Recenzja: Cayin N8ii (Mk2)

   W połowie zeszłego roku pisałem recenzję pierwotnego Cayina N8 (debiutującego w 2018) – pierwszego odtwarzacza przenośnego szeroko znanej marki należącego do klasy high-end. I to nie tak ledwie-ledwie, z samego brzeżka zakresu, tylko rozpartego na samym środku – ciężkiego, złoconego, ze wzmacniaczem lampowym alternatywnie z tranzystorowym (przełącznik), oferującego rewelacyjny dźwięk oraz najlepsze dodatki, min. długi czas pracy, pojemną pamięć i dużą siłę wzmocnienia. Bardzo mi się ten dźwięk podobał, zwłaszcza lampowy przy tak stosunkowo dużym wzmocnieniu, mniej zaś to, że odtwarzacz był ciężki i w razie aktywacji lampy mocno się rozgrzewał. (Przy samych tranzystorach jak każdy inny bez lamp, ale brzmienie też miał wtedy chłodniejsze, nie aż tak czarujące.)  

    Ogólnie udany debiut, udany nawet bardzo, choć oczywiście można sarkać, że odtwarzacze przenośne szybko przewędrowały drogę od względnie tanich do kosztownych; najdroższe startując od ceny poniżej trzech tysięcy zaczęły kosztować po kilkanaście, niektóre wyskoczyły nad dwadzieścia. Ale kogo to może dziwić w czasach kiedy najlepsze smartfony tak samo dużo kosztują, a najlepsze słuchawki jeszcze wielokroć więcej. W dodatku cały czas pnie się to dalej, czego recenzowany N8ii materialnym dowodem. – Tak, macie rację, część jego jeszcze wyższej ceny zawdzięczamy ogólnoświatowej inflacji, niemniej trudno w całości zwalać na nią to, że pierwszy Cayin N8 kosztował 14 900 PLN, a jego ewolucyjna wersja Mk2 już 19 900 PLN. W przeliczeniu na jednostkę wagową nie wypadnie to jednak aż tak wzrostowo, ponieważ pierwszy ważył 380, a rozwojowy 442 g. Poza tym – tak całościowo biorąc – to nie za bardzo wiem, dlaczego nowy nosi oznakowanie N8ii (Mk2), podczas gdy jest to zupełnie inne urządzenie, którego nazwa jest myląca. W rzeczywistości teraz opisywany powinien nazywać się N9, albo nawet N10, tak dalece się różni, z czego należałoby wnosić, że napoczynający obecność Cayina w klasie odtwarzaczy high-end N8 musiał się znakomicie sprzedawać, że przylgnęła doń świetna ocena rynku. Tylko tym oraz faktem, że cyfra 8 w kulturze dalekowschodniej uchodzi za przynoszącą szczęście, można tłumaczyć brak decyzji o zmianie nazwy i zamiast tego dodaniu ii (Mk2). Tymczasem jeden rzut oka starcza, by stwierdzić, że nowszy to coś zupełnie innego, a gdy zaglądać do środka, różnice jeszcze się pogłębiają.    

    Zajrzymy za momencik, wcześniej rzucimy okiem, ale najpierw przypomnieniowo po raz n-ty napiszę o firmie Cayin, ponieważ na pewno tacy są, którzy wcześniejszych recenzji nie czytali i nic albo mało o niej wiedzą.   

    Cayin to jeden z najbardziej rozpoznawalnych chińskich producentów, zainicjowana w 1993 roku marka handlowa elektroniki powstającej w zakładach AVIC Zhuhai[1] Spark Electronic Equipment, gdzie AVIC to Aviation Industry Corporation of China – potężna korporacja zakładów lotniczych powstałych jeszcze w 1951 roku na potrzeby chińskiego przemysłu zbrojeniowego. Mamy więc do czynienia z technologią wysokiego poziomu i brakiem finansowych ograniczeń, w tych (jakże korzystnych) ramach Cayin oferuje audio małe, duże i średnie – zarówno odtwarzacze przenośne, jak potężny, dwuczęściowy wzmacniacz słuchawkowy na lampach 300B i jeszcze większą głośnikową integrę na lampach 845.

[1] Zhuhai to jedna z dziewięciu metropolii tworzących Megapolis Delty Rzeki Perłowej (ang. Greater Bay Area) – największego obszaru przemysłowego współczesnego świata, z wartością wytworzoną 1500 mld USD rocznie.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

19 komentarzy w “Recenzja: Cayin N8ii (Mk2)

  1. Paweł pisze:

    Czy HD800 przenośnie zagrały lepiej z tego Cayina, czy też z recenzowanego niedawno SP3000?

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Z jednego i drugiego bardzo dobrze, ale w charakterystycznej dla każdego stylistyce. Tylko proszę pamiętać, że moje opisy odnoszą się do takich z lepszym od sprzedażowego kablem.

  2. Paweł pisze:

    Oczywiście, pamiętam o kablu 🙂 A jak na tle tych dwóch odtwarzaczy wypadł SP2000T? Jego recenzja była entuzjastyczna. Wciąż pytam o połączenie z HD800.

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Mnie się SP2000T podobał ogromnie, i to się nie zmieniło. Stylistycznie jest oczywiście podobniejszy do N8ii ustawionego na tryb lampowy, ale nawet przy tranzystorowym to ten flagowiec, a nie z własnej rodziny, jest podobniejszy. Nie miałem okazji porównywać bezpośrednio, ale względem obu droższych SP2000T jest tylko nieznacznie słabszy brzmieniowo, chyba że ktoś ceni stylistykę szkoły dCS, to wówczas SP3000 będzie mu odpowiadał o wiele bardziej. Nieznaczne różnice są też odnośnie mocy wbudowanego wzmacniacza, czyli dynamika – jeden z parametrów kluczowych – też nie odstaje. Słyszałem głosy oburzenia taką moją opinią, ale nadal uważam, że SP2000T stanowił bardzo poważne zagrożenie dla SP3000, więc siłą rzeczy także dla N8ii. Czynnik cena/jakość na pewno miał korzystniejszy. I pewnie dlatego z rynku zniknął – już go nie produkują i produkcji wznawiać nie zamierzają. Przynajmniej tak mi powiedziano.

  3. Fon pisze:

    Piotrze zauważyłeś,że etui wpłynęło na zmianę brzmienia,podobnie jak ja słyszę różnicę gdy kabel słuchawkowy leży na podłodze a wisi z gniazda słuchawkowego w powietrzu nie dotykając podłoża :).Zdaję się, że jeszcze nikt nie robi podstawek pod kable słuchawkowe…:)Czekamy na odważnego 🙂
    Wszystko ma wpływ taka prawda, raz większy raz mniejszy.

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Sądzę, że jeśli już, to odtwarzacz może lepiej grać w etui, bo ma wówczas wyższą temperaturę pracy. Ale ktoś mógłby powiedzieć, że równie dobrze w wyższej mógłby pracować gorzej. Nie wiem jaka jest optymalna temperatura pracy takich urządzeń i czy to szeroki przedział. Uwagę rzuciłem na marginesie, nie skupiałem się na tym, może mi się tylko zdawało. Tak czy tak różnica była najwyżej minimalna.

      1. Fon pisze:

        To ma w zasadzie dość proste wytłumaczenie ,etui tłumi wibracje ,jak się pewnie większość orientuje mające wpływ na brzmienie i tyle w temacie.

        1. Piotr+Ryka pisze:

          To może również. Odtwarzacze grają na ogół lepiej położone na miękkich podkładkach, a nie wprost na twardej powierzchni.

          1. Fon pisze:

            Tak to prawda ,efekt jest słyszalny a szczególnie ma to znaczenie w sprzęcie z lampkami.

  4. Pogromca Audiofoliarzy pisze:

    Mój borze zielony, większego audiofoliarskiego bełkotu nie czytałem od dawna. Grające etui… No hit.

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Mój ty bobrze brązowy, ale jesteś mądrutki.

      1. Jakub pisze:

        Odrzucając formę poprzedniego komentarza p. Piotrze i skupiając się na meritum. Czy jest Pan w stanie, bądź ktokolwiek z szacownych przedmówców stwierdzających wpływ etui na dźwięk, potwierdzić w wymierny i niepodważalny sposób, że faktycznie dźwięk płynący z Cayina uległ zmianie?

        Umówmy się, że pomijamy temat mikrofonowania lamp, który jest czymś innym. Temat temperatury żarników również można skreślić – lampy pracują cały czas w granicach specyfikacji, choć to akurat wykazałaby sonda termiczna w środku urządzenia. Tak samo omijamy rzeczy poboczne jak zawieszanie kabla w powietrzu, aczkolwiek tu również miło byłoby poczytać jakieś naukowe opracowania na ten temat.

        1. Piotr+Ryka pisze:

          To nie jest temat godny takiego zainteresowania. Rzuciłem to jako radę w sensie sugestii do samodzielnego przez kogoś sprawdzenia, czy też nie wydaje mu się, że z założonym etui gra ciutkę lepiej. Bo jeśli tak, to warto przecież z tego korzystać. To jest zupełnie inna waga zagadnienia niż porównywanie dzisiaj przeze mnie Susvar grających z własnym kablem i przez Tonalium, gdzie zjawia się różnica zasadnicza, bezdyskusyjna.

  5. Marek S. pisze:

    Witam Panie Piotrze,

    Może udałoby się przetestować coś tańszego, a mianowicie nowego Toppinga G5. Patrząc na to co ma w środku, wygląda jak sprzęt z wyższej półki. Pytanie tylko czy implementacja jest równie dobra.

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Może. Zapytam. Dystrybutor na pewno chętnie by sobie poczytał o tym, że jego Topping G5 jest równie dobry jak jego Cayin N8ii 🙂

      1. Marek S. pisze:

        Równie dobry, raczej nie. Ale niech gra na 70%, przy piętnastokrotnie niższej cenie. To może być ciekawie.

        1. Piotr+Ryka pisze:

          Takie przebicia nie są niemożliwe. Słuchałem wczoraj NightHawk (kabel FAW) na wzmacniacz Fulianty Audio i wcale nie były gorsze od takich ekstra drogich.

          1. Fon pisze:

            dlatego moich NH nigdy nie sprzedam:)To wybitne słuchawki do ceny.

  6. DAREK pisze:

    NIE CHCE PAN POMINĄĆ SŁUCHANIA CAINA Z GRAGO BO TO ISTOTNE HEURYSTYCZNIE… A PROŚCIEJ NAPISAĆ , ŻE TAK PAN CHCE ZROBIĆ ?. PRZECIEŻ RECENZJA JEST I TKA B. MĄDRA , POZDRAWIAM -DAREK MELOMAN FILOZOF

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy