Recenzja: Ultrasone Edition 8

Brzmienie

Ultrasone Edition 82Brzmienie tych słuchawek było już charakteryzowane przez pierwszych użytkowników i muszę przyznać, że były to charakterystyki według mnie całkiem trafne. To by z kolei sugerowało, że opisanie ich jest czymś stosunkowo łatwym, ale z takim poglądem się dla odmiany nie zgodzę.
Siłą rzeczy charakterystyka taka musi zostać odniesiona do modelu E9, który cieszył się dużym uznaniem sporego odłamu słuchawkowej braci. Sławnym atutem sławnego poprzednika była potęga basu i ogólna potęga brzmienia, połączonego ze znakomitą szczegółowością i łatwością przyswajania tak przyrządzonej reprodukcji dźwiękowej. Lecz to co było atutem dla jednych – jak to w życiu – dla innych stało się powodem do narzekań. Czytałem recenzję w polskiej prasie audio, której autor uznał model E9 za niegodny miana choćby tylko dobrych słuchawek – a to z uwagi właśnie na jego przedobrzony bas – i podpierał się w tej opinii zdaniem szerokiego ponoć grona osób związanych zawodowo z branżą muzyczną. Nie będę zawodowcom wchodził w drogę. Mają prawo do własnej opinii, ale i ja mam do swojej. Ultrasony E9 bardzo mi się podobały, a ich bas uznałbym raczej za zjawiskowy niż przerośnięty. Są to jednak sprawy tak czy siak należące już do przeszłości, bo przeszłością jest sam model E9, możliwy obecnie do kupienia jedynie z drugiej ręki.

Kiedy słuchamy jego następcy można dojść do wniosku, że firma Ultrasone postanowiła pogodzić wszystkich i za wszelką cenę. Brzmienie modelu E8 charakteryzuje się bowiem nade wszystko wypośrodkowaniem. Całość tonacyjna została względem poprzednika popchnięta lekko ku górze, skutkiem czego bas okazuje się zwyklejszej postury, a wysokie tony nie wydają się już trochę złagodzone, tylko pną się wysoko, wysoko. W efekcie odnosimy wrażenie, że tonacja jest bardzo prawidłowa, a pasmo oddane z niemal wzorcową precyzją przy jednoczesnym pełnym jego rozciągnięciu. Wszelako coś za coś. W rezultacie nie słucha się tego już tak przyjemnie. Dźwięk jest trochę mniej masywny, ma nieco wyraźniej zaznaczone krawędzie, a wysokie tony potrafią kąsać. Nie żeby bardzo, ale też i nie żeby wcale. Przy odpowiedniej klasy aparaturze, zdolnej do pełnej reprodukcji wysokich tonów, trzeba się już trochę postarać o dobór sprzętu albo lamp pod kątem szlachetności sopranów, bo nie zabrzmią one łagodnie ze wszystkim i jak leci.
Zapytacie w takim razie, gdzie się podziewa ten ulepszony S-Logic, skoro dźwięk nie jest już tak przyjazny? Słusznie zapytacie, ale nie zbijecie mnie tym pytaniem z pantałyku. Ulepszony S-Logic skrywa się cały w przestrzeni. Jego działanie przejawia się tym, że pomimo zamkniętej konstrukcji nie pojawia się efekt odbicia, tylko dźwięk propaguje swobodnie, zupełnie jak w konstrukcjach otwartych. Nakłada się na to duża wielkość sceny, wyraźnie większa niż u E9. Tam bowiem dźwięk tylko sporadycznie, w postaci echa czy pogłosu, wydawał się bardzo odległy, budując od czasu do czasu wrażenie wielkości scenicznej. Tu natomiast scena jest duża cały czas i zarazem bardzo naturalna. Nie ogromna, jak w Grado GS-1000 czy u Sennheisera HD 800, ale naprawdę okazała i do tego bardzo dobrze skomponowana.
Kolejna sprawa to konieczność zapobiegania uczynienia dźwięku E8 zbyt jasnym. Nie można powiedzieć by były to słuchawki jaśniejsze od E9, przeciwnie, przeważnie grają odrobinę ciemniej, jednak w niektórych zestawieniach lampowych pojawiało się brzmienie jasne, co w połączeniu z niezwykłą szczegółowością i dźwiękowym realizmem bardzo podkreślało szum tła. Nie było to miłe, toteż trzeba od tego uciekać, co jest jednak bardzo łatwe z uwagi na sporadyczność występowania takiej tonacyjnej jasności. A skoro o szczegółowość przy tej okazji zawadziliśmy, podkreślić trzeba, że E8 to słuchawki wyjątkowe pod tym względem. Już E9 były superszczegółowe, a E8 są w tym aspekcie co najmniej nie gorsze. W połączeniu z odpowiednią aparaturą bez trudu wyłapią każdy drobiazg zawarty na płycie.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy