Recenzja: Cary Audio Design SLI-80 Signature

II tura ze słuchawkami

Cary_SLI_80_13

To jeszcze słuchawki, czy może już kolumny?

   Tak sobie pomyślałem, otrzymawszy tego Cary, że co mu będę żałował: jak innych dla niego lepszych lamp nie mam, to niech chociaż te ECC88 ma ode mnie lepsze. Tak więc odsłuch głośnikowy odbył się w oparciu o ECC88 Philips SQ, które za dość znośne pieniądze na aukcjach można wyrwać, konkretnie za około 300 zł albo i nawet sporo taniej. Kiedy rzecz doszła do słuchawek, postanowiłem być jeszcze bardziej szczodry i zaoferowałem Cary swoje Simens & Halske CCa „grey plate”, czyli najlepsze takie lampy na świecie, których za trzysta złotych już się nie kupi, ani nawet za trzy razy tyle. Przerobiłem z nimi wszystko co zamierzałem i co widnieje powyżej, aliści kolejnego dnia naszła mnie chętka, by jeszcze nie pisać podsumowania, tylko liznąć słuchawek z Philipsami, ot tak, na próbę, bo głośniki z nimi dobrze grały, więc co szkodzi posłuchać. I to był dobry pomysł, bo okazało się, że Philipsy do lamp Electro Harmoniksa pasują lepiej. Grają trochę ciemniej, krawędzie lekko zaokrąglają i uwypuklają same brzmienia, a całościowo wzbogacają i jednocześnie łagodzą. CCa są wprawdzie sporo lepsze, ale pod warunkiem, że lampy im towarzyszące same grają łagodnym i pełnym dźwiękiem. Pokazują wówczas lepsze zróżnicowanie i głębsze wejście w muzyczny materiał. Z dynamicznymi i wyrazistymi lampami EH nie miały jednak po temu dość dobrej okazji i w efekcie wypadło to jak wypadło – ogólnie bardzo dobrze, ale nie w przypadku Audio-Techniki.

AKG K550

Cary_SLI_80_14

A oto i cudowne dziecko stajni Grado Labs – model GS-1000

Tych miałem wcale nie słuchać, ale z nudów i ciekawości je wziąłem. Nie dlatego nie miałem, że ich nie doceniam, ale już na powrót do dystrybutora czekały i wyciągać ich mi się nie chciało. Coś jednak mnie tknęło i je wypakowałem. Dobrze się stało, bo jeszcze ich tak znakomicie grającymi nie słyszałem. – Tak, jasna sprawa, odtwarzacz za prawie osiemdziesiąt tysięcy zrobił swoje, ale przecież bez wzmacniacza nic by z tego nie było, a było naprawdę super. Aż mi tradycyjna audiofilska szczęka w mirę słuchania do dołu opadała, tak dobrze to grało. Analogowość bardzo się bowiem wzmogła, a jednocześnie piękna scena kreowana przez te słuchawki była jeszcze piękniejsza niż zazwyczaj i razem zespalało się to w świetne brzmienie, nie gładkie wprawdzie gładkością oliwy czy kremu, ale przyjemnie chropawe, a jednocześnie głębokie i w dal przepastną odchodzące. Tonacja była dość jasna, ale leciutko co do oświetlenia stonowana, bez żadnej jaskrawości, a ogólnie grało to tak dobrze, że jak mówiłem szczęka mi lekko opadła. Z Twin-Head i Cairnem na pewno grało to gorzej.

Niewątpliwie połączenie Accuphase DP-700 z Cary SLI-80 po kablu Crystala i ze sterowniczymi lampami Philips SQ było jednym z najlepszych możliwych dla tych słuchawek, co znakomicie podkreśliła wokaliza – pięknie oprawiona delikatną pogłosowością, ustawiona na perspektywicznej scenie, głęboko brzmiąca i z głębokim indywidualnym wyrazem. Towarzyszył temu mocny bas i świetny drajw. Brawo!

(Na zdjęciach widać wprawdzie Accuphase DP-510, ale cały odsłuch odbył się w oparciu o Accuphase DP-700.)

Beyerdynamic T90

Cary_SLI_80_18

Mniejsza Tesla rada jest z takiego kompana

Te też w poprzedniej turze nie wzięły udziału; tak zwyczajnie, drogą wyboru, żeby nie przedłużać opisów. Ale kiedy AKG tak świetnie zagrały, trzeba było sięgnąć i po nie.

I znów sytuacja się powtórzyła, to znaczy wybornie to zabrzmiało. Inaczej, bardzo inaczej i też znakomicie. Bardzo znakomicie nawet, że znów się językiem zabawię i językowym dziwolążkiem posłużę. Ale żarty na bok, bo przetworniki Tesla pokazały granie nietuzinkowe, gdzie indziej nie spotykane.

Zacznijmy od oświetlenia. Brzmienie było lekko przyciemnione, ale jednocześnie idealnie przejrzyste. Nic nie chowało się w mroku ani żaden kontur się nie zacierał. Wręcz przeciwnie – wszystko było niezwykle klarowne i doskonale z tła wyciągnięte. Ale taki opis jest zbyt powierzchowny. Wnikając głębiej w istotę tego grania dostrzegamy, że te doskonale klarowne dźwięki były jednocześnie pięknie ukształtowane i fantastycznie wyodrębnione. Tesle grają bowiem w taki sposób, że skupiają się na samych dźwiękach. Mniej interesują je pogłosy, aura czy półcienie, a nawet nie interesują ich wcale. Ale to im nie szkodzi, bo te wspaniale uwypuklone i wyodrębnione dźwięki tak były podane, że słuchałem z niekłamanym podziwem. Sam kontur i jego wypełnienie były zjawiskowe, a to skupienie na dźwiękach dawało szczególną, niepowtarzalną atmosferę bliskości, bezpośredniości i zorientowania całkowicie na samą muzykę. Bez aury, bez pogłosów, bez akustyki. Czysta linia melodyczna i czysta wokaliza. Tak to tym razem zagrało.

Podobnie jak w przypadku AKG to zestawienie systemu okazało się dla tych słuchawek wyborne i choć trzeba się zgodzić, że zaplecze było bardzo kosztowne, to sam fakt, że tak te Beyery i AKG grać potrafią jest wielce satysfakcjonujący.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

9 komentarzy w “Recenzja: Cary Audio Design SLI-80 Signature

  1. herr doctor pisze:

    w tej cenie mozna juz kupic bakoon products HPA 21, który niestety zjada na śniadanie cary , lebena F itd…

    1. hifiphilosophy pisze:

      Na jakiej podstawie opinia, że zjada? Nie sądzę żeby to było w ogóle możliwe, ponieważ Leben i Cary grają tak dobrze, że zjeść ich się nie da. Nie ma takiej aparatury na świecie. Da się oczywiście lepiej, ale słuchałem Orfeusza czy Staksa T2 i mogę spokojnie powiedzieć, że nikt tu nikogo nie zjadał. Tak więc tajemniczy, nieznany zjadacz z Korei wydaje mi się bajką o żelaznym wilku. Poza tym Cary i Leben są też normalnymi wzmacniaczami, a on tylko słuchawkowym na bateryjkę. A wzmacniacz słuchawkowy na bateryjkę można dużo taniej kupić od Grado.

  2. Przemek pisze:

    A kolega herr doctor sluszal wogole produkty o ktorych dyskutuje czy tylko tak z recenzji wnioskuje co kogo zjada ?

  3. Maciej pisze:

    Bardzo jestem ciekaw relacji Bakoona do Sonic Pearl.. Poczekamy i może zobaczymy.

  4. Maciej pisze:

    Jeszcze dopytam, czy brum na wyjściu słuchawkowym występuje tak jak u Lebena?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Całkowicie śladowy. Przy lepszych lampach powinien zupełnie zniknąć.

      1. Maciej pisze:

        Panie Piotrze i jeszcze jedno pytanie: czy bardzo się różni wersja Signature od normalnej. Bo z tego co widzę po obudowie ciężko szukać różnic czy choćby dopisku wersji.

        1. Piotr Ryka pisze:

          O ile się nie mylę, wersja Signature nie jest już oferowana. Dawała ona kilka poprawek – między innymi lepsze kondensatory i rezystory, lepsze fabrycznie lampy i z możliwością wyboru, lepsze wewnętrzne okablowanie – i temu podobne, tradycyjne dla wzmacniaczy ulepszenia.

  5. MK pisze:

    Posiadam od 3 lat. Zestaw: Harbeth 40.1, Meridian G 08.2, TaraLabs Air. To świetny, uniwersalny wzmacniacz za rozsądne pieniądze, pod warunkiem, że od razu wymienimy wszystkie lampy. Warto zainwestować 2000-3000 pln w NOS-y. Jeśli dobrze dobierzmy lampy, to za 15000 pln otrzymamy wzmacniacz, który będzie grał na bardzo wysokim poziomie. Słucham muzyki poważnej, więc poprzeczka zawieszona jest bardzo wysoko.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy