Recenzja: Audeze LCD-4z

Podsumowanie

   W dzisiejszej dobie zalewu słuchawek niełatwo wywalczyć sobie na rynku miejsce dostatecznie eksponowane. Firmie Audeze się udało, a nowy model LCD-4z jest kolejnym przyczynkiem do utrwalania tego stanu. Słuchawki są specyficzne i niespecyficzne zarazem, to znaczy specyficzne poprzez dążenie do braku specyficzności. Regułą niemal pozostaje (choć trzeba przyznać uczciwie, że topniejącą wraz ze wzrostem jakości), chęć zabłyśnięcia czymś niezwykłym, zwrócenia na siebie uwagi jakąś ekstrawagancją. Basem wyraźnie przedobrzonym, rysunkiem nadnaturalnie ostrym, pogłosem wpędzającym w odrealnienie, szczegółami kosztem prawidłowego wypełnienia lub vice versa. Im wyżej z jakością się dźwigamy, tym mniej takich wyskoków, zastępowanych przez muzykę w wymiarze prawdziwości. Proporcje się wyrównują, niedociągnięcia zanikają, sama jakość wystarcza za dźwignię. Tym niemniej odtworzenie muzyki powstałej na strunach, w piszczałkach, na membranach oraz w kielichach trąbek przez drgania niewielkich membran z różnych tworzyw tuż nad uchem, to zadanie tak karkołomne, że w istocie budzi zdumienie, iż coś takiego jest możliwe. Nie powinna natomiast go budzić diagnoza, że nawet przy ekstremalnych wysiłkach konstruktorów, ich mniej czy bardziej różne podejścia do konstrukcji słuchawek dają odmienne brzmienia. Dużo w tym świadomego wyboru, ale pewnie i coś z przypadku, a sumy poszczególnych dokonań ścierają się w porównaniach jak te tutaj powyżej. Wynika z nich, że Audeze LCD-4z to słuchawki o ekstremalnej melodyjności i popisowym wyważeniu. Być może najdalej spośród wszystkich w ogóle odchodzące od stylu „tym się popiszę kosztem tego”, który na ich poziomie nie tyle tyka kosztów, co tyczy samego stylu. Słuchawki tak doskonałe, jak te tu porównywane, nie mają bowiem problemu „coś za coś”, a raczej wyboru tego, na co położą szczególny nacisk. I tym wyborem w przypadku Audeze LCD-4z jest brak takich nacisków dający naturalność. Przy czym – rzecz odnotujmy – środki nacisku, tak naprawdę, są dwa: naciśniemy mocniej soprany lub podziałamy basem. Bas da nam wypełnienie i potęgę, soprany zwiększą scenę i wyraźność. Z basem będzie spokojniej, a z sopranami rzewniej. Bardzo nieznaczne przesunięcia na osi soprany-basy dają duże różnice, czasami dramatyczne. Do czego dochodzi umiejętność przydania dźwiękom przestrzeni (wkracza komora akustyczna) oraz całościowego wyrafinowania za sprawą głównie membrany i napędu. Kablem zaś można cieplej-zimniej oraz podtrzymać jakość. Tego ostatniego naszym Audeze nieco brakło – kabel jest dobry lecz nie rewelacyjny. Natomiast odnośnie cech pozostałych trzeba się nisko ukłonić. To są słuchawki powściągliwe, ale w imię elegancji i prawdy. Co tę posiada zaletę, że w miarę wzrostu jakości toru może być tylko lepiej. Wystrzegać jedynie się trzeba jakichś pierwiastków łagodzących, powstałych z myślą o tych, którzy chcą zbytnio szarżować. Tak było w przypadku interkonektu Siltecha, doskonale pasującego do lekko cisnących soprany Meze. I oczywiście trzeba zadbać o dopasowanie impedancyjne. To w sumie jedyna cecha stanowiąca u tych LCD-4z ekstremum. Przy ekstremalnie niskiej impedancji pasują do sprzętu przenośnego, albo do tych wzmacniaczy, które jej regulację mają. Miał ją na szczęścia Ayon, nie miał niestety Twin-Head. A ostatecznie podsumowując: flagowe słuchawki Audeze, zarówno te z „z” jak bez niego, są przede wszystkim dla tych, którzy chcą mieć w muzyce równowagę na najwyższym poziomie.

 

W punktach

Zalety

  • Znakomicie wyważone składniki brzmienia na najwyższym poziomie.
  • Żadnego więc basowego efekciarstwa, żadnego efekciarstwa sopranowego.
  • W rezultacie brzmienie jak z życia, jakbyś z kimś spotkanym rozmawiał.
  • Ale zarazem jakość, a już zwłaszcza na tle porównań, chwyta za serce autentyzmem i przemożną chęcią słuchania.
  • W tym poza samą naturalnością także powabem faktury dźwięków oraz sposobem ich plasowania w przestrzeni.
  • Bardzo trudna do osiągnięcia, a tu zrealizowana perfekcyjnie, umiejętność godzenia najwyższej klasy brzmienia z brakiem zmęczenia słuchacza.
  • Trudno doprawdy zgadnąć, jak oni to zrobili, że soprany są takie dźwięczne, a tak nie kłujące w uszy.
  • I w drugim krańcu pasma, że tak potężne bębny i tak autentyczne membrany, a nie ma basowego przedobrzenia ani jako przysłony innych dźwięków, ani jako tonalnego przechyłu.
  • Całościowa potęga brzmienia.
  • Dynamika, rozmach, szybkość.
  • Neutralność emocjonalna.
  • Leciutkie ciepło potęguje wrażenie przebywania w prawdziwym i przyjaznym świecie.
  • Brak sopranowego wzmożenia ani trochę nie utrudnia ekspozycji szczegółów, która jest popisowa.
  • Wzorcowy high-end dla ludzi nie poszukujących wyżyłowanych brzmieniowo ekstremów.
  • Powstałe z myślą o obsłudze najpopularniejszych teraz urządzeń przenośnych.
  • Ekstremalnie cienka membrana o dopasowującej się do siły magnesów zmiennej grubości.
  • Fluxor™.
  • Fazor™.
  • Ciężkie ale wygodne.
  • Żadnych kłopotów z regulacją.
  • Odpinany kabel pozwala poszukać lepszego.
  • Oryginalny jest dobry, ale „dobry” wyczerpuje jego zalety.
  • Pod względem prezencji zewnętrznej najlepiej dopracowane Audeze.
  • Spokojny także wygląd.
  • Potężny kufer podróżny.
  • Bardzo ceniony producent.
  • Made in USA.
  • Polski dystrybutor.
  • Ryka approved.

Wady i zastrzeżenia

  • Szczególnie niska impedancja ma też swoje ograniczenia.
  • Ten kabel mógłby być lepszy.
  • I drugi krótszy by nie zaszkodził.
  • W wielkim kufrze powinno się znaleźć miejsce na skromny bodaj stojak.
  • Bardzo drogie.

Dane techniczne Audeze LCD-4z:

  • Słuchawki planarne, wokółuszne, otwarte.
  • Muszle: magnez.
  • Pałąk: karbon.
  • Membrana: Nano-scale Uniforce ™ (zmienno-grubościowa); ø106 mm.
  • Magnes: N50 (neodymowy) o mocy 1,5 Tesli.
  • Zarządzanie fazowe: Fazor Technology.
  • Pasmo przenoszenia: 5 Hz – 50 kHz.
  • Impedancja: 15 Ω.
  • Czułość: 98 dB / 1 mW.
  • THD: < 0,1 %.
  • Moc minimalna sygnału wejściowego: 100 mW.
  • Moc zalecana sygnału wejściowego: 250 mW – 4W.
  • Moc maksymalna sygnału wejściowego: ciągła – 5 W; chwilowa (do 200 ms) – 15 W.
  • Maksymalny SPL: 130 dB.
  • Czułość napięciowa: 107 dB/1V.
  • Waga: 607 g.
  • Kabel: długości 2,5 m z wtykami przy muszlach mini-XLR i końcówką niesymetryczną 6,3 mm (przejściówka na 3,5 mm w komplecie).
  • Profesjonalne etui podróżne.
  • Cena: 18 995 PLN ($ 3995)

 

System:

  • Źródła: Astell & Kern AK380, PC z Ayon Stratos, Transrotor Alto z ZYX Ultimate OMEGA.
  • Przedwzmacniacz gramofonowy: Octave Phono Module.
  • Wzmacniacze słuchawkowe: ASL Twin-Head, Ayon HA-3.
  • Słuchawki: Audeze LCD-4z, Final D8000, Meze Empyrean.
  • Interkonekty: Siltech Empress Crown, Sulek Audio & Sulek 6×9.
  • Kable zasilające: Acoustic Zen Gargantua II, Acrolink MEXCEL 7N-PC9700, Harmonix X-DC350M2R, Illuminati Power Reference One, Synergistic Research Level 3 High Current, Sulek 9×9 Power.
  • Listwy: Power Base High End, Sulek.
  • Stolik: Rogoz Audio 6RP2/BBS.
  • Kondycjoner masy: QAR-S15.
  • Podkładki pod kable: Acoustic Revive RCI-3H, Rogoz Audio 3T1/BBS.
  • Podkładki pod sprzęt: Avatar Audio Nr1, Acoustic Revive RIQ-5010, Divine Acoustics KEPLER, Solid Texh „Disc of Silence”.
Pokaż cały artykuł na 1 stronie

12 komentarzy w “Recenzja: Audeze LCD-4z

  1. Przemysław pisze:

    Dziękuję Panie Piotrze za wspaniałą recenzję niniejszych słuchawek, na którą wiele osób czekało. Szczególnie przez zestawienie z tak znamienitymi konkurentami. Widzę, że naturalność ich brzmienia, podnoszona w ubiegłym roku przez jedną z osób, nie była bezzasadna.

    Audeze udało się wykonać kawał świetnej roboty… chociaż powinni większą uwagę przywiązać do dedykowanych swoim produktom kablom (przy LCD-4z powinien być zdecydowanie lepszy niż tylko „dobry”).

  2. Marek S. pisze:

    A Ja czekam na drugą część recenzji, bo jednak brak informacji, jak grają na dobrym stacjonarnym sprzęcie. I jak na nim wypadają w porównaniu z innymi np. D8000.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Powinna być niedługo. Kabel pojechał, najpewniej zaraz wróci.

  3. Rafał pisze:

    Słuchawki w cenie całkiem dobrego, używanego samochodu. Nakład materiałowy na słuchawki porównywalny z nakładem na zagłówek takiego samochodu. Chore.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Obawiam się, że zmiennogrubościowa membrana o średniej grubości pięciu mikronów, to nieco większy nakład techniczny i większe koszty niż najlepszy nawet zagłówek samochodowy.

    2. Przemysław pisze:

      Zadaniem samochodu jest dotarcie z punktu A do B (pomijam przy tym aspekt komfortu podróży oraz chęci zabłyśnięcia swoim wehikułem przed sąsiadem) i to spełnia każdy pojazd.

      Natomiast słuchawki mają oddać możliwie najlepszej jakości, najbliższy rzeczywistemu brzmieniu danego nagrania i tu występują wyraźne różnice między modelami za kilka oraz kilkanaście tysięcy złotych. Jak kogoś na to stać, a takie słuchawki zapewniają jemu optymalną możliwość obcowania z ulubioną muzyką to według mnie zakup, chociaż kosztowny, jest tego wart.

    3. Paweł pisze:

      Jeśli do zagadnienia samochodu używanego dołożymy kwestie emocji oraz równorzędne osiągi w swojej klasie to słuchawki te kosztują mniej niż komplet opon do całkiem DOBREGO samochodu używanego. (np. komplet opon do Nissana GTR używanego kosztuje w hurcie więcej a wystarczają na 10 tys. km przebiegu a samochód proponuję zobaczyć w internecie ile kosztuje oraz ile kosztuje jego utrzymanie rocznie nawet jak nie jeździ).
      O cenie decyduje rynek a pojęcie czegoś dobrego jest skrajnie subiektywne. Nie ma co się złościć jak nas na coś nie stać. Jeden się złości, że go nie stać na wymarzone słuchawki a inny będzie się zżymać, że na wymarzony jacht morski nie może sobie pozwolić i każdy w swoim poziomie dochodów będzie tylko krytykować.

      1. Andrzej pisze:

        Bezsensowna dyskusja.
        Są słcuhawki za 100zl i dla większości ludzi nie potrzeba nic więcej.
        Są samochody za 30k zl wielu osobm to wysatrcza, albo nie stać ich na lepsze.

        Stać kogoś i chce mieć drogie słuchawki, t otakie kupuje, dokładnie to samo jest z samochodami.

        Rafał naprawdę łudzisz się, że auto za 5mln zl, kosztuje tyle w związku z materiałami?
        Dobra luksusowe sa luksusowe bo są drogie i nie każdego na nie stać.

        Pozatym materiały to jedno, dochodzi jeszcze wartość intelektualna, prace inżynieryjno-badawcze itd.

        Pozatym rynek weryfikuje czy dany produkt ma sens.

        A wogóle ten pierwszy post Rafała ma tak mało sensu, że nawet nie chce mi sie wymieniać na jak wielu polach jest bez sensu 😉

  4. Alucard pisze:

    Muszę przyznać że jestem zawiedziony. Nie recenzją, ta była dobra, ale te brzmienie jeśli faktycznie takie jak to opisane, to za 19 kaflonów… no po prostu nie.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Dla amatorów różnego brzmienia są różne brzmieniowo słuchawki. Proste i pożyteczne.

  5. Marek S. pisze:

    Skrobnę coś, bo wreszcie są.
    Przede wszystkim naczekałem się na nie, były problemy w związku z urlopami itd.
    Ale dotarły i testuję je od tygodnia.
    Po drodze miałem 2C (fajne ze względu na fun, ale troszkę szorstkie i brak im sceny, holografii), potem 3F i czuć było przeskok, był porządek, scena w zasadzie wszystko lepsze ale ciut wolniejsze – do relaksu w sam raz.
    4Z to inny kaliber.
    Szybkość, jakość basu i wysokich jak z najlepszych dynamików.
    Jednak to średnica jest głównym daniem. Jej gęstość, naturalność, zanurzenie w niuanse, oddzielenie od pozostałych pasm, tu jest magia.
    Nie widzę słabych stron. Aż się boję co będzie jak wypuszczą LCD5. Bo kiedyś pewnie będą.
    I jak czytałem z zainteresowaniem rady „jak cię nie stać na 4-ki to bierz 3-ki lub 2-ki, bo 4-ki nie są dwa razy lepsze jakby cena wskazywała”. To ja teraz napiszę, że dla mnie są 2 albo 3 razy lepsze.
    Życie jest za krótkie, jak kogoś stać niech kupuje, mniej straci przy odsprzedażach od razu przeskakując do 4-rek. Zostaje muzyka.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy