Recenzja: Schiit Lyr

Shiit_Lyr_7   O amerykańskiej firmie Schiit i jej ekstrawaganckim pomyśle na autopromocję zawartym w obscenicznej nazwie pisałem niedawno recenzując ich flagowego Mjølnira. Pora zejść stopień niżej i posłuchać najbardziej znanego wyrobu pomysłowych Kalifornijczyków, wzmacniacza słuchawkowego Lyr. Stał się on prawdziwą sensacją i jeśli szukać przykładów audiofilskich wyrobów cenionych za wspaniałe brzmienie przy jednoczesnych niewielkich kosztach, to Lyr znalazłby się niewątpliwie w najściślejszej czołówce. Grono jego posiadaczy manifestujących nieustający entuzjazm jest liczne i donośne. Jemu to przede wszystkim firma Shiit zawdzięcza szybko rosnącą sławę oraz wysoką pozycję w branży.

Wygląd i budowa

Shiit_Lyr_1

Shiit Lyr

   Ponieważ Shiit chce się właśnie w ten sposób lansować, nie widzę powodów by mu w tym przeszkadzać, toteż napiszę, że ich Lyr to takie sobie niewielkie gówienko, w odróżnieniu od solidnego gówniska zwanego Mjølnir, którego nie powstydziłby się nawet hipopotam. Niewielka postura skrywa wszakże sporą niespodziankę, bo wewnątrz Lyra czai się aż sześć watów mocy (przy impedancji 32 Ohmów), czyli jak na wzmacniacz słuchawkowy naprawdę dużo. Dziarscy producenci na swojej stronie internetowej bez ogródek, a nawet z kąśliwym uśmiechem informują, iż nie biorą odpowiedzialności za spalone skutkiem tego słuchawki.

Shiit_Lyr_4

Shiit Lyr

Moc w słuchawkowym wzmacniaczu pełni wszakże niepoślednią rolę, przede wszystkim pozwalając swobodnie napędzać te spośród nauszników, które niby to na papierze nie wyglądają jakoś specjalnie prądożernie, ale w praktyce wymagają prądu niczym solidna wiertarka, że wymienię choćby Sennheisery HD 800 i Beyerdynamiki T1. Poza tym kiedy dostajemy aż sześć watów na kanał, a nie dwa albo trzy, lądują w naszym zasięgu także nauszniki nie kryjące, że prąd lubią i bardzo go łakną, czyli te ortodynamiczne. Jedynie dla całkiem wyjątkowych i już nie produkowanych AKG K1000 nawet te sześć to trochę mało, chociaż z pewnością też nieźle by dzięki nim zagrały. Reszta powinna zostać obsłużona całkowicie bezproblemowo i z ogromnym zapasem, bo przecież nawet wielgachny wzmacniacz Hi-FiMAN’a nie oferuje więcej.

Shiit_Lyr_5

Shiit Lyr

Jak to jednak możliwe, że w tak małym ciałku skrywa się aż tyle mocy, podczas gdy inni dla sześciu watów potrzebują naprawdę dużych rozmiarów? Nie wszyscy wprawdzie, bo także niewielki Grace Design ma tej mocy jeszcze więcej i jakoś sobie z tym radzi, ale reguła jest całkiem inna. W przypadku Lyra tajemnica skrywa się, jak informują wytwórcy, w stopniu wyjściowym D.A.O.S. – „rozpoznającym napięcie płynące przez stopień wyjściowy i dynamicznie rekonfigurującym się z trybu „single-ended” w klasie A na „push-pull” w klasie AB, wynikiem czego uzyskuje zarówno czyste brzmienie klasy A, jak i możliwość napędzenia dosłownie wszystkich słuchawek, włączając w to najbardziej niskoomowe i niskoefektywne modele (ortodynamiki, mówimy o was!)”

Wygląd i budowa cd.

Shiit_Lyr_6

Shiit Lyr z boku

   Tyle zdradzają producenci, zwracając przy tym uwagę, że ich Lyr jest hybrydą, korzystającą zarówno z lamp jak i tranzystorów, a co za tym idzie jego lampowa dokładka pozwala modyfikować brzmienie dzięki używaniu lamp różnych chociaż pokrewnych typów, to jest 6DJ8, 6922, ECC88, E188CC, CCa, 6BZ7, CV2492, CV2493 oraz 6N1P. W obrębie tych typów dodatkowym smakiem jest możliwość swobodnego wyboru brzmień oferowanych przez poszczególnych wytwórców, które to brzmienia jak wiadomo nieraz znacznie się różnią, zarówno w mierze specyfiki jak i klasy ogólnej. Standardowo Lyr dostarczany jest z lampami JJ ECC88, uważanymi za całkiem dobre, a sam otrzymałem go od dystrybutora także z 6N1P i ECC88 GE JAN. Jak to z tymi różnymi lampami było, porozmawiamy sobie za chwilę, a teraz napiszę jedną rzecz bardzo ważną i to nie tylko dla Lyra.

Shiit_Lyr_9

Złącza Lyr’a

Temu trzeba będzie poświęcić osobny komunikat, ale tutaj to także wykrzyczę, bo Lyra dotyczy to w sposób szczególny. Jest rzeczą bardzo ważną by każdy szanujący się audiofil, a nawet każdy użytkownik wszelkiego sprzętu elektrycznego, zaopatrzył się w śrubokręt-póbnik do oznaczania przewodu gorącego (a więc świecącego) w gniazdku. Przewód ten powinien znajdować się po stronie prawej kiedy bolec uziemienia jest u góry i powinien też być po prawej kiedy patrzycie na wtyczkę kabla zasilającego wtykaną od strony sprzętu, trzymając ją w ten sposób by wlot uziemienia był na górze. Jest to kanon i niezbędny warunek poprawnej eksploatacji. Gdy podepniecie Lyra odwrotnie, rozgrzeje się tak bardzo, że niemal będzie parzył, a kiedy go podpiąć właściwie, pozostanie jedynie ciepły. Poprawne podpięcie gwarantuje wszelkiemu sprzętowi dłuższą eksploatację i lepsze działanie. Lepszy będzie obraz na telewizorze, lepszy sygnał z DVD i lepszy dźwięk z aparatury audio. Dotyczy to także wtyczek bez uziemienia, na których przewód gorący powinien być oznaczony literą L (line), a neutralny N (neutral). Wysokiej klasy zasilacze komputerowe potrafią same odwracać niepoprawnie płynący prąd, ale inny sprzęt domowego użytku tego nie potrafi, toteż sami musicie o to zadbać. Zróbcie to jeszcze dzisiaj!

Shiit_Lyr_8

Wnętrzności Lyr’a

Właściwie podłączony Lyr rozgrzewa się umiarkowanie, ale nawet podłączony niewłaściwie nie ogrzeje mieszkania, ponieważ jest niewielki i lekki. Powierzchowność ma przy tym charakterystyczną dla Shiita. Stanowi ją korpus z pojedynczej kształtki grubej blachy aluminiowej wygiętej w zwężone „U”, uzupełniony przez boczki i tył z tworzywa. Od frontu mamy standardowe dla tego producenta stosunkowo niewielkie i z lekkim oporem kręcące się pokrętło potencjometru, a opór ten przy takiej mocy jest oczywiście korzystny. Jest tam też pojedyncze gniazdo słuchawkowe oraz biała, mocno świecącą dioda aktywności. Z tyłu, poza oczywiście niezbędnym gniazdem zasilania, jest po wejściu i wyjściu RCA oraz skobelkowy włącznik główny, a od wierzchu raczą nas magicznym światłem dwie wspomniane triody ECC88. No i tyle. Charakterystyczne jest przy tym, że wzmacniacz nie ma nóżek. Można go postawić albo na srebrnym brzuszku, albo na wąskim boczku, a wówczas zajmie bardzo niewiele miejsca, którego przy swej skromnej posturze i tak niewiele zajmuje. Dodać należy, że obejmuje go aż pięcioletnia gwarancja, a do dwóch tygodni podlega zwrotowi na wypadek gdyby się nie spodobał.

Odsłuch

Shiit_Lyr_11

Tercet z T 90…

   Tyle krzyku, istna kanonada pochwał, niewysoka cena, skromny wygląd i po aż sześć watów mocy w każdym kanale. Nieźle się zapowiada. Przejedźmy się zatem po słuchawkach i lampach. Zacznijmy od lamp General Electric JAN. (JAN, czyli z zapasów militarnych, a więc niezbyt drogich.)

Podpiąłem naszego pupila kablem Tary do Cairna i jazda.

Na rynku są cztery pary słuchawek wiodących. Takie w każdym razie odnoszę wrażenie. Pochodzą od najbardziej znanych producentów (w każdym razie w Europie), oferowane są od wielu lat, kosztują po tysiąc złotych z kawałkiem i są najbardziej wypromowane. To AKG K701, Sennheisery HD 600 & HD 650 oraz Beyerdynamiki DT 880. Przejrzyjmy je po kolei, bo cenowo wydają się najbardziej pasować, a poza tym dystrybutorzy odebrali mi już Denony i HiFiMAN’y, no to ich strata.

Shiit_Lyr_15

…i Cairn’nem.

AKG K701Q są moim zdaniem przereklamowane. Mają martwą średnicę i to za każdym razem w odsłuchach wychodzi. Bardzo je to różni od tych z początków produkcji, które właśnie średnicę miały całkiem ciekawą. Ale nawet z nimi wzmacniacz Shiita pokazał wysoką klasę. Tych jego sześć watów zdecydowanie czuć. Przekładają się na dynamikę i wyciskanie maksimum potencjału. Przekaz nasycony zostaje powietrzem i naprawdę dużo się dzieje. To nie jest jakieś nudne plim, plam, plum, tylko muzyczny żywioł. Nie jest winą wzmacniacza, że żywioł ten pozbawiony jest indywidualizacji ludzkich głosów i należytego wybrzmiewania instrumentów. Pomimo dynamiki i wigoru obraz muzyczny u K701 jest zwyczajnie powierzchowny. Nie neutralny, jak chcą to niektórzy nazywać, tylko prymitywnie uproszczony. Prymitywnie, to może za duże słowo, ale uproszczony na pewno. Widać to natychmiast po podłączeniu HD 600. Głosy natychmiast się indywidualizują, a instrumenty stają bardziej do siebie podobne. Jednocześnie dynamika i drajw pozostają analogiczne, dając całościowo znamienicie bogatszy przekaz. Jeszcze bogatszy okazuje się on po podmianie na HD 650. Te grały z Lyrem naprawdę świetnie, bez częstego u nich przymglenia czy pomroczności ciemnej. Ogólnie niemal tak samo jak HD 600, tylko z jeszcze większą indywidualizacją brzmień. Jednak lekko względem nich ocieplone Beyerdynamiki DT 880 spodobały mi się jeszcze bardziej. Miewają one taki swoisty smaczek, coś chwytającego za serce elegancją i urokiem, co w przypadku Lyra dobrze się uwidacznia i mnie w każdym razie zjednuje, każąc wyżej cenić brzmienie Beyerdynamica od sennheiserowskiego. Jeszcze lepiej ten smak daje się odczuć u T90, których teslowska sztywność magnetyczna dzięki sześciu watom Lyra została bezproblemowo przełamana, ukazując większe niż u poprzednio słuchanych „średniaków” bogactwo brzmienia – nie gorzej zindywidualizowanego niż u DT 880 i nie mniej urokliwego. Na placu boju z tego co pod ręką została nam jeszcze Audio-Technica ATH-W5000. To słuchawki wyjątkowo dla wzmacniaczy trudne. Niezwykle wyśrubowane w rejonie sopranowym i jednocześnie oszczędnie precyzyjne w basowym, a przy tym z tendencją do podwyższana tonacji średnich rejestrów. Tylko najlepsi są w stanie wyładzić z tego piękne brzmienie, ale Lyr nie miał problemów. W efekcie japoński flagowiec pokazał brzmienie najgłębsze i najdokładniej obrazujące zawartość nagrań. Znakomicie się tego słuchało, a peany na cześć małego słuchawkowego amerykańca okazały się jak najbardziej zasłużone.

Shiit_Lyr_13

Mały i gorący

Za takie pieniądze, nie mam najmniejszych zastrzeżeń. Wspomnieć można jedynie, że duże triody oferują więcej lampowego czaru, ale nie przesadzajmy z wymogami pod adresem skromnego wzmacniaczyka i nie każmy mu pobić całej reszty świata.

Odsłuch cd.

Shiit_Lyr_16

HE-6 mu nie straszne

   Sięgnąłem następnie po lampy JJ i w sumie niewiele się zmieniło. Trudno oceniać różnicę jaką wnoszą, bo przejście z jednych na drugie wymaga sporo czasu, jako że głęboko schowane w obudowie trudno się wyjmują, a styl pozostaje analogiczny, nie dając pola do łatwych odróżnień. Jedyne co warto tu zauważyć, to fakt dającego się odczuć brumu jednych i drugich w stanie spoczynku w przypadku słuchawek niskoimpedancyjnych, co nie jest zjawiskiem korzystnym, ale ogólnie występującym i w trakcie grania zupełnie nieodczuwalnym, a i podczas pauz mało istotnym i marginalnym z uwagi na niski poziom. Z lampami JJ  brumienie to okazało się trochę słabsze, natomiast samo brzmienie z nieco głośniej mruczącymi GE wydało mi się nieco lepsze, bardziej urozmaicone.

By dopełnić obrazu wetknąłem na koniec w miejsce JJ własne Philipsy SQ, a więc wysoką ligę lamp vintage. Ma ktoś pomysł dlaczego lampy z dawnych lat są dziesięć razy cichsze od produkowanych współcześnie? Rozumiem, że SQ oznacza »Special Quality«, a przemysł lampowy to dzisiaj bardziej kaprys niż technologia o jakimś znaczeniu, ale co do licha, nie da się teraz takich SQ zrobić? Co stoi na przeszkodzie? Przecież dla takiego Lyra to balsam znacząco łagodzący jego jedyną dającą się wskazać słabszą stronę.

Shiit_Lyr_17

Waga (prawie) kogucia i ciężka

Także samo brzmienie Philipsów SQ okazało się z wyższego pułapu niż JJ czy GE. To bardziej już oczywiste i byłem na to przygotowany, ale różnica na szczęście nie była duża. Nie jest też łatwo ująć ją w słowa, a najprościej byłoby napisać, że brzmienie zabytkowych lamp SQ było zwyczajnie piękniejsze. Na czymś to piękno jednak zostało osadzone i trzeba to scharakteryzować. Opiera się ono o większą śpiewność, elegancję, pełniejszą frazę i większą głębokość. Kiedy z lampami GE albo JJ w pierwszym odruchu pojawia się okrzyk „Świetnie!”, z Philipsami coś w głębi duszy wyrywa okrzyk „Ach!”, bo samo świetnie to już za mało. Świetności wystarczał drajw, potoczystość i werwa, a teraz zostają one dodatkowo doprawione głębszym falowaniem muzycznej tafli i głębszą jej tonią.

W międzyczasie zawitały też do mnie słuchawki Beyerdynamic DT 990 Edition i Beyerdynamic Custom One PRO. Jedne i drugie wypadły z Lyrem naprawdę znakomicie, a nowa wersja dawnych flagowych DT 990 zupełnie pozbawiona jest ostrości i agresji, z którymi było kiedyś tyle wojen. Dystrybutor Lyra miał jednak inne marzenie. Pragnął żeby skonfrontować te jego sześć watów ze słuchawkami ortodynamiczynymi, jako że ma ten Lyr owe ortodynamiki za skórą i niewątpliwie to z myślą o nich aż tyle watów mu dano. Marzenie to zostało ziszczone, co nie jest regułą w przypadku marzeń, ale tym razem się udało. Słuchawki HiFiMAN’a jak sobie poszły, tak wróciły i trzeba przyznać, że było warto. Już brzmienie modelu HE-500 momentalnie mnie do siebie zjednało, tym bardziej, że źródłem był dzielony Accuphase DP-800/DC801, potrafiący przydać muzyce gorącej atmosfery i temperamentu. Brzmienie to, co nieczęsto można napisać, nie miało żadnych stron słabych, a za to kilka zdecydowanych atutów w postaci energii, przejrzystości, naturalności i drajwu. To było klasyczne szybkie granie z wielkim temperamentem i bardzo bogatą fakturą. Pozbawione ociągania się, dynamicznych barier i rozlazłości.

Shiit_Lyr_18

6 W robi swoje

Muzyka parła naprzód a jej bogactwo zachwycało. Jeszcze lepiej zaprezentowały się flagowe HE-6, wyżej ciągnące soprany i kreujące jeszcze bogatszy obraz o jeszcze doskonalszym odwzorowaniu rzeczywistości.

Nie inaczej zabrzmiało to później z Cairnem. Owszem, nie było tak wysokiej temperatury i tyle czaru, jednak podstawowy walor w postaci dynamicznego i pięknego brzmienia został zachowany i ciągle było to coś na co się miało ogromną ochotę.

Podsumowanie

Shiit_Lyr_12   Shit Lyr jest zaskakująco dobry. Jest dobry zdumiewająco. Nigdy bym nie przypuszczał, że w czymś tak małym może zamieszkiwać aż tyle muzycznego piękna. I żadne internetowe peany oraz recenzje nie mogły zmienić tego zdania, bo naczytałem się już wystarczająco wiele wyrazów uwielbienia i zachwytów, które potem rzeczywistość deptała i zamieniła w coś całkiem normalnego a nie zachwyt. Dane mi było na szczęście na własne uszy się przekonać, że maleńki amerykanin naprawdę wart jest pochwał jakie od chwili pojawienia się zbiera i nie ma w nich żadnej przesady ani komercyjnej blagi.

Nie ma sensu wypisywać litanii jego zalet ani przeciągać pochwalnych tyrad. Wystarczy napisać, że słuchanie wzmacniacza Shiit Lyr sprawia ogromną radość i że przyciąga on do siebie niczym muzyczny magnes o wielkiej mocy. Radość jego użytkowania potęguje bardzo umiarkowana cena, nie mająca ograniczeń wszechstronność, ładny wygląd oraz możliwość doskonalenia dźwięku poprzez wymianę lamp. Tego rodzaju komasacja zalet zasługuje jedynie na szacunek i silną rekomendację.

W punktach

Zalety

– Energia.

– Szybkość.

– Dynamika.

– Całościowe bogactwo.

– Naturalność.

– Bezproblemowe soprany.

– Świetna średnica.

– Mocny bas.

– Nuta lampowego czaru.

– Zachęca do słuchania.

– Bezproblemowo napędzi każde słuchawki i z każdymi gra znakomicie.

– Jak na ten wachlarz zalet, bardzo mało kosztuje.

– Ładna prezencja.

– Bardzo poręczny.

– Funkcja przedwzmacniacza.

– Do kompletu można dokupić DAC.

– Solidne wykonanie.

– Wysoka renoma.

– Bardzo łatwo odsprzedać.

– Made in USA.

– Polski dystrybutor.

– Pięć lat gwarancji.

Wady

– Troszkę mruczy w stanie spoczynku ze słuchawkami o niskiej impedancji.

– Niewielkie rozmiary budzą niedowierzanie w rzekomo tak wielkie możliwości.

– Dokręcane nóżki w komplecie by mu nie zaszkodziły.

– Wielka liczba chętnych utrudnia zakup.

– Głęboko schowane w obudowie lampy są trudne do wyciągnięcia.

– Brak ostrzeżenia przed skutkami podpięcia do sieci przy odwróconych fazach.

Sprzęt do testu dostarczyła firma :

Earmania_1

 

 

 

System

Źródła: Accuphase DP-800/DC-801 SACD, Cairn Soft Fog V2.

Wzmacniacze słuchawkowe: ASL Twin-Head, Burson Conductor, Shiit Lyr, Sonic Pearl.

Słuchawki: AKG K701Q, Audio-Technica ATH-W5000, Beyerdynamic DT 880 Edition, DT 990 Edition, Coustom One PRO, T90, Sennheiser HD 600 & HD 650, Hi-FiMAN HE-400, HE-500, HE-6.

Interkonekty:TaraLabs Air1, Acrolink Mexcel 7N-A2500.

 

Specyfikacja techniczna

Impedancja słuchawek: 8 – 600 Omów

Pasmo przenoszenia: 2 Hz – 200kHz, – 3dB

Maksymalne napięcie wyjściowe: 40V P-P przy 32 Omach (6W RMS)

THD: ≤ 0.1%, 20Hz-20kHz, przy 1V

Topologia: Dynamicznie adaptująca się, dwutrybowa klasa A bez sprzężenia zwrotnego. Konstrukcja hybrydowa – lampa/MOSFET, pojedynczy stopień wzmocnienia napięciowego, wejście i wyjście sprzężone prądem stałym

Lampy: 2 triody ECC88, po jednej na kanał (zamienne z wszystkimi rodzajami 6922/6DJ8/ECC88/6BZ7 i podobnymi)

Pobór mocy: 30W

Wymiary: 228 x 171 x 83 mm

Waga: 3,2 kg

Pokaż artykuł z podziałem na strony

45 komentarzy w “Recenzja: Schiit Lyr

  1. roman pisze:

    Mam zestaw Schiita,co do LYRA to potrzebuje on dobrego źródła ,niestety pasujący do niego wymiarem BIFROST nie jest odpowiednim kompanem ponieważ brzmi za cieńko a sam lyr też nie ma nasyconego brzmienia.U mnie HD-600 w tym zestawie praktycznie nie grają ,kompletny brak wypełnienia,bronią się jakoś DT-990 PRO,a mam w LYRZE lampy 6N23P ,które biją na głowe Philipsa SQ ,które również posiadam.
    A jak LYR ma się do Sonic Pearl ?

    1. Kris pisze:

      Mam LYR-a , gra z odtwarzaczem Accuphasse dp-400, na słuchawkach HiFI-Man HE-500, – wymiata!!. Radzę zmienić słuchawki.

  2. roman pisze:

    Zaciekawiło mnie jeszcze to co piszesz o gorącym przewodzie,w gniazdku to sprawa prosta,natomiast w kablu ma być po prawej stronie wtedy kiedy patrze na wtyczkę kabla skierowaną w moją stronę ,czyli widzę te otwory ? To znaczy że do urządzenia,powiedzmy że do lyra w sytuacji gdy stoi przedemną dokładnie jak na środkowym zdjęciu ( patrz na zdjęcie na tej stronie ) napięcie wejdzie od strony lewej urządzenia ?
    Czemu pytam,bo fabrycznie konfekcjonowane kable mają różnie puszczoną gorącą żyłe ,ten od Lyra miał tak jak napisałeś ,ale ten od Bifrosta odwrotnie .Sprawdziłem też kilka innych kabli jakie miałem w domu i mają odwrotnie niż piszesz że powinno byc.

    1. roman pisze:

      pisząc o środkowym zdjęciu mam na myśli zdjęcia na stronie trzeciej tego testu

  3. Piotr Ryka pisze:

    Odnośnie samego Lyra. Nie posiada on masy własnej. Dociążenie musi dostać od źródła. Nie ma też specjalnie dużego nasycenia barwą ani głębi brzmienia. Wszystko to musi być wydobyte z płyty przez odpowiednie źródło, czyli porządny odtwarzacz, albo ewentualnie lepsze lampy, ale u niego wymiana lamp nie daje spektakularnych efektów. Dlatego Lyr niespecjalnie sprawdza się z komputerem, bo karty komputerowe zwykle nie błyszczą w tych aspektach. Domeną Lyra jest drajw, power, szybkość, energia, rozmach.
    Odnośnie porównania z Sonic Pearl, to ten jest z kolei trochę jak tranzystorowa lampa. Posiada te rzeczy, których Lyrowi brakuje, a pod tymi względami, pod którymi Lyr jest najlepszy, jest z kolei słabszy od niego. Dlatego Lyr potrzebuje dobrego źródła, a Sonic Perl niekoniecznie, i dlatego to on lepiej będzie grał z komputerem.

    Co do wtyczek. Postaw Lyra przodem do siebie, tak jak to zawsze się robi gdy czegoś używać. Po prostu potencjometrem w swoją stronę. Weź teraz do ręki kabel zasilający jakbyś chciał go do Lyra wetknąć, czyli dziurami w swoją stronę. Trzymaj go tak, żeby otwór uziemienia był u góry. Żyła gorąca powinna być teraz po prawej. Jeżeli jest, wetknij i będzie OK.

    Z powodów niewiadomych większość kabli ma odwrócone fazy. Trochę ponad połowa. Na trzy posiadane przeze mnie kable audiofilskie, dwa były sfazowane niewłaściwie. Najprostsze wytłumaczenie dlaczego tak jest nasuwa się takie, że sprzęt podłączony niewłaściwie ma krótszą żywotność i większą awaryjność, a więc lepiej się na nim zarabia.

    1. Grzegorz pisze:

      witam
      puszczam muzykę z komputera i puszczam przez dac M2Tech Young który wpięty jest do Nad 326 Bee czy Lyr sprawdzi się w moim systemie? Bardzo proszę o odpowiedż gdyż jestem już prawie zdecydowany na 100% na kupno tego wzmacniacza

      1. Piotr Ryka pisze:

        Nie polecam Lyra do stacjonarnego komputera. Nie polecam żadnego lampowego wzmacniacza bez wypróbowania. Do laptopa prędzej, ale stacjonarne komputery generują silne pole magnetyczne, a lampy zbierają je jak mikrofony i w efekcie dostajemy w słuchawkach sporą dawkę zakłóceń. Do komputerów zdecydowanie bezpieczniejsze są wzmacniacze tranzystorowe. Lampowe muszą stać od komputera daleko, a i to nie zawsze pomaga.

  4. Michal W. pisze:

    Ja jeszcze dodam gwoli ścisłości, że jeżeli gniazdo w ścianie ma bolec u góry, to faza powinna znajdować się po lewej stronie. Problemem są gniazda ścienne podwójne, bo są tak zbudowane, że dla dolnego gniazda bolec jest u góry, a dla górnego u dołu. Tu już trzeba sprawdzić samemu które z tych gniazd ma prawidłowo fazę, a które odwrotnie, gdyż to zależy od preferencji montera, który wkręcał gniazdo. Styki fazy i zera są w nich wspólne dla obydwu gniazd, więc jeden da po lewej, drugi po prawej. Raczej powinien dać po lewej, bo jakby wkręcał gniazdo pojedyncze, to bolec lepiej dać do góry z racji konstrukcji wtyczek, więc też wyjdzie faza po lewej.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Michał, kurczę, nie rób ściemy. Jak bolec u góry, to faza po prawej. I tak samo jak patrzysz na wtyczkę.

      1. roman pisze:

        Piotrze a słyszysz różnicę po zmianie fazy,czy sprawdzałeś jak to wpływa na LYRA ?

        1. Piotr Ryka pisze:

          Nie sprawdzałem akurat u Lyra, bo u mnie wszystko jest zawsze jak trzeba. Syn go zabrał go do swojego komputera i tam się rozgrzał. Zdziwiłem się dlaczego, sprawdziłem fazy, no i masz, były odwrócone. Sprawdzałem kiedyś inne urządzenia. Nie zawsze jest to słyszalne, ale często jest. W moim wzmacniaczu poza tym jak odwrócić fazy, to lampy gongują.

    2. Fistaszeq pisze:

      Z całą pewnością poprawnie zmontowane gniazdo na ścianie posiada przewód (otwór) fazowy po LEWEJ stronie a „bolec” ochronny ponad otworami.

  5. roman pisze:

    Panowie zdecydujcie się,nie będę przekładać przewodów w nieskończoność. 😉

  6. Michal W. pisze:

    Ja pisałem gdzie ma być faza w gnieździe. Jak bolec u góry, to faza po lewej. Jak patrzysz na wtyczkę do gniazda bolcami do siebie, to bolec fazowy jest po prawej stronie, gdy otwór na bolec uziemiający jest u góry. Inna sprawa, że wpływ podłączenia fazy na temparaturę wzmacniacza jest zjawiskiem przedziwnym i musi mieć coś wspólnego z geometrią i umiejscowieniem transformatora we wzmacniaczu.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Gdyby było jak piszesz, to żyły musiałyby się w przewodzie krzyżować. Faza jest zawsze po prawej jak uziom jest u góry. I w gniazdku ściennym, i we wtyku.

  7. Michal W. pisze:

    Tylko że domyślne położenie pinu uziemiającego w gnieździe sprzętowym jest u dołu. Wystarczy popatrzeć na to jak są napisy na każdej z wtyczek kabla „komputerowego”. Wtedy się nic nie krzyżuje.

  8. Piotr Ryka pisze:

    Michał, nie róbmy ludziom z mózgu wody. Napisałem, że jak się trzyma wtyk kabla sieciowego patrząc mu w dziury, ten wtyk co jest po stronie sprzętu a nie ściany czy listwy, to jak uziom będzie u góry, to żyła gorąca ma być po prawej. Tyle, reszta nieważna.

    1. Michal W. pisze:

      Reszta też jest ważna, bo czy faza będzie w lewej czy prawej dziurce, to wynik:
      1. prawidłowo połączonego kabla zasilającego
      2. prawidłowo połączonej listwy zasilającej
      3. prawidłowo podłączonej fazy i neutralnego w gnieździe w ścianie.
      Nieparzysta liczba błędów implikuje sytuację odwrotną do oczekiwanej, czyli faza ląduje w lewej dziurce złącza IEC. Gniazdo i wtyk Schuko dają możliwość odwrócenia sobie sytuacji w dowolnym miejscu, a sprawdzić należy kontrolką.

    2. Maciej pisze:

      Niestety nie ma reguły, jedni producenci dają po prawej fazę inni po lewej, zarówno w urządzeniach jak i kablach. Nie ma standardu. Ja tam gdzie mam na to wpływ trzymam się 'stadardu’ że patrząc na gniazdo urządzenia (widząc urządzenie z tyłu) z uziomem na górze to faza po prawej. Ale rozmawiałem z człowiekiem który w 5 kupionych kablach Furutecha miał w 3-ch fazy po prawej a w 2-ch po lewej. Wielu monterów gniazdek ściennych tez robi tak jak im łatwiej..
      Wniosek: tylko neonówka tudzież miernik prawdę Ci powie, no ewentualnie uszy.

      1. Maciej pisze:

        Przepraszam, jakaś afazja mieszana starcza mi się włącza: miało być po lewej w tym zdaniu:
        „Ja tam gdzie mam na to wpływ trzymam się ‘stadardu’ że patrząc na gniazdo urządzenia (widząc urządzenie z tyłu) z uziomem na górze to faza po prawej. „

  9. roman pisze:

    co do nagrzewania się Lyra ,to nie widzę różnicy ,kilka godzin podłączony był w jedną kilka w drugą stronę…

    1. Piotr Ryka pisze:

      Widocznie masz dwukierunkowego. Mój nagrzewa się po parudziesięciu minutach. Sprawdzałem dwa razy.

  10. roman pisze:

    Jeżeli mój DAC nie daje wystarczająco gęstego dźwięku do LYRA ,a na chwilę obecną nie kupię nowego DACA ( coś przy nim kombinuję ,ale nie wiem co z tego wyjdzie)to może jakieś słuchawki dodadzą wypełnienia ,musiały by być bardziej nasycone od DT 990 PRO 250 ohm.
    A może jednak zostawić słuchawki jakie mam ,czyli te co wyżej + HD-600 i wymienić DACa ?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Zależy ile możesz wydać na słuchawki. Na pewno gęściej zagrają Denony AH-D600, ale to słuchawki zamknięte, a nie każdy takie lubi.

  11. roman pisze:

    powiedzmy że 3500 do 4000 ,albo DAC ,albo słuchawki ,ten zakup był by ostatnim posunięciem na jakie było by mnie stać i musiało by to być najlepsze możliwe,drugiego ruchu nie będzie

  12. Piotr Ryka pisze:

    Nie umiem odpowiedzieć na takie pytanie. W Krakowie można posłuchać Denonów w Galerii Krakowskiej, w salonie Denona. Pewnie gdzie indziej też można. Za cztery tysiące to można kupić w Anglii na promocji Denony AH-D7100. Ale czy to zagra, czy będzie się podobało? Teoretycznie i na wyczucie – powinno. Ale gwarancji nie ma.

  13. Sebastian pisze:

    Piotrze a czy przy testach D7100 zauważyłeś wycofaną średnicę? Szczególnie początek średnicy? Moje słuchawki mają co prawda dopiero koło 70h na zegarze a ponoć średnica wyrównuje się znacznie później ale jestem ciekawy jak to było z Twoim egzemplarzem testowym i ile godzin miał wygrzanych jak wziąłeś się formowanie opinii i oceny?

    Pozdrawiam

  14. Piotr Ryka pisze:

    Nie wiem ile miały godzin na liczniku, bo to było demo dystrybutora, ale na pewno sporo. Wycofanej średnicy nie odnotowałem.

  15. Michal W. pisze:

    Ja powinienem mieć nówki AH-D7100 w ten piątek z UK. Całkowity koszt zakupu 2360zł z wysyłką DPD standard. Niestety nie porównam do Grado PS1000 teraz, gdyż te poleciały do naprawy, ale zamierzam przeczesać temat strojenia wzmacniacza pod ich kątem oraz zobaczyć jak grają z innym kablem jeśli tylko uda się kupić odpowiednie wtyczki.

    1. Piotr Ryka pisze:

      To tylko pogratulować i pozazdrościć. Od czasów kiedy za 2700 zł można było kupić AKG K1000, tej klasy słuchawek za takie pieniądze nie było szans nowych zdobyć. Wtyki do kupienia w Nautilusie.

    2. Sebastian pisze:

      Ja z kolei powinienem mieć w tym tygodniu spóźnionego już kilka ładnych dni Eximusa DP-1.

      A D7100 pewno kupowałeś u tego samego dystrybutora co ja w UK bo cena plus minus ta sama 🙂

      Pozdrawiam

  16. roman pisze:

    Piotrze ,dziękuję Ci za ten test,czytanie Twoich testów to prawdziwa przyjemność.Mają one dla mnie prawdziwą wartość bo testujesz urządzenie na różne sposoby z różnymi słuchawkami ,co mi po teście z którego dowiem się że urządzenie jest super ,ale nie wiem jak grało w różnych zestawieniach.
    Szczególnie chciałem podziękować na zwrócenie uwagi odnośnie umiejscowienia fazy,podłączyłem tak jak sugerowałeś i nastąpiła lekka ,ale istotna poprawa dźwięku ,znikło przymulenie jest bardziej klarownie .
    I na koniec chciałem pochwalić Michała W. Poprawił mi Schiita Bifrost ,nie zmienił charakteru urządzenia a jedynie „wyczyśćił” brzmienie ,zmiana nie jest ogromna ale słucha się przyjemniej.
    Dzięki panowie.

  17. Kuba pisze:

    Bardzo się cieszę ,że blog tętni życiem, jak zwykle świetna recenzja.

  18. BartekOstaszewski pisze:

    Ciezko jest znalezc hifiphilosophy.com w googlach na niektore slowa kluczowe, przydaloby sie pozycjonowanie, polecam podpiac sie podpiac system wymiany linkow, im wiecej masz podstron tym wiecej punktow otrzymasz. Punkty mozesz przeznaczyc na linki do twojej strony czyli masz seo za darmo.
    Wystarczy poszukac w google – seo stronka z seo poradami – tu jest wszystko opisane, napewno ci sie przyda, ruch na stronie powinien wzrosnac nawet kilka razy
    pozdro

  19. tom pisze:

    witam, mam pytanie na ile ten wzmacniacz słuchawkowy wniesie jakosci brzmienia do sluchawek akg k 550? w planach mam wymiane sluchawek na audiotechnica.

  20. PIotr Ryka pisze:

    Do K550 powinien być bardzo dobry, ale Audio-Technica jest kapryśna i wymaga wcześniejszego wspólnego posłuchania.

  21. tom pisze:

    A wg Pana, ktory z wzmacniaczy sluchawkowych w cenie do 2500zl bedzie najlepszym partnerem dla sluchawek AKG k 550? Chodzi o lepsze ukazanie barwy, o troche wiecej ciepla w glosie i wiecej muzykalnosci, a jednoczesnie wzmacniacz bedzie otworem do zakupu lepszym sluchawek?

    1. PIotr Ryka pisze:

      Nieco przekracza budżet, ale warto sięgnąć po PhaSta. Recenzja jest tutaj, wystarczy wpisać PhaSt w wyszukiwarkę.

  22. tom pisze:

    a czy wzmacniacz hifiman ef 5 tez jest dobrym wyborem dla akg k 550???

    1. PIotr Ryka pisze:

      Nie.

  23. tom pisze:

    ciekawie sie zapowiada tanszy Heed Canamp II.

  24. roman pisze:

    Heed Canamp to muzykalny nawet bardzo muzykalny wzmacniacz,gra trójwymiarowo dobry wzmaczniacz do słuchawek w cenie poniżej 2000zł.

  25. Czesiek pisze:

    Dzień dobry,
    Panie Piotrze mam pytanie – czy ten wzmacniacz będzie odpowiednim kompanem dla ATH AD2000X?

    Dziękuję i pozdrawiam.

    1. PIotr Ryka pisze:

      Możliwe, ale niekoniecznie. Radziłbym kupić Phasta. Kosztuje podobnie a brzmieniowo jest lepszy.

      1. Czesiek pisze:

        Bardzo dziękuję za odpowiedź.

        Pozdrawiam
        Czesiek.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy