Recenzja: Ayon KRONOS Ultimate

Budowa

KRONOS

   Przetworniki D/A to tak naprawdę obudowane układy scalone – obudowane zasilaniem, taktowaniem, stopniami wejściowym i wyjściowym oraz pancerzem i obsługą. Ilu to dotyczy i jakich układów przemieniających ciągi cyfr w analogowe falowanie, plus to, z towarzyszeniem czego się dokonuje – ot, całe zagadnienie.

    Już napisałem, że układy Kronosa pochodzą od AKM i są to najprawdopodobniej któreś ze szczytowej serii AK5572, AK5574, AK5578, wyróżnianej przez dynamikę powyżej 120 dB w ramach najnowszej generacji procesorów z oznakowaniem VELVET SOUND. Ale czy to na pewno któryś z tych (bo może to wciąż AKM 4497EQ, pracujący w Ayonach z linii CD-35), też ile ich tam się znalazło oraz w jakiej konfiguracji, tego producent nie zdradza. Mówi jedynie o pełnym zbalansowaniu, tak więc kości minimum dwie (inaczej sobie nie wyobrażam w przypadku flagowego urządzenia); mówi także o braku buforów i sprzężenia zwrotnego oraz o wyjściu lampowym w klasie A na triodach.

    Od strony fundamentalnego w tym wypadku przetwarzania cyfrowego dostajemy informacyjne uściślenie odnośnie obsługi plików PCM do gęstości 384 kHz/32-bit włącznie, jak również o natywnym odczycie sygnału DSD pobieranego przez gniazdo USB lub profesjonalne łącze 3 x BNC; przy czym pliki rodzaju PCM zostają automatycznie upsamplowane do 768 kHz/32-bit, a unikalną umiejętnością Stratosa jest odziedziczona po odtwarzaczu Ayon CD-35 zdolność przemiany ich w format DSD 128 lub DSD 256, którą użytkownik może wymuszać naciśnięciem jednego przycisku. Sztuczka ta oparta została o bardzo zaawansowany obwód konwertujący stworzony na zamówienie samego Ayona; obwód tak nawiasem udoskonalony, którego pierwsza wersja rodziła pewne zastrzeżenia odnośnie efektów pracy, natomiast poprawiona nie budzi już najmniejszych, dając pełnowartościową alternatywę, której dokładnym opisem zajmiemy się w części odsłuchowej. 

    Odnośnie dokładności wzorcowego zegara, czyli drugiego obok samego procesora kluczowego czynnika decydującego o jakości przemiany cyfrowych danych w analogowy sygnał, dowiadujemy się od producenta tylko tyle, że wbudowany w Kronosa redukuje jitter do bardzo niskiego poziomu, a komu to nie wystarczy, może podłączyć zegar zewnętrzny jednym z wejść profesjonalnego złącza 3 x BNC.
    Cóż…. moim zdaniem lepiej by było, gdyby dokładna specyfikacja zegara w danych technicznych się znalazła, bo tak, to co – mamy zgadywać?… Niepodawanie specyfikacji zegara to tak nawiasem utrwalona praktyka, ale jakże niesłuszna. Specyfikacją zegarów chwalą się jedynie ci, którzy postarali się o naprawdę szybko taktujące, co bardzo rzadko się zdarza.

Też KRONOS.

    Wchodzić możemy do Kronosa mnogimi wejściami cyfrowymi; zależnie od formatu to dla PCM gniazda USB-24/384kHz, SPDIF, I2S (wtyk Ethernet), AES/EBU i BNC; a dla alternatywnego DSD to USB i 3 x BNC (DSD-L, DSD-R & WCK). Możemy także wchodzić z sygnałem analogowym przez łącza RCA, bo Kronos ma wbudowany przedwzmacniacz, pozwalający regulować głośność w domenie analogowej. Wyjściem po parze RCA i XLR, z którymi tradycyjnie dla Ayona sprzęgnięty został skobelkowy przełącznik na tylnej ściance, pozwalający wybierać pomiędzy wychodzeniem tylko przez XLR, tylko przez RCA, albo obniżającym minimalnie jakość sygnału stanem równoczesnego przez obydwa. Temu przełącznikowi towarzyszą dwa inne; jeden pozwala wybierać pomiędzy większą a mniejszą mocą sygnału, drugi przy ustawieniu „Direct” zamiast „Normal” skraca do minimum obwód, co jednak łączy się z ostrzeżeniem o mocniej słyszalnym szumie lamp. (U mnie w praktyce tak nie było.)

    Skoro o lampach. Dla obu kanałów jest wspólna prostownicza GZ30T, za którą następuje rozdzielenie i każdą ścieżkę obsługuje osobny transformator R-Core oraz po jednej lampie 5687 SE (podwójna trioda sterująca) i 6H30 (trioda mocy). Obsługuje nieustająco – nie ma spotykanego czasami przełącznika trybów „transistor/tube” – przetwornik może pracować wyłącznie w trybie lampowym. Na rzecz tych niewyłączalnych lamp cztery w wierzchniej pokrywie kratki wentylacyjne; a sama obudowa to ayonowy klasyk – potężny plaster na czerń anodyzowanego aluminium z mocno zaokrąglonymi narożami i długim, wąskim wyświetlaczem. Też tradycyjnie czerwonym i możliwym do przygaszenia lub całkowitego ściemnienia, wyświetlającego wybór przyłącza oraz głośność, regulowaną z pilota albo srebrnym pokrętłem po prawej. Na rzecz symetryczności wyglądu po lewej identyczne pokrętło wyboru wejść, a całą pozostałą obsługę zapewnia czarny, aluminiowy pilot.  

   Urządzenie jest zatem nowej generacji w sensie modułowości wewnętrznej, natomiast tradycyjne w mierze wyglądu i obsługi. Korzystający z wyrobów Ayona poczują się jak w domu i nie będą musieli nerwowo szukać włącznika głównego, który też tradycyjnie jest pod spodem.

    Przed testem odsłuchowym pozostaje do napisania, czym różnią się od siebie trzy jakość wyznaczające moduły, stanowiące o wersji Kronosa. Najskromniejszy, z oznaczeniem XS, ma mniej gatunkowe lampy i mniej markowe kondensatory, nie posiada też funkcji przetwarzania PCM w DSD. O stopień wyższy Signature te lampy ma już lepsze i wyższe gatunkowo kondensatory, a przede wszystkim jest wyposażony w powód do dumy producenta – konwerter PCM w DSD. Recenzowany Ultimate to triody mocy 6H30 w miejsce  6N6P plus wszystkie kondensatory najwyższej klasy – głównie produkcji Mundorfa.

I jeszcze raz KRONOS.

    Waży mająca go szczytowa wersja aż 17 kg, odstęp pomiędzy szumem a sygnałem zapewnia minimum 120 dB i jeszcze lepszą dynamikę, pasmem akustycznym ogarnia przedział 20 Hz – 50 kHz, a zniekształcenia harmoniczne (THD) spycha poniżej 0,002%. Dysponuje też miękkim startem z rozruchem circa 30 sekund, a maksymalny poziom sygnału to dla wyjść RCA współczynnik 2,6 V, a dla alternatywnych XLR aż 5,2 V.

    Co z tego w mierze brzmienia?

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

25 komentarzy w “Recenzja: Ayon KRONOS Ultimate

  1. Pawcio pisze:

    Taki Ayon35 bez otworu na wierzchu i założonego transportu od stream unlimited. Wyprzedają stare części / zapasy. Przynajmniej sprawdzone rozwiązanie.

    1. Sławek pisze:

      Sprawdzone rozwiązania są najlepsze.

  2. Marek pisze:

    Panie Piotrze, stanowczo sprzeciwiam się „emerytom” w podsumowaniu…
    Przechodząc parę lat temu na emeryturę właśnie, nabyłem niezły DAC (u P. Fikusa) i jestem szczęśliwy!
    Kiedy bowiem pozwolić sobie na coś dobrego i kosztownego, jeśli nie w chwili, kiedy wchodzimy na ostatnią prostą naszego życia? Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za Pańskie testy i teksty. One też należą do tej kategorii uszczęśliwiaczy!

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Dziękując za miłe słowa pragnę jednocześnie podkreślić, że w tym wypadku emeryci są korzystnie wyróżnieni, jako ci nie zmuszeni do pracy przy komputerze, mogący sobie pozwolić na przebywanie cały czas w przestrzeni analogu, choć oczywiście (i tak zapewne najczęściej) korzystać mogą z dobrodziejstw muzycznych zasobów cyfrowych.

      PS
      Fikus to niezły psikus, miał mi dać DAC do zrecenzowania kilkanaście lat temu i jeszcze się nie wywiązał. Ale że świetnie prosperuje, to po co mu recenzje.

      1. Marcin pisze:

        Prawda. Też jestem posiadaczem Lampiego (B7) I bardzo interesowałoby mnie poczytać o nim jak ktoś inny go słyszy oraz z czym porówna. No ale jak Pan napisał – promocja w przypadku Lampizatora jest zbędna. Użytkownicy pieją z zachwytu, a producent nie nadąża z produkcją. A ten jego nowy wynalazek (Horizon) to podobno dzieło sztuki jest. Podobno. Możliwe.

        1. Piotr+Ryka pisze:

          Słuchałem kilkukrotnie Lampizatorów na AVS i zawsze świetnie grały.

  3. Fon pisze:

    Oczywiście to kwestia gustu ale te Ayony są paskudne stylistycznie…

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Wdziękiem wprawdzie nie grzeszą, ale trzeba im oddać, że te ich obudowy są całe aluminiowe i wyjątkowo masywne.

  4. Fon pisze:

    Czy wiadomo kiedy pojawią się w sprzedaży hd 660S2,czy będzie ich recenzja?

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Nie wiem, muszę się dowiedzieć.

      1. Fon pisze:

        oby to było podkręcone brzmienie hd 650 bo na takie zapewne czekają tłumy ,660s kompletnie nie przypadło mi do gustu.

      2. Fon pisze:

        Z filmiku na Y..e można odsłuchując porównanie 660s do 660S2 wyłapać strojenie S2 w stronę 650 i dobrze.
        660s dosłownie się drą i takie miałem wrażenie słuchając ich.
        https://youtu.be/UrhHgjMzuJQ

        1. Piotr+Ryka pisze:

          To musiały być jakieś inne HD660S niż te, na podstawie których pisałem recenzję, bo te z recenzji sopran miały temperowany.

          1. Fon pisze:

            drą ale średnicą ,jakieś są specyficzne

          2. Piotr+Ryka pisze:

            Specyficzne to są raczej w tym wypadku wzmacniacze albo źródła.

    1. Marcin pisze:

      Nawet dzwoniłem do tego sklepu w tej sprawie. Pan sprzedawca nie wiedział o czym mówię i po sprawdzeniu faktycznie przyznał racje ze coś takiego maja, ale fizycznie mieć nie będą chyba ze na zamówienie ale to musiałbym wpłacić zadatek i kupić je jak już przyjdą. Podziękowałem zatem i już zainteresowany nie jestem. Zreszta słuchawki za prawie 30 tys zł. Ale pewnie Pan zaraz napisze ze to tak średnio drogo jak na dzisiejsze czasy, a także ze pralkę tez się kupuje bez jej wcześniejszego sprawdzenia.

      1. Piotr+Ryka pisze:

        Dlaczego miałbym napisać, że to tanio? Przecież ten sam dystrybutor rozprowadzał jeszcze kilka lat temu znakomite słuchawki NightHawk w cenie dziesięciokrotnie niższej. A nie jest jego winą, że tamte przestano produkować, za to zaczęto te. Też nigdy nie napiszę, że jakiekolwiek słuchawki można kupować bez wcześniejszego odsłuchu, o ile tylko jest możliwy. Aż taki głupi i wredny nie jestem.

    2. Alucard pisze:

      Następne piękne słuchawki z piękną ceną. Chyba o czymś w normalniejszych cenach możemy zapomnieć. Jest już tylko drożej i drożej. Ciekawe jaka to będzie konkurencja Abyss czy Final. Nad D8000 pracowali miedzy innymi inżynierowie Yamahy z tego co wyczytałem. Może jest szansa na wyższą jakość i jeszcze coś lepszego Final.

      1. Alucard pisze:

        Zjadłem „dla” i „niż” 😉

      2. Piotr+Ryka pisze:

        Tak, Final pracuje nad słuchawkami, które mają kosztować circa osiem tysięcy dolarów. I słabo mu to idzie, latami się ślimaczy.

  5. Sławomir S pisze:

    Główny konstruktor Gerhard Hirt, tak mówi prz okazji prezentacji Kronosa:
    „Wypróbowaliśmy wszystkie dostępne na rynku układy D/A i różnica w dźwięku między nimi była minimalna, czasem wręcz niesłyszalna. Wiem, to zupełnie coś innego niż to, co się zwykle mówi na forach i w pismach audio, ale taka jest prawda. To, co naprawdę istotne, to filtry dolnoprzepustowe i układ analogowy PO DAC-u.”
    Człowiek z gigantycznym doświadczeniem w tej branży uważa zatem, ze fora audio fetyszyzują bezpodstawnie układy D/A ?

    1. Piotr+Ryka pisze:

      W tej samej rozmowie pada z ust Gerarda pogląd, że najlepszy DAC w historii to Burr-Brown 1704. Na jakiej w obliczu tego braku różnic podstawie? Filtr dolnoprzepustowy miał wbudowany najlepszy? Ech Gerard, Gerard…

      1. Sławomir S pisze:

        ’Najlepszy’ oznacza być może ujęcie całościowe, wieloaspektowe, nie wiem … Nie wyklucza to być może z automatu tezy o małej różnicy w dźwięku wśród układów D/A. Opinia wypowiedziana z pełna świadomością jaka jest kontrowersyjna. Druga ciekawa opinia w tym wywiadzie to teza o szalbierstwie MQA.

        1. Piotr+Ryka pisze:

          Teza o najlepszości 1704 ma tam charakter kategoryczny i nie może oznaczać niczego innego niż najbardziej analogowy dźwięk. Odnośnie MQA to sprawa jest zawikłana, co wyszło na jaw przy okazji recenzji przetwornika dCS LINA, opartego o najnowszą wersję autorskiego tej firmy układu RING DAC, rozróżniającego różne rodzaje tego masteringu. Wobec dużych różnic brzmieniowych pomiędzy nimi i samego faktu takiego rozróżniania byłbym ostrożny z tym „szalbierstwem”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy