Recenzja: Little Dot MK VI+

Odsłuch

Little_Dot_MK_VI+_006_HiFi Philosophy

Rzut okiem na wnętrzności.

   Podłączyłem Little Dota do dzielonego Ayona bardzo drogim kablem symetrycznym Siltecha i wspomogłem jeszcze droższym zasilającym, a to przede wszystkim dlatego, że oba były pod ręką. Nie przystawały one do niego cenowo, ale kiedy usłyszałem jak gra, pomyślałem z miejsca, że jednak pasują. Ten wzmacniacz naprawdę dużo umie i żadne towarzystwo nie będzie dla niego za dobre. Pozostawiłem zatem wykwintne źródło i jeszcze wykwintniejsze okablowanie, bo zwyczajnie szkoda było psuć coś tak dobrego. Trochę sobie następnie posłuchałem, a dnia kolejnego wziąłem się za odsłuchy badawcze, i oto co usłyszałem:

 

AKG K712

Profesjonalne AKG dobrze pasowały cenowo, choć Little Dot ma aspiracje jak Wielka Kropa a nie Mała Kropeczka, a jedyne czego tutaj zabrakło, to symetryczności, której podpinane 3-pinem do jednej muszli profesjonale AKG nie pozwalają sobie zaaplikować. Bardzo jest to niekorzystne, a w przypadku Little Dot już szczególnie, ale tak to sobie AKG wymyśliło i trzeba to znosić.

Co innego jest jednak ważniejsze, bo jeśli ktoś szuka wzmacniacza dla swoich wiceflagowych AKG; czy to tych z sygnaturą audiofilską K701 bądź K702, czy z profesjonalną K712, to właśnie go znalazł. Bowiem gdy się nie lubi grania mdłego w oparach relaksującej szarości i smaków mdło neutralnych jak kaszka z mleczkiem, a mało kto chyba granie tego rodzaju lubi, to Little Dot MK VI+ zatnie te AKG batem i zmusi do galopu. Soprany im otworzy i zaakcentuje, basu przyda porcję niemałą, a na średnicy sypnie groszem szczegółów i talarami piękna.

Little_Dot_MK_VI+_009_HiFi Philosophy

Tu należy zwrócić uwagę na symetryczne przełączniki gainu.

I pognają te AKG jakby od nowa stworzone a chyżo i zupełnie nie jak one grać zaczną; tak jak zawsze grać z porządnym wzmacniaczem powinny, a prawie nigdy nie chcą. Uspójni się ich porozrzucana za bardzo i osobnymi punktami grająca scena, a we wszystko wstąpi życie i nudny relaks przeistoczy się w nie lada atrakcję. Może nie będzie to aż żywa przestrzeń na miarę narkotycznego snu i przeżyć głęboko esencjalnych, ale granie całą już gębą i bez żadnych słabości. Takie że się go chce jak najbardziej, a nie przed nim ucieka czy tylko toleruje. Naprawdę smacznie zagrało, co tym jest jeszcze ważniejsze, że pan recenzent w mej nieskromnej osobie na rajskich pastwiskach ostatnio się pasał i smak tym sobie breweryjnie wydelikacił, a mimo to bardzo mu smakowało. A że jeszcze tych AKG K712 na co dzień nie lubi, to chwała temu Little Dot za to tym bardziej.

 

Sennheiser HD 600 (kabel FAW Claire)

Pomimo zastosowania lepszego kabla wciąż tkwić będziemy w niesymetryczności, ale ją cierpieć będą musieli wszyscy tutaj poza jednymi tylko słuchawkami, bo Little Dot wpadł bez zapowiedzi i nie miałem czasu się przygotować, co w przypadku recenzenta jest oczywiście tłumaczeniem głupim, ale innego nie mam. Trzeba będzie w końcu się zaopatrzyć w różne symetryczne kabelki, bo ich brak daje się we znaki i staje nieznośny. Ale na razie musimy żyć bez nich. Na pociechę klasyczne Sennheisery nawet w niesymetrycznym trybie połówkowym zagrały pierwsza klasa, a z kablem FAW Claire względem słuchawek dwa i więcej razy droższych zabrakło im jedynie nieco dźwięczności górnych rejestrów, jakichś cech od ogółu wyróżniających i tej szczególnej gracji, stanowiącej ostatni szlif słuchawek bardzo wysoko latających. Tej gracji to jednak naprawdę minimalnie, bo kiedy słuchać osobno, to tylko owej dźwięcznej góry można się nie dopatrzyć, a reszta pozostawała świetna i do słuchania przykuwająca. Bardzo bogatym i doskonałym w każdym aspekcie dźwiękiem to grało, a minimalnie przyciemniona tonacja rozświetlana sopranowymi iskrami pomimo braku najwyższej dźwięczności i tak była dużej urody, podobnie jak sama konsystencja brzmień i głosów, składających się na piękny w sumie całościowo spektakl. Bardzo polecam kabel FAW Claire do tych słuchawek, bo je rozświetla a jednocześnie wcale nie rozjaśnia, co dźwiga ich granie na zdecydowanie wyższy poziom. Sam zaś Little Dot kolejny raz udowodnił, że Little jest tylko z nazwy, a sam z siebie Big Guy.

 

Pandora Hope VI

Little_Dot_MK_VI+_012_HiFi Philosophy

A wszystko to schładzają dość głośne wentylatorki komputerowe 80 x 80 mm, które warto wymienić na jakieś zacniejsze sztuki, jak choćby marki Noctua.

Szkoda, naprawdę szkoda, że ta Pandora jest aż tak czuła, wściekle się do każdego brumu przyczepiając i potęgując go do nieakceptowalnych rozmiarów. Wiem, że grajki przenośne to teraz główny nurt młodzieżowego trendu, ale wzorem Beyerdynamica można przecież zaoferować osobną wersją z wyższą impedancją tego samego modelu, tak żeby i wzmacniacze stacjonarne miały z niej coś dla siebie. Dopóki tak się jednak nie stanie, nadaje się ta Pandora tylko do wyjątkowo cichych wewnętrznie wzmacniaczy, pracujących w reżimie klauzurowym niczym zakony medytacyjne. Little Dot niestety do takich nie należy, co jest częstą przypadłością urządzeń typu push-pull, znaną choćby ze wzmacniaczy Lebena. Nie ma się go jednak co czepiać, bo z wielu próbowanych jedynie Pandora mruczała, ale niestety jak już, to zajadle, i trudno nad tym było przejść do porządku dziennego. Jednak kiedy już muzyka zaczynała płynąć, zakłócenia stawały się właściwie niesłyszalne i można było rozkoszować się muzyką, w czym pomagał fakt, że brum był najgłośniejszy w krańcowych ustawieniach potencjometru, a pomiędzy nimi wyraźnie cichszy. Ale oczywiście lepiej gdyby nie było go wcale, a już zwłaszcza w sytuacji kiedy te pasujące cenowo, nieszczególnie drogie słuchawki dają takie popisy. Pandora Hope zwykle najbardziej popisuje się wprawdzie sopranami i tutaj też one bardzo się popisywały, obdarzając szczególną dźwięcznością i ekstensją, ale tym razem jeszcze bardziej popisywał się bas, który jak uważnie sprawdziłem miał najdoskonalszą spośród wszystkich porównywanych formę, zarówno co do samego bogactwa, jak i brzmieniowej postaci. Dźwięczną, wspaniale akustyczną i perfekcyjnie różnorodną, przydającą instrumentom perkusyjnym popisowych możliwości oddziaływania na słuchacza. Nawet takie tuzy jak AKG K812 czy Sennheiser HD 800 okazały się pod tym względem słabsze, co w sporym stopniu mnie zaskoczyło i w efekcie nabrałem jeszcze większego szacunku dla całkiem jeszcze niedawno nieznanych sobie Pandor. Wiedziałem już wprawdzie uprzednio, że mają wielki potencjał, ale że wyraźnie pobiją w basowym zakresie takich konkurentów, to bym się nie spodziewał. Zarazem w przekazie metalowych, tubowych Japończyków o jedynym takim podwójnym przetworniku na świecie, pokazał się brak impedancyjnego dopasowania. Pandora daje bowiem zwykle ogromną masę szczegółów, a szum podkładu jest u niej szczególnie dobrze słyszalny.

Little_Dot_MK_VI+_024_HiFi Philosophy

Wstępne oględziny zakończone, „liche” kable Siltecha podpięte, można słuchać.

Tym razem tego nie było, tylko tło raczej wyciszone, a szczegóły bardziej niż zwykle schowane, natomiast brzmienie całościowe dało prawdziwy popis. Ogromna scena, bajeczna akustyka, piękna gładkość, popisowa głębokość i fantastycznie muzyczna atmosfera ogólna. Zupełnie niczym prawdziwy koncert i można się było na amen zasłuchać. Jedynie partie wokalne okazały się być traktowane bardziej ogólnikowo niż u słuchawek z lepszym dopasowaniem, tak jakby słuchać wokalistów z większego oddalenia a nie w bezpośrednim kontakcie. Całościowo był to jednak rewelacyjny popis i taki rodzaj grania, że w sekundę wiesz, iż gra to fantastycznie.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

21 komentarzy w “Recenzja: Little Dot MK VI+

  1. Paweł pisze:

    Sam mam ten wzmak i go uwielbiam, wraz z jego zakupem skończyłem szukać wzmacniacza…:)

  2. Paweł pisze:

    Chciałem tylko zwrócić uwagę że opisywane przez Pana lampy nie są podstawowymi, w zestawie są co prawda lampy 6080, ale nie RCA, a sterujące to tung-sol 6sl7gt 🙂

    1. Piotr Ryka pisze:

      Możliwe, ale możliwe też, że był na przestrzeni czasu oferowany z różnymi. Znalazłem specyfikację, według której lampy mocy są od RCA, choć może chodziło tylko o fakt, że to RCA takie lampy wprowadziło pierwsze do użycia.

  3. Kolo pisze:

    Mam pytanie – cenowo podobnie, jak Pan porownalby ten wzmacniacz z niedawno recenzowanym Rapture ?
    Porownujac z Little Dot zarowno w wersji single jak i balans?

    Tez drobna uwaga do recenzj – skupia sie na wyjsciu single, gdzie wzmacniacz moim zdaniem glownie jest przeznaczony do balansu (stad tez zapewne umiejscowienie wyjscia single z tylu jako zapasowe).
    Zgadza sie, ze wyjscie single jest tam potraktowane po macoszemu i nie jest to w pelni analogiczny tor jak jest zastosowany do balansu?

    1. Paweł pisze:

      U mnie littledot wygrał z rapture, ale minimalnie, po prostu bardziej lupie ten „lampowy” charakter, ale klasa urządzeń podobna.

      Tak, recenzja nie jest do końca prawidłowa ponieważ urządzenie trzeba podpinać po xlrach do zbalansowanego źródła a i słuchawki muszą być zbalansowane, opisywać ten wzmacniacz na bazie odsłuchów przez rca i jack nijak ma się do tego jak ono gra 🙂

      Po cinchach + Jacku jest ok, ale NIJAK ma się to do tego jak to urządzenie potrafi zagrać.

      No i lampy opisywane przez Pana Piotra to nie są „stockowe” lampy.

      1. Piotr Ryka pisze:

        Wzmacniacz, co widać wyraźnie na zdjęciu, był podpięty kablem symetrycznym, i to takim za kilkanaście tysięcy. Cały test odbył się w tym ustawieniu, ale jedynie słuchawki Audeze LCD-XC były podpinane do gniazda symetrycznego, bo tylko takie z kablem symetrycznym miałem. Wystarczyło to jednak do wychwycenia różnic pomiędzy złączem symetrycznym a zwykłym, które zostały opisane. Większą wadą testu było może to, że źródło i okablowanie były bardzo wybitne, na pewno o wiele lepsze niż to zazwyczaj bywa.

  4. Piotr Ryka pisze:

    Rapture i Little Dot MK VI+ to konstrukcje z podobnego przedziału jakościowego, mające swoje zalety i wady. Rapture nie ma wentylatorów, ale nie ma też lampowej magii, choć na tranzystorowy sposób też jest magiczny, jak rzadko który szczerze mówiąc tranzystor. Nie napędzi jednak dobrze K1000 ani HE-6, bo jest za słaby. Nie jest też symetryczny, a symetryczność potrafi poszerzać scenę, co na przykład u HD 800 jest dobrze słyszalne. Nie mogłem jej dobrze przebadać mając tylko nieco ułomnie grające Audeze LCD-XC, ale przy ich użyciu wyszło na jaw, że w reżimie symetrycznym wzmacniacz oferuje większe bogactwo brzmienia i silniejszy kontakt z muzyką, co w recenzji zostało napisane.

    1. Kolo pisze:

      No to sie zgadzamy w tym aspekcie widze wszyscy trzej 🙂 fakt Rapture tez ma ta magie idaca w kierunku lampowej… i fakt trudne sluchawki LD po balansie obsluzy jednak lepiej ze wzgledu na moc.
      Sam weryfikowalem to chocby wlasnie na hd800 i lcd-xc (ja tu poglosow nie identyfikowalem) – tu LD radzil sobie minimalnie lepiej (w balansie… vs single rapture).
      Dla dt990 600ohm czy he500 juz kwestia preferencji – oba wzmacniacze radzily sobie rownie dobrze z tymi sluchawkami moim zdaniem.

      Z tym ze jedna wazna rzecz – jak mowi Pawle „kropek” w wersji single jest dosc slaby. W tej cenie jesli mamy zrodlo single to mozna znalezc duzo lepiej. Ten wzmak do balansu zostal stworzony i w balansie stanowi wlasnie urzadzenie najwyzszej klasy o rozsadnej cenie… zwlaszcza „majstrujac” lampami…

      1. Kolo pisze:

        warto aby to czytelnikom uzmyslowic i na przyszlosc moze uzupelnic recenzje wlasnie o aspekt calego zbalansowanego toru…

        1. Piotr Ryka pisze:

          Panowie, nie wprowadzajcie czytających w błąd. Test odbył się w torze symetrycznym. Czytajcie z łaski swojej uważniej.

          1. Kolo pisze:

            moze niezrozumienie – mowiac „caly tor” mam na mysli nie tylko zrodlo (tu fakt jest jak byk ze symetrycznie podlaczony do ayona) ale tez i sluchaweczki.
            Z tego co wiem sekcja single nie byla na tapecie w tym wzmaku, a jest na doczepke. Organoleptycznie faktycznie wg mnie po prostu nei gra…
            I tylko o to chodzi – aby zweryfikowac moja opinie i wiecej sluchawek symetrycznych wykorzystac (obecnie w tescie tylko lcd-xc byly podlaczane w symetrii, co uwzgledniajac podejrzenie wadliwego egzemplarza to troche malo)

  5. Piotr Ryka pisze:

    Sekcja niesymetryczna wzmacniacza spisuje się znakomicie, a jej słabość polega na wykorzystaniu dwóch a nie czterech lamp mocy. Gdy jednak źródło, kable i słuchawki są odpowiedniej jakości, wzmacniacz gra na poziomie Rapture. Jeszcze lepiej gra symetrycznie, ale nie jest to w przypadku wysokiej jakości toru różnica bardzo duża. W gorszych zapewne jest.

  6. Rl Rl pisze:

    A czy coś wiadomo jak zachowuje się jako przedwzmacniacz podpięty do koncowki mocy. Bo chyba może tak służyć?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Może tak służyć, ale nie sprawdzałem. Końcówki symetryczne (a tylko takie pasują) mam trochę z innej bajki, bo monobloki po pięćdziesiąt tysięcy za sztukę. Ale może właściciele próbowali i coś napiszą.

  7. Alucard pisze:

    Panie Piotrze tak po krótce – Little Dot vs Questyle, pomijając inne słuchawki, skupiając się jedynie na HD800. Co wg Pana gra lepiej i jakie różnice? Tak z pamięci na szybko wystarczy… Questyle wg paru osób znajomych i paru recenzentów gra z tymi HD800 świetnie ale Little Dota też ktoś mi polecał jako lepszego niż firmowy HDVD800.

    1. Paweł pisze:

      Ja na codzień użytkuje hd800 zbalansowane, podłączone do littledot mk vi+ i przy zastosowaniu dobrego źródła, np. Moon 650D było genialnie.

  8. Piotr Ryka pisze:

    Z HD 800 to niesamowicie gra Bakoon. Ale to oczywiście dużo pieniędzy. Sam dla tych słuchawek wolałbym Little Dot niż Questyle, bo według mnie lampy zawsze dają w porównywalnych sytuacjach ciekawsze brzmienie. Poza tym aby Questyle był symetryczny, potrzebne są dwa, a Little Dot wystarczy jeden. Po kablu symetrycznym z symetrycznym źródłem powinno to grać rewelacyjnie. Zaznaczam – powinno – bo na własne uszy nie słyszałem.

  9. Miltoniusz pisze:

    Czy do HD800 lepszy Little Dot czy Phast?

    1. PIotr Ryka pisze:

      Nie słyszałem Phasta z lepszymi lampami i nie słyszałem Little Dot z gorszymi. Jeden i drugi są świetne. Little Dot ma pewnie większy potencjał, no ale te szumiące wentylatory… Bezproblemowy do słuchawek zamkniętych, ale do otwartych trochę problematyczny.

  10. Adam Rzetelski pisze:

    Witam
    Muszę przyznać, że bardzo ciekawie prezentuje się ta „kropka”.
    Zastanawia mnie połączenie kropki z LCD 2 lub LCD 3. Jak to będzie grało ze sobą?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Na pewno dobrze. Dobry wzmacniacz z dobrymi słuchawkami musi grać dobrze.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy