Niedawno – jakiś kwartał temu – recenzowałem kosztujące siedem tysięcy kolumny planarne. Te zaś będą o dwa tysiące droższe, czyli również za znośny pieniądz, ale konstrukcyjnie klasyczne. Tak samo podłogowe, podobnie na metr przeszło wysokie, lecz z kubaturą i graniaste, przy czym stojące prościuteńko niczym żołnierz na warcie, tyle że czworonożnie i w lekkim rozkroku.
Kolumny mają duński rodowód, a więc pochodzą z kraju którego obywatele wierzą, że ich ojczyzna to najszczęśliwsze miejsce na Ziemi. Trudno zaiste o lepszą rekomendację, trzeba Duńczykom gratulować. Najwyraźniej od czasu kiedy duńskim księciem Hamletem targało fundamentalne rozdarcie „lepiej żyć czy też może lepiej byłoby nie żyć”, dużo na rzecz poprawy życia tam uczyniono, duchy ojców i inne zmory obywateli mniej straszą.
Pośród owego „dużo” stworzono firmę Dynaudio, powołaną do życia w 1977, jako późniejszego (od 1999) kooperanta TC Electronic, sięgającego w swych profesjonalnych instalacjach studyjnych także po produkty Tannoy i TC-Helicon.
Ojcem założycielem marki Wilfried Ehrenholz, siedzibą 14-tysięczne Skanderborg, dawne miasto targowe u podnóża średniowiecznego zamku nad jeziorem we wschodniej Jutlandii.
Z uśmiechem sukcesu na twarzy twórca Wilfried wspomina, że słuchane ongiś głośnikowe kolumny go nie zadowalały, nie dawały muzycznej Prawdy. A ta była dla niego ważna, jako że parał się sprzętem audio i jednocześnie sam muzykował. Postanowił więc stworzyć własne, a cel przyświecał mu jeden – dotarcie do tej Prawdy. Środek także był jeden – robić wszystko samemu. Oprócz czego brać pod uwagę, że wszystkie dotychczasowe głośniki były optymalizowane wyłącznie pod kątem odpowiedzi częstotliwościowej, z pomijaniem aspektów zgodności czasowej, zgodności fazy i odpowiedzi przejściowej, które też są kluczowe.
Od początkowej garstki do trzystu teraz pracowników doszli w Dynaudio od montowania cudzych głośników i zwrotnic we własnych obudowach do całkowitej samodzielności, którą bardzo się szczycą. Szczycą między innymi tym, że cewki nawijane są drutem aluminiowym, dzięki czemu mogą mieć dłuższe zwoje, zapewniające lepszą kontrolę, szybszą reakcję i mniejsze zniekształcenia; doszli także do płytszych od konkurencyjnych kielichów głośnikowych, dzięki którym osoby siedzące nie na wprost zyskują lepsze pola dźwiękowe. Istotnej jest też to, że te mniej wklęsłe membrany i dłuższe cewki są lepiej zawieszane, dzięki czemu pracują swobodniej i w efekcie z większą precyzją, a wszystko to jest rzeczywiście własne, poczynając od produkcji magnesów.
Rzecz tyczy produkcji masowej – Dynaudio to dziś duża firma. Wyroby jej stoją nie tylko w milionach domów, ale też w przeszło tysiącu studiów nagraniowych i jeżdżą w samochodach takich marek jak VW, Volvo czy Bugatti. Duński wytwórca to potentat, którego oczy w poszukiwaniu dalszego rozwoju są obecnie zwrócone na gigantyczny rynek indyjski.
Od siebie na finał zagajenia dorzucę, że recenzowane dotąd głośniki Dynaudio wszystkie należały do droższych serii i często – tak jakoś się składało – pochodziły z emisji specjalnych. A to „Limited Edition”, a to znów model rocznicowy z nielimitowanej wprawdzie lecz jubileuszowej serii. Jedynie recenzowane jako pierwsze, jeszcze w 2013-tym Dynaudio Focus 340 też pochodziły z szerokiej oferty.
History of Dynaudio
Dynaudio was founded in 1976 by Ejvind Skaaning together with Gerhard Richter. Prior to this, or during the starting phase, in 1975 Skaaning and Richter joined with Meir Mordechai and founded RMS (Richter, Mordechai and Skaaning). Manufacturing facilities were located in Israel. Mordechai held 50% of RMS, while the other held the other 50%. RMS developed and manufactured raw drivers. After two years, Morel bought out Richter and Skaaning’s shares which dissolved this partnership. Mordechai continued to run Morel.
Shortly after, Richter and Skaaning established Dynaudio. (Source: Nir Paz of Morel, Israel).
https://www.cfuttrup.com/history/dynaudio.html
I stąd tak duże podobieństwa w konstrukcji głośników Dynaudio i Morela.
Ciekawe światło na powstanie znaczącej firmy. Rzecz pachnie zacieraniem śladów, a przynajmniej nienagłaśnianiem rzeczywistych początków.
I tak, sprawdziłem – chiński potentat z działu zaawansowanej technologii (akustyka, optyka, elektronika i obróbka materiałowa), założone w 2001 konsorcjum GoerTek, nabyło w październiku 2014 większościowy pakiet akcji duńskiego Dynaudio, które tym samym znalazło się pod chińską kontrolą.
To 10 lat temu…
takie informacje nie są nagłaśniane.
Najważniejsze jednak, że Dynaudio brzmi dobrze – przynajmniej dla tych, co takie brzmienie lubią. A ja lubię rocka i całą Muzykę.
A Muzyka jest na M:
Mozart
Metalica
Moody Blues
Manfred Mann Earth Band
Miles Davies….
Jak również Martyniuk Zenon 🙂
Miałem na myśli Muzykę 🙂