Recenzja: Beyerdynamic T1 V3

   Tesla Jeden – wersja trzecia, tyle mówią symbole. Nazwa firmy dotyczy zaś historycznie najważniejszej, bowiem najstarszej. W 1924 roku, w Berlinie, inżynier Eugen Beyer (1903-57) zakłada Gebrüder Beyer GmbH – manufakturę głośników kinowych. Świetnie trafia, bo trzy lata później rodzi się kino dźwiękowe z prawdziwego zdarzenia, otwiera się większy rynek. Prócz tego firma bierze się za telefony, urządzenia pomiarowe i poczynając od 1937 też słuchawki, których najstarszy model, Beyerdynamic DT-48, będzie powstawał nieprzerwanie do 2012 roku.

Historia Beyerdynamic toczyła się równo i spokojnie, nie licząc zniszczeń wojennych. Toczyła zawsze do przodu. Spokojny rozrost do rozmiaru dużego przedsiębiorstwa, jednego z liderów rynku słuchawek, mikrofonów i sprzętu studyjnego. Gdy chodzi o słuchawki, ważniejsze daty to rok 1976 – powstanie Beyerdynamic ET1000/N1000, pierwszych słuchawek elektrostatycznych wyprodukowanych w Niemczech. Rok 1980 – moment wprowadzenia na rynek popularnego modelu DT880. I rok 1985 – uzupełnienie oferty modeli z wyższej półki słuchawkami DT770 i DT990, wszystkimi trzema zbliżonymi cenowo.

Pisząc w lutym 2010 recenzję Beyerdynamic T1 V1 rozwodziłem się nad tym, że firma nie miała wcześniej słuchawek flagowych z prawdziwego zdarzenia. Elektrostatyczne szybko zniknęły, pozostałe zajmowały pozycję średnią, lokując się jakościowo poniżej elektrostatów Sennheisera i Staksa, też Grado HP1000 i RS-1 oraz szczytowych modeli Sony i Audio-Techniki. W umacnianiu pozycji rynkowej nic to firmie (przeniesionej po wojnie z Berlina do Heilbronn w Badenii-Wirtembergii) nie przeszkadzało, aż krążyć zaczęły słuchy o nowym modelu flagowym Sennheisera; takim nie arcy drogim, natomiast arcy świetnym. Te słuchy datują się na połowę pierwszej dekady po 2000 roku, i na ten konkurencyjny cios Beyerdynamic już odpowiedział. Flagowiec konkurenta z niemieckiego podwórka zjawił się latem 2009, niedługo potem weszły na rynek Beyerdynamic T1. Jedne i drugie niemieckie flagowe odniosły duży sukces, a jakościowo (choć nie stylistycznie) były bardzo zbliżone. Zbliżone zrazu też cenowo, ale modyfikując swe HD800 do wersji „S” i zamkniętej Sennheiser zaczął uciekać w górę; Beyerdynamic nie uległ tej pokusie, jego wersja V2 flagowych T1 wyceniona została na równe pięć tysięcy. Mało tego – wbrew powszechnej tendencji opisywana teraz rewizja trzecia to ponownie tylko cztery tysiące, a nie jakieś bajońskie sumy, ku którym zmierza konkurencja. Cena więc identyczna jak za T1 V1 kilkanaście lat temu, po uwzględnieniu inflacji znacznie niższa.  

Przystępujemy zatem do opisu zmodyfikowanej wersji słuchawek znanego producenta – flagowych i klasycznych – którym, jako jedynym, w nowszej wersji obniżono cenę. To zaciekawia i rodzi nadzieję, zwiastuje też sukces rynkowy. Którego potwierdzeniem fakt długiego oczekiwania na egzemplarz testowy – w pierwszych partiach się taki nie znalazł, schodziły bowiem na pniu, co wzmagała pandemia. Z jednej strony ograniczająca produkcję i utrudniająca transport, z drugiej nakręcająca słuchawkowy rynek. Praca zdalna, zdalna nauka, miesiącami przesiadywanie w domu – to wszystko miało swoje przełożenie na słuchawki, jako o wiele potrzebniejsze. A skoro już mieć trzeba, może akurat te? Sam pisałem przy różnych okazjach, że Beyerdynamic T1 to jedne z najtańszych słuchawek o pełnej szlachetności, coś naprawdę godnego uwagi. Kiedy je wesprzeć lepszym kablem, stają się realnym konkurentem najdroższych. Co piszę z głębokim przekonaniem i bez naginania faktów. Beyerdynamic T1 w wersjach V1 i V2 to słuchawki światowej ekstraklasy i tam dalekie od strefy spadkowej.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

19 komentarzy w “Recenzja: Beyerdynamic T1 V3

  1. Fon pisze:

    Świetna recenzja,czyli wychodzi na to,że to takie trochę inne,lepsze? NHwki,zbalansowane podobnie.
    Może nie powinny się tytułować T1v3? Życie pewnie pokaże czy to był dobry ruch ze strony producenta.Trochę szkoda,że nie są brzmieniowo wyrafinowane,nie ukrywam,że liczyłem na kontynuację brzmienia z górnej półki. Ale posłuchać trzeba będzie.
    No i ciekawe jak model zamknięty się zaprezentuje.

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Są brzmieniowo wyrafinowane, ale nie tak jak V1 i V2. Nie są też lepsze od NightHawk, tylko inne, głównie w rejonie basowym, gdzie są bardziej swobodne a mniej potężne. Ciekawe byłoby porównanie obu mających kable Tonalium, albo inne wysokiej jakości, ale na razie nie doszło do skutku i raczej prędko nie dojdzie.

      1. Fon pisze:

        Czy jest szansa na test Clear MG ,ostatnio ich słuchałem i mam trochę mieszane uczucia,brzmienie bardzo detaliczne ,wyrafinowane ale nie za bardzo rozciągnięte,podpięte to było do Naima Atoma ,może to jest powodem…razem z MG słuchałem Celeste one były z fajnym balansem,swobodą ale nie tak precyzyjne i wyrafinowane no clone oczywiście.

        1. Piotr+Ryka pisze:

          Szansa zapewne jest, ale na razie napisałem recenzję Grado GH2. Bardzo udane słuchawki, niestety już wyprzedane.

  2. Sławek pisze:

    Z tego Co Pan pisze Panie Piotrze, to pewnie są lepsze od Monoprice Monolith 1570, które miałem przez 4 dni na wypróbowanie. A jak się mają te Beyerdynamiki do HE-6 HiFiMana? Jest sens sprawdzać?

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Lepsze od Monoprice (pod warunkiem dobrego tych Monoprice napędzania odpowiednio pasującym torem) nie są, a tylko trochę swobodniej grające w podobnie przyjemnym stylu. Od ekstremalnie napędzanych HE-6 na pewno będą słabsze.

      1. Sławek pisze:

        Dziękuję za odpowiedź. To daje do myślenia. Co to jednak znaczy „ekstremalnie napędzanych?” Końcówka mocy Audio-gd A1 pod względem ceny (nominalnie 5100 zł, kupiona za 3600 zł) high- endem przecież nie jest, ale mocy ma 125 wat/8 Ohm na kanał. Są inne wzmacniacze bardziej wyrafinowane jakościowo – to jest ten ekstremalny (jakościowo) napęd? Np. Leben? To może te HE-6 dopiero przy wzmaku za 50 tysi pokażą co potrafią? Czyli jakość wzmacniacza przede wszystkim, nie tylko jego moc…?

        1. Piotr+Ryka pisze:

          Leben byłby świetny, szczególnie gdy podpinać do wyjść kolumnowych. Genialny wzmacniacz dla prądożernych słuchawek to EAR V12. Niestety drogi. Z tańszych bardzo cenię SPL Phonitora. Z jeszcze tańszych FEZZ Audio i PhaSta. Przy muzykalnym źródle każdy z wymienionych się sprawdzi.

          1. Romek pisze:

            A ican Pro jak przy wymienionych wypadnie?

      2. Sławek pisze:

        Jeszcze dopowiem. Oczywiście pytanie wydaje się głupie, bo przecież wiadomo, że im lepszy (przeważnie droższy) wzmacniacz tym lepiej gra. Pytanie właściwe brzmi: ile warto wydać na wzmacniacz (w domyśle kolumnowy) do napędzenia HE-6?

        1. Piotr+Ryka pisze:

          Jednoznaczna odpowiedź paść nie może, bo to zawsze zależy od budżetu i też apetytu kupującego. Poza tym niepodobna wiedzieć, do którego wzmacniacza spośród ogólnie dobrych najlepiej w danych przedziałach cenowych będą pasowały (co także zależy od źródła). FEZZ na przykład wydaje się tani i dobry, ale czy na pewno będzie pasował i na pewno się komuś z tymi HE-6 będzie podobał? SPL Phonitor 2 bardziej z kolei potrzebuje muzykalnego źródła, za to ma większe możliwości regulacyjne. PhaSt może być za słaby mocowo, EAR na pewno się sprawdzi, ale po jakich kosztach… Masa innych też będzie bardzo dobra, ale które najlepsze w danych przedziałach, nie wiem. Dobrze natomiast pamiętam, że HE-6 grały znakomicie z najdroższym wzmacniaczem Audio-gd. To było połączenie synergiczne.

          1. Sławek pisze:

            No nie wiem, który to najdroższy wzmacniacz A-gd, bo może mocarne monobloki Master A2 za 23 400 PLN-ów a może jakaś integra, ale skoro mam HE-6 i A-gd A1 to już wiem dlaczego inne słuchawki brzmią gorzej. Ja mam po prostu synergię! I dlatego tak dobrze brzmi! czyli złapałem (małego) zajączka co to podobno się złapać nie da. Ale jak się go nakarmi odpowiednią ilością PLN-ów to wyjdzie duży Zajączek w postaci Susvar i monobloków A-gd za trochę mniej niż pierdylion tychże! Czyli reasumując jestem szczęśliwy bardzo, ale jak do tej pory to tego nie doceniałem.

          2. Piotr+Ryka pisze:

            Możliwość bezpośredniego porównywania miałem kiedyś na AVS. Były trzy wzmacniacze Audio-gd, ustawione w kolejności jakościowej – i ten wielki, z pleksiglasowym dla ciekawych wnętrza wierzchem, grał z HE-6 znakomicie. Byłem pod wrażeniem.

          3. Sławek pisze:

            Ale rozumiem, że podpięte były pod odczepy głośnikowe?

          4. Piotr+Ryka pisze:

            Nie, przez symetryczne gniazdo z przodu. Natomiast później na Lebenie CS300 porównywałem przednie słuchawkowe z odczepami głośnikowymi i różnica na korzyść odczepów była bardzo wyraźna, pomimo że w materiałach technicznych mowa jest o tym, że przednie gniazdo też daje cały potencjał.

  3. Alucard pisze:

    Recka tych Grado napisana, to kiedy wstawka? Ogólnie to wchodzi nowa seria X właśnie. Mam nadzieję że cos zrecenzujesz jeszcze z tych Xsów 🙂

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Recenzja napisana, ale zdjęcia jeszcze nie zrobione Też mam nadzieję zrecenzować najnowsze Grado, w tym nowe RS1x i trochę starsze GS3000.

  4. Michal pisze:

    Dzieki za recezje, co sadzisz porownijac do Dt1990 ktore uwielbiam, mysllaem nad dodaniem t1 v3 do kolekcji ale jednak pytanie czy warto porownujac do 1990? Pozdawiam

    1. Piotr+Ryka pisze:

      DT1990 słuchałem tylko przez kilka minut i to prawdopodobnie niewygrzanych, tak więc mowy nie ma o jakimkolwiek porównywaniu. Mogę jedynie rekomendować T1 V1 albo T1 V2 zamiast T1 V3, które najmniej mi się podobały.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy