Recenzja: Sennheiser HD 800

Odsłuch

sennheiser hd 8004Na początku muszę się zastrzec. Pięć dni słuchania to sporo, ale jednak nie na tyle dużo by mieć pewność, że usłyszało się brzmienie ostateczne. Nie jest przeto wykluczone, jak to miało miejsce na przykład w przypadku AKG K701, że jeszcze sporo nowych rzeczy kiedyś o HD 800 się dowiem, albo dowiedzą się ci, którzy będą mieli możność takich długo użytkowanych słuchać. Życie ma jednak swe uwarunkowania; słuchawki nie są moje, a czekający na recenzję się niecierpliwią. Przystąpmy zatem do rzeczy.

Pierwsze wrażenie było takie: wielka przestrzeń, duży dźwięk, miła tonacja w odcieniu kości słoniowej, bardzo dobra przejrzystość medium i ogólna łagodność prezentacji. Tak więc jak na początek całkiem nieźle, chociaż o żadnym wielkim przełomie mowy być nie mogło. Co jednak potrafi wyprawiać się z dźwiękiem podczas wygrzewania wie każdy audiofil więc, jak powiadam, początek był całkiem udany. Nie będę przynudzał opowieściami o niuansach z dni następnych i przejdę od razu do opisu brzmienia aktualnego.
Pierwsze pytanie: Czy są w sposób istotny lepsze od modeli HD 600 i 650? – Są. Przede wszystkim są bardziej przejrzyste, a ja bardzo sobie ten aspekt cenię. Tu nie ma żadnego przymglenia, stłumienia, czy braku bezpośredniości. Wykonawcy pierwszego planu są bardzo bliscy i nie odgradza nas od nich żadna bariera sztuczności czy technologicznych niedostatków. Są tuż i są obecni z całym niemalże przepychem swego istnienia w wymiarze dźwiękowym. (Dlaczego tylko niemalże, okaże się niebawem.)
Także wielkość sceny i jej uporządkowanie to zdecydowany krok naprzód. Wiele się naczytawszy o największej i najwspanialszej scenie muzycznej, jaką HD 800 ponoć rozporządzają, oczekiwałem tutaj prawdziwego jakościowego przełomu. Przełomu jednak nie ma, ale nie ma także rozczarowania. Scena jest bardzo duża i znakomicie uporządkowana, nie posiada jednak ani bezkresnej magii znanej z Grado GS-1000, ani wybitnej holografii, znanej ze Staxa Omegi, ani też takiej naturalności, jak ta z AKG K1000. Jest bardzo duża i precyzyjnie ukształtowana. Tylko tyle i aż tyle. Jej zaletą jest postawienie na wysokości oczu i bardzo czytelne umiejscowienie źródeł dźwięku, dzięki którym to walorom słuchawki, jako trzecie w historii – po Omedze i K1000 – przeszły pozytywnie w moim odczuciu test przestrzenności zawarty na płycie pokazowej Staxa. Tym to istotniejsze, że nie przeszły go żadne flagowce Grado – ani GS-1000, ani PS-1000. Gdyby tak jeszcze… No właśnie – gdyby tak jeszcze co – żeby było naprawdę wspaniale? Niestety, takich rzeczy jest kilka, a wszystkie istotne.
W tym miejscu zastrzegę się po raz koleiny. Wszystkie te sprawy należą do klasycznych objawów nie wygrzania, toteż doświadczonemu audiofilowi powinny natychmiast podsunąć myśl, że za tydzień, najdalej dwa, problemy owe będziemy mieli już dawno za sobą i tylko się z nich śmiali. Jednakże sprzedający właśnie na Head-Fi swe posiadane od ponad miesiąca HD 800 napisał mi, że tak wcale nie jest. Pewnych problemów wygrzewanie w tych słuchawkach nie rozwiązuje, a najważniejszym z nich jest brak uczuciowego kontaktu z muzyką, pojawiający się na skutek pewnej dźwiękowej nienaturalności.
Z czego to może wynikać? Sam obecnie tego doświadczam i staram się rzecz rozgryźć.
Pierwsza sprawa, to nadmierna wielkość źródeł dźwięku. Są nienaturalnie ogromne. Nadwymiarowego wzrostu śpiewak czy piosenkarz jakoś do mnie nie bardzo przemawiają. A nawet kiedy tacy na innych płytach nie są, to z kolei są wówczas tak blisko jak dentysta borujący ci w zębach. Trochę jest to irytujące i na pewno nienaturalne. Całkiem możliwe, że nie ma tego na innych wzmacniaczach, ale na moim jest i czytałem, że na wielu innych także. Jest to typowy problem niektórych kolumn głośnikowych, także tych szalenie drogich, a więc zapewne w jakiejś mierze następstwo pędu do uczynienia dźwięku słuchawkowego kolumnowym. Coś tutaj nie do końca się udało, bo w K1000 zjawisko takie nie występuje. Prawdę mówiąc nie spotkałem się z tym chyba w żadnych innych słuchawkach, chociaż może tylko tego dostrzegłem.
Kolejna sprawa jest według mnie znacznie gorsza i jeśli z czasem nie zanika, to z dźwiękiem HD 800 nigdy do końca dobrze według mnie nie będzie. Chodzi o wrażenie pewnej martwoty. Zjawisko to jest kapryśne i bawi się w ciuciubabkę: chwilami prawie nie przeszkadza, a chwilami irytuje w stopniu wręcz nieznośnym. Z czego w ogóle się bierze? Otóż jest trochę tak, jakby ta wykombinowana na użytek doskonałości brzmieniowej centralna dziura w przetworniku przypominała cokolwiek kosmologiczną czarną dziurę. Coś zasysa i unicestwia pewną część informacji przestrzennej. Tak jakby jakiś filtr albo odkurzacz pochłaniał znaczną część szumu tła, niemal wszystkie te syki, szumy zlepy i ciągi (że zapożyczę się u Mirona Białoszewskiego), które na innych wybitnych słuchawkach stanowią naturalne podłoże dźwięku i wypełniają swoistą wibracją muzyczną przestrzeń. Tymczasem na HD 800 wszystkie one niemal znikają. A jest to przecież integralny element opisu, po części wprawdzie wtrącony, bo powodowany niedoskonałością nagrania (choć oczywiście naturalny w sensie ukazania rzeczywistości nagraniowej), po części jednak także rzeczywisty i bardzo istotny, sprawiający, że czujemy jak dźwięk nieskończoną miriadą fal wypełnia muzyczne spektrum i powoduje, że żyje ono, pulsuje, oddycha i nas sobą ogarnia. A tutaj tego wszystkiego w znacznej części nie ma. Jakiś wielki kosmiczny czyściciel wyłapuje bezlitośnie te muzyczne i nie muzyczne drobinki, zamieniając tło w jednolity, nieruchomy plaster czerni. Wyzwala to u słuchacza uczucie obcości i nienaturalności, chwilami pomijalne, ale chwilami przemożne. Ktoś może jednak to właśnie mieć za wielką zaletę. Całkowicie czarne, oczyszczone z muzycznego kurzu tło robi bowiem także chwilami wrażenie imponujące, tak jakby ktoś poddał nagranie gruntownemu remasteringowi lub doskonale wytłumił całą salę w której dokonano nagrania. Mnie się to nie to nie podoba, ale innym może.
Następna sprawa, to brak szybkości. No, ja nie wiem, tyle się naczytałem, że są super szybkie i wciąż o tym czytam, a jak dla mnie są raczej wolne. Ich odpowiedź impulsowa w porównaniu z Edition9 i K1000 jest wręcz żałośnie powolna, toteż słuchanie fortepianu (skądinąd bardzo ładnie postawionego przestrzennie) stanowi mękę, do której kontynuowania muszę sam siebie z całej siły namawiać. Właśnie słucham drugiej rapsodii węgierskiej Liszta i przejście z HD 800 na E9 było prawdziwym wyzwoleniem. Te wielkie i na całe szczęście niewątpliwie trójwymiarowe dźwięki z HD 800 podczas narastania niemiłosiernie się wloką, a potem gdzieś pomału rozłażą. Nie ma iskier, nie ma blasku, nie ma szalonej prędkości. Nie ma też odpowiedniej wibracji. Tyle w tym wszystkim emocji, co przy wprowadzaniu auta do garażu. To wszystko powinno się jednak z czasem rozruszać, bo między innymi na tym właśnie polega wygrzewanie. Ale jak nie, to klęska.
Brnąc dalej przez ponury pejzaż zmasowanej krytyki natykamy się na solidnie spłaszczoną dynamikę. Rozpiętość dynamiczna jest niewątpliwie stłamszona. Zwłaszcza ciche partie nie są dość ciche, tak jakby słuchawki nie wierzyły w to, że przy cichym dźwięku uda im się zachować precyzję, albo jakby ten dźwięk z natury swej zawsze musiał być duży. Dobrze chociaż, że głośne partie potrafią być naprawdę potężne, zachowując pełną kulturę i całkowicie nie męcząc. To ostatnie jest zaś znowuż następstwem znacznego powściągnięcia wysokich tonów. Nie są one ocieplone i nie sprawiają w pierwszej chwili wrażenia niedosytu. Jednak bezpośrednie porównanie z K1000 i E9 ukazuje zaskakujący rozmiar tego zjawiska. Nie ma całej gamy wyższych harmonicznych i wyższych składowych, które zostały całkowicie wygaszone. To niewątpliwy ukłon w stronę relaksu, wykonany całkiem poprawnie, niemniej będący bez dwóch zdań sztucznym zabiegiem, jakże dalekim od wspaniałego ukazania wysokich tonów przez odtwarzacz Accuphase DP-700, gdzie efekt braku zmęczenia osiągnięto czyniąc wysokie dźwięki trójwymiarowymi, a nie pozbawionymi najwyższych składników.
Dopełnieniem listy nieszczęść jest lekkie osuszenie dźwięku i brak należytego ataku, widoczny zwłaszcza u instrumentów dętych. Dochodzą do tego pochodne zjawiska czarnej dziury – brak należytej ilości powietrza, ech i pogłosów.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

32 komentarzy w “Recenzja: Sennheiser HD 800

  1. Matley pisze:

    Witam posiadam te słuchawki od 3 dni i jestem zachwycony tym jak graja…., a grają niemal idealnie… Słuchawki nie gubią się przy muzyce… nie zlewają całego toru.. każdy instrument gra swoje… nawet przy niskim poziomie głośności słychać każde elementy. Bezlitosne dla źródła…. wymagające…., ale dają wiele… warte są swojej ceny…

    1. Piotr Ryka pisze:

      Grunt to zadowolenie. A słuchawki są trudne ale wybitne.

      1. Matley pisze:

        Panie Piotrze mam pytanie co do modelu HD 800 S
        Czy jest sens inwestować w model po poprawce? Czy ta różnica będzie słyszalna ?

        1. PIotr Ryka pisze:

          Słyszalna będzie, a w jaki sposób, temu poświęciłem recenzję HD 800S. Proszę przeczytać.

      2. Kamil pisze:

        Panie Piotrze. Z pańskiego opisu wynika, że daleko im do wybitności. Spowolnienie ataku, wycofanie wysokich tonów, ograniczenie pogłosów czy to dziwne oczyszczenie z muzycznych brudów wcale nie napawa optymizmem. Ja również należę do osób, które nie lubią, gdy źródła pozorne są napompowane prowadząc do prezentacji z przewymiarowanym wolumenem. To jest niestety niemiecka szkoła myślenia, ułożyć równo, przyłożyć mocno, a reszta mniej istotna 😉

        1. PIotr Ryka pisze:

          Sennheiser HD 800 potrafią być wybitne. Naprawdę wybitne. Potrzeba im jednak do tego kabla Entreq Atlantis (bardzo drogi i już nie do kupienia na rynku pierwotnym) oraz wzmacniacza takiego jak Bakoon albo Eternal Arts. Poza tym te obecnie produkowane grają trochę inaczej niż te z samego początku produkcji. Bardziej pikantnie a nieco mniej przestrzennie.

  2. Tadeusz pisze:

    Czy Ayon HA-3 zalicza się też do tej elity ?

    1. PIotr Ryka pisze:

      Tak, zdecydowanie.

      1. Tadeusz pisze:

        W kategorii bezwzględnej czy jako best partner dla HD800 obok Bakoona i Eternala ?

        1. PIotr Ryka pisze:

          Dla słuchawek o wysokiej impedancji, albo tych o niezbyt dużej skuteczności, jest Ayon najlepszym słuchawkowym wzmacniaczem w cenie poniżej 20 tys.

          1. Stefan pisze:

            Ciekawe czy przebiłby Lebena CS-300XS, chodzi mi o HA-3 z HD-800.

          2. PIotr Ryka pisze:

            Nie porównywałem, ale ogólnie Ayon jest ciekawszym wzmacniaczem. Więcej w sobie ma życia. Gdyby mu jeszcze wymienić te sterujące…

          3. Stefan pisze:

            A coś szczególnie proponujesz na sterujące ?

          4. PIotr Ryka pisze:

            Na przykład któreś Mullardy z tej strony

            http://tubes-store.eu/pl/34-ecc82-12au7-5814a-6189-cv4003?p=2

            (Nie znam sprzedawcy, ale podobno godny polecenia, stary fachowiec. Pewnie można z nim pokonwersować i się poradzić, bo sam ECC82 nigdy nie używałem.)

          5. Stefan pisze:

            Dzięki, napiszę.

  3. Tadeusz pisze:

    Pisząc o Lebenie ma Pan na myśli wersję wymienioną przez Stefana czy też wersje wcześniejsze i póżniejszą ?

    1. PIotr Ryka pisze:

      Obie.

  4. Stefan pisze:

    I wszystkiego najlepszego w Nowym Roku!

  5. Robert pisze:

    Z jakim wzmacniaczem słuchawkowym do 3500zl warto posłuchać tyć słuchawek? Chodzi o muzykę klasyczna?

    1. PIotr Ryka pisze:

      Na pewno PhaSt. Moja rekomendacja.

  6. Bohdan pisze:

    No własnie ..ten plastik i w ogóle Lambo design. Jak się mają do nich Audeze LCD – 2 ? Słuchałem też LCD 3 , jednak gorsze realizacje traktują bez miłosierdzia, choć nowy album P.Gabriela w 24/96 wyniosły do nieba.

    1. PIotr Ryka pisze:

      HD 800 wymagają pasującego wzmacniacza. Z wieloma grają źle. Wybaczanie to raczej nie one. LCD-2 albo MrSpeakers na pewno prędzej.

  7. Tomasz pisze:

    Jaki wzmacniacz słuchawkowy do 7000zl poleci Pan do tych słuchawek? Chodzi o muzykę klasyczna, jazz. Z jakim wzmacniaczami warto posłuchać tych słuchawek, aby dźwięk nie ,,ranił,, uszów…

    1. Piotr Ryka pisze:

      PhaSt w wersji z najlepszymi lampami. I warto słuchawkom zmienić kabel. Przynajmniej na Forza Audio Works.

  8. Hultaj pisze:

    Jakie słuchawki wg Pana doświadczenia pasują do muzyki klasycznej, które jednocześnie nie będą ostre i męczące w brzmieniu? A jednocześnie zmieszczą się w kwocie do 6000zl?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Sennheiser HD 800S, HiFiMAN Edition X V2, Audio-Technica ATH-AD2000X, Beyerdynamic T1 V2, AKG K812, Sennheiser HD 660S, Fostex T60RP i wiele innych.

  9. Patryk pisze:

    Jak moge pomoc: „FOCAL CLEAR”

    1. Przemysław pisze:

      Moim nowym nabytkiem są praktycznie nówki Eleary i sprawują się również wyśmienicie w muzyce klasycznej 😉

  10. Piotr pisze:

    W wielu recenzjach wraca Pan do HD800 pisząc że woli je Pan od HD800S, moge zapytać jakie czynniki na to wpływają, oraz co zmienia w nich kabel Tonalium ?
    HD800 w zaleznosci od numeru seryjnego maja różne brzmienia, jaki nr. ma Pana egzemplarz jeśli można spytać ?

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Sennheiser HD800 względem unowocześnionej wersji HD800S to brzmienie niezłagodzone, a więc wymagające użycia wyższej jakości toru, w zamian bardziej prawdziwe, nieumilone. Mój egzemplarz pochodzi ze środkowego okresu produkcji.

      Odnośnie kabla, to oryginalny nie daje wystarczającej kultury sopranom, przez co zjawia się w brzmieniu pewna sztuczność – jest za chłodne, zbyt pogłosowe, zbyt techniczne, a nie dość biologiczne. Już kabel FAW to poprawia, Tonalium jeszcze bardziej, a wysokie modele Entreqa najbardziej.

      1. Piotr pisze:

        Czyli gdyby podrasować oryginalne Hd800 kablem Tonalium lub Entrequa oraz pasujacym wzmacniaczem lampowym np: Lucarto Songolo to mielibyśmy słuchawki które po tylu latach od wypuszczenia na rynek są na równi z najlepszymi słuchawkami TOTL – np. Utopiami, Susvarami czy Final 8000 ?

        1. Piotr+Ryka pisze:

          Tak. Równe albo niemalże równe.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy