, aerodynamicznemu kształtowi koszy i zaawansowanemu systemowi poprawy rozkładu pola akustycznego z dodatkiem układu SD-2, operującego w silnym polu magnetycznym. Masa drgająca w tym wypadku to 17,5 g, kres dolny skali akustycznej 28 Hz.

Komplet czterech Revelatorów odnajduje siedlisko w profilowanej łukowato obudowie z grubego MDF i powiązany jest trzema zwrotnicami, osobnymi dla każdej sekcji. W zwrotnicach, których podłożem grube płytki miedziane, spotykamy kondensatory Mundorf i Audyn Cap PLUS, cewki niemieckiego Intertechnika na drutach ø 1,4 – 1,8 mm i grafitowe rezystory. Filtry zwrotnic podają zbocza 6 i 12 dB na oktawę, okablowanie z miedzi czystości 6N pochodzi od van den Hula. Zespół odczepów, wg życzenia zamawianego, może być wykonany w układzie BI-WIRE lub TRI-WIRE, same płyty pod przyłączami pochodzą od Amplifona. Są z aluminium osłoniętego od zewnątrz nierdzewną stalą, na której wygrawerowano oznaczenia i emblematy producenta. Same gniazda to WBT Midline 0763 – złocone i z toczonymi nakrętkami, dobrze trzymającymi zarówno widełki jak banany.

Gatunkowe głośniki, maskownica strunowa.

Osobne słowa należą się obudowie. Ma charakter unikatowy – gruby profil z MFD (22 – 25 mm) wchodzi w skład formowanego na gorąco kompozytu i dodatkowo został wzmocniony wieńcami u dołu i góry. Najbardziej unikatowa jest konstrukcja skrzyni, z szeregiem nacięć wypełnionych substancją tłumiącą rezonanse, podobną do spotykanej w głośnikach Revelator. Elementem kompozytu występującym jedynie w sekcji basowej są 6 mm maty tłumiące ze stratnym czynnikiem w postaci wysoko spienionego materiału o gęstości 1200 N; analogiczne maty, ale z czynnikiem tłumiącym o gęstości 850 N, odpowiadają za komfort pracy głośnika średniotonowego.

Dodatkowymi wzmocnieniami konstrukcji śrubunki wewnętrzne i zszywacze, a także montaż pokryw górnej i dolnej oraz frontu na wpust piórowy.

Maskownice w wersji Signature mają postać strunową – składają się z elastycznych gumek o milimetrowej średnicy.

Całość osiada na aluminiowych cokołach – szkiełkowanych i anodyzowanych na czarno. Od cokołu odchodzą łapy, pod które nie ma potrzeby podkładać dodatkowej antywibracji.

Wykończenia proponowane są w trzech podstawowych rodzajach: czereśnia amerykańska, orzech amerykański i dąb czarny. Na zamówienie za dopłatą dąb bielony, palisander santos, heban makassar i wiele innych. Wszystkie forniry pochodzą z włoskiej wytwórni ALPI.

Techniczne dane informują o paśmie przenoszenia 28 Hz – 30 kHz, mocy nominalnej/muzycznej 180/250 W, czteroomowej impedancji, efektywności 89 dB, wymiarach 110 x 26 x 38 cm i wadze z cokołami 47,5 kg/szt. Zalecane moce wzmacniaczy lokują się w przedziale 40 – 300 W, cena kompletu opiewa dla wersji Signature na 79 900 PLN.

Rzadko spotykane przyłącze Tri-Wire.

Pozostała kwestia wyglądu. Tu dominuje rodzaj forniru, który nie tylko kryje tył i boki, ale także okrywa cały fronton. Od jego jasności i faktury zależeć więc będą w głównej mierze wrażenia wizualne. Mogą topić się w czerni albo jaskrawić bielą, a między tymi skrajnościami szeroka gama pokryć drzewnych, z ich kolorami i słojami. Wyraźne odchylenie smukłego i opływowego korpusu pomnaża lekkość kształtu; szerokie rozstawienie dobrze dobranych rozmiarowo łap daje wrażenie stabilności. Kolumny nie starają się szokować formą, bardziej nawiązując do elegancji niż ekstrawagancji, lecz owo odchylenie i całościowa smukłość budzą skojarzenia aerodynamiczne. Studio 16 Hz ETHOS ULTIMO SIGNATURE przypominają z lekka stateczniki pionowe sporego odrzutowca, ale czy polecimy wysoko?

– A owszem! Polecimy! Przy czym najbardziej spodobało mi się, że dźwięk i jego jakość są w tym wypadku większe niż kolumny, a czasem bywa na odwrót, i wówczas jest niedobrze.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

13 komentarzy w “Recenzja: Studio 16 Hz ETHOS ULTIMO SIGNATURE

  1. Sławek pisze:

    Wspaniale wyglądają te kolumny, ale mają jedną zasadniczą wadę przez Pana nie wymienioną – nie są kotoodporne! Głóśniki nie są odpowiednio zabezpieczone.
    Jako opiekun trzech futer wiem co mówię… Kocur bardzo grzeczny, ale są dwie kotki młode i strasznie rozrabiają, monitorki to schodek by wskoczyć wyżej i nieważne czy ten schodek się przewróci.
    Tak przy okazji – jak tam Pana kotek – wylizał się? Mam nadzieję…

    1. Piotr Ryka pisze:

      Prawdziwa kotoodporność jest bardzo trudna. Mój dziesięciokilowy kocur (schudł o półtora kilo przez chorobę, ale na powrót tyje) rozwala momentalnie każdą torbę czy klatkę do transportu kotów, zajmuje mu to dosłownie parę sekund. Tym bardziej więc żadne maskownice by go nie powstrzymały, chyba że gęste siatki z grubych prętów. Odnośnie jego stanu zdrowia, to jedzie cały czas na kuracji sterydowej i na razie się trzyma. Diagnoza (dwie poszerzone morfologie i trzy razy USG) nie jest jasna – może to chłoniak, a może przewlekłe zapalenie jelit. Miejmy nadzieję, że to drugie.

      1. Sławek pisze:

        Moje Pylon Ruby Monitor (mówiąc szczerze to najsłabszy element zestawu, kupiony po to by można gościom lub żonie puścić muzykę bo trudno by zakładali słuchawki po kolei kilka osób, albo po ludzku posłuchać dźwięku z TV) – są kotoodporne bo mają na stałe zamocowane ażurowe metalowe siateczki. Przy okazji zakupu gramofonu widziałem w salonie w Katowicach kilka innych modeli kolumn z metalowymi zabezpieczeniami, np. Paradigm. Ludzie mają w domu zwierzaki i niektórzy konstruktorzy to uwzględniają. Ja bym chętnie wymienił moje Ruby Monitor na Audiowave 141SE, które dźwiękowo mi bardziej pasują, ale cóż Pan Konstruktor (którego znam osobiście) nawet maskownic nie przewidział. Tyle, że tak jak Pan pisze – maskownice to marne zabezpieczenie przed kotem.
        Trzymam kciuki za kotka!

        1. Piotr Ryka pisze:

          Dziękuję w imieniu kotka. Strunowe zabezpieczenie frontu a la Franco Serblin może być chyba ze strun metalowych i wówczas byłoby kotoodporne.

  2. Fon pisze:

    Tak kable głośnikowe to spore ograniczenie jak reszta kolumny jest najwyższych lotów, to dalej bardzo niedoceniany element a nawet w kolumnach niższej klasy wnosi bardzo dużo.
    Niestety trzeba w ten element zainwestować sporo aby zagrało, taka prawda.

    1. Sławek pisze:

      Do monitorków Pylon Ruby Monitor za 2700 zł używam kabli QED Signature Revelation fabryczne gotowy komplet za 1100 zł. Jak użyję droższych to zaczną lepiej grać?
      Jak już to trzeba im chyba zrobić wiwisekcję i powymieniać elementy zwrotnicy na lepsze i wewnętrzne okablowanie najpierw.

      1. Piotr Ryka pisze:

        A może jednak spróbuj z lepszymi kablami? Przypuszczam, że jednak zagrają lepiej. Ale broń Boże kupować, pożyczyć.

        1. Sławek pisze:

          Srebro, srebro i jeszcze raz srebro…
          Co się da da wymieniam na Argentum, a to są kable na zamówienie.
          Wyjątki to słuchawkowy Tonalium i I2S między transportem CD a DAC – Tubulus Concentus.
          Więc ciężko będzie pożyczyć, no chyba że się otworzę także na miedź…

          1. Sławek pisze:

            Zasilające także wymieniłem na Argentum – z dobrym skutkiem.

          2. Piotr Ryka pisze:

            Spróbować jednych, drugich trzecich – sprawdzić jak może być. Sam miedź bardzo lubię, a srebro jest na ogół trudniejsze – zarówno dla producenta kabla, jak i zestawiającego tor.

  3. Marrio pisze:

    Czy jest szansa na recenzje HIFIMAN HE-R10D ?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Jest.

      1. Marrio pisze:

        Git 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy