Recenzja: Silent Angel Bonn N8

Konstrukcja

Pudełko prezentuje się elegancko…

   Urządzenie producent dostarcza w sporym pudełku z grubej, na satynową czerń pociągniętej tektury, zdobnej złotym logiem na środku wieczka. We wnętrzu bardzo pasowny profil piankowy o trzech magazynowych zatokach, w których spoczywa grubo zafoliowane samo N8, odnośny nagniazdkowy, ale stosunkowo duży i na dodatek markowy zasilacz, oraz przyzwoitej jakości półmetrowy kabel ethernetowy. Kabel ma za zadanie łączyć N8 z routerem – koniecznie poprzez gniazdko nr 1 spośród ogólnie ośmiu ulokowanych jedno tuż przy drugim na tylnej ściance, a zaraz obok tego pierwszego dla routera jest wtyk przewodu zasilacza – i jak chodzi o gniazda, to tyle. Pozostałych siedem o numerach 2-8 to wyjścia o charakterystyce dużo lepszej niż te w najlepszych nawet wielogniazdkowych routerach i zaraz się wyjaśni, dlaczego takie dobre. W odróżnieniu od drogich kabli lanowskich, ten na wyposażeniu N8 nie jest kierunkowy, ale stosunkowo gruby, porządnie zaizolowany i z osłonowymi zatyczkami na końcach, koniecznymi do zdjęcia przed użyciem.

Na tylnej ściance, jak już mówiłem, niczego poza tymi dziewięcioma, łącznie z zasilającym, wtykami nie ma, od przodu zaś same lampki. Tych jest o jedną więcej, bo dziesięć. Licząc od lewej pierwsza, zielona, informuje o aktywacji, którą prokuruje samo wetknięcie zasilania, zaraz obok niej druga czerwona, zapalająca się jedynie, gdy coś jest nie w porządku, na przykład nie ma łączności z routerem. A osiem pozostałych odnosi się do gniazd lanowskich  i jeśli któreś nie zostało obciążone, jego lampka nie świeci. A kiedy owszem, to gdy prędkość transmisji przekracza 1000 Mbps, migało będzie na zielono, a jeśli nie, na bursztynowo. (Lampki nie tylko świecą, ale także mrugają, w efekcie czego mruganka.)

jego zawartość też.

Poza samą obudową, to wszystko. Odnośnie niej – cała jest metalowa i na dodatek solidnej ów metal grubości, że żadnej gnącej się pod palcami blachy. Słusznej grubości metal jest po całości objechany uprzyjemniającym dotyk matowoczarnym pokryciem w drobniuteńki baranek – totalny zatem brak tandety. Pod spodem cztery elastomerowe z połówek kuleczek podkładki do pochłaniania drgań, a z rzeczy bardziej technicznych – parametr zasilania to 5V DC/1A, waga całości 1,2 kilograma, wymiary 154,5 x 85 x 26 mm, a także konsumpcji prądu maksimum 5 W. Ogólnie rzecz zaś oceniając, ma to być coś na wzór licznych drobiazgów od angielskiego iFi – wielce pożyteczny i niedrogi znikomek, czyli rzecz bardzo aktualna, w sam raz na czasy czerpania sygnału audio-video z Sieci.

Co w ramach tego, poza oczywiście aż siedmioma dodatkowymi gniazdami Gigabit Ethernet, oraz konkretnie za ile? Najprościej odpowiedzieć, za ile – za 1749 złotych. To rzeczywiście nie jest dużo, bo takie poprawiacze sygnału ethernetowego (na przykład Melco S100) potrafią kosztować koło dychy. Daje ten prosto z producenckiej igły N8 też autentyczny powiew świeżości, ponieważ urządzenie  datowane na koniec zeszłego roku właśnie wchodzi na rynek, z niedwuznacznym zamiarem zniszczenia konkurencji. Ale najważniejsza jest, oczywista sprawa, nowej zabawki część szpikowa, czyli zastosowane technologie. Na tę porcję nowości składa się całościowa poprawa transmisji, startująca już od nagniazdkowego zasilacza, który okazuje się być klasy medycznej, filtrując energetyczne zakłócenia podobno w stopniu niebagatelnym nie tylko dzięki samej separacji magnetycznej podczas zamiany AC/DC (prądu zmiennego na stały).

Niewielki lecz smaczny kąsek.

W głównym obwodzie prądowym, dzięki różnym wynalazkom własnego chowu zgrupowanym w dwa reduktory, hałasy zakłócające zmniejszone zostają o prawie 18 dB, po nich pałeczkę przejmuje także własnej konstrukcji moduł zegara w technologii TOXO (Temperature Compensation Crystal Oscillator) taktujący z dokładnością  do 0,1 ppm (milionowych części sekundy). Także układy korekcji  SANA (Silent Angel Noise Absorber), również dwuetapowy. To bowiem dwa kolejne reduktory, na wejściu i wyjściu zegara, dokładające łącznie z nim redukcję o kolejnych 20,8 dB. Ogólny zatem spadek pasożytniczych  szumów to prawie – 40 dB i jednocześnie bardzo zdecydowana poprawa liniowości sygnału, ostrości pików uwolnionych od „rozmazywacza” jittera oraz wyrównanie sinusoid. Dochodzi do tego ulokowana pod płytą główną z obwodami i filtrami specjalna folia redukująca zewnętrzne zakłócenia EMI (elektromagnetyczne), wpływająca korzystnie na stabilność pracy całego urządzenia. Trzonem jednak te trzy poprawy: prądu zasilania, który staje się idealnie liniowy, jittera, który bardzo się zwęża i oscylacji, które stają się bardziej harmoniczne. Wszystko to można pooglądać na obrazkach i krótkiej animacji na stronie producenta, a my przejdźmy do konkretnych korzyści ze sfer audio i wizji.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

18 komentarzy w “Recenzja: Silent Angel Bonn N8

  1. Marcin pisze:

    Na jednym zdjęciu widać coś, o co bym Pana nie podejrzewał – PS4 Pro. Gra Pan czasami?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Powinienem napisać,że zdjęcia wykonano w mieszkaniu Karola (mojego syna). To on gra na tym PS4 Pro i gra profesjonalnie, jako kierownik działu firmy komputerowej, a ściślej obsługującej rynek komputerowych gier. (Ci mają teraz używanie, im koronawirus klienteli napędził.)

  2. Pawcio pisze:

    Dobra recenzja bo pokazuje wpływ urządzenia nie tylko na dźwięk. Na FB duże spory i krytyka pod postem soundrebels bo płyta główna urządzenia bazuje na gotowym ekonomicznym produkcie a tutaj postarał się Pan pokazać elementy podnoszące cenę które mają pozytywny wpływ na dźwięk i obraz. A co do kabla LAN Fidaty to w pełni się zgadzam bo wypożyczyłem taki dla świętego spokoju ale jak usłyszałem pozytywną choć nie spektakularną różnicę to mi kapcie spadły z wrażenia i kabel LAN do audio został. Pozdrawiam Panie Piotrze i życzę spokojnych i udanych Świąt Wielkanocnych.

  3. Rafał pisze:

    Miałem przyjemność spędzić z „Cichym Aniołem” kilka dni w swoim systemie. Poprawa dźwięku i obrazu była bezdyskusyjna. Te same utwory miały ze 30% więcej informacji, pokazanej w tak subtelny i swobodny sposób, ze świetnym dociążeniem i wypełnieniem. Najwięcej informacji zyskały górne i dolne rejestry. Nie sądziłem, że mój system lampowy jest w stanie wydobyć takie pokłady basu i to w jakiej jakości!
    Telewizor zaś pokazał obraz jakiego nie widziałem od jego nowości, czyli od jakiś 8 lat, a to zwykły LED. Za taką cenę nie zastanawiam się nawet nad innymi urządzeniami, problem w tym, że musiałem go zwrócić, ale czekam na nowy 🙂 kilku moich znajomych również.

  4. Jarek pisze:

    Mam przyjemność obcować z tym urządzeniem już ponad dwa tygodnie i z pełną odpowiedzialnością mogę potwierdzić pozytywny i to nie w małym stopniu wpływ na dźwięk. Poprawie uległo wszystko, od ilości informacji, po scenę, ilość powietrza, no i ten bas – teraz jest go słyszalnie nie tylko więcej, ale jest też znacznie lepiej kontrolowany, żadnego cyfrowego nalotu. Idealnie połączenie z kablem Fidata HFLC. Jednym słowem jestem bardzo pozytywnie zaskoczony.

  5. Jarek pisze:

    Dodałbym jeszcze tylko, że poprawie uległ też obraz w TV 🙂 Korzystam tylko z platform internetowych i nie widziałem wcześniej u siebie takiej jakości obrazu 🙂

  6. Piotr Ryka pisze:

    Silent Angel działa. W moim systemie odebrałem dźwięk jako bardziej dynamiczny, energetyczny. Poprawiła się rozdzielczość, wyrazistość, realizm. Na pewno muzykę odbieram teraz jako bardziej czystą, żywszą, ciekawszą. Dla słuchających muzyki z plików, Tidala urządzenie warte przynajmniej sprawdzenia. Ja również byłem zaskoczony, chyba nawet bardziej niż po podłączeniu kabla usb Fidaty.

    Piotr Woźniak

  7. Marek pisze:

    Ciekawe to urządzenie, tym bardziej, że od dawna zastanawiałem się, czy powszechne tanie TPlinki i inne nie psują dźwięku… Dziękuje za ten test! Okazuje się, że moje obawy nie były cakiem bez sensu.

    Mam pytanie: co może dać i czy w ogóle może cokolwiek Silent Angel (czy też inny konkurent tego typu) w moim przypadku?

    Mam Internet z dedykowanej karty SIM w modemie wpiętym do routera DLink, z którym banalnym kablem ethernet połączony jest Pioneer N-70A. Ten wysyła sygnał do Devialeta 200 koncentrycznym kablem cyfrowym niezłej jakości. Z Internetu słucham właściwie tylko radia internetowego. Poza tym wszelka muzyka z plików pochodzi z SSD wpiętego do Pioneera po linii USB, więc Internet nie ma nic do tego. Telewizję oglądam wprost z satelity, więc tutaj na nic liczyć nie mogę.

    Zastanawiam się więc, czy jest sens wydawać pieniądze na N8 plus lepszy kabel tylko na słuchanie muzyki w MP3, chociaż MP3 nadawany przez Linna z mniejszą kompresją brzmi u mnie nieco lepiej niż u innych nadawców, u których kompresja jest większa. A może są inne możliwości podłączenia mojego sprzętu pozwalające wykorzystać N8 nie tylko dla radia internetowego???

    Będę wdzięczny za każdą uwagę i poradę.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Taki układ to w przypadku użycia N8 nieco lepsza transmisja radiowa. Czy to gra warta świeczki, tego już nie ocenię. Na pewno warto natomiast doinwestować linię USB, o ile tak się jeszcze nie stało: https://www.audiomagic.pl/wzmacniacze-sluchawkowe/ifi-audio-ipurifier3?from=listing

      1. Marek pisze:

        Dziekuję Panu. Tak, rozumiem – to kwestia stosunku zysku jakości dźwięku do ceny.
        Co do linii USB – to myślałem już o tym i poza możliwością lepszego kabla pojawiają się dwa problemy:
        1. mój SSD ma wyjście mikro USB i o ile się orientuję – urządzenia w rodzaju ipurifier nie dysponują bezpośrednio takim wtykiem. Chyba, że dodam przejściówkę…;
        2. SSD nie będąc urządzeniem „aktywnym” (jakim byłby komputer z wszystkimi swoimi szumami) służy za „pasywne źródło” i nie wiem, czy w takim przypadku poboru sygnału jest co obrabiać. – Moja wizja może być oczywiście błędna – nie jestem tu kompetentny. W sumie trochę w tym niewiadomych – może trzeba popróbować i już.

  8. Miltoniusz pisze:

    Na GFmod.pl jest taka informacja: „Piotr Ryka z hifiphilosophy.com testował ostatnio switch Bonn oparty na switchu PPA Studio v1 z 2016 roku. Można przeczytać w recenzji jakie wrażenie na nim zrobił. Ten switch to znacznie lepsza, nowa wersja v2” Ten, czyli PPA Studio Audio Grade Ethernet Switch v2.

    https://www.gfmod.pl/pl/n/Jak-poprawic-dzwiek-z-Tidal-YouTube-Spotify-czyli-jak-wyciagnac-max-ze-streamingu-muzyki/17

    https://www.gfmod.pl/pl/p/Switch-PPA-Studio-v2-do-streamingu-Tidal-MQA-YouTube-Audio-Ethernet-Switch/269

    Czy faktycznie tak jest? Ma Pan jakąś opinię na ten temat?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Nic mi nie wiadomo o wersji V1 tego urządzenia i byciu przez N8 wersją V2. Ale może tak było; Chińczycy wcześniej działali głównie jako zaopatrzeniowcy innych, pod 1990 zaczęli się coraz bardziej usamodzielniać – i ten proces przybiera na sile.

      1. Miltoniusz pisze:

        To nie tak. Może niejasno się wyraziłem. GFmod twierdzi, że na bazie PPA Studio v1 powstał recenzowany Bonn N8. Tylko że teraz PPA Studio ma już lepszą wersję v2.

  9. Marek S. pisze:

    Od tygodnia mam wpięty dedykowany zasilacz Forester F1.

    O ile wcześniej lepszy efekt uzyskiwałem z plików Flac z dysku ssd, tak teraz słucham tylko przez switch z zasilaczem, muzyka z Tidal.

    Sam Silent dawał poprawę, ale dopiero zasilacz wyniósł ten produkt na bardzo wysoki poziom.
    Przede wszystkim plastyczność, spójność, muzykalność. Na szczęście nie straciła motoryka i dynamika.

    Za taką poprawę brzmienia systemu trzeba wydać duże pieniądze.

    Jak ktoś ma możliwość to szczerze polecam, chociaż przetestować.
    Gwarantuję, że już nie wróci.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Pozostaje więc pozazdrościć i postarać się o zasilacz.

  10. Sławek pisze:

    Właśnie sobie dzisiaj kupiłem tego Bonn N8. No co tu mówić – jest bardzo dobrze, a jak jeszcze sobie trochę pogra…
    Dynamika, wypełnienie, dociążenie – gra dopiero 3 godziny w tym nową płytę J. Bonamassy z Tidala „Time Clocks”.
    A minusy? malina wolniej reaguje na polecenia (malina to teraz Allo DigiOne Signature z zasilaczem Shanti).

    1. Piotr Ryka pisze:

      Cieszę się, że nie wprowadziłem recenzją w błąd, bo zdaniem wielu to skandal, żeby takie coś miało wpływ na jakość brzmienia.

  11. Sławek pisze:

    A ma i to niemały. Tak nawiasem mówiąc to różnice pomiędzy streamerami też są duże – np. zwykła Malina bez nakładki dużo gorzej około 300 zł, wyjście USB, z nakładką Kali około 1200 zł , wyjście HDMI I2S lepiej, z nakładką DigiOne Signature wyjście BNC lub coaxial RCA – najlepiej.
    Używam kabla BNC srebrnego Argentum audio.

    Wyraźne też różnice pomiędzy kablami ethernetowymi – Audioquest Cinammon – gorzej, Supra Cat8 lepiej.
    No kto by pomyślał. A jeszcze zasilanie – do Maliny mam Allo Shanti, Bonn N8 i router na razie na wtyczkowych, ale i tu można lepiej…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy