Recenzja: Next Level Tech (NxLT) ETHER

       Next Level Tech zrobił następną (ang. did the next one) linię kabli; linię wyższą jakościowo oraz cenowo, jak też brzmieniowo odmienną – skierowaną do audiofili ceniących brzmienia studyjne, ale nie w sensie kameralnej sceny, tylko skrupulatności brzmieniowej. A ściśle biorąc ma być tak, że po włączeniu nowego Next Level Tech ETHER do systemu, ma się zrazu pojawić brzmienie skupione na dokładności obrazowania i czysto technicznych aspektach, a artystyczne składowe, w rodzaju długich wybrzmień czy ujmującej elegancji fraz, mają stopniowo dołączać, w miarę jak kabel się oswaja i z nowym miejscem dogaduje. Tak w każdym razie zostałem pouczony, słysząc, że w odróżnieniu od wcześniejszej serii szczytowej FLAME, wysoka jakość brzmieniowa ma się zjawiać od razu, a nie dopiero po pewnym czasie, takim liczonym w dniach. Jedynie te składowe artystyczne dopiero z czasem się rozwiną, ale dynamika, wyraźność czy szczegółowość – to już od pierwszych chwil.  

      Zarazem nowy ETHER to już komercyjny sukces, jako że zagraniczni dystrybutorzy Next Level Tech zdążyli się z nim zapoznać i zdążyli zapragnąć. Mało tego, chcą go też studia nagraniowe i zawodowi testerzy; po prawdzie powiem wam, że nie wiem po co tę recenzję piszę, skoro promocja już się stała. Ale poproszono, to piszę, poza tym rozbudzono ciekawość. Takie sukcesy już na starcie, i to na przykład w Holandii, gdzie mają swojego Siltecha? Sukcesy także w Niemczech, a Azja tak zassała, że trzeba było przyspieszyć debiut, bo chiński dystrybutor nawet nie chciał słuchać o czekaniu na rezultaty szeroko zakrojonych testów – sam przebadawszy egzemplarz próbny chciał mieć na półkach kable. – I to już !!!   

     (Tak mówiąc między nami, gdybyście jeszcze nie wiedzieli, rynek chiński jest teraz dla wielu ważniejszy niż europejski i amerykański łącznie.)  

      Tytułem przypomnienia: marka Next Level Tech (NxLT) jest młoda, powstała w 2021 roku. Dotychczas oferowała topową serię FLAME i niższe AIR oraz WATER, obecnie wkracza z nową erę wraz ze szczytową ETHER. Jak można zauważyć, nazwy niemalże wyczerpały starożytne pojmowanie Przyrody w ujęciu czterech żywiołów, zabrakło do kompletu EARTH. Lecz firma – nie chcąc być przyziemną – wolała sięgnąć z nazewnictwem po arystotelesowski „piąty element”, dołączający jako piąta esencja do czterech opisanych przez Empedoklesa z geometryczną interpretacją Platona. Piąty to właśnie eter, mający za budulec składane z pięciokątów bryłki dwunastościanów foremnych. Złożony z dodekahedronów eter to wg Arystotelesa tworzywo „nadksiężycowych” obszarów Kosmosu –  zbudowane zeń gwiazdy miały pozostawać niezmienne w swym idealnym ruchu kołowym. Tego rodzaju eter nie byłby zatem przydatny  dla „podksiężycowych” interkonektów; nie dość, że muzyka, jako z natury zmienna, nie mogłaby się w jego niezmienności ziszczać, to jeszcze by nas wykołował.  

       Żarty na bok, nazwy nie grają, słowa w niemetaforycznym, literalnym sensie, prócz bożych nie stają się ciałem. Relacje między słowem a materią są inne niż pragną guślarskie zaklęcia, martwa przyroda pozostaje głucha na kierowane do niej słowa, tym się różni od żywej. Chyba że fala akustyczna będzie wysokociśnieniowa – taka nie pozostanie bez odpowiedzi uchwytnej dla pomiarów i zmysłów. Tymczasem gusła po cichutku, tak żeby inni nie słyszeli, toteż nic z tego nie wynika poza żywioną wciąż nadzieją…  [1]

      Dowolny przedmiot można nazwowo łączyć z dowolnym zbiorem głosek (z czego różne języki), na niego to nie wpłynie, on się tym nie zbuduje ani też za to nie obrazi, w przeciwieństwie do obserwatorów. To dla nich nazwy mają znaczenia, a ETHER dobrze się kojarzy, choć eteryczny znaczy „ulotny”, a tego znów byśmy nie chcieli. Eteryczna niech będzie otoczka, niech będzie ulotną łuną, a samo jądro muzycznej formy niech zostanie konstrukcyjnie mocniejsze.

      No dobrze, dość tego zawracania głowy, wracajmy do konkretów. Twórcą marki Next Level Tech inżynier Robert Słowiński, od dawna powiązany z branżą, pracujący wcześniej w Holandii. Siedliskiem firmy Wrocław, dystrybucja ogólnoświatowa; już pierwsze kable FLAME odniosły światowy sukces, obecnie kroi się jeszcze większy.

 

[1] Podobno Agnieszka Holland, wraz z innymi czarownicami, słały mnogie zaklęcia pod adres Kaczyńskiego, krzywdy mu jednak nie wyrządzając, mimo zapalczywości wysiłków.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

8 komentarzy w “Recenzja: Next Level Tech (NxLT) ETHER

  1. Paffcio pisze:

    Ja też już ETHER XLR z satysfakcją używam i zastąpiłem nim FLAME XLR. To nie jest łączówka do każdego systemu i dla każdego „ucha” moim zdaniem. Konsekwencją pokazywania prawdy w systemie przez ETHER były u mnie zmiany w okablowaniu systemu (np. zmiana filtrów, czy zmiana kabli zasilających).
    Sugeruję aby każdy sprawdzający najnowszy produkt NxLt w swoim systemie był świadom konsekwencji, że jak coś usłyszymy to nie da się „odsłyszeć” i zmiana interkonektu może wymusić kolejne zmiany w systemie aby jak najwięcej prawdy (informacji) od źródła dotarło do głośników / słuchawek.
    Jednak jak na wstępie, w wielu sytuacjach FLAME może bardziej się podobać i pasować odbiorcy, dla którego ważniejsza przyjemność słuchania oraz maskowanie niedoskonałości jego toru dźwiękowego niż ponadprzeciętny studyjny realizm.

    1. Piotr+Ryka pisze:

      O siebie mogę powiedzieć, że całościowa przyjemność słuchania przy ETHER była jednak wyraźnie większa.

      1. Filemon pisze:

        Przyłączam się do zachwytów.
        Miałem przyjemność słuchać tego kabla w wersji XLR. Niesamowita robota.
        Sam używam Flame w moim systemie – a w zasadzie nawet kilku.
        U mnie ostatecznie został Flame i moim zdaniem „winne” są głośniki (Triangle Signature Delta). Wybór między Etherem, a Flamem był w moim systemie wyborem między najprawdziwszą prawdą (Ether), a spokojem (Flame).
        Uznałem, że Ether nie bierze jeńców, a Flame mnie głaska po głowie.
        Wiem, że w razie wymiany głośników może tak być, że trzeba będzie zamienić Flame na Ethera 🙂

  2. jazzobled pisze:

    U mnie wpięcie Ethera w tor poskutkowało wypęciem Auralic Aries i wpięciem w jego miejsce 432 EVO AEON. Tak więc u mnie bezlitosnie ukazał niedomagania Auralica i chojnie nagrodził wpięcie 432 EVO. Wobec tego trudno mi się zgodzić ze stwierdzeniem „jego obiektywizm nie działał głównie przez to, że wyszukiwał wady, tylko normował braki. Co w praktyce oznaczało, że będzie on uniwersalny; z góry można zakładać, że kiedy natykamy się na niedostatki synergii między urządzeniami, ETHER to załagodzi” co stoi w sprzeczności z tezą w podsumowaniu, że „ETHER to kabel wielofunkcyjny; zarówno badawcze narzędzie, jak źródło przyjemności” W moim przekonaniu ETHER jest źródłem przyjemności jedynie gdy w systemie nie ma słabych elementów, w odmiennej sytuacji jedynie masochista mógłby ją czerpać. Panie Piotrze trzeba było w ramach doświadczeń wpiąć w swój tor coś ewidentnie niepasującego aby zobaczyć jak się zachowa ten przewód. Ether to fantastyczny interkonekt do fantastycznych zestawów HiEnd zestawionych świadomie z wiedzą i doświadczeniem w taki sposób aby połączone ze sobą stanowiły synergię.

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Nie wiem jak to było u Pana, u mnie FLAME wyraźnie gorzej radził sobie z niedostatkami synergii, podczas gdy ETHER zawsze sobie radził, chociaż na przykład z gramofonem dopiero po ładnych kilku godzinach. Auralic Aries aż taki zły? To chyba musiał być niedopieszczony okablowaniem cyfrowym 🙂

  3. miroslaw frackowiak pisze:

    Widze ze ostatnio Piotrze masz malo recenzji o sluchawkach! a tyle sie dzieje dobrego na swiecie,zobacz na przeceny sluchawek u potentata HIFIMAN od 50% do 70% te wszystkie najnowsze technologie swiata w nich zastosowane,sluchaki o ktorych kiedys pisales Wersja planarna HE-R10 — magnesy Stealth
    SKU: HE-R10-P-Stealth ta nanowsza wersja z nowym palakiem jeszcze piekniejsza, odpowiedz na dawny model slynnych ultra drogich SONY spada z $5499 na $1599 czyli 69% i wszystkie inne ich modele z wielkimi przecenami i jeszcze dalej zarabiaja! mialem racje ze najlepsze sluchawki profesjonalne nie powinne byc drozsze niz 1000(funtow) to jest 5000zl. Recenzje HE-R10-P-Stealth wersja planarna ma super recenzje i sprzedawana jest w europie i na swiecie po 5000euro/funtow/dolarow ciekawe jak teraz je sprzedadza? Po tych przecenach, ktore trwaja juz wiele miesiecy, widac ile naprawde warte sa sluchawki.Tutaj mozna zobaczyc te przeceny,pisalem do nich tak potwierdzili ze takie sa obecnie ich ceny,na forach na calym swiecie pisza ze kupuja i sa zadowoleni narescie normalne ceny,swiat wraca do normalnosci po tym wariactwie cenowym
    https://store.hifiman.com/clearance-sales

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Niedługo coś powinno być.

    2. Piotr+Ryka pisze:

      Czekam na Immanis, nowe Susvary i nowe Fosteksy.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy