Recenzja: Cary Audio Design SLI-80 Signature

Podsumowanie

Cary_SLI_80_09   Cary Audio Design SLI-80 jest klasykiem i na miano klasyka zasługuje. Podobno z najlepszymi lampami gra tak realistycznie, że właściciele nie mogą się nachwalić. Ale i z normalnymi radził sobie pierwszorzędnie i to jednocześnie właśnie w realistycznej i zarazem pięknej manierze prezentacyjnej. Jest to brzmienie lampowe, ale jak zwykle u konstrukcji push-pull dużo cech tranzystorowego mające, takie z dynamiką i przytupem, a nie tylko rozfalowaniem, głęboką tonią i magią.

Wzmacniacz zarówno prezentuje się bardzo ciekawie, jak i brzmienie ma intrygujące; o perfekcyjnej nastrojowości, doborze tonacji i głębokości brzmień, a przy tym oferuje bardzo rozbudowaną lampową żonglerkę. Dla mnie przynajmniej taka zabawa w różne lampowe wariacje jest dużo ciekawsza od zapieczętowanego na amen tranzystorowego brzmienia. Oczywiście przy tranzystorowych konstrukcjach pomajstrować też można, ale są to zabawy tylko dla zaawansowanych i lutujących. Tu tymczasem wystarczy kupić miernik biasu i inne lampy, by czerpać przyjemność z galerii odmiennych brzmień. To oczywiście kosztuje, a jak się właśnie dowiedziałem kwartet sparowanych KT-88 G.E.C. to wydatek ponad pięciu tysięcy złotych, ale podobno warto, a poza tym nie muszą to być zaraz takie lampowe ekstrema, a ponadto nie wszystkie lampowe ekstrema aż tyle kosztują, bo na przykład kwartet polecanych przez dystrybutora KT-120 to ledwie siedemset kilkadziesiąt złotych, a służył będzie przez długie lata. Para prostowników od Emission Labs wyjdzie niestety dwa razy drożej, ale podejrzewam, że będą to dobrze wydane pieniądze, a żywotność może sięgnąć nawet dekady.

Wzmacniacz bryluje uniwersalnością, bo w parze z LRT można nim napędzić wszystko, a i bez tej przystawki dla elektrostatów jest wyjątkowo uniwersalny. W dodatku ze wszystkim się sprawdza, a wysokie czy niskie impedancje słuchawek nie robią mu różnicy.

Pozostaje jeszcze zgodnie z obietnicą odnieść to wszystko do brzmień Twin-Heada i Lebena CS-300F.

Porównywany bezpośrednio Twin-Head był bardziej muzykalny, trochę jaśniej grający i kładący nacisk bardziej na czarowanie niż realizm. Bardziej brzmienia pogłębiał i czynił delikatniejszymi. Porównanie jest jednak niesprawiedliwe, bo dopiero nasycony najlepszymi lampami Cary byłby równorzędnym partnerem, a poza tym Twin-Head to wzmacniacz słuchawkowy/przedwzmacniacz, podczas gdy Cary jest nie tylko słuchawkowym wzmacniaczem ale i solidną, zdolną napędzać nawet niezbyt skuteczne głośniki integrą.

Co do Lebena, to obaj z Cary grali tak podobnie, że bez bezpośredniej konfrontacji słowa poza tym, że podobnie, nie powiem. Jeden i drugi to lampowe push-pulle łączące lampową elegancję z tranzystorowym wigorem. Cary jest sporo mocniejszy i oferuje więcej zabawy z lampami oraz dwa tryby na zawołanie, a także podpięcie subwoofera, a Leben ma bass-buster i także regulator impedancji głośników. Cary wygląda przy tym jak klasyczny, duży wzmacniacz lampowy, a nie niewielki amplituner z końca lat 70-tych. Jeden i drugi mają oczywiście wygląd retro, ale w innej stylistyce, a fakt, że osobiście wolę klasyczne lampy wolnostojące od radiową modą otaczanych obudową, nie przeszkadza mi lubić wyglądu Lebena, przypominającego trochę mój pierwszy sprzęt hi-fi z prawdziwego zdarzenia – amplituner Elizabeth.

Trzeba przy tym zwrócić uwagę, że nowa wersja Lebena, ta z oznaczeniem „F”, jest czymś w rodzaju Cary SLI-80 sprzedawanego od razu z lampami Psvane i Emission Labs, choć trzeba zaznaczyć, że jego konstruktor, pan Hyodo, nie poszedł tu na łatwiznę w sensie zamontowania najlepszych dostępnych lamp, tylko postarał się o dobór takich, które przy umiarkowanej cenie oferowały będą brzmienie wysokiej klasy. Tego rodzaju zabieg w przypadku Cary też oczywiście jest do wykonania, a sam kwartet lamp mocy od razu oferuje ten właśnie styl poszukiwań. Doskonale 6SN7 można zaś dostać od RCA, a o niedrogich Philipsach SQ już pisałem.

Brać, kupować, nie grymasić. Dobry wzmacniacz za takie pieniądze i z takimi dodatkowymi opcjami to skarb.

 

W punktach:

Zalety

  • Bardzo wysoka klasa ogólna.
  • Perfekcyjnie uchwycony balans tonalny, rzecz charakterystyczna dla konstrukcji push-pull.
  • Idealnie dobrana głębokość wybrzmień.
  • Znakomite oddanie warstwy emocjonalnej.
  • Lampowa magia w trybie „Triode”.
  • Tranzystorowa bezpośredniość w trybie „UL”
  • Bezproblemowe soprany.
  • Realistyczne wokale.
  • Masa lampowej zabawy.
  • Zmienna impedancja dla głośników.
  • Najwyższej klasy słuchawkowy wzmacniacz.
  • Doskonała obsługa słuchawek o dowolnej impedancji.
  • Spora moc.
  • Wyjście na subwoofer.
  • Można podpiąć AKG K1000 i HiFiMAN HE-6.
  • Przyzwoitej jakości lampy w komplecie.
  • Dobre komponenty.
  • Możliwe do podmiany jeszcze lepszymi.
  • Nie brumi.
  • Wyjątkowa uniwersalność.
  • Kawał kloca.
  • Klasyk.
  • Od bardzo szanowanego producenta.
  • Przykuwający uwagę wygląd.
  • Czar lampowych świateł.
  • Można zamówić indywidualne wykończenie.
  • Sensowna cena.
  • Made in USA.
  • Polski dystrybutor.

Wady

  • Dość mocno grzeje.
  • Spory pobór prądu.
  • Kusi lampową podmianą i związanymi z nią wydatkami.
  • Krótkie interkonekty się nie nadadzą.

Sprzęt do testu dostarczyła firma:

Audio_System_Logo

 

 

Dane techniczne:

  • Konstrukcja:   Push-Pull Ultra-Linear Pure Class AB-1
  • Moc wyjściowa: 40 W – Triode; 80 W – Ultra-Linear
  • Czułość wejść: 45 V
  • Szum/sygnał:  – 82 dB
  • Pasmo przenoszenia:  19 Hz – 23 KHz  (+/- 5 dB)
  • Wejścia: CD, AUX 1, AUX 2
  • Lampy: 2 x 6922/ECC88 – wzmocnienie stopnia wejściowego; 2 x 6SN7 – drajwery przedwzmacniacza/odwracacze fazy; 4 x KT88 – lampy mocy wyjściowej; 2 x 5U4 – prostownicze
  • Podstawki lamp ceramiczne o srebrnych stykach.
  • Transformator mocy: 1 x EI Laminate, Silicon Impregnated
  • Transformatory wyjściowe: 2 x EI Laminate, Silicon Impregnated
  • Rezystory: 1% Metal Film
  • Kondensatory:  Oil filled coupling, (copper optional)
  • Kondensatory stopnia zasilania: 2 x 1200µF; 450 VDC, 6 x 10µF; 400 VDC Film & Foil
  • Prąd zasilania:  117/234 V; 50/60 Hz
  • Pobór mocy: 166 W
  • Czas gotowości do pracy: 3 minuty
  • Czas docierania (wygrzewania): 100 godzin pracy aktywnej.
  • Chassis metalowe z aluminiowym panelem frontowym.
  • Waga: 18 kg
  • Wymiary: 432 x 178 x 406 mm
  • Cena: 13 300 zł

 

System:

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

9 komentarzy w “Recenzja: Cary Audio Design SLI-80 Signature

  1. herr doctor pisze:

    w tej cenie mozna juz kupic bakoon products HPA 21, który niestety zjada na śniadanie cary , lebena F itd…

    1. hifiphilosophy pisze:

      Na jakiej podstawie opinia, że zjada? Nie sądzę żeby to było w ogóle możliwe, ponieważ Leben i Cary grają tak dobrze, że zjeść ich się nie da. Nie ma takiej aparatury na świecie. Da się oczywiście lepiej, ale słuchałem Orfeusza czy Staksa T2 i mogę spokojnie powiedzieć, że nikt tu nikogo nie zjadał. Tak więc tajemniczy, nieznany zjadacz z Korei wydaje mi się bajką o żelaznym wilku. Poza tym Cary i Leben są też normalnymi wzmacniaczami, a on tylko słuchawkowym na bateryjkę. A wzmacniacz słuchawkowy na bateryjkę można dużo taniej kupić od Grado.

  2. Przemek pisze:

    A kolega herr doctor sluszal wogole produkty o ktorych dyskutuje czy tylko tak z recenzji wnioskuje co kogo zjada ?

  3. Maciej pisze:

    Bardzo jestem ciekaw relacji Bakoona do Sonic Pearl.. Poczekamy i może zobaczymy.

  4. Maciej pisze:

    Jeszcze dopytam, czy brum na wyjściu słuchawkowym występuje tak jak u Lebena?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Całkowicie śladowy. Przy lepszych lampach powinien zupełnie zniknąć.

      1. Maciej pisze:

        Panie Piotrze i jeszcze jedno pytanie: czy bardzo się różni wersja Signature od normalnej. Bo z tego co widzę po obudowie ciężko szukać różnic czy choćby dopisku wersji.

        1. Piotr Ryka pisze:

          O ile się nie mylę, wersja Signature nie jest już oferowana. Dawała ona kilka poprawek – między innymi lepsze kondensatory i rezystory, lepsze fabrycznie lampy i z możliwością wyboru, lepsze wewnętrzne okablowanie – i temu podobne, tradycyjne dla wzmacniaczy ulepszenia.

  5. MK pisze:

    Posiadam od 3 lat. Zestaw: Harbeth 40.1, Meridian G 08.2, TaraLabs Air. To świetny, uniwersalny wzmacniacz za rozsądne pieniądze, pod warunkiem, że od razu wymienimy wszystkie lampy. Warto zainwestować 2000-3000 pln w NOS-y. Jeśli dobrze dobierzmy lampy, to za 15000 pln otrzymamy wzmacniacz, który będzie grał na bardzo wysokim poziomie. Słucham muzyki poważnej, więc poprzeczka zawieszona jest bardzo wysoko.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy