Recenzja: Audeze LCD-4z

   Akurat trzy lata minęły w kwietniu od recenzji modelu LCD-4 bez „z”, który był tych tu teraz pierwowzorem. Choć tak naprawdę był nim model LCD-3, którego ta pierwsza „czwórka” stanowiła rozwinięcie w imię większej naturalności a mniejszego „rozgrzania”; albowiem  LCD-3 uchodziły za wyjątkowo gorące, i nie bez racji. Dobrze im to jednak służyło, ogromnie mi się spodobały, z tym, że tak naprawdę jedynie te pierwsze, przy użyciu których napisałem recenzję, a dwa egzemplarze późniejsze już nie tak bardzo, bo mniej właśnie były gorące i jakieś takie trochę nijakie. Podobanie LCD-3 nie przeszkodziło jednak podobaniu LCD-4, które faktycznie dawały obiecywane obiektywniejsze brzmienie, lecz bynajmniej nie nudne – przy odpowiedniej jakości sygnale wyjątkowo precyzyjne i całościowo mistrzowsko zrealizowane.  

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

12 komentarzy w “Recenzja: Audeze LCD-4z

  1. Przemysław pisze:

    Dziękuję Panie Piotrze za wspaniałą recenzję niniejszych słuchawek, na którą wiele osób czekało. Szczególnie przez zestawienie z tak znamienitymi konkurentami. Widzę, że naturalność ich brzmienia, podnoszona w ubiegłym roku przez jedną z osób, nie była bezzasadna.

    Audeze udało się wykonać kawał świetnej roboty… chociaż powinni większą uwagę przywiązać do dedykowanych swoim produktom kablom (przy LCD-4z powinien być zdecydowanie lepszy niż tylko „dobry”).

  2. Marek S. pisze:

    A Ja czekam na drugą część recenzji, bo jednak brak informacji, jak grają na dobrym stacjonarnym sprzęcie. I jak na nim wypadają w porównaniu z innymi np. D8000.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Powinna być niedługo. Kabel pojechał, najpewniej zaraz wróci.

  3. Rafał pisze:

    Słuchawki w cenie całkiem dobrego, używanego samochodu. Nakład materiałowy na słuchawki porównywalny z nakładem na zagłówek takiego samochodu. Chore.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Obawiam się, że zmiennogrubościowa membrana o średniej grubości pięciu mikronów, to nieco większy nakład techniczny i większe koszty niż najlepszy nawet zagłówek samochodowy.

    2. Przemysław pisze:

      Zadaniem samochodu jest dotarcie z punktu A do B (pomijam przy tym aspekt komfortu podróży oraz chęci zabłyśnięcia swoim wehikułem przed sąsiadem) i to spełnia każdy pojazd.

      Natomiast słuchawki mają oddać możliwie najlepszej jakości, najbliższy rzeczywistemu brzmieniu danego nagrania i tu występują wyraźne różnice między modelami za kilka oraz kilkanaście tysięcy złotych. Jak kogoś na to stać, a takie słuchawki zapewniają jemu optymalną możliwość obcowania z ulubioną muzyką to według mnie zakup, chociaż kosztowny, jest tego wart.

    3. Paweł pisze:

      Jeśli do zagadnienia samochodu używanego dołożymy kwestie emocji oraz równorzędne osiągi w swojej klasie to słuchawki te kosztują mniej niż komplet opon do całkiem DOBREGO samochodu używanego. (np. komplet opon do Nissana GTR używanego kosztuje w hurcie więcej a wystarczają na 10 tys. km przebiegu a samochód proponuję zobaczyć w internecie ile kosztuje oraz ile kosztuje jego utrzymanie rocznie nawet jak nie jeździ).
      O cenie decyduje rynek a pojęcie czegoś dobrego jest skrajnie subiektywne. Nie ma co się złościć jak nas na coś nie stać. Jeden się złości, że go nie stać na wymarzone słuchawki a inny będzie się zżymać, że na wymarzony jacht morski nie może sobie pozwolić i każdy w swoim poziomie dochodów będzie tylko krytykować.

      1. Andrzej pisze:

        Bezsensowna dyskusja.
        Są słcuhawki za 100zl i dla większości ludzi nie potrzeba nic więcej.
        Są samochody za 30k zl wielu osobm to wysatrcza, albo nie stać ich na lepsze.

        Stać kogoś i chce mieć drogie słuchawki, t otakie kupuje, dokładnie to samo jest z samochodami.

        Rafał naprawdę łudzisz się, że auto za 5mln zl, kosztuje tyle w związku z materiałami?
        Dobra luksusowe sa luksusowe bo są drogie i nie każdego na nie stać.

        Pozatym materiały to jedno, dochodzi jeszcze wartość intelektualna, prace inżynieryjno-badawcze itd.

        Pozatym rynek weryfikuje czy dany produkt ma sens.

        A wogóle ten pierwszy post Rafała ma tak mało sensu, że nawet nie chce mi sie wymieniać na jak wielu polach jest bez sensu 😉

  4. Alucard pisze:

    Muszę przyznać że jestem zawiedziony. Nie recenzją, ta była dobra, ale te brzmienie jeśli faktycznie takie jak to opisane, to za 19 kaflonów… no po prostu nie.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Dla amatorów różnego brzmienia są różne brzmieniowo słuchawki. Proste i pożyteczne.

  5. Marek S. pisze:

    Skrobnę coś, bo wreszcie są.
    Przede wszystkim naczekałem się na nie, były problemy w związku z urlopami itd.
    Ale dotarły i testuję je od tygodnia.
    Po drodze miałem 2C (fajne ze względu na fun, ale troszkę szorstkie i brak im sceny, holografii), potem 3F i czuć było przeskok, był porządek, scena w zasadzie wszystko lepsze ale ciut wolniejsze – do relaksu w sam raz.
    4Z to inny kaliber.
    Szybkość, jakość basu i wysokich jak z najlepszych dynamików.
    Jednak to średnica jest głównym daniem. Jej gęstość, naturalność, zanurzenie w niuanse, oddzielenie od pozostałych pasm, tu jest magia.
    Nie widzę słabych stron. Aż się boję co będzie jak wypuszczą LCD5. Bo kiedyś pewnie będą.
    I jak czytałem z zainteresowaniem rady „jak cię nie stać na 4-ki to bierz 3-ki lub 2-ki, bo 4-ki nie są dwa razy lepsze jakby cena wskazywała”. To ja teraz napiszę, że dla mnie są 2 albo 3 razy lepsze.
    Życie jest za krótkie, jak kogoś stać niech kupuje, mniej straci przy odsprzedażach od razu przeskakując do 4-rek. Zostaje muzyka.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy