Recenzja: Hijiri HCI-X10

W czym, co – i jak?

Pudełko w kolorowe śnieżki.

Jak? – to w tym wypadku najprostsza sprawa; interkonektom symetrycznym nie trzeba się przyglądać. Mam na myśli oczywiście sprawdzanie kierunkowości, obecnej i oznaczanej strzałkami w każdym z co wybitniejszych tego rodzaju kablu. Tych strzałek na izolację  Hijiri HCI-X10 nawet nie naniesiono, sama konstrukcja wtyków XLR uniemożliwia błąd. Wtyki zaś, skorośmy już się na nie natknęli, są na obejmach podwójnie rodowane i, znowu nie wiedzieć czemu, opatrzone błękitnymi sygnaturkami Harmonix; co chyba ma oznaczać, że wytworzył je, lub przynajmniej po swojemu udoskonalił, sztab inżynierski Combak Corporation. Nie są zatem takimi wprost skądś wziętymi, podobnie jak nie są też takimi wewnętrzne żyły przewodzące. Ano bo właśnie: pomiędzy wtykami przewody z wysokogatunkowej miedzi nowego japońskiego chowu, przez samo Combak Corporation własnymi utajnionymi metodami dodatkowo udoskonalone i odsłuchowo sprawdzone. Pozostają te udoskonalone żyły w oprawie twardej, dosyć sztywnej i połyskliwej izolacji z czarnej plecionki grubych włókien, prawdopodobnie politereftalanu etylenu. Izolacja wewnętrzna między żyłami nie jest najpewniej zbyt gruba, ogólna grubość przewodu to raczej uniemożliwia. Ale takie cieńsze izolowanie może na przekór zdrowemu rozsądkowi poprawiać właściwości brzmieniowe, gdyż cieńsza izolacja nie trzyma pola magnetycznego całego wewnątrz kabla, nie tworzą się wirowe zaburzenia.

Jak kabel w środku wygląda, tego dokładnie nie wiadomo. Wiadomo tylko, że niezależnie od tego, iż nowa miedź przewodząca sama w sobie posiada nowe właściwości, w tym lepsze przewodzenia, a zatem lepszy przepust informacji, to jeszcze Combak Corporation ją dodatkowo uszlachetnia. Wiadomo też, że pod rodowaniem korpusy wtyków są z miedzi PCOCC (Pure Copper by Ohno Continuous Casting), a więc takiej najbardziej zaawansowanej technologicznie i sygnowanej nazwiskiem sławnego profesora Ohno. Z niej też zapewne i przewody, ale właśnie uszlachetnione w sposób pozostający tajemnicą. Dodatkiem na korpusach styków wspomniana powłoczka rodu, co do którego wieczna kontrowersja; bo według jednych schładza on, czyniąc przekaz mniej albo bardziej ale obco brzmiącym, gdy według innych poprawia przewodnictwo, więc zwiększa ilość informacji. Osobiście słyszałem kable mające rodowane styki grające faktycznie chłodnawo i przez to odrobinę obco, ale słyszałem też całkiem poprawne temperaturowo i zjawiskowo melodyjne, czyli reguły nie ma. W oprawach rodowanych obejm same bolce są pozłacane, a wypełnienie wtyczek z mosiądzu. Dostępne są długości od 0,75 do 3,0 metra.

Tym razem w środku kabel symetryczny.

Kwestia „jak?” w odniesieniu do Hijiri HCI-X10 nie ogranicza się jednak do samej odpowiedzi na pytanie: jak używać. Ta odpowiedź, jak już wspomniałem, to banał. Z uwagi na stronami różność wtyków nie można użyć niepoprawianie w sensie kierunkowości, można najwyżej przez nieuwagę skrzyżować kanały. „Jak” tyczy jednak także kwestii wykonania, a chociaż Combak Corporation odnośnie anatomii i budowy tkankowej bardzo niewiele zdradza, to ze swej strony mocno akcentuje, że kable są wykonywane ręcznie.  Nie mamy zatem do czynienia z efektem bezdusznej, zautomatyzowanej produkcji masowej, a wytworem otaczanego w Japonii czcią pietystycznego rękodzieła na bazie surowców wziętych z półki najwyższej technologii. Nie wiem, jak to w przypadku Hijiri wygląda, ale producent kabli Tonalium mówił mi, że ręczne poskładanie jednego kabla (opancerzenie izolacją żył, ich ułożenie, założenie zewnętrznego oplotu i instalacja styków) zajmuje kilkanaście godzin. Co z tym się łączy, to pewien aspekt duchowy – dla jednych bez znaczenia, dla innych znaczeniowy. Ten w czyichś rękach powstający kabel może przejąć od swego twórcy pewien ładunek kunsztu, zapału, staranności i dobrych myśli pod adresem, toteż chyba się nie pomylę, kiedy powiem, że do sprzedaży są kierowane te tylko spośród powstających Hijiri, które się swemu twórcy udały; gdy z dzieła był zadowolony i przekonany o tym, że użytkownik także będzie. Wynika to z filozofii firmy – z jej całościowego skupienia na muzyce jako pewnej perfekcji i czegoś więcej niż złożenia samych fal akustycznych.

Odwrotnym porządkiem niż w tytule przechodzimy w rozdziale do spraw kolejnych, toteż na koniec a nie początek została kwestia „w czym”. To wszakże już zdążyłem powiedzieć – Hijiri HCI-X10 dostajemy w takim samym jak wersję RCA opakowaniu, o którym we wcześniejszej recenzji pisałem: Kabel przybywa do użytkownika w tekturowym pudełku, po japońsku wykwintnym. Dbałość o każdy szczegół otoczenia, tak by przynosił oczom radość, to w Japonii zakorzeniona od stuleci tradycja i zgodnie z nią pudełko zostało pokryte satynową powłoką w stylizowane kwiaty i srebrzyste pasemka. W dotyku przypomina pergamin i ładnie się prezentuje, bez żadnej krzykliwości pomimo białego tła. We wnętrzu, w pergaminowej bibułce, spoczywa interkonekt, opatrzony certyfikatem producenta z namiarami wszelkiego typu adresów i telefonów, a także z krótką glossą o jego wyjątkowości, zawierającą same ogólniki poza konkretną uwagą o miedzi najwyższej czystości, ale bez wyszczególniania specyfikacji. Konkretna za to pada obietnica bycia najlepszym w swoim przedziale cenowym na bazie najlepszej rozdzielczości, trafności tonacyjnej, nasycenia i detaliczności.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

15 komentarzy w “Recenzja: Hijiri HCI-X10

  1. Piotr Ryka pisze:

    Ryka wrócił z AVS. Przywiózł RAAL, oBravo HAMT Signature, Niimbusa US4+ oraz takie jedne słuchawki za tysiąc dwieście, które mają wszystkim pokazać…

    1. Michal Pastuszak pisze:

      Fajna wiadomosc ;’)

      Zgaduje ze RAAL nie dali jedak swojego protoypu wzmacniacz dedykowanego SR1a ?

      1. Piotr Ryka pisze:

        Nie,żadnych prototypów. Muszą się zadowolić torem dla K1000 oraz kablami głośnikowymi Sulek 6×9.

  2. Alucard pisze:

    1200 czego? Złociszy? 😉

    1. Piotr Ryka pisze:

      Złociszy.

  3. Marek S. pisze:

    Nimbus US4+, następca V281, czekam z niecierpliwością..

    1. Stefan pisze:

      Czy ukarze się recenzja Niimbusa?

    2. Marek S. pisze:

      4 miesiące minęły i cisza? Taki słaby czy taka kolejka przed nim?

  4. Pawcio pisze:

    Też czekam na recenzję Nimbusa muszę kupić docelowy wzmacniacz słuchawkowy do moich śledzę LCD 3 fazor

  5. Alucard pisze:

    Czy te super słuchawki za 1200zł to czasem nie nowe planarne Takstary?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Owszem – tak.

      1. Alucard pisze:

        Tak mi zaświtało od początku 😉

  6. Serio? pisze:

    Ludzie serio traktujecie te wypociny? Przecież to radosna kosmiczna twórczość rodem z psychiatryka …..zapewne zostanie to usunięte

    1. Piotr+Ryka pisze:

      W życiu nie ma nic pewnego.

    2. Piotr+Ryka pisze:

      A tak rzeczywiście serio – ładnie to tak ładować się do kogoś z wizytą pod dwoma różnymi nickami? To w Lublinie takie zwyczaje? A myślałem, że to miasto z tradycjami, uniwersyteckie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy