Recenzja: Sennheiser Momentum Wireless M2 AEBT

Sennheiser Momentum Wireless M2 AEBT HiFiPhilosophy 007 (2)   Słuchawek ciąg dalszy. Tym razem o stricte mobilnych, bo bezprzewodowych. Gdy je nabędziesz, a masz smartfona (no, masz przecież), wówczas Momentum same go poszukają i z nim łączność nawiążą. To już coś na kształt sztucznej inteligencji, aktywnie działającej bez twojej wiedzy i zgody, gdy posiadane przedmioty komunikują się same i współdziałają. Tylko patrzeć, jak spisek zawiążą i przeciw właścicielowi się zwrócą, ale na razie zmawiają się dla jego dobra; tak żebyś głowy nie musiał sobie zaprzątać głupstwami i oczywiste rzeczy robiły się same. Samo jednak nie wszystko się zrobi i dlatego będziesz musiał swoje Momentum ładować, to znaczy podłączać dodanym kablem USB do komputera czy innej ładowarki, ponieważ słuchawki bezprzewodowe muszą być też magazynem energii. Nawiązanie łączności również odbywa się po raz pierwszy za twoją zgodą, po naciśnięciu na prawej muszli przycisku NFC (Near Field Communication). Za to czy chcesz, czy nie, twoje Momentum będą aktywnie zwalczać hałas otoczenia, za pomocą czterech wbudowanych mikrofonów skanujących oraz opatentowanego systemu NoiseGardTM, którego moc zwalczania to – 25 dB.

Co prawda Sennheiser Momentum wystąpiły u nas kilka lat temu...

Co prawda Sennheiser Momentum wystąpiły u nas kilka lat temu…

Łączność nawiążą zaś za pomocą też opatentowanego systemu komunikacji wysokiej rozdzielczości aptX i na dodatek bez zewnętrznego mikrofonu można będzie prowadzić rozmowę, dzięki wbudowanemu, niewidocznemu systemowi VoiceMax. No, żyć nie umierać, chciałoby się wrzasnąć, zwłaszcza że same słuchawki są lekkie i wygodne, a do tego wykonane z gatunkowych surowców. Pokrywy muszli mają z nierdzewnej stali i mogą być one w kolorze kości słoniowej bądź czarnym, a pałąk i pady to w najlepszym gatunku prawdziwa skóra, lub do wyboru dla osób o nastawieniu ekologicznym alcantara.

Słuchawki są wokółuszne, z mocowaniem muszli kulowym na chromowanych prowadnicach, ale wytężono starania, by były jak najmniejsze. To się świetnie udało i w efekcie są rzeczywiście niewielkie, a mimo to uszy dobrze w nich leżą i nic nie uwiera, co w połączeniu z lekkością daje satysfakcjonującą wygodę. Siedzą też mocno na głowie, a mimo to nie cisną, czyli wygoda pełna a ergonomia zupełna. To wszystko dostajemy w typowym dla Sennheisera solidnym pudle z grubej, lakierowanej tektury, w którym oprócz słuchawek znajdziemy odpinany kabel 1,4 m zakończany małym jackiem, przewód do ładowania USB-mini oraz łączówkę na okoliczność lotniczą. W komplecie jest także etui na zamek i osobny woreczek ochronny oraz instrukcja obsługi o sporym bagażu wiedzy odnośnie licznych przycisków. Słuchawki można przed transportem poskładać, co zdecydowanie zmniejszy ich objętość, a wszystko razem wyceniono na 1700 złotych i zostało już tylko wyszczególnić przed odsłuchami parametry techniczne.

Pasmo przenoszenia to 16 Hz – 22 kHz przy impedancji 28 Ω dla trybu przewodowego i 480 Ω dla pracy bezprzewodowej. Pasmo przenoszenia mikrofonu to z kolei 100 – 8000 Hz, a THD samych słuchawek lokuje się poniżej 0,5%. Łączność prowadzona będzie poprzez Bluetooth 4.0 + EDR i może trwać bez ładowania aż do dwudziestu dwóch godzin, a ładowanie potrwa trzy. Odpowiada za to akumulator litowo-polimerowy 600 mAh, a obsługiwane standardy łączności to A2DP + AVRCP + HSP + HFP.

Wyręczmy jeszcze pobieżnie instrukcję. Poza aktywatorem łączności na muszli są przyciski ogólnego włączenia i oczywiście +/- dla regulacji siły głosu, a także można odnośnym przyciskiem sprawdzać na ekranie skoligaconego smartfona stan naładowania baterii i możemy także odpowiednim kombinacjami naciśnięć obsługiwać muzykę (play, pause itd.), a nawet obsługiwać połączenia telefoniczne, ażeby posiąść funkcyjny komplet.

...ale wersja bezprzewodowa to dla na s totalna nowość!

…ale wersja bezprzewodowa to dla na s totalna nowość!

Jak zatem widać Sennheiser się przyłożył i nic dziwnego, że jego Momentum to najpopularniejsze teraz słuchawki bezprzewodowe, podobnie jak zwykłe Momentum to najpopularniejsze obecnie słuchawki przenośne.

 

 

 

 

Odsłuch: W trybie bezprzewodowym

Jakość wykonania i cała otoczka jak zawsze u Sennheiser'a - jest wybornie!

Jakość wykonania i cała otoczka jak zawsze u Sennheiser’a na duży plus.

   Bez kabla, a więc w roli muzycznej bazy i odtwarzacza wystąpił smartfon Sony Xperia Z2, a szukanie się przez niego i słuchawki za pośrednictwem protokołu NFC trwało króciutko, że ani byś spostrzegł.

Że grać poprzez eter (którego nie ma, co udowodnili Michelson i Morley jeszcze w 1887 roku) da się znakomicie, to każde radio czy kino domowe wykazuje na co dzień, ale z reguły bez udziału bezprzewodowych słuchawek. Co zaś oferują takie słuchawki? Momentum to nie przelewki, tylko solidny środek ligi, na której cenowym szczycie królują za ponad sześć tysięcy AKG N90. A zatem słuchawki bezprzewodowe się z cenami nie pieszczą i każą sobie płacić za te bezprzewodowe usługi, a więc w odwet wymagać można od nich twardo jakości – wymagać bez pardonu.

Zagrało lepiej niż się spodziewałem, co tym jest cenniejsze, że piszę równolegle test z użyciem słuchawek Stax SR-009 i codziennie ich słucham. A takie bytowanie na szczytach zawsze i bez woli testera podnosi próg oczekiwań, toteż rozczarowanie jak najbardziej wchodziło u mnie w rachubę. Tymczasem zagrało smacznie i bogato. Zarówno pasmo było porozciągane, jak i jego zawartość obfita. Soprany może nie mistrzowskie, ale wyraźnie obecne, z pewnymi zakusami do przestrzennej postaci, a przede wszystkim pomimo wysokich wzlotów nie dające żadnych efektów ubocznych – czyli nie męczące i nie kłujące.

Sennheiser Momentum Wireless M2 AEBT HiFiPhilosophy 013 (2)Sennheiser Momentum Wireless M2 AEBT HiFiPhilosophy 011 (2)Sennheiser Momentum Wireless M2 AEBT HiFiPhilosophy 012 (2)Sennheiser Momentum Wireless M2 AEBT HiFiPhilosophy 015 (2)

 

 

 

 

Pomagała im w tym dość ciemna karnacja przekazu i sporo aksamitu w fakturach. Żadnej twardości, połyski tylko okazjonalnie i dobrze się plasujące, a całość w odbiorze raczej miękka, ale pozbawiona słabowitości. Bo bas na drugim skraju także się mocno zaznaczał i miał naprawdę basowy wymiar, co oczywiście zmuszało do szacunku dla mocy ogólnej brzmienia. W efekcie cały przekaz określiłbym jako gęsty, a kolorytem i stylem zbliżony do Sennheiser HD 600. Nie taki połyskliwy i nie tak wyrafinowany, ale dający powiedzmy jakieś siedemdziesiąt procent ich dobrej prezentacji. A przecież cały tor był tu smartfonem, a do tego łączność bezprzewodowa, czyli słuchawki same dla siebie musiały być wzmacniaczem.

Do opisania pozostał środek pomiędzy tą górą a dołem i miał on do zaproponowania sporo brzmieniowych smaków, przy czym soprany mieszały się do średnicy, dając głosy świeże i dość delikatne. Nie wiotkie czy jakieś omdlewające, ani też specjalnie ciepłe, tylko obdarzone życiem, z wigorem i takie raczej młodzieńcze. Całkiem wyrafinowane i w temperaturze dość neutralnej – że żadnych oznak chłodu – a wszystko razem szło wartko i całkiem dynamicznie. Żadne tam pitu, pitu, czy jakaś plastikowa muzyka, tylko pełnowartościowe, kaloryczne muzykowanie; że prędzej się zdziwisz niż poczujesz niedosyt.

Ktoś może i powie - słuchawki HiFI bez kabla nie mają racji bytu. Ale Sennheiser zdaje się z tego nic nie robić...

Ktoś może powie – słuchawki HiFi bez kabla nie mają racji bytu. Ale Sennheiser zdaje się z tego nic sobie nie robić…

Nie, rozczarowanie nie wchodziło w rachubę, mimo iż malkontenctwo to trwały punkt krajobrazu. Ale trzeba być naprawdę kapryśnym, żeby takiej muzyki ze smartfona i słuchawek bezprzewodowych nie uznać za satysfakcję. Przejrzałem cały repertuar – od śpiewu a capella po najostrzejszego rocka i wielką symfonikę – nie napotykając rozczarowania. Pewnie, że to nie był high-end, ale słuchać można było przyjemnie i szczerze się cieszyć jakością. Jakością przyzwoitą i w stylu dość naturalnym, że w sumie nie mam zastrzeżeń i spokojnie mogę polecić.

Odsłuch: Po kablu

Jak na bezprzewodowy przesył, brzmienie tych słuchawek należy określić mianem "w pełni satysfakcjonującym".

Jak na bezprzewodowy przesył, brzmienie należy określić mianem w pełni satysfakcjonującego.

   Kabelek dają do kompletu cieniutki, mizerniutki, jak to u słuchawek przenośnych. Czarna nitka ma na końcu kątowy mały jack i jest mięciutka, toteż można się wiercić. Użyć postanowiłem zarówno sprzętu przenośnego jak i stacjonarnego, by obraz dźwiękowy był pełny i nikt mi nic nie zarzucił. Tak więc na początek w ruch poszedł Cowon Plenue, a potem zluzował go Phasemation…

Cowon Plenue

O kurde, dobry Cowon zły nie jest! Zagrało naprawdę nielicho, że w pierwszej chwili zamarłem, a w drugiej się zadziwiłem. Względem bez kabla poprawiło się wypełnienie, a wyrafinowanie skoczyło także, i zrobiła się elegancka muzyka. Na zwykłych plikach wytknąłbym jedynie nieco basowej przesady, o co zacząłem podejrzewać Cowona; ale wzięty do porównania FiiO X7 okazał się  na takich basowych utworach dudnić dosyć nieprzyzwoicie, tak więc to raczej nie Cowon. Grał z tymi Momentum Wireless lepiej od FiiO ponad wszelką wątpliwość, a że bas czasem się odkształcał, to tylko na zwykłych plikach. Kiedy sięgnąłem po wyższą gęstość, cały przekaz się unormował i poza radością słuchania nie było już na czym się skupiać. Nie miałem zwykłych Momentum, a ich słuchałem już dawno, ale wydaje mi się, że przekaz dawały analogiczny. Podający obficie muzykę o analogowym płynięciu i pełnym, nasyconym brzmieniu o wyrazistych rysach. W stylu tak z lekka przyciemnionym, tak dla dodania efektu, i z rytmem wybijanym wyraźnie, także w tym samym celu. Cała zaś muzyka cieplejsza i bardziej zdecydowanie cielesna aniżeli bez kabla; a tym jeszcze przyjemniej słuchana, że Cowon z Grado GS2000 wydawał się za ostry, a tutaj ani trochę. Grało to finezyjnie (no pewnie, że nie jak SR-009), alei przede wszystkim konkretnie. Z mocnym kontrastem, dobrym wysyceniem i przekonującym niezgorzej realizmem. Czuć było wykonawców i czuć analogowość brzmienia, a energię i poryw czuć jeszcze o wiele mocniej.

Choć pełnię możliwości pokazują dopiero po kablu...

Choć pełnię możliwości pokazują dopiero po kablu…

To nie był przekaz zdolny, jak któreś flagowe Audeze, zabijać zniekształcenia, ale też ich nie pomnażający ani nie tnący muzyki. A taki dynamiczny, że aż utknąłem w rocku i spod wpływu Soundgarden, The Who i Led Zeppelin ciężko się było wyrwać. A potem dużą, ciekawą przestrzeń o signum tajemnicy dostałem od Vangelisa, a jeszcze potem  od gęstych plików analog co się zowie. Tak więc jedyna uwaga, to niezbyt poważne ale jednak zniekształcenia na basie, pojawiające się jedynie przy plikach o standardowej gęstości, Natomiast analogowość na duży plus i przede wszystkim kontrast do spółki z dynamiką, a wszystko efektownie wycieniowane i o dobrej ekspresji szczegółów.

Phasemation z Ayon Sigma

Z grubsza jeszcze raz tyle, czyli mniej więcej znowu tego kalibru pokazał się przeskok, co poprzednio między brakiem a obecnością przewodu. Żadnych teraz zniekształceń basu i jeszcze więcej dynamiki oraz bezpośredniości; dużo też większe otoczenie muzyką i mocniej puszczona w ruch wyobraźnia. Mimo że grane szło po nitce (aczkolwiek poprzez wyjątkową przejściówkę AudioQuesta), niemal analogiczne było jakościowo co u zwykłych za te pieniądze słuchawek przewodowych. Porównanie bezpośrednie dowiodło, że HD 600 oferują przekaz nieznacznie spójniejszy i bardziej wyrafinowany, a także nieco ciemniejszy – ale nie była to żadna duża różnica. Słyszalna wprawdzie od razu, jednak umiarkowana. A przypomnę, że te HD 600 ze wzmacniaczem takim jak Phasemation i poprzez przetwornik Ayona, to już high-end jest całkowity, choć jeszcze nie taki z największych.

Sennheiser Momentum Wireless M2 AEBT HiFiPhilosophy 016 (2)

Oto całościowo udany zestaw dla wędrujących melomanów. Rekomendacja!

Niemniej granie nieumownie high-endowe, że już tylko pozytyw i tylko satysfakcja – pozytyw tak makroskopowy, że pod kołami byś zginął. A zatem koszt dodania bezprzewodowości okazuje się w dwójnasób niewielki – niewielki w wymiarze ekonomicznym i niewielki ustępstwem jakościowym.

Podsumowanie

Sennheiser Momentum Wireless M2 AEBT HiFiPhilosophy 006 (2)   Nie byłem przekonany do tej bezprzewodowości, chociaż swój audiofilski chrzest przechodziłem przy radioodbiorniku. Ale to było tak dawno, że nawet nazwa audiofilizm nie funkcjonowała. Sprzęt hi-fi się to nazywało i po znajomości trzeba było zdobywać, a teraz trzeba się prosić, żeby ktoś coś łaskawie kupił. Ale jak już kupują, to przede wszystkim młodzi aparaturę przenośną, i dlatego recenzja słuchawek Momentum okazała się najpoczytniejszą. A teraz nadszedł drugi moment, jeszcze bardziej mobilny, że do kieszeni smartfon a na uszach słuchawki bez kabla. I to jest niezgorszy moment, że całkiem dobrze się słucha i gra to na pewno nie gorzej niż kiedyś słuchawki z radia. A to radio było u mnie byczym amplitunerem i ważyło ponad sześć kilogramów, a kosztowało dwie pensje i było szczytem szczytów. Miało też słuchawkowe gniazdo i można było w nie wpinać najlepsze słuchawki Tonsila, które ważyły z kilogram. Poprzez czterdzieści lat czasu, a zatem w długiej perspektywie, wydaje mi się tamto ważące siedem kilo granie zbliżone było jakością. Ale gdy chodzi o zwykłe pliki, bo kiedy macie gęste, to już grać będzie lepiej, że kiedyś tak tylko gramofon.

Mieć czy nie mieć bezprzewodowe? To jest pytanie względne, bo zależy czy ktoś dużo biega, albo w ogóle się rusza. Gdyż dla takich jest to wygoda nie krępująca ruchów, albo gdy w domu nie chce się nosić smartfona, bo duży jest i swoje waży. Na pewno po kablu gra lepiej i można bacząc na to nabyć nieco taniej Sennheiser HD 600, albo na przykład Momentum, co grają tylko z przewodem. Lecz te i te mniej będą uniwersalne, zatem dla komputera czy telewizji późno granej a chcianej na dużym poziomie głośności, brak kabla to niezły pomysł i warty rozważenia. A że Momentum Wireless jakości grając z kablem tracą stosunkowo niewiele, to można serio się zastanawiać i ważyć korzystność opcji.

W punktach:

Zalety

  • Bezproblemowa, automatyczna łączność.
  • Dobrej jakości bezprzewodowy dźwięk.
  • Jeszcze lepszy po kablu z odtwarzaczy przenośnych.
  • A najlepszy z aparatury stacjonarnej.
  • Nawet bezprzewodowo dobrze wypełniony.
  • Całkiem analogowy.
  • Szczegółowy.
  • Wyrazisty.
  • Efektownie wycieniowany.
  • Szybki.
  • Dynamiczny.
  • Robiący wrażenie energią i wielkością.
  • Bliski.
  • Angażujący.
  • Same słuchawki niewielkie a wygodne.
  • Dobrze izolujące.
  • Zwalczające zewnętrzne zakłócenia.
  • Składane do podróży.
  • Najwyższej klasy surowce, w tym elegancka naturalna skóra.
  • Obsługa funkcji dźwiękowych i telefonu.
  • Bardzo długi czas bezprzewodowej aktywności.
  • Krótkie ładowanie.
  • Automatyczne wyszukiwanie kontaktów.
  • Szerokie pasmo przenoszenia.
  • Wbudowany, niewidoczny mikrofon.
  • Dobry stosunek jakości do ceny.
  • Etui podróżne i ochronny woreczek w komplecie.
  • Jeden z najsławniejszych producentów słuchawek.
  • Made in Germany.
  • Polski dystrybutor.

Wady i zastrzeżenia

  • Przewodowe, wysokoohmowe HD 600 potrafią jednak więcej.
  • Brak w komplecie przejściówki na duży jack i długiego kabla.
Słuchawki Sennheiser Momentum Wireless do testu dostarczyła firma:
Aplauz

 

 

Dane techniczne:

SŁUCHAWKI:

  • Konstrukcja wokółuszna, zamknięda.
  • Przetworniki dynamiczne Momentum wireless.
  • Impedancja w trybie pasywnym: 28 Ohm; w trybie aktywnym: 480 Ohm.
  • Nacisk na uszy: ok 3,6 N.
  • Pasmo przenoszenia: 16 – 22000 Hz.
  • Zniekształcenia harmoniczne THD:   < 0,5%.

MIKROFON:

  • Pasmo przenoszenia: 100 – 8000 Hz; wąskopasmowe: 300 – 3400 Hz.
  • Charakterystyka kierunkowa podwójna bezkierunkowa (2 mikrofony).
  • Czułość: -44 dB V/Pa (1 kHz).

DANE OGÓLNE:

  • Bluetooth 4.0 +EDR.
  • Obsługiwane profile:  A2DP + AVRCP + HSP + HFP.
  • Wtyk: jack 3,5 mm, kątowy.
  • Przewód: 1,4 m (odłączany)
  • Współczynnik tłumienia: do 25 dB.
  • Czas ładowania: ok 3 godz.
  • Czas pracy: 22 godziny (HFP + ANC).
  • Typ baterii: akumulator litowo-polimerowy 600 mAh.
  • System tłumienia hałasu: NoiseGard z 4 mikrofonami.
  • Cena: 1699 PLN.

System:

  • Źródła: PC, Cowon Plenue, FiiO X7, Sony Xperia Z2.
  • Przetwornik: Ayon Sigma.
  • Wzmacniacz słuchawkowy: Phasematoion EPA-007.
  • Słuchawki: Sennheiser Momentum Wireless M2 AEBT Wirless, Sennheiser HD 600.
  • Interkonekt: Tellurium Q Black Diamond XLR.
Pokaż artykuł z podziałem na strony

13 komentarzy w “Recenzja: Sennheiser Momentum Wireless M2 AEBT

  1. Jacek pisze:

    Dzień dobry, właśnie przymierzam się do zakupu słuchawek „podróżnych” i do biegania, więc ta recenzja jest pod kątem moich potrzeb bardzo przydatna. No ale to nie koniec tego typu słuchawek na rynku i fajnie było by usłyszeć opinię porównującą je z innymi, podobnymi słuchawkami np.:
    Bose QuietComfort 35
    AKG N60NC
    Sony MDR 1000X

    A może jeszcze innymi? Coś w tym temacie Pan planuje?

    1. PIotr Ryka pisze:

      Właśnie piszę recenzję Sony.

  2. Kasia pisze:

    Dzień dobry,
    mam pytanie, jestem całkiem zielona w sprawach słuchawek. Wymienił Pan Źródła: PC, Cowon Plenue, FiiO X7, Sony Xperia Z2.
    Czy słuchawki połączą się z Iphonem, telefonami na androidzie, windowsie, komuterem HP i telewizorem Samsung?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Powinny.

  3. Miro pisze:

    Witam,przymierzam się do zakupu tych słuchawek i mam pytanko czy bez problemu sparują się z moim Walkmanem Sony?https://scentre.pl/shop/product/show?produkt=nwa35b_walkman_z_dźwiękiem_hi_res

    1. Piotr Ryka pisze:

      Powinny, ale o to najlepiej pytać dystrybutora, czyli firmę Aplauz.

      http://aplauzaudio.pl/

  4. Michał pisze:

    Witam,
    Planuję zakup bezprzewodowych słuchawek nausznych do słuchania muzyki ze smartfona w cenie do ok. 1000 zł i w oko wpadło mi kilka modeli (m.in. ten opisany w recenzji). Czy mógłby Pan powiedzieć, który z nich jest najbardziej godny uwagi? A może jeszcze jakiś inny?
    1. Sony WH-H900n
    2. Audio-Technica ATH-AR5BT
    3. Sennheiser Momentum M2 AEBT
    4. Bose Soundlink II
    5. Focal Listen Wireless
    6. AKG K 845 BT
    7. MEEaudio Matrix3
    8. Bowers&Wilkins P5 Wireless

    1. Piotr Ryka pisze:

      Niestety nie czuję się ekspertem w dziale słuchawek bezprzewodowych. Większości wymienionych nie słuchałem i mogę tylko powiedzieć, że Sony, Focal i Sennheiser są dobre.

  5. vind pisze:

    Dzień dobry, bardzo przydatna recenzja. Zastanawiam się nad wyborem słuchawek bezprzewodowych. Na tę chwilę na oku mam właśnie Momentum Wireless M2 AEBT oraz Sony WH-1000XM2. Czy mógłbym prosić o jakąś poradę w wyborze między tymi modelami? Które z nich zapewnią lepszą jakość dźwięku zarówno po kablu jak i przez BT? Być może powinienem zwrócić uwagę na jakieś inne?

    1. vind pisze:

      Zastanawiam się też nad nieco tańszymi Sony, konkretniej WH-H900N. W internecie trudno znaleźć rzetelne porównanie wspomnianych modeli więc nie mam żadnego punktu odniesienia a żaden sklep w mojej okolicy nie ma ich na stanie do porównania.
      Będę bardzo wdzięczny gdyby znalazł Pan chwilę na komentarz odnośnie tych modeli.

    2. Piotr Ryka pisze:

      Dla siebie wybrałbym Momentum. Dają dźwięk naturalniejszy i konkretniejszy. Sony natomiast dla wolących niezwykłość, lekkie odrealnienie.

  6. Piotrek pisze:

    Posiadam Momentum M2 w wersji przewodowej i do tej pory słuchałem ich głównie z telefonem. Wygrałem wczoraj aukcje na allegro i w drodze jest Fiio x7, którego będę chciał używać zamiast telefonu. Fiio będzie wyposażone w podstawowy moduł AM1, widzę że tych modłów jest już całkiem sporo, zastanawiam się z którym Momentum zgrywałyby się najlepiej?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Może ktoś inny, ja nie umiem pomóc.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy