Recenzja: Silent Angel Bonn N8

Dźwięk

Kiedyś się mawiało: radio i telewizja.

   A zatem znów YouTube, tym razem z dodatkiem nie Netfliksa a Tidala. I bez segregacji jakościowej utworów, bowiem nie zależnie od tego jak były złe albo dobre, zawsze przemiany szły w tych samych kierunkach. Wszystkie były przy tym wyraźne, że nie granice percepcji z zastrzeżeniem, że w razie ślepego testu niekoniecznie każdorazowo prawidłowe wskazanie.

Pierwsza rzecz (chociaż kolejność w tym wypadku zupełnie bez znaczenia, gdyż sprawy się zazębiające), to wzrost żywości. Powodowany skokiem wyraźności, dynamiki, tempa, przenikliwości i innych czynników żywość brzmieniową powodujących.

Druga – mocniejsze oświetlenie. Podobnie jak telewizyjny obraz, pejzaż dźwiękowy też się doświetlił, wydobywając z tła niedopowiedzeń bytujące w nim na poły anonimowo dźwięki, przez co przyrosły też szczegóły, więcej szumu zaczęły generować igły w płytowych rowkach, zredukowała się tajemniczość i powodowany ciemną aurą relaks, wzrosła wyraźność, także obecność wszystkiego, oraz narzucający się charakter tej obecności.

Trzecia sprawa – to wszystko w niemałym stopniu za sprawą poszerzenia góry pasma. Sopranów zwyczajnie przybyło, a wraz z nimi też oczywista wspomnianej żywości, tego muzycznego nasycenia światłem i całościowej wyraźności. Wszelkie cykania, szumy, wibracje, wżeranie się w muzyczną tkankę, ożywianie przestrzeni – rzeczy filigranowe, mikre, szumiące i ćwierkające – tego wszystkiego stało się więcej.

Po czwarte więc – zanikła nuda, obojętność, precz poszedł mdły nastrój i nijakość. Zaangażowanie – chcesz czy nie – stało się obowiązkiem, nie można było tej muzyki przepuszczać mimo uszu.

Kolejna rzecz – to wszystko nie stało się kosztem muzycznego la. Może nie było ono dominantą, ale pozostawało ważnym czynnikiem sprawczym i nie było powodu by się dopatrywać w tej mierze jakichś braków, nawet słuchając bardzo skromnych jakościowo produkcji z YouTube muzykalność była obecna.

Dziś raczej video i hi-fi.

I następna – pomimo intensywnego przyrostu sopranów nie zwiększyła się pogłosowość, a odwrotnie, utwory przesadnie nią okraszone powróciły do normalności.

Także to, że w jakiejś mierze za sprawą tych sopranów, ale na pewno nie tylko, poprawiła się swoistość głosów. Doświetlone, bardzo wyraźne i sopranowo lepiej wyrażane zyskiwały wyraźnie na naturalności, obecności i smaku własnym.

Ale znowu nie żadnym kosztem – konkretnie nie kosztem sybilacji. Złowroga jak zawsze, surowo oceniająca ten aspekt Sweet Jane Cowboy Junkies przeszła gładziutko, bez wężowego syku.

Tak samo jak sopranów i smakowej soli, na środku pasma przybyło gatunkowego basu. Lepiej pokazującego swój kontur, a jednocześnie pozbawionego irytującego dudnienia w miejsce prawidłowego dźwięku.

I na koniec dodatkowa uwaga odnośnie tego z punktów, który powiada, że przejście od grania wprost z routera do podanego przez Bonn N8 zmuszało do skoncentrowania na dźwięku, wyrywało z audiofilskiej drzemki, wszak nieraz przecież miłej. Więc może szkoda tych prawie dwóch tysięcy? Tu wątpliwości rozwiewała próba powrotu do bez N8. Bolało – i oszczędności wraz z tym bólem przestawały być dobrym pomysłem.

I jeszcze coś, tym razem niejako awansem. Mam u siebie takie audiofilskie zwierzątko, które nazywa się I-O Data Soundgenic HDL. To serwer o pojemności 4 TB z wysokiej jakości muzyką. Wymagający podpinania w towarzystwie innych łączy także kablem ethernetowym (w każdej z paru użytkowej konfiguracji), bo steruje się nim bezprzewodowo. W jego przypadku użycie Bonn N8 też powodowało poprawę; normalizując brzmienia, podnosząc ich realizm, czyniło jeszcze lepszymi i tak już bardzo dobrze brzmiące pliki o wysokim standardzie jakościowym.

Obraz ulega znacznej poprawie, a dźwięk nie chce być gorszy.

I może jeszcze jedna uwaga. Wraz z Bonn i I-O Data Soundgenic HDL wrócił do mnie na chwilę zrecenzowany w październiku  kabel ethernetowy Fidata LAN HFCL (3 799 PLN/1,5 m). W recenzji stoi, co potrafi, a tu tylko napiszę, że jego ponowne wpięcie w miejsce własnego Neytona znów mnie zirytowało, bo znowu pokazało, jak dużo łączówka Fidaty umie. Piszę o niej jednakże nie dlatego, tylko żeby podkreślić, iż wszystkie wymieniony poprawy brzmienia dzięki Bonn N8 uskuteczniały się poprzez ten kabel, działanie jego niejako podwajając. Przy okazji sam siebie pytałem, co jeszcze można by dla sygnału branego z plików zrobić? Na pewno niejedno, a rzecz najprostsza, to mieć dwa kable ethernetowe Fidaty, a jeszcze lepiej trzy. Pierwszy pomiędzy router a N8, drugi między N8 a komputer, trzeci dla I-O Data Soundgenic HD. I jeszcze najlepiej długaśny czwarty, między N8 a satelitarny tuner. Żyć nie umierać z tymi kablami…

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

18 komentarzy w “Recenzja: Silent Angel Bonn N8

  1. Marcin pisze:

    Na jednym zdjęciu widać coś, o co bym Pana nie podejrzewał – PS4 Pro. Gra Pan czasami?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Powinienem napisać,że zdjęcia wykonano w mieszkaniu Karola (mojego syna). To on gra na tym PS4 Pro i gra profesjonalnie, jako kierownik działu firmy komputerowej, a ściślej obsługującej rynek komputerowych gier. (Ci mają teraz używanie, im koronawirus klienteli napędził.)

  2. Pawcio pisze:

    Dobra recenzja bo pokazuje wpływ urządzenia nie tylko na dźwięk. Na FB duże spory i krytyka pod postem soundrebels bo płyta główna urządzenia bazuje na gotowym ekonomicznym produkcie a tutaj postarał się Pan pokazać elementy podnoszące cenę które mają pozytywny wpływ na dźwięk i obraz. A co do kabla LAN Fidaty to w pełni się zgadzam bo wypożyczyłem taki dla świętego spokoju ale jak usłyszałem pozytywną choć nie spektakularną różnicę to mi kapcie spadły z wrażenia i kabel LAN do audio został. Pozdrawiam Panie Piotrze i życzę spokojnych i udanych Świąt Wielkanocnych.

  3. Rafał pisze:

    Miałem przyjemność spędzić z „Cichym Aniołem” kilka dni w swoim systemie. Poprawa dźwięku i obrazu była bezdyskusyjna. Te same utwory miały ze 30% więcej informacji, pokazanej w tak subtelny i swobodny sposób, ze świetnym dociążeniem i wypełnieniem. Najwięcej informacji zyskały górne i dolne rejestry. Nie sądziłem, że mój system lampowy jest w stanie wydobyć takie pokłady basu i to w jakiej jakości!
    Telewizor zaś pokazał obraz jakiego nie widziałem od jego nowości, czyli od jakiś 8 lat, a to zwykły LED. Za taką cenę nie zastanawiam się nawet nad innymi urządzeniami, problem w tym, że musiałem go zwrócić, ale czekam na nowy 🙂 kilku moich znajomych również.

  4. Jarek pisze:

    Mam przyjemność obcować z tym urządzeniem już ponad dwa tygodnie i z pełną odpowiedzialnością mogę potwierdzić pozytywny i to nie w małym stopniu wpływ na dźwięk. Poprawie uległo wszystko, od ilości informacji, po scenę, ilość powietrza, no i ten bas – teraz jest go słyszalnie nie tylko więcej, ale jest też znacznie lepiej kontrolowany, żadnego cyfrowego nalotu. Idealnie połączenie z kablem Fidata HFLC. Jednym słowem jestem bardzo pozytywnie zaskoczony.

  5. Jarek pisze:

    Dodałbym jeszcze tylko, że poprawie uległ też obraz w TV 🙂 Korzystam tylko z platform internetowych i nie widziałem wcześniej u siebie takiej jakości obrazu 🙂

  6. Piotr Ryka pisze:

    Silent Angel działa. W moim systemie odebrałem dźwięk jako bardziej dynamiczny, energetyczny. Poprawiła się rozdzielczość, wyrazistość, realizm. Na pewno muzykę odbieram teraz jako bardziej czystą, żywszą, ciekawszą. Dla słuchających muzyki z plików, Tidala urządzenie warte przynajmniej sprawdzenia. Ja również byłem zaskoczony, chyba nawet bardziej niż po podłączeniu kabla usb Fidaty.

    Piotr Woźniak

  7. Marek pisze:

    Ciekawe to urządzenie, tym bardziej, że od dawna zastanawiałem się, czy powszechne tanie TPlinki i inne nie psują dźwięku… Dziękuje za ten test! Okazuje się, że moje obawy nie były cakiem bez sensu.

    Mam pytanie: co może dać i czy w ogóle może cokolwiek Silent Angel (czy też inny konkurent tego typu) w moim przypadku?

    Mam Internet z dedykowanej karty SIM w modemie wpiętym do routera DLink, z którym banalnym kablem ethernet połączony jest Pioneer N-70A. Ten wysyła sygnał do Devialeta 200 koncentrycznym kablem cyfrowym niezłej jakości. Z Internetu słucham właściwie tylko radia internetowego. Poza tym wszelka muzyka z plików pochodzi z SSD wpiętego do Pioneera po linii USB, więc Internet nie ma nic do tego. Telewizję oglądam wprost z satelity, więc tutaj na nic liczyć nie mogę.

    Zastanawiam się więc, czy jest sens wydawać pieniądze na N8 plus lepszy kabel tylko na słuchanie muzyki w MP3, chociaż MP3 nadawany przez Linna z mniejszą kompresją brzmi u mnie nieco lepiej niż u innych nadawców, u których kompresja jest większa. A może są inne możliwości podłączenia mojego sprzętu pozwalające wykorzystać N8 nie tylko dla radia internetowego???

    Będę wdzięczny za każdą uwagę i poradę.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Taki układ to w przypadku użycia N8 nieco lepsza transmisja radiowa. Czy to gra warta świeczki, tego już nie ocenię. Na pewno warto natomiast doinwestować linię USB, o ile tak się jeszcze nie stało: https://www.audiomagic.pl/wzmacniacze-sluchawkowe/ifi-audio-ipurifier3?from=listing

      1. Marek pisze:

        Dziekuję Panu. Tak, rozumiem – to kwestia stosunku zysku jakości dźwięku do ceny.
        Co do linii USB – to myślałem już o tym i poza możliwością lepszego kabla pojawiają się dwa problemy:
        1. mój SSD ma wyjście mikro USB i o ile się orientuję – urządzenia w rodzaju ipurifier nie dysponują bezpośrednio takim wtykiem. Chyba, że dodam przejściówkę…;
        2. SSD nie będąc urządzeniem „aktywnym” (jakim byłby komputer z wszystkimi swoimi szumami) służy za „pasywne źródło” i nie wiem, czy w takim przypadku poboru sygnału jest co obrabiać. – Moja wizja może być oczywiście błędna – nie jestem tu kompetentny. W sumie trochę w tym niewiadomych – może trzeba popróbować i już.

  8. Miltoniusz pisze:

    Na GFmod.pl jest taka informacja: „Piotr Ryka z hifiphilosophy.com testował ostatnio switch Bonn oparty na switchu PPA Studio v1 z 2016 roku. Można przeczytać w recenzji jakie wrażenie na nim zrobił. Ten switch to znacznie lepsza, nowa wersja v2” Ten, czyli PPA Studio Audio Grade Ethernet Switch v2.

    https://www.gfmod.pl/pl/n/Jak-poprawic-dzwiek-z-Tidal-YouTube-Spotify-czyli-jak-wyciagnac-max-ze-streamingu-muzyki/17

    https://www.gfmod.pl/pl/p/Switch-PPA-Studio-v2-do-streamingu-Tidal-MQA-YouTube-Audio-Ethernet-Switch/269

    Czy faktycznie tak jest? Ma Pan jakąś opinię na ten temat?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nic mi nie wiadomo o wersji V1 tego urządzenia i byciu przez N8 wersją V2. Ale może tak było; Chińczycy wcześniej działali głównie jako zaopatrzeniowcy innych, pod 1990 zaczęli się coraz bardziej usamodzielniać – i ten proces przybiera na sile.

      1. Miltoniusz pisze:

        To nie tak. Może niejasno się wyraziłem. GFmod twierdzi, że na bazie PPA Studio v1 powstał recenzowany Bonn N8. Tylko że teraz PPA Studio ma już lepszą wersję v2.

  9. Marek S. pisze:

    Od tygodnia mam wpięty dedykowany zasilacz Forester F1.

    O ile wcześniej lepszy efekt uzyskiwałem z plików Flac z dysku ssd, tak teraz słucham tylko przez switch z zasilaczem, muzyka z Tidal.

    Sam Silent dawał poprawę, ale dopiero zasilacz wyniósł ten produkt na bardzo wysoki poziom.
    Przede wszystkim plastyczność, spójność, muzykalność. Na szczęście nie straciła motoryka i dynamika.

    Za taką poprawę brzmienia systemu trzeba wydać duże pieniądze.

    Jak ktoś ma możliwość to szczerze polecam, chociaż przetestować.
    Gwarantuję, że już nie wróci.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Pozostaje więc pozazdrościć i postarać się o zasilacz.

  10. Sławek pisze:

    Właśnie sobie dzisiaj kupiłem tego Bonn N8. No co tu mówić – jest bardzo dobrze, a jak jeszcze sobie trochę pogra…
    Dynamika, wypełnienie, dociążenie – gra dopiero 3 godziny w tym nową płytę J. Bonamassy z Tidala „Time Clocks”.
    A minusy? malina wolniej reaguje na polecenia (malina to teraz Allo DigiOne Signature z zasilaczem Shanti).

    1. Piotr Ryka pisze:

      Cieszę się, że nie wprowadziłem recenzją w błąd, bo zdaniem wielu to skandal, żeby takie coś miało wpływ na jakość brzmienia.

  11. Sławek pisze:

    A ma i to niemały. Tak nawiasem mówiąc to różnice pomiędzy streamerami też są duże – np. zwykła Malina bez nakładki dużo gorzej około 300 zł, wyjście USB, z nakładką Kali około 1200 zł , wyjście HDMI I2S lepiej, z nakładką DigiOne Signature wyjście BNC lub coaxial RCA – najlepiej.
    Używam kabla BNC srebrnego Argentum audio.

    Wyraźne też różnice pomiędzy kablami ethernetowymi – Audioquest Cinammon – gorzej, Supra Cat8 lepiej.
    No kto by pomyślał. A jeszcze zasilanie – do Maliny mam Allo Shanti, Bonn N8 i router na razie na wtyczkowych, ale i tu można lepiej…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy