Recenzja: Luna Cables Gris Power

Podsumowanie

  Suma jest wagą części, a te u Luna Cables Gris Power wszystkie okazały się ważyć dużo w sensie ciężkości pozytywnej. Natomiast sztuczność i głupie popisy to w tym wypadku towar deficytowy. Wszakże powiedzieć o tym kablu, że jest tylko rzetelny i dzięki sumowaniu rzetelności składników urzetelnia się całkowicie, to by było za mało. Nie ma bowiem charakteru rzemieślniczego, choć tego też bym nie lekceważył. Cóż bowiem komuś dla przykładu po tym, że dzięki jakiemuś okablowaniu system grał będzie w bardziej rzewnej manierze artystycznej i Adagio [1] Albinoniego albo środek Zimy u Vivaldiego wypadną jeszcze smutniej, kiedy nastroje inne tym smutkiem wypaczone? Więc nawet kiedy lubimy takie smutne kawałki – w odniesieniu do wymienionych i wszystkich innych lepiej będzie poszukać interpretacji najsmutniejszych (na przykład odnośnie środka Zimy z Czterech pór roku wykonania Konstantego Andrzeja Kulki), niż psuć sobie radość dziegciem smutku. Ta radość wszak tak samo powinna być autentyczna i przykładowo Sing, Sing, Sing With a Swing Louisa Prima (niesłusznie przypisywany Goodmanowi) nie powinien być ani trochę smutny. A już tym bardziej, że czasy nielekkie mamy i postulowany kiedyś w Kabarecie Starszych Panów zawód dosmuczacza – osobnika zawodowo parającego się dosmucaniem w kontrapunkcie do wszech panującej wesołości – nie wydaje się być na czasie.

Zostawmy aluzje – te, tamte, wszelkie inne – ale nie porzucajmy jeszcze estetycznego waloru emocji. Jak już zdążyłem napisać, Luna Gris Power potrafi wstrzyknąć w maszynerię audio elektromagnetyzm takiej natury, że głosy ludzi i instrumentów staną się nie tylko prawdziwościowo rzetelne, ale też poetycko śpiewne – mieniące się i zjednujące nastrojem oraz pięknością brzmienia. To właśnie ten naddatek, coś więcej niż rzemiosło.

Prócz tego (a także tego, żebyśmy wszyscy zdrowi byli) jedna tylko rzecz okazuje się ważna – żeby nas mianowicie było stać. Ja wiem, że dwa tysiące za kabel to też nie za darmochę, ale w relacji do innych takich – jednocześnie rzetelnych i niosących poezję – Luna wypada w konkursie cena/jakość nie gorzej od najlepszych, a jednocześnie lokuje się u dołu, na samym początku wykresu, jako ta najmniej kosztująca. Inaczej mówiąc: da się jeszcze lepiej, ale to będzie kosztowało drożej, a lepszego stosunku jakości do ceny nie uda się uzyskać. Z kolei na to, że da się podobnie dobrze a jeszcze taniej, nie ma jak na razie dowodów.

[1] W rzeczywistości sławne Adagio to tak naprawdę dzieło wspólne XVII-wiecznego Tomaso Giovanni Albinoniego (partia basu) oraz XX-wiecznych Remo Giazotto (melodyka) i Ino Saviniego (orkiestracja).

 

W punktach:

Zalety

  • Starannie wyważone proporcje wewnątrz pasma.
  • To pasmo szeroka rozciągnięte.
  • Brak sopranowych i basowych nadwyżek ma istotne i przede wszystkim dobre następstwa.
  • Redukowane są bowiem do naturalnych pogłosy i basowe pomruki.
  • Wysokość głosów i w konsekwencji postrzegany wiek wokalistów zawsze prawidłowe.
  • Środek nie zostaje wycofany ani wypchnięty.
  • Nie odnotowujemy żadnego brzmieniowego deficytu.
  • Nastroje zawsze właściwie oddane.
  • Temperatura neutralna.
  • Ale z naturalną ciepłotą żywych istot.
  • Prócz tego ważną cechą jest otwartość brzmieniowa – dźwięki swobodnie propagują i nie mają sztucznie dodanych powłok.
  • Sceny duże, ale nie powiększane pogłosami ni chłodem.
  • Wszystkie podstawowe własności, w tym dynamika i szczegółowość, stoją na high-endowym poziomie.
  • Całkowicie przejrzyste medium, dające pełny potencjał do rozwijania wysokich ciśnień.
  • Brzmieniowa barwność.
  • Należyta cielesność.
  • Zdolność do wyrafinowania.
  • W tym do oddania śpiewności, słodyczy, romantyzmu i mienienia się głosów.
  • Od strony surowcowej wypróbowana odnośnie wysokiej klasy brzmienia vintage cynowana miedź.
  • Starannie dobrana wielowarstwowa izolacja.
  • Kriogenicznie uszlachetniane wtyki Wattgate Audio Grade.
  • Wystarczająca giętkość.
  • Odporność na uszkodzenia.
  • Dochowanie ekologicznych standardów (co dla niektórych ważne).
  • Korzystny stosunek jakości do ceny.
  • Uznany już producent.
  • Made in Canada.
  • Polska dystrybucja.

 

Wady i zastrzeżenia

  • Wygląd skromniejszy niż u tzw. kabli biżuteryjnych.
  • Dwadzieścia parę centymetrów wolnego miejsca za sprzętem wymogiem.

 

Cena: 1990 PLN (1,5 m)

 

System:

  • Źródła: PC z Ayon Sigma, Ayon CD-T2/Ayon Stratos, Cairn Soft Fog V2.
  • Przedwzmacniacz: ASL Twin-Head Mark III.
  • Końcówka mocy: Croft Polestar1.
  • Kolumny: Zingali 3.15.
  • Interkonekty: Siltech Empress Crown, Sulek Audio & Sulek 6×9.
  • Kable zasilające: Acrolink MEXCEL 7N-PC9500, Acoustic Zen Krakatoa, Harmonix X-DC350M2R, Hijiri X-DCH Nagomi, Illuminati Power Reference One, Luna Cables Gris Power, Sulek Edia Power, Sulek 9×9 Power.
  • Listwy: Sulek Edia, Power Base High End.
  • Kondycjoner prądu: Unicorn Audio Grandioso.
  • Kondycjoner masy: QAR-S15.
  • Stolik: Rogoz Audio 6RP2/BBS.
  • Dociski antywibracyjne: Entreq Mouse (kolumny), Avatar Audio (końcówka mocy).
  • Podkładki pod kable: Acoustic Revive RCI-3H, Rogoz Audio 3T1/BBS.
  • Podkładki pod sprzęt: Avatar Audio Nr1, Acoustic Revive RIQ-5010, Divine Acoustics KEPLER, Solid Tech „Disc of Silence”.
Pokaż cały artykuł na 1 stronie

5 komentarzy w “Recenzja: Luna Cables Gris Power

  1. Marcin pisze:

    W związku z recenzją, 3 pytania:
    Czy warto inwestować w taki kabel do głośników półaktywnych (Avantgarde Zero TA XD)? Tam jest DSP, więc czy kabel jest coś w stanie poprawić?
    Gdyby wziąć pod uwagę wszystkie kable, od których najlepiej zacząć zakupy: RCA, głośnikowe czy zasilające?

    Pozdrawiam

    1. Piotr Ryka pisze:

      Wydaje mi się (mogę się mylić), że najważniejsze będą kable głośnikowe. Natomiast odnośnie DSP, to nie ma tu ono nic do rzeczy – przecież też posiłkuje się prądem. W każdym razie pochodzący od Reimyo układ K2 z lepszym kablem zasilającym spisywał się lepiej.

  2. Pawcio pisze:

    Priorytet to interkonekt pomiędzy źródłem a przedwzmacniaczem / wzmacniaczem zintegrowanym – co się straci lub zostanie zniekształcone na początku z sygnału nie da się później przywrócić.

  3. Paweł pisze:

    Mając Lunę i konsultując z innymi dwoma właścicielami mamy wspólne zdanie – Luna nie tyle rozjaśnia, ile ma problemy z wypełnieniem środka. Środek jest dość cienki w brzmieniu. Góra obfita, ale zaokrąglona, dół głęboki, wysoki środek świetnie współpracujący z górą, a niższy środek – no właśnie. Tam Luna ukazuje swoje braki. Brak ciężaru na gitarach powodujący nieznośną lekkość. Luna tylko dla systemów grających gęsto. Wtedy tak – rewelacyjny stosunek ceny do jakości. W innym przypadku niestety się nie sprawdzi.

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Nie mogę potwi3erdzić ani zaprzeczyć, ponieważ zawsze dbam o to, by moje systemy grały gęsto. Niezależnie od używanych kabli ani w słuchawkach, ani w głośnikach gitary u mnie nie brzmią lekko, a co dopiero nieznośnie lekko. Czasami tylko bywają zbyt naprężone, co może się skądinąd podobać. A w jakich torach ta „nieznośna lekkość” gitar?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy